To jeden z trudniejszych do wytrzymania objawów, bo tak bardzo kochasz dziecko, że widzisz zagrożenie dla niego nawet w samej sobie, typu a co by było gdyby. Ja bałam się z maluszkiem być na balkonie kiedyś, bo co by było gdybym je upuściła?? Ale wychodziłam, zwykle z wózkiem, żeby sama sobie udowodnić że tego nie zrobię. To b paskudne uczucie. Mój sposób był taki - budowałam sobie przymus wewnętrzny - ok, pozwalam sobie tak myśleć, ale najpierw krzywdę zrobię sobie i wyobrażałam sobie siebie lecącą z balkonu, potem zwykle przychodziły myśli, że juz mnie całkiem powaliło, bo oczywiście nigdy nic nikomu ani sobie nie zrobiłam i Ty też nie zrobisz. Dobrym sposobem jest też pozwalanie myślom szaleć, staraj się nie uciekać od nich, czyli ja np wyobrażałam sobie że już coś zrobiłam i nie próbowałam od tego uciec, ale to było b trudne i czasem tylko udawało mi sie przetrwać do końca. Albo jeszcze ośmieszałam, wyobrażałam sobie że latamy jak ptaki i kwaczemy jak kaczki. Więcej przykładów Ci nie napiszę, bo mogę Ci dostarczyć jeszcze więcej wkrętek, a na pewno masz już dość swoich. Ale spróbuj tych sposobów, po jakimś czasie powinno być Ci trochę lżej.Ulusia78 pisze: ↑24 sierpnia 2019, o 18:38Cześć wszystkim.
Jestem odburzona już dwa razy i teraz zaburzona znów.
Tym razem, w przeciwieństwie do poprzednich, kiedy bałam się, że coś mi się stanie, tym razem mam paniczny lęk, że mogę zrobić mojemu 7 miesuecznrmu synkowi krzywdę, to jest okropne, ten strach, że mogę nad sobą nie zapanować. Dziś byłam u lekarza. Powiedział, że na pewno nic mu nie zrobię i skierował na psychoterapię. Boję się sama z nim zostać. To coś okropnego. Lekarz powiedział, że jestem normalna ale czy na pewno nie pomylił się w diagnozie??? Wkręcam się i się boję... Jak z tego wyjść???
A lekarz się nie pomylił bo jego myśli nie są zaburzone, a to że u nas się upewniasz, to jeszcze potwierdza diagnozę. Nawiasem mówiąc super lekarz, że wie o co chodzi.