Czy mogła mi sie zacząć mocna derealizacja i depersonalizacja ( z naciskiem na to drugie) przez śmierć mojego taty?
Mój tata zmarł w tamtym roku w lipcu a ja mam DD od miesiaca juz
i zaczeło się jak wróciłem po nieprzespanej nocy do domu i zaczałęm oglądać jakies smutne rzeczy - przypomniał mi sie ojciec i zacząłem ryczeć
+ też dziewczyna ze mną zerwała pod koniec marca i sie zaczelo
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Smierć taty a DD?
- fruszka
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 41
- Rejestracja: 17 lipca 2016, o 15:59
Witaj
jak najbardziej, na forum są użytkownicy którym dd/dp zaczęło się po śmierci rodzica. Stan którego doświadczasz to reakcja obronna organizmu w odpowiedzi na silny stres związany z traumą. Musisz dać sobie czas i przeżyć żałobę, w żadnym razie nie tłumić uczuć i nie «odcinać się» od zmarłego rodzica. Żałoba trwa tym dłużej im bardziej staramy się od niej uciec. W stanie derealizacji i depersonalizacji ludzie często doświadczają "zaniku uczuć" i może im się wydawać, że niczego nie czują (w końcu to reakcja obronna organizmu). To minie, dobrze byłoby jednak skorzystać z pomocy doświadczonego terapeuty, który pomoże ci przez to przejść. Trzymaj się 


-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 112
- Rejestracja: 3 kwietnia 2017, o 14:34
Hej dzięki : ) Ja to miałem pierwszy raz 3 lata temu i wtedy wgl nie wiedziałem o co chodzi i sie bałem, że to chroba psychiczna.fruszka pisze: ↑3 maja 2017, o 08:54Witajjak najbardziej, na forum są użytkownicy którym dd/dp zaczęło się po śmierci rodzica. Stan którego doświadczasz to reakcja obronna organizmu w odpowiedzi na silny stres związany z traumą. Musisz dać sobie czas i przeżyć żałobę, w żadnym razie nie tłumić uczuć i nie «odcinać się» od zmarłego rodzica. Żałoba trwa tym dłużej im bardziej staramy się od niej uciec. W stanie derealizacji i depersonalizacji ludzie często doświadczają "zaniku uczuć" i może im się wydawać, że niczego nie czują (w końcu to reakcja obronna organizmu). To minie, dobrze byłoby jednak skorzystać z pomocy doświadczonego terapeuty, który pomoże ci przez to przejść. Trzymaj się
![]()
Teraz mam to znowu tyle , że chyba mocniejsza jest depersonalizacja
Byłem u psychiatry i stwierdził mi : zaburzenie lękowe z napadami paniki - klasyfikacja f41.0 - czy jakos tak ; D
jutro ide znowu
a 3 lata temu chodziłem do psychoterapeuty który stwierdził , że mam fobie i lęki
ale nigdy w życiu bym nie przypuszczał, że takie stany człowiek może miec
- fruszka
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 41
- Rejestracja: 17 lipca 2016, o 15:59
Ja od dziesięciu lat mam zaburzenia kompulsyjno-obsesyjne, początek zaburzenia gwałtowny (i oczywiście pogłębiony przez histerię na temat tego, że zapadłam na chorobę psychiczną
) pojawiła się derealizacja i depersonalizacja, obserwacja psychiatryczna, potem ucieczka z psychiatryka
tz wypis na żądanie rodzica, bo się przestraszyłam że mi zdiagnozują coś jeszcze, potem trzyletnia remisja nerwicy, nawrót, remisja, nawrót, remisja, poszłam do psychiatry który stwierdził zaburzenia lękowe i dał leki, ktorych potem nie brałam bo uznałam że nikt mi nie pomoże
znowu remisja, nawrót, remisja, nawrót aż w końcu DOROSŁAM, powiedziałam sobie:"a j*bnij ty się weź w ten pusty łeb" i poszłam do psychiatry po rozum do głowy, zajęłam się leczeniem i rozgryzaniem zaburzenia na poważnie
minął prawie rok, a ja jestem już zupełnie innym człowiekiem, silniejszym, o wiele bardziej odpornym na negatywne bodźce, po obajwach somatycznych lęku i dd/dp nie ma nawet śladu. Wystarczył niecały rok, a trzeba było najpierw przez swoją głupotę zmarnować dziesięć lat
Wyjdziesz z tego raz-dwa, szkoda czasu 






-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 112
- Rejestracja: 3 kwietnia 2017, o 14:34
No to nieźle lol - ja pierwsz yraz 3 lata te,u byłem u psychoterapeuty jak mi sie zaczelo - no ale wyszedłem z tego po miesiacu.fruszka pisze: ↑3 maja 2017, o 09:33Ja od dziesięciu lat mam zaburzenia kompulsyjno-obsesyjne, początek zaburzenia gwałtowny (i oczywiście pogłębiony przez histerię na temat tego, że zapadłam na chorobę psychiczną) pojawiła się derealizacja i depersonalizacja, obserwacja psychiatryczna, potem ucieczka z psychiatryka
tz wypis na żądanie rodzica, bo się przestraszyłam że mi zdiagnozują coś jeszcze, potem trzyletnia remisja nerwicy, nawrót, remisja, nawrót, remisja, poszłam do psychiatry który stwierdził zaburzenia lękowe i dał leki, ktorych potem nie brałam bo uznałam że nikt mi nie pomoże
znowu remisja, nawrót, remisja, nawrót aż w końcu DOROSŁAM, powiedziałam sobie:"a j*bnij ty się weź w ten pusty łeb" i poszłam do psychiatry po rozum do głowy, zajęłam się leczeniem i rozgryzaniem zaburzenia na poważnie
minął prawie rok, a ja jestem już zupełnie innym człowiekiem, silniejszym, o wiele bardziej odpornym na negatywne bodźce, po obajwach somatycznych lęku i dd/dp nie ma nawet śladu. Wystarczył niecały rok, a trzeba było najpierw przez swoją głupotę zmarnować dziesięć lat
Wyjdziesz z tego raz-dwa, szkoda czasu
![]()
do psychiatry nie chciałem bo nie chciałem łykać leków - a słysząłem , że oni głównie leki przepisują. U mnie wtedy wystarczył ponad miesiąc
ale wydaje mi sie, że teraz to znowu mam przez dużo stresu ostatnio - dlatego już druga wizyta u psychiatry - jutro i u psychologa za 2 tygodnie