Witam wszystkich

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
sniegurek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 39
Rejestracja: 24 grudnia 2010, o 12:03

22 listopada 2011, o 17:25

Witajcie nerwusy ;) Co moge dodać cierpię tak samo tylko tej derealizacji nie mam takiej mocnej ale za to mam inne objawy. Adam a jak już wspominasz o tej terapii to ile ona powinna trwać?
marti
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 259
Rejestracja: 21 listopada 2011, o 11:54

22 listopada 2011, o 17:30

Witaj, dla mnie dd jest najgorszym objawem jaki może być, a co do terapii to chyba każdy inaczej ma, nie wiem tak mi się wydaje, bo jednak każdy kto ma nerwice nie ma zawsze tych samych przyczyn jej powstania.
sniegurek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 39
Rejestracja: 24 grudnia 2010, o 12:03

22 listopada 2011, o 17:56

Każdy objaw jaki się ma nasilony jest dla Nas zawsze najgorszy ;( Derealizację też kiedyś przerabiałam to było straszne, teraz z kolei co innego i myślę, że gorzje być już nie może.
Ja też w rodzinie mam osoby z takimi problemami, i chyba przyczyn to ja bym sie dopatrywała głównie w genach ;(
leonka86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 54
Rejestracja: 20 listopada 2011, o 21:26

22 listopada 2011, o 18:06

Witajcie :) U mnie w rodzinie nigdy nikt nie miał takich problemów. Jestem pierwsza. Ja jestem bardzo zadowolona z terapii. Chodzę jakoś od 2 miesięcy. Ale jak myślę, że miałaby się skończyć to aż mi się słabo robi... Ostatnio nawet myślałam, żeby chodzić 2 razy w tyg to może szybciej będą efekty ale nie powiedziałam mojej terapeutce o moim pomyśle. Chyba ostatecznie stwierdziłam, że to jednak byłaby przesada. No i bardzo duże obciążenie finansowe. Najbardziej mnie dręczy to, że mimo, że tak bardzo się staram to nie przechodzi mi to... Dziś znów był dzień z rykiem... Masakra. Teraz jest już troszkę lepiej :) Nie wiem już jak mam się ratować
sniegurek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 39
Rejestracja: 24 grudnia 2010, o 12:03

22 listopada 2011, o 18:15

Cześć Lenia ;) ja po sobie zauważyłam że nie wolno się za bardzo spinać i za wszelką cenę chcieć żeby to mineło, wtedy to się nawet potrafi na trochę nasilić. Przerażające to jest to że nie ma przed tym takiego natychmiastowego ratunku, jak o tym myślę że może złapać nagle i ównie dorbze trzymac i trzymać a mnie nic nie pomoże, no z wyjątkiem benzodiazepiny jak lorafen albo xanax, to pomaga na trochę. Więc lepiej i o tym nie myśleć. Lenia to dobrze że trafiłaś na dobrą terapię i jest co to pomocne a wiesz może jaka to jest terapia?
leonka86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 54
Rejestracja: 20 listopada 2011, o 21:26

22 listopada 2011, o 18:24

Ja mam terapię poznawczo-behawioralną. Uważam, że jest super. Dużo pracujemy nade mną. Robię różne ćwiczenia, prace domowe mam.
Pierwszy raz jak poszłam do psychologa to byłam na terapii analityczna. Ale na tamtym razie się skończyło. Zrezygnowałam bo jakoś nie ufałam temu terapeucie. A teraz jestem bardzo zadowolona. I po prostu lubię moją terapeutkę.
Co do tego spinania się i chcenia na siłę to się z Tobą zgadzam. Chcesz, żeby wszystko wróciło do normy tak mocno, że zaczynasz myśleć że może jednak to początek choroby psychicznej i wszystko zaczyna się nasilać, u mnie dd i lęk. Dziś mam większe DD niż wczoraj i mnie to strasznie wkurza!
marti
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 259
Rejestracja: 21 listopada 2011, o 11:54

22 listopada 2011, o 18:45

Oj rozumiem Was oboje bardzo dobrze. Faktycznie rozmyślanie o tym powoduję tylko nasilenie, ja dzis staram sie odłączyć od negatywnych myśli co jest bardzo bardzo ciężkie.. Terapie miałam ponad rok temu, też poznawczo-behawioralną ale trwała dosyć krótko chyba nawet niecałe 2 miesiące. Ale wtedy podniosłam się z tego ale i powód nawrotu był nie taki cięzki jak teraz. Na razie zaszyłam sie w domu i nie wiem co dalej.
sniegurek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 39
Rejestracja: 24 grudnia 2010, o 12:03

22 listopada 2011, o 19:26

To już któryś raz czytam jak ktoś chwali tą terapię, szkoda tylko że na tą poznawczą trzeba płacić, nigdzie państwowo jej znaleźć nie można ;(
Jak ma się derealizację to zawsze pierwszym strachem jest choroba psychiczna a potem że to nie minie.
Marti zaszycie się w domu to najgorsze wyjście, strasznie trudno potem wrócić do normalnego życia, bo mając czas nie odpędzisz się od negatywnych myśli, możesz zapomnieć ;(
leonka86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 54
Rejestracja: 20 listopada 2011, o 21:26

22 listopada 2011, o 19:52

Marti, może spróbuj powoli wychodzić z domu. Chociaż wyjść przed blok/dom. Wiem doskonale co czujesz. Ja po pierwszym swoim ataku paniki potwornie się bałam wyjść. Ale musiałam iść do psychiatry. Sam by do mnie nie przyszedł. Poprosiłam wtedy kolegę, żeby po mnie przyjechał pod dom i mnie zawiózł na miejsce. Czekałam na niego siedząc w oknie. Strasznie się bałam. jak otworzyłam drzwi od mieszkania od razu zakręciło mi się w głowie. schodziłam powoli ze schodów (mieszkam na 2 piętrze) i czułam narastający lęk. Wyszłam na dwór lęk stał się jeszcze silniejszy. Wyszłam za bramę i potwornie zakręciło mi się w głowie. Przeszłam 3 kroki i UCIEKŁAM do domu. Ale musiałam wyjść ponownie. Zanim podjechał to stałam oparta o taki pobliski murek i modliłam się, żeby nie zemdleć.
Potem z każdym dniem było lepiej. W sensie, robiłam coraz większe dystanse. Poszłam do sklepu. Potem dalej, potem dalej i tak się przyzwyczaiłam. Chodziłam na spacery z psem. Przyzwyczajałam się do wyjść. Teraz jest troszkę gorzej, bo odkąd pojawiła się DD to powrócił trochę strach przed wychodzeniem. Generalnie przed zmianą otoczenia. Tylko w domu czuję się bezpiecznie. Ale muszę to przełamywać. Ile razy bywa tak, że wyjdę i wydaje mi się, że już mdleję od samego wyjścia. Ale to tylko złudzenie jakieś. Marti, spróbuj małymi kroczkami wychodzić na zewnątrz. Walcz o siebie.
sniegurek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 39
Rejestracja: 24 grudnia 2010, o 12:03

22 listopada 2011, o 19:58

To Lenia robiłaś to samo dokładnie co robiłam ja kiedy zaczęłam dostawać pierwszych ataków paniki i lęku. Nie mogłam wychodzić z domu bo każde wyjście z domu wiązało się z wielkim atakiem i strasznym lekiem czasem nawet przez parę dni. Ale przeczytałam że trzeba poszerzać granice wychodzenia bo inaczej nigdy się nie wyjdzie! I krok po koku coraz dalej i dalej i przełamało się to, teraz nawet jak się źle czuję to mówię trudno i wychodzę ale ja też już dosyć długo choruję, więc bardziej jestem przyzwyczajona, znam już i derealizację i ataki i inne objawy. Męczy to ale iść mogę gdzie chcę, co prawda nie zawsze bo są full ataki i wtedy modlę się o pomoc.
marti
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 259
Rejestracja: 21 listopada 2011, o 11:54

22 listopada 2011, o 20:30

leonka86(mail), sniegurek
niestety już się zaszyłam i czasu nie cofne, wiem że to był błąd bo uciekłam zamiast walczyć ale teraz będę się starała robić pomału kroki do przodu, szczególnie że nie pierwszy raz to mam, kiedyś już wyszłam z tego i można powiedzieć, że prawie zapomniałam ze cierpie na nerwice. najgorsza jest ta zmiana otoczenia i te ciągłe myśli. uh
leonka86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 54
Rejestracja: 20 listopada 2011, o 21:26

23 listopada 2011, o 10:17

Hej Dziewczyny! Wczoraj napisałam dłuuugiego posta ale mi się skasował :) Spróbuję go odtworzyć jakoś.
W każdym razie pisałam, że u mnie to było tak, że po tym pierwszym ataku właśnie zaczęłam małymi kroczkami wychodzić z domu, chodzić na spacery, wzięłam urlop 3 tyg w pracy. I jakoś powoli wszystko wracało do normy. Znów się śmiałam, wychodziłam do ludzi, jeździłam samochodem :) Było normalnie. Pamiętam, że do pracy miałam wrócić jakoś w piątek a w czwartek złapał mnie kolejny silny atak. Tym razem w sklepie. Nie zasłabłam w każdym razie, bo już wiedziałam co to jest ale wtedy się załamałam na dobre. Pomyślałam - znów wróciło! Wtedy stweirdziłam, że jest już niedobrze i że to nie było chwilowe. Między pierwszym a tym atakiem w sklepie minęły jakies 2 tygodnie. Tego dnia już od rana czułam, że coś jest nie tak. Czułam jakiś lęk. No i mnie dopadło. Wtedy właśnie postanowiłam iść po raz drugi do psychiatry. Tym razem nie był to byle jaki wygooglowany w necie tylko z polecenia koleżanki, która leczy się na depresję. Zapisałam się na terapię. Zaczęłam brać leki. I Wtedy zaczęło się wszystko coraz bardziej pogłębiać. Lęki czułam codziennie. Pojawiły się bóle głowy, których do tamtej pory nie miałam NIGDY. Lęki miałam tak silne, że budziły mnie w nocy, szłam do okna, serce kołatało jak głupie, potworna derealizacja, silne uczucie strachu, ręce się trzęsły. I tak mogłam w tym otwartym oknie siedzieć z 3 godziny. I tak cały czas. Potem, gdy zaczęłam brać Asentrę trochę się uspokoiło. Może też uspakajało się w miarę postępowania terapii... No i jakoś to było. Raz lepiej, raz gorzej. Różnie bywało. Ale te silne lęki ustępowały. Te tzw. ataki. Zaczynałam powoli uczyć się z tym żyć. Było w miarę ok. Aż do niedawna. Wraz ze zmianą czasu coś znów przypętało się. Tzn lęk i ataki się przypętały. Myślicie, że to można połączyć? bo ja się tak zastanawiam. Zauważyłam znaczący spadek samopoczucia psychicznego, lęki, ataki dokładnie po zmianie czasu. Myślicie, że można to powiązać? Tak sobie myślę czy mogą być jakieś zależności... A może sobie tak to tłumaczę po prostu. Nie wiem :)
W każdym razie znów wróciło. Bóle głowy też, bo na chwilę miałam spokój.

W każdym razie musimy się jakoś wziąć w garść wszystkie. Wiem jak to brzmi. Jak wpadam w dd albo inne zaburzenia to wcale nie potrafię się wziąć w garść. Ale liczę ogromnie na to, że to wszystko kiedyś minie i będziemy normalnie funkcjonować.
marti
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 259
Rejestracja: 21 listopada 2011, o 11:54

23 listopada 2011, o 12:46

Cześć ! Ja właśnie też pisałam jakiegoś posta i myślałam, że się wysłało a jednak nie. Trzeba się przełamywać małymi kroczkami tak jak mówicie ! Ja jutro mam wizytę u psychiatry, gdzie przez ostatni czas siedze jedynie w domu. Ale jest taka różnica, że ostatnio nawet w domu mi było ciężko siedzieć a teraz w domu w miare ok :) Ja to strasznie ubolewam nad tą dd.. żyć mi nie daje no! Ale staram sie o niej nie myśleć na tyle intensywnie, żeby sobie pogarszać jeszcze bardziej. Leonka czy zmiana czasu ma tu coś do rzeczy ? Tego nie wiem. Może tak a może nie. Ale zauważyłam u siebie , że odkąd robi się wcześniej ciemno to jakoś mi tak dziwnie. A co do Twoich bólów głowy to myśle, że są one na tle nerwowym. Znam wiele osób, który czesto bolała głowa robily wszlkie badania i zawsze wszystko ok. Niestety stres robi swoje. I masz maila :)
Też liczę na to, że kiedyś to minie. A to już jakiś postęp.
leonka86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 54
Rejestracja: 20 listopada 2011, o 21:26

23 listopada 2011, o 13:38

No to jutro wyprawa Cię czeka :) Bardzo dobrze :) Wiesz, co do tej zmiany czasu źle się wyraziłam. Chodzi mi dokładniej o te przesilenie jesienne. Ciekawe czy może to mieć wpływ... Ale nie ma co nad tym debatować :) Jest jak jest i tyle :)
A generalnie jak Wam dziś dzień mija?
marti
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 259
Rejestracja: 21 listopada 2011, o 11:54

23 listopada 2011, o 16:57

Ja zawsze bez względu na to w jakim jestem stanie na jesieni czuje się kiepsko. Nie za każdym razem oczywiście tak bardzo jak teraz. Ale ta pora roku wpływa na mnie jakoś tak załamujące. A dzień mija podobnie do poprzedniego. ;)
ODPOWIEDZ