Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

świadomośc czy nie świadomość? Medytacja czy leki? Pomocy!

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
aleks1723
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 185
Rejestracja: 17 stycznia 2016, o 19:38

17 lutego 2016, o 20:01

Dziękuję Ci schanis22 :) Wysłucham, choć słuchałem, ale jeszcze raz :) Bo przez jakiś czas się tych myśli, tak bardzo nie bałem, a dziś starałem się nie być świadomym własnych myśli no i taki tego efekt, że się wciągnałem i znowu się boję każdej myśli... 3 tygodnie pracy w tyłek rozbić...

Czy koniecznie musze się wyprowadzić od rodziców? Bo boję się, że sobie nie poradzę, ale czasem mam takie chwile, że jestem pewny, że tego chcę, a coś mnie trzyma, te kanapeczki, ta troska czasem przesadna... Rodzeństwo, które też czasem wkurza, no ale... Hmm...

Ojciec mi mówi, że bez tabletek nie ma szans, żebym go słuchał, bo on już nerwice przechodził i tabletki pomagają - Bierze już kilkanaście lat chyba... Jak mu mówię o świadomości, że nie jesteśmy własnymi myślami, to się ze mnie śmieje... No ale to rozumiem, bo nie było tego forum, a jego złapała DD z tego co opisuje, po ataku Paniki, po tym jak mu rękę ucieło, choć też miał swoje problemy, bo w życiu łatwo nie miał z tego co wiem, i potem pił i nas bił, no ale mniejsza o to, nie chce się tu żalić, bo teraz jest normalnym człowiekiem, którego szanuję.

Mama jest nadopiekuńcza, czasami w dziecińswie, bałem się, żeby się nie kłócili, bo ojciec lubiał się kłócić zawsze w niedziele co dziewne, bo jest Katolikiem haha :D I pamiętam akcję z dzieciństwa, nie wiem, czy to ma znaczenie, jak dziadek się prawie pobił z Ojciem, bo Ojciec przyszedł pijany i się awanturował, to rozdzielałem ich poduszką zapłakany, a miałem może z 6 7 latek, hmm ale raczej guzik ma to wspólnego, bo są większe patole w rodzinach, Ojciec kumpla ze wsi go tak łomocił, że masakra, a z tego co widze, chłopak wyrusł normalnie, chodzi do pracy - Zresztą nie wiem co mu siedzi w psychice... A ja wyrosłem na psychola, który sobie nie radzi z życiem...

Zauwazam, że czym bardziej się nakręcam tymi myślami tym jest coraz gorzej, biegunka, uczucie nierealności, jak za dużo myślę i się nakręcam, pot, podwyższona temperatura czasami... Dlatego się nie dziwcie, że chcę być swiadomy myśli, bo jak im daję się wyszaleć, to mam te wszystkie objawy i jak ktoś coś do mnie mówi, to mam wrażenie, że nie kontaktuję, bo żyję w tym świecie okropieństwa, aż się ocknę i na czymś mocno skoncentruję, wtedy już nie siedze w tej głowie i wszystko jak ręką odjął...

-- 17 lutego 2016, o 20:01 --
Kurde, jak tak głębiej czytam o tym obrazak prawie realnych, to ludzie piszą o DD... Może już mam to DD, a o tym nie wiedziałem, tylko nie takie silne? Hmmm Albo czasami DD tylko mi się może włącza, sam nie wiem... Niby nie widzę rozmazanego obrazu ani nic, ale mam uczucie, jakby to nie mogło się wydarzać na prawdę, że ta cała moja Historia to iluzja, uczucie przerażenia, słabsza koncentracja, i te obrazy myślowe takie realne wulgarne... Sam nie wiem, ciężko to określić, najgorsze jest to, że w jednej chwili mam uczucie jakbym czuł się normalnie, a za 5 minut, znowu przumulenie i niechęć do życia ( Chyba razem z myślą)
Największe zło jest ukryte w świętobliwych nadmiernie i w tych powściągliwych nadmiernie.
No bo ja kochałem Życie, ale się za bardzo rozpędziłem i je zgubiłem...
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

17 lutego 2016, o 20:06

Aleks tak się czujesz bo masz najnormalniejszą w świecie nerwice , leki oczywiście- jeśli pomogą Ci w leczeniu to możesz brać , ale praca nad sobą to najważniejsze .
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
aleks1723
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 185
Rejestracja: 17 stycznia 2016, o 19:38

17 lutego 2016, o 22:00

Dzięki za odpowiedź, no wiem niby, ale czasami mnie ona przeraża, jak się wplątam w myslenie, potem dopiero jak się wybudzę z transu, np oddechem to się ogarniam... Tak to jakbym żył w tym nierealnym świecie zmyślonym i się to zapętla, jakbym miał zwiariować, co wydaje mi się czasem śmieszne, ale jak tak się w ten lęk zapętlę to nie jest, bo zaczynam się pocić itd itd Objawy na pewno znacie :D Na te pogorszające się humory będę musiał coś przeanalizować, dlaczego to się dzieje najbardziej akurat od godziny 15-16 kiedy się romi ciemno... A ustaje późną nocą... Pewnie nieświadomie się wplontuje w analizy mojego życia i co będzie w przyszłości - Tak myślę, ale pewny nie jestem.


Najśmieszniejsze jest to, że to wszystko wyobraźnia, np Dla testu wyobraziłem sobie, że gadam z Dr. Housem, to potem się go nie mogłem pozbyć przez 2 minuty chyba z głowy, choć chciałem, ciągle mi się ukazywał przedemną, jak do mnie gada haha :D A teraz tak myślę i się nie dziwię, że te obrazy szatany i inne pierdoły się mnie trzymają, strasznie to wkurzające, ale trzeba wytrzymać. Doszedłem do wniosku, że ja się samych tych obrazów chyba nie boję, tylko tego całego nakręcania się, że będzie ich coraz więcej tych obrazów i więcej i że w końcu zwariuję, a tu gówno, bo jak chcę to mogę się na chwilę skupić na oddechu czy na czymś i wszystko idzie w zapomnienie :D Ehhh. Masakra, chyba będę musiał obraz szatańskiej głowy zmienić wizuwalizacyjnie, jako misia pluszowego różowego. Spróbuję i dam znać :D Ogólnie muszę też wybadać, czemu mnie te stany depresyjne łapią głupie... I wiem, że to nie będzie łatwe, choć tak teraz piszę, bo mnie jutro pewnie podejdzie od innej strony nerwicza i nawet nie będę wiedział kiedy będę rozmyślał o "strasznej rzeczywistości"

I muszę chyba się ogarnąć w Życiu też... Tak myślę, choć się boję czasem panicznie. Dziś rozmawiałem z Mamą i ona mówi do mnie, że Ona też się boi, że wszyscy od niej wyjedziemy i zostanie Sama. Ja ją rozumiem całkowicie. Ona mówi, żeby chciała, żeby wszczy siedzieli w domu, bo by się nie bała o nikogo i ja to rozumiem całkowicie, bo tak też zostałem wychowany, ale moja druga osoba chciałaby podróżować, zwiedzać, bawić się! - Ale zaraz znowu mnie dopadają myśli o Domu rodzinnym, strach, że jak ruszę to się będę bał, że jak mnie zabiją, to Mama sobie nie poradzi... Kurde już mnie to wkurza, bo boję się cokolwiek zrobić szalonego, bo zaraz myślę, że moja Mama... Jestem naprawdę zrzyty, ale jestem też człowiekiem, który zawsze chciał mieć wiele przygów w Życiu, a siedzi na dupie przed komputerem w domu całymi dniami i się użala nad tym czego nie ma... Tylko gdyby to teraz było takie proste :D Bo już strach mi przeleciał przez głowie " nie poradzisz sobie samemu" " wykończą cię myśli i się zabijesz" co za gówniane myśli już mnie naprawdę wkurw***.. Gdybym tylko mógł tam wejść do mózgu i im skopać dupe, że są fałszywe i mnie tylko denerwują :D
Największe zło jest ukryte w świętobliwych nadmiernie i w tych powściągliwych nadmiernie.
No bo ja kochałem Życie, ale się za bardzo rozpędziłem i je zgubiłem...
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

17 lutego 2016, o 22:05

Aleks to juz dobra droga wiesz że to tylko nerwicowe straszaki a nie Twoje prawdziwe myśli . Wyśle Ci do przeczytania historię Victora długa ale warto przeczytać polecam mi wiele pomogła
moja-historia-plus-moje-odburzanie-t5194.html
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
aleks1723
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 185
Rejestracja: 17 stycznia 2016, o 19:38

18 lutego 2016, o 19:19

Zauważyłem Coś bardzo dziwnego... Cały czas staram się wdrażać świadomość i naprawdę było duużo lepiej i jest lepiej, ale najgrosze co zauważyłem czuję się przy kimś... Nawet przy rozmowie z Bratem, siostrą itd... Nie wiem jak się mam zachować, co powiedzieć, chciałbym wszystko przeanalzować... Serce mi wali i mam duszności... Wiem, że to głupie... Jak siędzę sam przed kompem zamknięty, to czuję często spokój, że mógłbym całe swoje życie naprostować.. A potem ktoś wchodzi do pokoju mojego, a mnie od razu pot zalewa...

Stałem się też bardziej nerwowy i mam uczucie jak jestem z rodziną, że chciałbym się cieszyć, ale właśnie ten stan depresyjny mnie łapie dokładnie w tym momencie, co chciałbym pogadać z rodziną i czuję się, jakbym chciał się cieszyć na siłę! To trochę głupie... Tak jakbym zapomniał jak się mam zachowywać w otoczeniu i musiał się tego od nowa nauczyć, ale nie wiem gdzie... Każda Opinia mnie boli dosłownie,,, kłócie w klatce piersiowej... Ktoś może z tym pomóc? Ja staram się wychodzić z Nerwicy, ale to naprawdę ciężki orzech do zgryzienia... Jak się wkur*** to wszystko będę robił na siłę! ;/ Bo mnie to ogranicza i mnie to denerwuje, bo chciałbym się np pobawić ze siostrzenicą, ale jak tylko wychodzę z pokoju, to łapię lęk i nerwowość... Pomocy :( Nie wiem jak odpowiadać ludziom, tak jakbym się zapomniał... A jak wszyscy się cieszą i widzę, że ja się nie cieszę, to mnie też niepokój łapie! Nie wiem co zrobić dalej ze swoim Życiem, jak nim dalej pokierować, oprócz siedzenia i czytania przed kompem, już nic nie potrafię zrobić w sumie... Przejmuję się wszystkim, każdą opinią, uśmiechem, radością innych, mam wrażenie, że się ze mnie śmieją... Choć w głębi serca wiem, że to zmyślone... Ale nie umiem inaczej... Boję się, że jak dalej będę się zachowywał jak dawniej... To nerwica i stres znowu będzie się nasilać... Tak jakbym musiał zmienić coś w sposobie zachowania ehhh dziwna przypadłość... Wystarczy, że szwagier wejdzie do Domu, a ja jestem cały roztrzęsiony, bo nie wiem co miałbym odpowiedzieć na jego czasem irytujące ( nieby śmieszne) docinki... Tak jakby każdy mnie chciał atakować słownie! Pomocy!

HELP! :/

-- 18 lutego 2016, o 18:56 --
Chyba jakaś emocja ze mnie wypłyneła, bo pierwszy raz od miesiąca popłyneła mi łza... Nigdy w ten sposób nie myślałem... Stało się coś bardzo dziwnego, takiego natrętu jeszcze nigdy nie miałem i to tak silne uczucie, nie tyle co myśl... Ale tak silne uczucie, że masakra...

A więc tak:
Około godziny 18 zacząłem mieć uczucie, że nie wiem kim powinienem być, że jestem tak naprawdę nikim, a chcę być zawsze kimś, nie mam autorytetów i ciągle się doszukuje, choćby chcę być jak ktoś np z komiksu, tylko, że to iluzja... Nie chciałem być nigdy jak Ojciec, ani Brat... Miałem taki natłok myśli i uczuć, że muszę znaleźć jakąś postać w sobie jakiś schemat, którym bym mógł podążać tym światem... Czuję się, że utraciłem tożsamość, nie wiem jak mam się oddzywać, co robić, czysię napić herbaty, czy kawy... Wiem, że to brzmi śmiesznie, ale w jednej chwili przerodziło się w koszmar..

Wzbudziły się tak silne emocje do teraz w sumie są, ale jakbym miał ochotę gdzies uciec, jakby wszytsko było nierealne, jakbym nie mógł sobie poradzić z emocjami i napięciem w ciele... Siedziałem przed komputerem jak zwykle i miałem wyobrażenie, że nie umiem rozmawiać z ludźmi, nie wiem jak im odpowiadać, nie wiem kim mam być... Boję się każdego słowa każdego człowieka i mnie to drażni teraz... Przez cały miesiąc tego nie miałem nie wiem sam, co się dziś stało ze mną... Jakąś godzinę temu, jak pisałem tego posta... Wybiegłem do kuchni, żeby sprawdzić czy faktycznie się boję ludzi i ich reakcji, dostałem napadu... Ale tym razem też zakręciło mi się w głowie, miałem wrażenie, że oszaleje ( a jak sobie przypominam to, to dalej mam) - Tak jakbym nie wiedział kurna, jak mam żyć i kim mam być takie rozdwojenie osoby, że aż tego chyba mózg nie wytrzymał... Miałem wrażenie, że umieram - Jak zwykle przy napadzie, ale tym razem wiecej świadomości, i takie uczucie jakbym chciał wszystkim pozabijać, albo sam siebie... Taki nerw mnie załapał jakbym nie wiedział kim jestem i co robie!!! - Do teraz mam to odczucie... Tak jakbym musiał przeczytać coś na internecie jak mam się zachowywać i dopiero wtedy będę mógł to robić, bo nie wiem jak się zachowywać... Wiem, że to jest śmieszne, ale mi się płakać chcę... Pewnie to przez ten zasrany komputer, całymi dniami przed nim tylko siedzę, słyszę tylko jak za dzwiami rodzina za sobą rozmawia, a ja się z nimi zaczałem bać rozmawiać, sam się czuję lepiej, ale z drugiej strony bym bardzo chciał... Nie wiem kim jestem i co mam robić i jak żyć... Ehhh masakra... Czy jak się odezwę tak, to czy to będzie słuszne, boję się, że jestem za bardzo nerwowy przy ludziach, że wybucham tylko agresją, że jestem nikim, nikt nie chce ze mną już rozmawiać, zresztą się nie dziwię, jak cały czas tylko na temat nerwicy gadam... Kontakt z siostrą i siostrzenicą utraciłem praktycznie wgll... Choć mieszkamy pod jednym dachem... Dawniej sam do ich pokoju przychodziłem, a teraz jestem tak rozdrażniony i mam wrażenie, że to bez sensu... To wszystko jest bez sensu... Straciłem Rodzinę przez tą jeb nerwice... Zawsze czułem się samemu lepiej, a teraz wybiegłem do kuchni, żeby to sprawdzić, czy umiem rozmawiać... Ehh... I te nerwy... Nie umiem się zaakceptować, bo nie wiem kim jestem i jak mam się zachowywać. Tak jakbym przyleciał z innej planety i chciał się wcielić w jakąś postać, bo nei wiem jak się zachowywać - Wiem, że mnie pewnie nie zrozumiecie ;/ Jak tak dalej będzie, to to pierd*** Nie chce takiego Życia... Każdy też wpatrzony w gazete albo telewizor... Wszystko było iluzją... Jestem niby samotnikiem, ale tak chyba w głębi czuję się tak samotny... Nie wiem czy zaraz nie pojadę do Tesco popatrzeć się na ludzi... Bo jedyny mój widok, to PC przez cały dzień... Czuję się jakbym niby z jednej strony chciał się izolować przez moje nerwy i stany depresyjne, ale z drugiej chciał z tą iluzją walczyć i chciał rozmawiać z ludźmi... Tyle, że nie ma z kim... Dawniej by mi to nie przeszkadzało, ale teraz coś ze mną nie tak chyba...


-- 18 lutego 2016, o 19:19 --
Uczucie jakbym musiał gdzieś uciec... Że tu gdzie jestem jest źle... Nie chcę wybuchać złością i nie chce też wierzyć moim myślą, bo to one powodują lęk... Np myśl, że zaraz zwariuję, albo, że uciekne z domu bo będę aż tak nerwowy, że nie wytrzmam tego wszystkiego i gdzieś ucieknę i faktycznie wtedy czuje nerwy we mnie... Pomaga medytacja, ale boję się, że ten "powtór" wyjdzie ze mnie. Drażni mnie wszystko.
Największe zło jest ukryte w świętobliwych nadmiernie i w tych powściągliwych nadmiernie.
No bo ja kochałem Życie, ale się za bardzo rozpędziłem i je zgubiłem...
ODPOWIEDZ