Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

wigilia firmowa

Forum dotyczące problemu jakim jest fobia społeczna oraz inne fobie specyficzne.
Umieszczamy tutaj swoje historie, pytania i wątpliwości.
ODPOWIEDZ
IvanDrago2239
Nowy Użytkownik
Posty: 5
Rejestracja: 13 grudnia 2023, o 12:12

13 grudnia 2023, o 13:01

Cześć wszystkim!

Dawno się tutaj nie pojawiałem, że aż zapomniałem nazwy mojego konta i musiałem założyć nowe :) Przed pandemią byłem w naprawdę okropnym stanie - przez napad paniki na uczelni podczas prezentacji moja strefa komfortu społecznego skurczyła się do mojego mieszkania i bytowania z najbliższymi osobami. Lęk przejął kontrolę nad moim życiem i było to naprawdę okropne doświadczenie, którego nikomu nie życzę. Na szczęście dzięki materiałom w internecie (np. to forum i kanał na yt zaburzonych) poznałem mechanikę lęku i staralem się mu opierać + przez prawie 3 lata brałem leki i moje życie małymi krokami wróciło do normy. Nie mówię, że jest całkiem normalnie, bo pewna wrażliwość została, ale często kończyło się na lekkim lęku, który wiedziałem, że musze pokonać i to robiłem (bez większych ekscesów natury psycho somatycznej). Ogólnie zacząłem się czuć na tyle dobrze, że w maju tego roku odstawiłem całkowicie leki i w zasadzie od razu po tym jak odstawiłem leki to sprawdziłęm nerwicę idąc na dwa wesela w to lato. Na jednym nie znałem nikogo dosłownie. Trochę trzęsłem portkami w nocy przed weselem, ale już w dzień wesela lęk minął i było naprawdę super (w kościele trochę źle się czułem, ale to kwestia tego, że człowiek stoi i się kotłuje z własnymi myślami i nawet nie ma jak gęby do kogo otworzyć). Była to ogromna zmiana względem tego, że w 2019 byłem cały zestresowany i spanikowany jak miałem iśc do sklepu czy na uczelnie. Nawet rodzinne imprezy kończyły się atakiem paniki. Przyznam też szczerze, że jestem raczej otwartą osobą, która lubi towarzystwo i jak już się czuję pewnie to naprawdę umiem się odnaleźć. Ale to koniec przechwałek i opisywania mojego małego sukcesu, bo teraz przyszła kolej na kolejny test i tutaj już trochę boję się, że nie podołam. We wtorek mam imprezę świąteczną w Warszawie. Sam mieszkam dość daleko i sama odległość od domu mnie trochę przeraża + nie cierpię Warszawy XD okropny zlepek wieżowców i tłumów ludzi - z tym mi się kojarzy. Z pracy nigdy nie poznałem nikogo osobiście. Wszyscy pracujemy zdalnie i nie mieliśmy okazji przez te pare lat się spotkać. Kilka osób jest mi dość bliskich i mamy fajny lecz mimo wszystko powierzchowny kontakt przez internet, lecz reszta osób trochę napawa mnie lękiem. Średnio ich znam, niektórych wgl a z niektórymi wręcz miałem lekkie ekscesy i spinę, co sprawia, że myślę o nich niekomfortowo. Zadeklarowałem, że będę na tej imprezie, juz wszystko opłacone i jakbym zrezgynował to bym wyszedł na osobę, której nie można traktować poważnie. Poza tym chcę tam być - chcę poznać te osoby, a szczególnie te kilka osób z mojego zespołu z którymi mam lepszy kontakt. Poza tym uważam, że jakbym odpuścił walkowerem to byłoby to najgorsze rozwiązanie bo moja strefa komfortu by się skurczyła, a ja chcę ją rozszerzać i iść dalej poza horyzont przełamując te cholerne mury, którymi obudowała mnie nerwica prawie 4 lata temu. Jestem na dobrej drodze, ale czym bliżej tej imprezy, tym czuję większy niepokój i boje się, że dostane napadu paniki na miejscu przy wszystkich, będąc tak daleko od bezpiecznego miejsca. Mam wrażenie, że przez tą cholerną aurę zimową moja skuteczność radzenia sobie z lękiem zmalałam, jednak nadal wierzę, że będzie podobnie jak z weselem - teraz sram w gacie a na miejscu okaże się, że będzie super atmosfera i fajni ludzie i po prostu nie będzie przestrzeni dla lęków i napadów paniki. Dzięki dla osób, które wytrwały do końca i to przeczytały, chciałem się trochę wygadać :) Czy wy robicie sobie takie "wyzwania" i poszerzacie swoją strefę komfortu? Jak wam to wychodzi? Szczególnie jestem ciekawy doświadczeń osób, które już zrobiły duże postępy ale natrafiły na takie większe wyzwania jak ja i stoją przed naprawdę sporym (z ich perspektywy) wyzwaniem do pokonania.
Awatar użytkownika
Juliaaa78569
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 569
Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25

13 grudnia 2023, o 21:38

Nic odkrywczego tu chyba nie napiszę, że trzeba po prostu tam iść i zmierzyć się ze swoimi lękami, jednocześnie prawidłowo działając na natrętne myśli i nie wchodzenie w analizy a co jeśli to i tamto, które się pewnie pojawią.

Przygotuj się po prostu na to, że lęk będzie diametralnie wzrastał z każdym dniem zbliżającym się do tej wigilii i spróbuj go obserwować. Nie staraj się wyciszać na siłę, ale nie wzburzaj go również. Po prostu stój obok i obserwuj. Taka nauka akceptacji i puszczania:)

Wiadomo na ten wigilii może Ci pójść lub może Ci nie pójść, może powiesz coś głupiego, albo wyniknie niezręczna sytuacja, a może wszystko pójdzie świetnie.
To nie jest ważne.
Ważne, że tam pójdziesz i postarasz się zrobić wszystko, żeby miło spędzić czas bez względu na to jak się będziesz czuł lub co się wydarzy.

Chodzi o taki brak nastawienia się na cokolwiek. Tzn, lepiej iść z postawą, że pójdzie Ci świetnie, ale jednocześnie z myślą, że jak coś pójdzie nie tak to you don't care.
Znaczy pewnie będziesz się tym przejmował, ale wtedy będziesz się uczyć żeby się tym nie przejmować:)

Ja ostatnio robię takie małe kroki w poszerzaniu strefy komfortu np na uczelnii. Mam problem z mówieniem po angielsku do kogokolwiek mimo że dobrze ogarniam ten język.
I wyobraź sobie że zmusiłam siebie to wypowiadania się dwa razy przed profesorkami z Niemiec wśród reszty obcych mi ludzi w ramach warsztatów xd
Lęk był przeogromny, myślałam, że wyjdę z siebie wtedy, ale o wiele łatwiej mi się potem rozmawiało np z kimś z grupy na angielskim, bo z tym też miałam problem:)

Generalnie widzę duże postępy. To tylko przykład. Ale z osoby, która potrafi się odezwać do jednej zaufanej osoby (miałam wadę wymowy, nadal mam w chwilach stresu) staje się osobą, która potrafi mówić na forum do ludzi i to jeszcze w obcym języku xd
Kiedyś było to dla mnie nie do zrobienia.

Już nie wspomnę o rozmowie kwalifikacyjnej na uczelnię. Jeszcze po polsku ale też było to duże poszerzenie strefy komfortu:)
IvanDrago2239
Nowy Użytkownik
Posty: 5
Rejestracja: 13 grudnia 2023, o 12:12

14 grudnia 2023, o 11:31

Juliaaa78569 pisze:
13 grudnia 2023, o 21:38
Nic odkrywczego tu chyba nie napiszę, że trzeba po prostu tam iść i zmierzyć się ze swoimi lękami, jednocześnie prawidłowo działając na natrętne myśli i nie wchodzenie w analizy a co jeśli to i tamto, które się pewnie pojawią.

Przygotuj się po prostu na to, że lęk będzie diametralnie wzrastał z każdym dniem zbliżającym się do tej wigilii i spróbuj go obserwować. Nie staraj się wyciszać na siłę, ale nie wzburzaj go również. Po prostu stój obok i obserwuj. Taka nauka akceptacji i puszczania:)

Wiadomo na ten wigilii może Ci pójść lub może Ci nie pójść, może powiesz coś głupiego, albo wyniknie niezręczna sytuacja, a może wszystko pójdzie świetnie.
To nie jest ważne.
Ważne, że tam pójdziesz i postarasz się zrobić wszystko, żeby miło spędzić czas bez względu na to jak się będziesz czuł lub co się wydarzy.

Chodzi o taki brak nastawienia się na cokolwiek. Tzn, lepiej iść z postawą, że pójdzie Ci świetnie, ale jednocześnie z myślą, że jak coś pójdzie nie tak to you don't care.
Znaczy pewnie będziesz się tym przejmował, ale wtedy będziesz się uczyć żeby się tym nie przejmować:)

Ja ostatnio robię takie małe kroki w poszerzaniu strefy komfortu np na uczelnii. Mam problem z mówieniem po angielsku do kogokolwiek mimo że dobrze ogarniam ten język.
I wyobraź sobie że zmusiłam siebie to wypowiadania się dwa razy przed profesorkami z Niemiec wśród reszty obcych mi ludzi w ramach warsztatów xd
Lęk był przeogromny, myślałam, że wyjdę z siebie wtedy, ale o wiele łatwiej mi się potem rozmawiało np z kimś z grupy na angielskim, bo z tym też miałam problem:)

Generalnie widzę duże postępy. To tylko przykład. Ale z osoby, która potrafi się odezwać do jednej zaufanej osoby (miałam wadę wymowy, nadal mam w chwilach stresu) staje się osobą, która potrafi mówić na forum do ludzi i to jeszcze w obcym języku xd
Kiedyś było to dla mnie nie do zrobienia.

Już nie wspomnę o rozmowie kwalifikacyjnej na uczelnię. Jeszcze po polsku ale też było to duże poszerzenie strefy komfortu:)
Dzięki Julia za odpowiedź! To prawda, że po pokonaniu jakiegoś kamienia milowego i przekroczeniu dużym krokiem strefy komfortu, potem rzeczy wcześniej dla nas straszne i kłopotliwe, nagle stają się bez znaczenia i wychodzą naturalnie, przez co jesteśmy w stanie wykrzesać swój cały potencjał i po prostu być sobą :)
ODPOWIEDZ