Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

WTF?! Ciągle to samo!

Forum dotyczące derealizacji i depersonalizacji.
Dzielimy się tutaj naszymi historiami, objawami, wątpliwościami oraz wszystkim co nas dręczy mając derealizację.
Dopisz się do istniejącego tematu lub po prostu jeśli chcesz stwórz nowy własny wątek.
ODPOWIEDZ
seveth
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 49
Rejestracja: 28 sierpnia 2012, o 17:16

5 stycznia 2015, o 23:12

Witajcie! Pewnie część z Was mnie już kojarzy, bo jestem cholernie monotematyczny i ciągle drążę ten sam temat. Temat wyobraźni. Dostałem już tutaj na forum kilka odpowiedzi, że Wy też tak mieliście. Chodzi o to, że nie mogę korzystać ze swojej wyobraźni. Jest wyłączona. Nie mogę przywołać w głowie żadnego obrazu, jestem tylko tu i teraz. Żyję tylko w teraźniejszość. Jakkolwiek Wam to zabrzmiało, uwierzcie, że trudno jest żyć, kiedy nie przychodzą Ci do głowy żadne wspomnienia, nie możesz wyobrażać sobie przyszłości. Generalnie czujesz się upośledzony. No tak to nazywam, bo trwa to już ponad 2 lata! Od momentu derealizacji i depersonalizacji. Potem miałem też inne przygody psychiczne ale one raczej nie mają znaczenia. Wypowiedzcie się proszę na ten temat, jak Wy rozumiecie taki objaw? Mnie to bardziej wygląda na niedokończoną DD. Do tego wszystkiego dochodzi, też rozpoczęte od DD poczucie bycia głupszym niż było się wcześniej. Przez krótki okres było nawet lepiej, ale naprawdę krótki. Nie byłem Einsteinem ale teraz czuje się naprawdę źle pod względem intelektualnym. Łykam proszki, słuszną dawkę antydepresantu (20mg Escitalopramu) i nic. Neuroleptyk na to nie pomoże, stabilizator też nie. Farmakologia odpada. Ehh pytałem nawet o możliwość przeprowadzenia elektrowstrząsów ale usłyszałem, że się nie kwalifikuję. Wiem, że to wszystko trąci desperacją ale naprawdę mam problem. Dajcie znać czy mieliście taki(e) objaw(y), albo wiece, że występowały u kogoś znajomego. Zaburzenie przecież samo z siebie w którymś momencie powinno się skończyć ale tutaj końca nie widać. No nie wiem, da się to np. wytłumaczyć jakimś mechanizmem obronnym? Tylko przed czym ten mechanizm mnie chroni do cholery? Czekam na Wasze odpowiedzi.
"Bez cierpienia nie rozumie się szczęścia" F. Dostojewski
Peja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 53
Rejestracja: 25 maja 2014, o 13:13

6 stycznia 2015, o 01:00

Tez to mam ale się nad tym staram nie zastanawiać to przez to nasz mózg zużywa 90% Energi na otoczenie w stanie do. Mechanizm chroni Cię przed zagrożeniami które obrał sobie nie ważne czy są realne czy nie
seveth
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 49
Rejestracja: 28 sierpnia 2012, o 17:16

6 stycznia 2015, o 01:02

Ale czekaj, też "nie masz" wyobraźni? Jak długo to u Ciebie trwa?
"Bez cierpienia nie rozumie się szczęścia" F. Dostojewski
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

6 stycznia 2015, o 02:13

Depersonalizacja dalej moim zdaniem. Umysł ma poczucie zagrożenia, więc nie interesuje go wyobraźnia i intelekt, a instynkt, skupienie na tu i teraz, na tym jak przetrwać. Wyobraźnia jest przejawem kreatywności, a ta pojawia się wtedy kiedy możemy czuć się jako tako komfortowo. To jest taki bonus, coś, co pozwala, że możemy się rozwijać i realizować, ewentualnie dobrze bawić z tym. A w momencie, kiedy odpalony jest swoisty system awaryjny, podświadomie nie interesuje nas rozwój, tylko przeżycie, coś najbardziej podstawowego, podstawowe funkcje. Mimo że nie istnieje pewnie nawet nic, co można by wskazać jako zagrożenie, to jednak jest taka reakcja na świat zewnętrzny wciąż. Jeszcze pozostaje kwestia tego w jaki sposób działają na Ciebie leki, które przyjmujesz, bo one też mogą mieć na to wpływ, jednak to już musiałbyś dochodzić do tego z ulotki i od ludzi, którzy brali te same leki.
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
ODPOWIEDZ