Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Wyrzuty sumienia..rocd

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
ODPOWIEDZ
Magni
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 32
Rejestracja: 29 listopada 2019, o 11:27

14 maja 2020, o 12:44

Witajcie, piszę bo nie daje już rady..
Zacznę od tego że przez ROCD straciłam miłość mojego życia, wspaniały związek oparty na miłości, wzajemnej trosce i zaufaniu. Co prawda na NN chorowałam od dziecka, ale nikt mi nie pomógł, byłam wyśmiewana i zamknęłam się w sobie i tak sobie żyłam starając nie odbiegać od reszty. Bałam się wejść do internetu, bałam się nawet myśleć o tych moich dziwactwach bo wpadałam w panikę. Bałam się że zamkną mnie w psychiatryku, że stracę chłopaka,dlatego żyłam z tym przez lata. Nerwica ewaluowała, od standardowych kompuslji w OCD po HOCD. Jednak to nic w stosunku to tego w kogo się zamieniłam kiedy pojawiło się ROCD. Bardzo kochałam narzeczonego, byłam lojalna i nawet do głowy by mi nie przyszły najmniejsze objawy niewierności. Jednak po kilku latach sielanki złapało mnie nagle po oświadczynach chłopaka. Od tamtego momentu zaczęły się wątpliwości a przecież tak bardzo pragnęłam tego, pragnęłam ślubu i założenia rodziny z tym mężczyzną. Miałam chyba wszystkie z możliwych natręctw myślowych, po przeczytaniu wątku- Czy ja ją/jego kocham? Zanik uczuć? Strata emocji? Odnajduję siebie w niemal każdej wypowiedzi. Tak wiem że to tylko myśli, ale u mnie było coś więcej. Nagle z dnia na dzień dostałam obsesji na punkcie znajomego z internetu. Jak dostwałam od niego wiadomości to waliło mi serce, miałam zawroty głowy, odbierałam to jako wynik zauroczenia. To było coś poza kontrolą, uleganie tej znajomości dawało mi spokój i poczucie "szczęścia"..jak się okazało- po prostu spadku napięcia. Teraz wiem że to była po prostu kompulsja. Ale fakt jest taki że raniłam tym swojego narzeczonego, on widział że tamta osoba staje się dla mnie ważniejsza, chociaż zaprzeczałam. Porównywałam, mierzyłam poziom zainteresowania mną, wolałam utrzymywać kontakt z kimś kogo nigdy w życiu nie widziałam na oczy zamiast spędzać czas z narzeczonym, który budził we mnie lęk i irytację. Na słowo ślub, wspólne mieszkanie czy dziecko reagowałam paniką i płaczem. Czułam że się duszę, że chcę uciec, że jeśli do tego dojdzie będę już zawsze nieszczęśliwa. A z drugiej strony jeśli odejdę to będę żałowała do końca życia. Nie musze mówić że odrzuciło mnie od zbliżeń, byłam mniej zaangażowana, w głowie pojawiał się tylko tamten i te myśli- nie robisz niż złego, skoro to sprawia że czujesz się szczęśliwa, obcy tak naprawdę facet poświęca Ci więcej uwagi niż narzeczony. Trwało to 2 lata aż coś we mnie pękło i zakończyłam to. Próby skupienia się na związku nie wypaliły, bo dalej byłam pod działaniem nerwicy i kręciłam się jak gówno w przeręblu. Po roku od tego zakończył się mój związek. Chłopak nie reagował na moje prośby o starania, ja byłam nerwowa a to sięgało już apogeum. Ja chyba tylko czekałam aż mnie zostawi żeby mieć spokój. W emocjach napisałam że to koniec, on nie walczył. Ja poczułam ulgę, było mi dobrze, aż nagle blokada emocjonalna pękła i była rozpacz co ja najlepszego zrobiła. Kilka miesięcy od tego dowiedziałam się o ROCD i długo walczyłam o jego powrót ale moje zachowanie obudziło w nim stare traumy- lęk przed odrzuceniem. Teraz on jest w takim samym amoku jak ja, reaguje na mnie paniką i złością, czuje strach i lęk i też uważa że to oznaka tego że nic do mnie nie czuje.
Kończąc.. Mimo że nie zdradziłam fizycznie to zdradziłam emocjonalnie. Nie mogę sobie wybaczyć co zrobiłam najważniejszej osobie, że straciłam go na zawsze. Jak mogłam nie zauważyć że problem leży we mnie, jak mogłam obwiniać chłopaka za moje poczucie niespełnienia, jak mogłam dać się wkręcić w internetowy "romans" mając narzeczonego. Ja naprawdę nie wiem dlaczego to robiłam, tamten nic dla mnie nie znaczy, nawet nie mogę o nim myśleć, brzydzę się sobą i uważam że zasługuję tylko na śmierć. Zamieniłam się w człowieka bez uczuć, wyobraźni, człowieka który ranił, a z natury jestem taka że nie potrafię nikomu sprawić przykrości. Czuję że jestem zwykłą suką, niewartą niczego. Nie wiem po co piszę do Was, albo żeby ktoś mi wytłumaczył że to działanie nerwicy, albo żeby ktoś mi powiedział prosto w oczy, że jestem zwykłą dzi*ką.. Bądźcie proszę szczerzy.
"Dopóki nie uczynisz nieświadomego - świadomym, będzie ono kierowało Twoim życiem, a Ty będziesz nazywał to przeznaczeniem."
C.G.Jung
Nerwyzestali
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1557
Rejestracja: 19 czerwca 2018, o 13:41

14 maja 2020, o 13:00

Dlaczego turkaweczką? Ja tu nie widzę żadnej zdrady, nawet emocjonalnej. Każdy może mieć znajomego, z którym bardzo fajnie się mu rozmawia. Jakie było twoje ustosunkowanie do tego znajomego? Jak się poznaliście, dlaczego z nim utrzymywałaś kontakt? Chciałaś się z nim przespać? Chciałaś dla niego zostawić chłopaka? Pytam, bo nie bardzo rozumiem jakie uleganie tej znajomości?
Magni
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 32
Rejestracja: 29 listopada 2019, o 11:27

14 maja 2020, o 13:19

Napisałam Dzi*ka ale słownik zmienił automatycznie na tą turkaweczkę.
On kiedyś do mnie napisał na fb, ale nie robiło na mnie to wrażenia. Dopiero po jakimś czasie- a co jeśli to ten jedyny.. Odrzuciłam tą myśl i po prostu rozmawiałam jak ze zwykłym kolegą. Po czasie to się zmieniło- zaczęłam ciągle o nim myśleć, nie mogłam przestać gapić się w telefon a jak już były wiadomości to pojawiała się fala gorąca i walenie serca. Efekty były takie jakbym się po prostu zauroczyła. Oczywiście że pojawiały się myśli żeby się rozstać, żeby zdradzić, że jestem nieszczęśliwa. Nie mogłam po prostu zaprzestać tym fantazjom jakby to było przy jego boku. Kiedy dochodziło do trudnych rozmów z chłopakiem to płakałam, nie mogło mi przejść przez gardło że to koniec. Nie mogłam wielokrotnie powiedzieć mu że go kocham, bo miałam blokadę, a głowa tłumaczyła że nie mówię bo kocham innego. Może nie widzisz tu zdrady, ale ja moje była bo były wyznania, były flirty, nie mogłam tego przemilczeć, czułam przymus wyrzucania z siebie tego. Nigdy sie nie spotkaliśmy, niby bardzo tego chciałam a jednak nigdy nie doszło. Te "uczucia" względem innego przyszły z dnia na dzień, z dnia na dzień pomyślałam że go kocham. Teraz to dla mnie chore jak mogłam w to uwierzyć, ale tak było. Ja naprawdę chciałam kochać narzeczonego, miliony razy brałam się w garść żeby wróciły stare uczucia , ale bez przerwy pojawiało się coś w głowie co mówiło że to nie miłość. Ja nie wiem jak mogłam robić takie rzeczy, kiedy tak naprawdę się tym brzydzę. Jak mogłam tak stracić kontrolę nad sobą :(
"Dopóki nie uczynisz nieświadomego - świadomym, będzie ono kierowało Twoim życiem, a Ty będziesz nazywał to przeznaczeniem."
C.G.Jung
Magni
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 32
Rejestracja: 29 listopada 2019, o 11:27

14 maja 2020, o 17:56

Ja po prostu nie potrafię zrozumieć że to nerwica. Te czyny pochodziły ode mnie, to robiłam ja. Powinnam się opanować, nie poddawać temu. Wiedziałam że robię źle, ilekroć chłopak był zły to wpadałam w panikę, trzęsłam się jak galareta, nie chciałam go stracić, a później i tak nie mogłam się opanować żeby nie brnąć w tą znajomość dalej. Zawsze byłam wierna, szczera, a zamieniłam się w swoje przeciwieństwo. W okropna kłamczuchę i zdrajcę. To mnie po prostu zabiło. Wstydzę się tego i chce umrzeć.
"Dopóki nie uczynisz nieświadomego - świadomym, będzie ono kierowało Twoim życiem, a Ty będziesz nazywał to przeznaczeniem."
C.G.Jung
Nerwyzestali
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1557
Rejestracja: 19 czerwca 2018, o 13:41

14 maja 2020, o 18:51

Ale nie rozumiem. Jak masz coś sobie za złe to możes znad ym pracować, zmienić to w sobie, a nie od razu się karać. Poza tym wydaje mi się, że przesadzasz.
Magni
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 32
Rejestracja: 29 listopada 2019, o 11:27

14 maja 2020, o 19:08

Zmieniłam to już dawno. Jestem taka jak kiedyś, ale fakt jest taki że zmarnowałam 8 letni związek. Nie udało mi się go odzyskać. Nie mogę pogodzić sie z tym, że byłam taka dla niego, że nie mogę mu udowodnić, że to nie byłam ja, że nie mogę mu wynagrodzić wszystkich krzywd. Nie potrafię się pogodzić z tą stratą, tego że pozostawiłam po sobie taki obraz. On mi ufał bezgranicznie a ja tak zawiodłam. Miał być moim mężem i ojcem dzieci a ja doprowadziłam do takiego scenariusza. Jest tylu ludzi na tym forum, a chyba nikt nie zjebał tak związku jak ja. Już nigdy nie zaznam spokoju, nigdy nikogo nie pokocham i to będzie kara za moje poczynania. Może komus się wydaje że przesadzam, ale ciężko jest się pogodzić z tym, że straciłam wszystko co kochałam.
"Dopóki nie uczynisz nieświadomego - świadomym, będzie ono kierowało Twoim życiem, a Ty będziesz nazywał to przeznaczeniem."
C.G.Jung
kasia43
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 11
Rejestracja: 5 marca 2022, o 15:20

3 maja 2022, o 17:17

Cześć wszystkim, od kilku miesięcy gnębi mnie zanik uczuć do chłopaka, ale od kilku dni pojawiła się myśl, że jak go pokocham to będę nieszczęśliwa i niby nie chce go kochać. Cały czas pytam się siebie czy chce z nim zerwać i mówię że nie. Mówię też że nie chce mieć innego. Nie chcę mieć tej myśli, że będę z nim niby nieszczęśliwa. Boję się co będzie jak poczuje uczucia. Dostaje czasem ataku paniki, często płacze, jestem cały czas smutna, nie potrafię czerpać przyjemności, kiedy spędzam z nim czas. Nie mam pojęcia co robić. Czasem dostaje tzw. kopa w tyłek że to tylko iluzja i jestem potem szczęśliwa że będę czuć, ale zaraz po tym przychodzi ta myśl, że nie będę z nim szczęśliwa, że powinnam być z innym. Może ktoś z was miał podobnie i może się podzielić z tym jak z tego wyszedł, bo ja kompletnie nie mam pojęcia. Staram się o tym nie myśleć, żeby uczucia wróciły, ale zaraz przychodzi te wredne odczucie, że ja go nie chce kochać, będę z nim nieszczęśliwa. Wolałam jak miałam myśli na temat jego wad bo z tym umiałam sobie poradzić, ale z tym nie ma szans
pola.amarena
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 24 stycznia 2023, o 15:58

30 stycznia 2023, o 20:41

Poradziłaś sobie z tym lękiem, że nie chcesz, żeby uczucia wróciły?
ODPOWIEDZ