Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Wejscie w doroslosc

Być może miałeś jakieś nieciekawe przeżycia, traumę i chcesz to z siebie "wyrzucić"?
Albo nie znalazłeś dla siebie odpowiedniego działu i masz ochotę po prostu napisać o sobie?
Możesz to zrobić właśnie tutaj!

Rozmawiamy tu również o naszych możliwych predyspozycjach do zaburzeń, dorastaniu, dzieciństwie itp.
ODPOWIEDZ
patex
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 391
Rejestracja: 1 kwietnia 2015, o 21:17

19 czerwca 2016, o 09:08

Hej tutaj patex.Mam problem.Otoz jestem tegoroczna maturzystka,skonczylam szkole.Na poczatku sie cieszylam z konca szkoly ale teraz zyje ciagle w lekach.Otoz boje sie ze nie poradze sobie w nowej szkole,sama bez moich dobrych kolezanek.Ze nie znajde faceta i zostane sama,ze spotkam falszywych ludzi.Najgorsze jest to ze moja najlepsza przyjaciolka wyjezdza i boje sie tez ze strace z nia kontakt.Boje sie ze przez takie myslenie dostane w koncu deprechy,bo ile mozna tak myslec.Dodam ze jak jestem u ktorejs z kolezanek zapominam o wszystkim,chce sie zyc normalnie xdd macie jakies rady?
subzero1993
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1006
Rejestracja: 5 kwietnia 2016, o 22:09

19 czerwca 2016, o 09:19

Porzuć nawyk martwienia się rzeczami na które i tak nie masz wpływu. Serio, da się to zmienić i odkąd wprowadzam to w życie to jest mi dużo łatwiej i lżej. 90% czarnych scenariuszy i tak się nigdy nie spełni, a po co męczyć się rzeczami, które się nie wydarzą? Nikt nie jest jasnowidzem czy prorokiem by odgadnąć przyszłość, stąd najlepszym wyjściem jest zwyczajnie wszystko przeżyć.

Kolejną rzeczą którą bym polecał to czytał materiały forumowe i wprowadzal je w życie do odburzenia :D
Jak szukać objawów bez nakręcania się -> http://www.zaburzeni.pl/viewtopic.php?p=100011#p100011
kucyki46
Gość

19 czerwca 2016, o 09:25

Nie musisz niczego czytać. Ty nie jesteś zaburzona. Strach jest ludzki, ale będziesz w drodze. Spotkasz różnych ludzi. Żyj odważnie https://youtu.be/tOE10GjEloY
patex
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 391
Rejestracja: 1 kwietnia 2015, o 21:17

19 czerwca 2016, o 09:59

Subzero ty jestes taki madry hah.A jak zmieniasz to u siebie?Teraz jest mi to latwo mowic ale jak pojawi sie czarny scenariusz i mega lek to nie jest juz tak wesolo.Ja jestem osoba ktora nie lubi zbytnich zmian,no i bardzo przywiazuje sie do kolezanek,zwlaszcza moich trzech w tym przyjaciolki xd
Chochlik
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 66
Rejestracja: 14 czerwca 2016, o 06:42

19 czerwca 2016, o 11:04

hej patex! Jesteś młodą osobą! całe życie przed Tobą.. Rozumiem Twój strach i niepokój, każdy człowiek tego doświadcza i to jest normalne. Nie myśl o tym, że stracisz, bo to zależy tylko od Ciebie, bo jeśli chcesz przyjaźń utrzymac to to nie jest zaden problem, w każde miejsce da sie dojechac, i zawsze mozna sie spotkać! Wkraczasz w doosłośc i wiadomo, że każdy zaczyna iść swoją drogą, nawet przyjaciółki czy najlepsze koleżanki. Ale przy odrobinie chęci przyjażń moze trwac dalej! Tam gdzie bedziesz teraz przebywac, bo zaczynasz nową szkołę, będziesz w nowym otoczeniu, poznasz nowych ludzi, kto wie czy gdzies nie czeka jeszcze jakas przyjaciołka??? Weź się w garść ! Pierś do przodu! Bądź optymistą! Ja sobie nie poradzę??? Otóż nie! A takim zachowaniem jak zamartwianie się, użalanie się nad sobą, nie rzyciągniesz do siebie ludzi, tylko wręcz przeciwnie, zniechęcisz do siebie... Bo kto zechce słuchac ciągle nieszcześliwego czlowieka, ktory tylko sie rozczula nad soba i jaki to on nieszczesliwy! Wszyscy wolą wesołych poodnych ludzi! I taki masz być człowieczku a zobaczysz jak daleko dojdziesz w życiu!
subzero1993
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1006
Rejestracja: 5 kwietnia 2016, o 22:09

19 czerwca 2016, o 11:13

Ja jestem osobą, którą lubowicze łatek określili by introwertykiem. Chciałbym by wszystko było pod kontrolą, by było stabilnie, uwielbiam harmonię. Do tego nie lubię zmian w swoim życiu, mam małe grono znajomych z którym jestem związany dość mocno i to wszystko jeszcze bardziej mnie napędza do zmian.

Przede wszystkim odburzanie mnie wiele nauczyło, jak radzić sobie z lękami, myślami natrętnymi i dzięki temu jestem w stanie zdejmować swoje ograniczenia. Nie wiem czy to u mnie rodzinne, ale ojciec to chodzący wkurw, a matka to osoba która potrafiłaby z zrobienia herbaty zrobić dramat wymyślając przy tym 1000 róźnych moźliwości na zepsucie tego i tym samym zawalenie się życia i niestety przejąłem to od nich. Irracjonalny i debilny hejt z każdym dniem prostuję, natomiast do zmiany nawyku marwienia się (nie mylić z przejmowaniem), zainspirował mnie jeden pisarz który przyrównał martwienie się do takiego samego nałogu jak palenie papierosów. Z resztą niejednokrotnie w materiałach było pisane, że myślami i tak nic nie wskóramy, bo myśli do niczego nie prowadzą, nie zmienimy nimi przyszłości i możemy sobie myśleć co tam chcemy zatem przede wszystkim nie chciałem bać się myśleć o katastrfach i nie chciałem sie martwić o wszystko i psuć sobie własny nastrój tym co może się stać, a niekoniecznie będzie mialo to miejsce, bo jakby nie było najlepszą metodą na sprawdzenie tego będzie przeżycie.
Obrałem sobie cel - nie przejmować się rzeczami na które nie mam wpływu. Te wszystkie wojny, zamachy, polityka, podwyżki - nic mnie to teraz nie obchodzi. I nie chodzi tutaj o to by mieć wszystko w dupie, bo jak np przyjaciel trafi do szpitala to przejmować się będę, z pewnością będę go odwiedzal, ale nie mam zamiaru się martwić w domu bo tym samym ani jemu ani sobie nie pomogę. Co do wejścia w dorosłość, to nie patrzę na to teraz pod tym względem co może się spierdo..... tylko co ja mogę zrobić by było dobrze. Wszelkie myśli "a jeśli sie nie uda...", "a jeśli strace prace i będe musial nocować u znajomych czy w schronisku..." traktuję jako natręt, bo zamiast ten czas poświęcić na to co zrobić by było dobrze stoję w miejscu. Stałem też w miejscu przez większość swojego życia, bo bałem się okropnie nowych rzeczy, bałem się braku akceptacji, byłem niepewny siebie, zdarzało się że niekiedy nie mówiłem pewnych rzeczy bo bałem się jak to ludzie mogą odebrać i to wazystko to uznałem za moje zaburzenie. Nawet moja terapeutka uznała, że strach przed nowymi rzeczami będzie mnie ograniczał przez co będę stać w miejscu. Wrzuciłem wszystko do jednego wora i.... Jest dobrze. Uważam się za odburzonego, ale moje odburzenie ciągle trwa, choć takie dążenie do bycia "doskonałym" zaraz ktoś uzna za perfekcjonizm to nie będsie to do końca prawda. W czasie odburzania wielokrotnie mówiło się o postawie przyjacielskiej, która rzeczywiście jest bardzo ważna, tylko wiele rzeczy we mnie mi przeszkadzało. Zaakceptowałem swoje wady, ale ich nie polubię, bo nie jestem na wszystko skazany i to co będę mógł zmienić to w sobie zmienię. Wróciłem do nauki, postawiłem na rozwój osobisty, ale bez oczekiwania na określone rezultaty, co ma być ro będzie, a póki co jest tylko lepiej. Zmiany dotyczą głównie cech charakteru, ale też częściowo wyglądu. Zawsze chciałem mieć dłuższą brodę, sle jakoś przy 3 cm zawsze goliłem, więc to zmieniam, zrobiłem sobie fryzurę jaką chciałem i choć już ludzie dookoła mi psioczą, że to nie fajne, że coś tam, mam to zupełnie gdzieś, tym bardziej, że zawsze będą ludzie którym będzie coś nie pasowało, ale ludzie będą przychodzić i odchodzić, a ja ze sobą będę do końca życia, dlatego nie chce się wkurzać codziennie w lustrze, a być zadowolony z tego że jestem sobą.
Teraz może być fala hejtu, że "co Ty tam dziewczynie pierdzielisz o jakiś fryzurkach, jak ona tu w dorosłość wchodzi?! I w ogóle gówno o życiu wiesz i Subzero Ty to rozumy pozjadałeś i gupi jesteś". Mówię wszystko co mi pomaga, a wydaje mi się że martwiąc się wszystkim, do tego z nerwicowym podejściem, że depresja nadchodzi to będzie ciężko. Trzeba dążyć do tego by być szczęśliwym i robić wszystko by zadowalać siebie (nie kosztem innych - wiadomo). Przyjaciółka może być na cale życie, ale nie musi. Mnie olał przyjaciel, który był dla mnie jak brat a znaliśmy się z czasów podstawówki, jakaś laska mu w głowie zaświrowała i popłynął i przeżywałem to cholernie, ale taka jest kolej rzeczy, bo ludzie będą przychodzić i odchodzić. Trudno. Grunt to być dla samego siebie przyjacielem, bo partnera czy przyjaciółki moźe zabraknąć, a życie toczy się dalej.

Wiedza z forum odnośnie odburzania przekłada się na moje życie normalne i dzięki niej jestem w stanie osiągać więcej. Nie mówię sobie "jestem odburzony" i hasam sobie wesoło po łące, bo odburzenie to dla mnie początek. Odburzenie czyli zrozumienie stanu emocjonalnego, siebie, radzenie sobie z emocjami, traktowanie myśli automatycznych jako sugestii, a nie pewnika. Wiedzę z forum uzupełniam książkami a do nagrań czy artykułów wracam gdy się potykam, ale nie dlatego że mam "kryzys", bo on jest wyłącznie z mojej winy, bo widocznie gdzieś popełniłem błąd, nie byłem do czegoś zdystansowany. Porażki i kryzysy są nimi tylko dlatego, że tak je nazywamy, dla mnie to są wskazówki bym przeanalizowal to co się stało i nie dopuścił już do takiej sytuacji. Wiele osób dookoła działalo mi na nerwy, wiele zachowań ludzi wzbudzalo we mnie negatywne emocje, ale nie zapominajmy, że w życiu zmienić możemy tylko siebie, dlatego zmieniłem swoje podejście na takie by już tak nie reagować. Czy to oszukiwanie siebie? Jestem szczęśliwszy, więc raczej nie.

Ostatnia i najważniejsza rzecz z forum to taka, że rady możemy brać non stop, czytać możemy do woli, ale pomóc sobie możemy tylko my sami DZIAŁANIEM. Nikt nie powie nam jak mamy to zrobić, moźe dać wskazówkę ale nie ma instrukcji. Nie wiadomo jak żyć, bo życie to swojego rodzaju podróż, przygoda, opowiadanie. Książka której tuszem są nasze czyny, a czy będzie to komedia, sensacja czy dramat to zależy od naszego podejścia.
Na każdego działają inne sposoby, ale najważniejsze jest próbowanie i tworzenie swoich własnych. Nawet jeśli poprzedni nie działa, to jest punktem wyjścia do następnego doskonalszego i takw kółko, dlatego jedyną radą do wprowadzania zmian jest zwyczajnie robienie ich w kółko. Rób tę jedną rzecz tak długo, aż zaskoczy i zacznie Ci wychodzić. Nie chcesz się martwić, by być szczęśliwa? To nie rób tego. Przy odburzaniu dowiadujesz się jak wpływać na stan emocjonalny, tego że myśl to tylko myśl i myśl musi płynąć. Kolejna rzecz z materiałów - czujesz że robisz coś wbrew sobie? Czujesz niepewnośc? To dobrze, bo tak się zmienia nawyk, ale najważniejszy jest cel który chcesz osiągnąć by być szczęśliwsza, a jak to zrobić? Po prostu to rób. Nie jutro, nie pojutrze. Rób to teraz.
Pewnie będzie ktoś kto uzna, że życie jest ciężkie, a ja gówno o nim wiem i takie bajery to tylko na papierze są dobre. Tego nie wiem, ale wiem że wydarzenia w przyszłości to zweryfikują, a ja będę zgodny z soba i będę żył jak chce.

Na forum były trzy cytaty które wbiły mi się do głowy i które teraz ciągle za mną chodzą.
"Nigdy nie wiesz jak silny jesteś dopóki bycie silnym nie będzie jedynym wyjściem jakie masz"
"Lepiej umrzeć stojąc niż żyć na kolanach"
"Co jest najśmieszniejsze w ludziach: Zawsze myślą na odwrót: spieszy im się do dorosłości, a potem wzdychają za utraconym dzieciństwem. Tracą zdrowie by zdobyć pieniądze, potem tracą pieniądze by odzyskać zdrowie. Z troską myślą o przyszłości, zapominając o chwili obecnej i w ten sposób nie przeżywają ani teraźniejszości ani przyszłości. Żyją jakby nigdy nie mieli umrzeć, a umierają, jakby nigdy nie żyli"

Mogłbym jeszcze wspominać o podejściu do przeszłości, bo uważałem kiedyś, że przez zaburzenie emocjonalne, będę traktowany jako dziwak i nikogo sobie nie znajdę, ale uważam to za głupie w tym momencie, ale ten wpis już i tak jest wystarczająco długi. :)
Jak szukać objawów bez nakręcania się -> http://www.zaburzeni.pl/viewtopic.php?p=100011#p100011
kucyki46
Gość

19 czerwca 2016, o 11:18

Chochlik pisze:hej patex! Jesteś młodą osobą! całe życie przed Tobą.. Rozumiem Twój strach i niepokój, każdy człowiek tego doświadcza i to jest normalne. Nie myśl o tym, że stracisz, bo to zależy tylko od Ciebie, bo jeśli chcesz przyjaźń utrzymac to to nie jest zaden problem, w każde miejsce da sie dojechac, i zawsze mozna sie spotkać! Wkraczasz w doosłośc i wiadomo, że każdy zaczyna iść swoją drogą, nawet przyjaciółki czy najlepsze koleżanki. Ale przy odrobinie chęci przyjażń moze trwac dalej! Tam gdzie bedziesz teraz przebywac, bo zaczynasz nową szkołę, będziesz w nowym otoczeniu, poznasz nowych ludzi, kto wie czy gdzies nie czeka jeszcze jakas przyjaciołka??? Weź się w garść ! Pierś do przodu! Bądź optymistą! Ja sobie nie poradzę??? Otóż nie! A takim zachowaniem jak zamartwianie się, użalanie się nad sobą, nie rzyciągniesz do siebie ludzi, tylko wręcz przeciwnie, zniechęcisz do siebie... Bo kto zechce słuchac ciągle nieszcześliwego czlowieka, ktory tylko sie rozczula nad soba i jaki to on nieszczesliwy! Wszyscy wolą wesołych poodnych ludzi! I taki masz być człowieczku a zobaczysz jak daleko dojdziesz w życiu!
Zgadzam się. A chciałem dodać coś co mi się wydaje istotne; jeśli czasem nie będziesz miala ochoty na śmiech, to płacz i się tego nie wstydź.
patex
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 391
Rejestracja: 1 kwietnia 2015, o 21:17

19 czerwca 2016, o 12:33

Dziekuje wam bardzo za odpowiedzi!Wlasnie wiem,ale np pojawia sie mysl,ze znajde tam wlasnie kolezanke ktora bedzie dla mnie mega przyjaciolka i przez to tamta strace,bo zaczne sie bardziej z ta kumplowac a nie chce tamtej skrzywdzic (wiem to jest strasznie radosne!,ale widze ze takie mysli przynosi mi nerwica,bo jak tak pomysle,to od razu mam mega lek ze cos jest ze mna nie tak ).Wiem ze jak zaczne zyc dniem a nie przyszloscia,to wtedy zycie bedzie weselsze,ale jak widac jeszcze wiele pracy przede mna,przede wszystkim widze ze ja za bardzo wszystko analizuje.Bog zaplac jeszcze raz dobre czlowieki za porady!
ODPOWIEDZ