Moja historia, nerwica i porsba o pomoc
: 21 czerwca 2015, o 16:04
Witajcie forumowicze. Nerwice mam od 8 lat, od 6 lat chodze na psychoterapie i mozna powiedziec sezonowo biore prochy, ktore daja mi wytchnienie od moich nerwicowych obsesji.
Wiem, wiem kazdy z was zapyta ze tyle czasu sie lecze i nadal mam problemy? No wlasnie to jest tez moj glowny problem z ktorym sie zglaszam tutaj, dlaczego tak jest? Bo nie wiem. Psychoterapia pomogla mi w tym aby dojrzec swoje problemy z emocjami ktore wypieralem przy duzym nacisku bardzo wymagajacych rodzicow. Leki pomagaja mi na obsesje ale nie moge ich przeciez brac ciagle szczegolnie ze ostatnio okazalo sie ze zle to wplynelo na moja watrobe, mam ja nadwyrezona.
I w obliczu tego w tym roku nie biore lekow. Ale przez to ciagle mam ten sam klopot, brak wiary w to ze nic mi nie jest. Stale mam jakies objawy, a to odrealni mnie, a to zle slysze, a to zle widze, a to mam jakies guzki lekko wyczuwalne w roznych czesciach ciala, a to mam slabosc oglna, zawoty glowy, poczucie duszenia sie, scisk i przedmiot w gardle...dretwienia, moglbym wymienic cala encyklopedie objawow na kazda litere alfabetu jakie mialem i mam.
I nie moge sie przekonac ze nic mi nie jest, ciagle wracam do lekarzy, szpitali izby przyjec, badam sie ale to pomaga mi tylko na chwile, jestem moze uzalezniony od badan lekarskich?
Nie ma takiego tygodnia aby nie umieral i nie wariowal i nie mial silnych objawow a niektore z nich trwaja caly czas. Nie wiem co z tym zrobic bo do tej pory wspomagalem sie lekami, teraz nie chce ich brac a psychoterapia wydaje mi sie tez bezsilna bo podobniez taka mam nature zbytniego zamartwiania sie....
Czytalem troche to forum wczesniej i tak sie zastanawiam czy mozna z takiej natury wyjsc calkiej bez pomocy lekow?
Wiem, wiem kazdy z was zapyta ze tyle czasu sie lecze i nadal mam problemy? No wlasnie to jest tez moj glowny problem z ktorym sie zglaszam tutaj, dlaczego tak jest? Bo nie wiem. Psychoterapia pomogla mi w tym aby dojrzec swoje problemy z emocjami ktore wypieralem przy duzym nacisku bardzo wymagajacych rodzicow. Leki pomagaja mi na obsesje ale nie moge ich przeciez brac ciagle szczegolnie ze ostatnio okazalo sie ze zle to wplynelo na moja watrobe, mam ja nadwyrezona.
I w obliczu tego w tym roku nie biore lekow. Ale przez to ciagle mam ten sam klopot, brak wiary w to ze nic mi nie jest. Stale mam jakies objawy, a to odrealni mnie, a to zle slysze, a to zle widze, a to mam jakies guzki lekko wyczuwalne w roznych czesciach ciala, a to mam slabosc oglna, zawoty glowy, poczucie duszenia sie, scisk i przedmiot w gardle...dretwienia, moglbym wymienic cala encyklopedie objawow na kazda litere alfabetu jakie mialem i mam.
I nie moge sie przekonac ze nic mi nie jest, ciagle wracam do lekarzy, szpitali izby przyjec, badam sie ale to pomaga mi tylko na chwile, jestem moze uzalezniony od badan lekarskich?
Nie ma takiego tygodnia aby nie umieral i nie wariowal i nie mial silnych objawow a niektore z nich trwaja caly czas. Nie wiem co z tym zrobic bo do tej pory wspomagalem sie lekami, teraz nie chce ich brac a psychoterapia wydaje mi sie tez bezsilna bo podobniez taka mam nature zbytniego zamartwiania sie....
Czytalem troche to forum wczesniej i tak sie zastanawiam czy mozna z takiej natury wyjsc calkiej bez pomocy lekow?