Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Witajcie Walczący

Tutaj możesz się przedstawić, napisać coś o sobie.
ODPOWIEDZ
DieFohlen90
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 4 stycznia 2023, o 06:07

4 stycznia 2023, o 21:04

Witam Was, wczoraj zarejestrowałem się na forum choć choruję od 1,5 roku. Pomyślałem że kontakt z ludźmi takimi jak ja, pomoże mi. Może doradzicie coś ciekawego w walce z tą cholerą....

Moja historia zaczyna się w sumie od lat dziecinnych. Pamiętam od podstawówki miałem problem z nadpotliwością pojawiąjącą się w sytuacjach stresujących. Czy to jakieś apele szkolne na których się występowało czy gra w klubie piłkarskim. Ale jakoś wtedy jako taki "kot" nawet nie wiedziałem ze jest coś takiego jak nerwica :) wszyscy zawsze myśleli że taka moja uroda, bo badania wychodziły dobre, serducho pracuje do dzisiaj wzorowo więc jakoś nikt tego z nerwami nie po kojarzył. Poważniej zacząłem rozszyfrowywać tą chorobę gdy miałem składać życzenia urodzinowe teściowej i stojąc w kolejce było ok a gdy przed nią stanąłem to nim skończyłem "lało się ze mnnie jak z fontanny". Wstyd jak cholera...ale wtedy zacząłem coś podejrzewać (to był 2015 rok, a tak w ogóle mam 32 lata piękną Żonę i cudowne 2 córki). W 2016 roku po wizycie u dentysty wmówiłem sobie że mam dziure w zębie (wiem trochę to radosne!) i do tego stopnia że "ów ząb" mnie "bolał" potem okazało się że wszystko jest zdrowe a ja zrobiłem z siebie idiotę/hipochondryka. Od 2017/2018 zacząłem coraz więcej pić piwa (szyszki chmielu te sprawy, by uspokoić nerwy - do dziś tak to sobie tłumaczę).

Kulminacja nastąpiła 10 lipca 2021 roku. Dzień wcześniej jako DJ obslugiwałem imprezę urodzinową znajomych. Byłem tym bardzo przejęty bo chciałem żeby wszystko super wyszło. 9 lipca impreza, wszystko dobrze, impreza - sukces. Zalaliśmy sie whisky, wracam do domu na fazie. Myślę, dałeś radę było dobrze. Wstaję rano 10 lipca i wtedy się zaczęło na calego...

Przeleżałem cały dzień na kanapie (żona wściekła bo myślała że Kac) a ja telepalem się w środku z niewiadomego stresu. Każda próba snu (zaśnięcia) kończyła się wybudzeniem w nerwach "jakby przy ostatrnim w życiu oddechu" (ps. jeśli tak wygląda moment śmierci, to Bóg mógł go lepiej zaprojektować). Dochodziły kolejne objawy. Klucha w gardle jakby ktoś mnie dusił, kłucie w klatce, "odrętwienie" po prawiej stronie pod żebrami. Kolejny dzień i zdobyłem się na odwagę by powiedzieć żonie. Szybka wycieczka do apteki po Nervosol. Jechałem na tym z 2 tygodnie. Po 10 dniach minął objaw tego "ostatniego oddechu". Można było normalnie zasypiać. Zapisałem się do psychiatry. Wizyta za 3 tygodnie. Jakoś na Nervosolu, Melisie i Piwie (wiem chore) dojechałem do wizyty.

Lekarka zapisała Citaxin i Trittico na noc. Do dziś bez Trittico nie przesypiam w miarę nocy. Citaxin brałem 4 tygodnie. Ostatni tydzień to absolutny dramat. Ledwo żywy, jakbym miał zemdleć chodziłem do pracy nie wiedziałęm co się dzieje. Po miesiący zmiana leku na dzień, z Citaxinu na Zoloft. Po miesiącu takie biegunki że myślałem "napewno mam raka...co ja zrobię jak zostawię dzieci same?". Wmawiałem sobie chorobę, bolało coraz częściej z każdej strony żołądka i jelit. Jadac na badania byłem przekonany że rak, beczałem w domu przed żoną że umieram, że dzieci mnie nie zapamiętają....okazało się że wszystko ok !.

Kolejna zamiana leku, z Zoloft na Depralin. Biorę to prawie rok, i szczerze mówiąc nic to nie daje...O tyle pomogło że objawy oddechowe, jakieś sercowe, omdleniowe zniknęły, ale jelita robią swoje...rozwinął się chyba zespół jelita wrażłiwego. Może jestem już alkoholikiem, ale dopiero jak wypiję 3-4 piwa wieczorem to chociaż przez 2-3 godziny (przed snem) czuję się normalnie. Nic mnie nie boli, jelita "nie goniią do kibla" choć na chwilę nie myślę czy umrę jutro czy już dziś, czy mam już raka czy dopiero będę miał. Czy w kolejnym "stolcu" (sorry za gówniany temat) będzie krew i czy już umrę, ile mi zostało...

Od 4 miesięcy piję codziennie, biorąc leki, bo inaczej nie wyrabiam. Mam najgorsze te objawy jelitowe, i "szukania w sobie" choroby nowotworowej. Lekarz wypisuje mi tylko erecepty bez nawet teleporady. Gdy byłem na ostatniej wizycie zmieniając Zoloft na Depralin lekarka zadała pytanie "To może chce Pan zmienić leki?" "Może chce Pan wrócić do Citaxinu?" Sorry ale to ja mam k....wiedzieć?

Liczę na jakieś dobre słowo z Waszej strony ;) Ja walczę i muszę to pokonać bo mam dla kogo żyć ;)
Awatar użytkownika
eyeswithoutaface
Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: 25 lutego 2017, o 21:44

7 stycznia 2023, o 20:43

Cześć! Fajnie, że jesteś :) Z Twojego posta wnioskuję, że jest Ci obecnie bardzo trudno, zwłaszcza że masz poczucie, że Twój stan wpływa na rodzinę. Myślę, że pomocne może być poczytanie artykułów na forum - naprawdę świetnie tłumaczą mechanizmy, które odpowiadają za powstawanie lęków takich jak Twoje. Świadomość tego co się z nami tak realnie dzieje w zaburzeniu, zarówno na poziomie ciała, jak i umysłu pomogło mi poradzić sobie z emocjonalnymi kryzysami, mam nadzieję że i dla Ciebie będzie to wspierające. Czy korzystałeś/korzystasz z psychoterapii?

P.S. Z tym piwem to proponuję przestawić się na 0%, też zawiera chmiel :) Alkohol to jednak depresant, więc na dłuższą metę na pewno nie pomaga :)
"Nie pytaj, czego potrzebuje świat. Zapytaj raczej, co sprawia, że ożywasz, i zrób to.
Bo to, czego świat potrzebuje, to ludzie, którzy budzą się do życia."
DieFohlen90
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 4 stycznia 2023, o 06:07

7 stycznia 2023, o 22:45

Z psychoterapii jeszcze nie. Zastanawiam się nad tym. Bo czy psychoterapia jest mi w stanie pomoc z objawami fizycznymi ? Bo te są najbardziej dokuczliwe …
ODPOWIEDZ