Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Witajcie!

Tutaj możesz się przedstawić, napisać coś o sobie.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Szczesciara
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 85
Rejestracja: 1 marca 2018, o 11:38

2 marca 2018, o 17:41

Witam. Mam dwadzieścia pare lat, ułożone do tej pory życie, rodzinę i pecha takiego jak Wy.
Wszystko zaczęło się ok 4 lat temu. Atak raz na 2,3 miesiące. Kołatanie serca, puls do 200, lęk, niepokój i bezradność. To trwało ok 30 min.
W sumie jakoś bardzo mi to nie przeszkadzało, a na pewno nie uważałam że to problem z którym koniecznie trzeba iść do psychiatry.
To co zaczęło się tydzień temu wywróciło moje życie do góry nogami. Wstaję rano, robię śniadanie i muszę iść spać. Od tego tygodnia mam wieczne napady paniki. Np wstaję o 8, muszę iść spać o 10 (ciężkie powieki, mrowienie z tyłu głowy i muszę iść spać), wstaję ok 11 i zaczyna się ostra jazda. Lęk przed atakiem. Zaraz za lękiem pojawia się atak. Wrażliwość na bodźce (światło, wrażliwy węch, dobijające dźwięki - są oczywiście realne, ale jakieś takie straszne). Cały atak trwa ok 2,3 godzin(!!!!!) PIEKŁO. PIEKŁO na ziemi. Po ataku jest ok. Tak na jakąś godzinę, dwie. Wtedy robię wszystko szybko, jakieś codzienne obowiązki żeby zdążyć przed kolejnym atakiem... Cały czas czuję się jak za mgłą, jakby rzeczywistość mnie nie dotyczyła, boje się wychodzić do ludzi, boje się wszystkiego. Pytam się bliskich osób czy słyszeli to co ja, boje się o schizofrenię lub inne psychozy, boje się o urojenia i omamy. Wkręcam to sobie na maxa. W trakcie ataku błagam o pomoc. Pod koniec dnia modlę się o spokojny sen. Ok 3 na 7 nocy miałam koszmarne sny na jawie, jakby ktoś puścił mi klisze z jakimiś bzdurnymi fotografiami.
Byłam u dwóch psychiatrów. Przez ten tydzień.
Jeden konpletnie bez sensu, pierwsza wizyta 15 min i leki. Sympramol i szafraceum.
Wczoraj byłam u innego psychiatry, rewelacja. Po bardzo długiej rozmowie było mi tak dobrze że nie dostałam ataku do końca dnia i spałam spokojnie . Dzisiaj od rana czuję już jakby zaciśniętą obręcz na głowie, puls w skroniach, wrażliwy wzrok, węch i słuch... jestem odrealniona, ale bez ataku.
Ten psychiatra przepisał mi afobam (doraźnie gdy lęk staje się paralizujacy) i Asentrę. Zdiagnozował nerwicę lękową z atakami paniki. W związku z tym do Was kilka pytań.
Czy takie odrealnienie przez większość dnia to normalna sprawa?
Zmagaliscie się z tak długimi i częstymi atakami paniki?
Ja po prostu nie mogę normalnie funkcjonować. Boje się że słyszę coś czego nie ma, że wariuję.
Boje się wziąć leki. Słusznie? Jak Wam było w pierwsze dni? Fajnie jak napiszecie coś akurat o tym leku który mam brać.
zanet
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 116
Rejestracja: 1 stycznia 2018, o 11:40

2 marca 2018, o 18:19

Hej! Wiem dokladnie jak sie czujesz, przechodzilam to samo na poczatku, mysle ze wiekszosc z nas na tym forum ;)
Pierwsze 2 miesiace dzien w dzien czulam w sobie lęk, 24 na dobe ten paniczny irracjonalny porypany lęk, sto tysiecy mysli na minute. Uczucie jakbym zyla w innym swiecie i wszystko dzialo sie dookola mnie. Moja glowa wyłapywala kazdy najmniejszy szmer i glos. Ocxywiscie wszystko prowadzilo do tego, ze balam se ze juz mam omamy i paranoje. Glowa mi pękała. Juz nie mogłam wytrzymac. Prosilam wszystkich osob mozliwych zeby jak najszybciej mi pomogli bo dluzej juz tego nie zniose. Kazdy dzien zlewal sie z nastepnym...wiem co przechodzisz, naprawde.
Teraz jestem 4 miesiace po pierwszym ataku. Zaden z moich strasznych atakow nic mi nie zrobil, zadna moja nawet najstraszniejsza mysl sie nie sprawdzila. Sluchaj duzo nagran z forum w ciagu dnia, az glowa zacznie w koncu "czaic" ;) czytaj teksty chlopakow. Mi baaardzo to pomoglo, w ogole to forum. Co do lekow to ja po miesiacu zaczelam brac antydepresanty, tez sie balam ale juz bylam w takim stanie, ze stwierdzialam ze wezme. (Pewnie gdybym trafila wczesniej na forum to bym ich nie wziela)Lekarz mi przepisal jeazcze jakies jedne w chwilach mocnego ataku, ale tych nigdy nie wzielam bo sie zwyczajnie balam az takich silnych odmozgaczy ;) ale jak widac nie byly mi potrzebne ;) Oczywiscie leki to Twoja decyzja, i na kazdego moga zadzialac inaczej.
W kazdym badz razie pamietaj, ze z tego da sie wyjsc, potrzeba czasu i wytrwalosci! Jestem z Toba. Jakbys potrzebowala wsparcia to pisz Trzymaj sie! I do boju !😀
Ostatnio zmieniony 2 marca 2018, o 18:25 przez zanet, łącznie zmieniany 1 raz.
nocenadnie
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 221
Rejestracja: 27 lutego 2018, o 11:50

2 marca 2018, o 18:23

Na pewno nie zwariujesz. Pamietaj wariat nie wie, o tym że zwariował, to tylko nerwica :)))). Pozostaje mi powiedzieć Witaj wśród swoich, zapraszam do odsłuchania materiałów Divovic i powodzenia w odburzaniu i jesteśmy tu żeby ci w tym pomóć :)))
Zaburzenie to tylko twoja projekcja. Nie wierzysz? Przekonaj się sam!
Awatar użytkownika
Szczesciara
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 85
Rejestracja: 1 marca 2018, o 11:38

2 marca 2018, o 21:10

Zanet nie wyobrażam sobie takiego życia przez 2 miesiące ciągiem :O no ale co zrobić, trzeba ścisnąć poślady i iść dalej...
nocenadnie kilka razy już o tym słyszałam, ale wiesz jak to jest. Człowiek mimo tego że wie to podświadomie szuka i mąci...
Narzekając nie zdajemy sobie sprawy z tego jak bardzo w danym momencie możemy być szczęśliwi .
zanet
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 116
Rejestracja: 1 stycznia 2018, o 11:40

2 marca 2018, o 22:52

Ja tez nie myslalam ze dam rade przezyc i wyjsc calo z tej 2 miesiecznej masakry ;) a jednak! Ale czasem trzeba siegnac 'psychicznego dna' zeby zaczac sie odbijac do gory ;) sluchaj nagran az do znudzenia!!:D powo! ^^
Awatar użytkownika
Szczesciara
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 85
Rejestracja: 1 marca 2018, o 11:38

2 marca 2018, o 23:25

Jestem z siebie dumna bo właśnie z godzinę temu miałam ogromną próbę. Czułam jak już odchodzę w atak, tym razem ubzurałam sobie że tak naprawdę umarłam a moja dusza błąka się nie wiadomo gdzie... i nie wie co ma zrobić i dlatego jestem tak odrealniona.
Weszłam na forum, znalazłam posty Victora.
Zaczęłam czytać z walącym sercem jak młot. W połowie czytania byłam już spokojniejsza, poczułam ogromną moc i zdałam sobie sprawę że wygrałam chociaż raz z tą paniką. Łzy popłynęły po policzkach ze szczęścia. Ta noc jednak zapowiada się dobrze. Nie będzie kolejnym koszmarem.
Jesteście wspaniali, ta strona i wasze przeżycia.
Już mam na to sposób, zobaczymy może uda mi się to w porę ogarnąć.
Narzekając nie zdajemy sobie sprawy z tego jak bardzo w danym momencie możemy być szczęśliwi .
Awatar użytkownika
eyeswithoutaface
Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: 25 lutego 2017, o 21:44

2 marca 2018, o 23:29

Hej! Ja brałam Asentre na początku swojej odburzeniowej przygody także jakbyś miała jakieś konkretne pytania odnośnie tego leku to wal śmiało. Ale co Ci mogę od razu powiedzieć : nie polegaj tylko na lekach, bo nie załatwia sprawy. Najważniejsza jest Twoja praca z emocjami :)
I nie zwariujesz! Też przerabialam wkrecanie sobie urojen, przewrazliwienie na wszelkie bodźce, nawet wyobrażałam sobie ze słyszę głosy :DD Wszystko co tylko się da!
Wyjdziesz z tego, głowa do góry :) :)
"Nie pytaj, czego potrzebuje świat. Zapytaj raczej, co sprawia, że ożywasz, i zrób to.
Bo to, czego świat potrzebuje, to ludzie, którzy budzą się do życia."
ODPOWIEDZ