Mój mały sukces, pierwszy krok!
: 12 listopada 2013, o 17:05
Witam Forumowicze, cieszę się niezmiernie, że mogę coś dodać od siebie w tym pozytywniejszym dziale:)
Pokrótce- chorowałam dawno temu na nerwicę, wyleczyłam się zupełnie, ale w tym roku przyszedł nawrót. Zamknęłam się w domu zupełnie załamana.
Aż kilka dni temu, odwiedzając to forum po raz pierwszy, trafiłam na historię Victora.
Po przeczytaniu jej, zaczęłam się uśmiechać i przypominać sobie, że strach ma wielki oczy, ale tępy umysł. Zaparłam się i stwierdziłam dość ! Dziewczyno, jak mogłaś tak się odizolować i dać się zamknąć w domu? Przecież to nonsens!
Postanowiłam sobie wtedy, że we wtorek - czyli dziś wychodzę z domu. Postanowienie moje było twarde,oczywiście aż do ostatniej chwili, kiedy musiałam wyjść. Obleciał mnie wielki strach, więc podjęłam malutki pierwszy kroczek- przeszłam się do biblioteki, a moja mama niepostrzeżenie pomknęła za mną . I jakoś tak wyszło, zagadana, zapomniałam o stresie i udałam się z mamą na spacer, na zakupy, do apteki. Trwało to ponad godzinę! Stres był- paniki nie było. Cierpliwie wystałam we wszystkich kolejkach sklepowych, bez strachu, bez napięcia i bez ataku( co dotąd było dla mnie największą katorgą, pociłam się jak mysz, trzęsłam jak osika, myślałam jak tu uciec- ogólnie rzecz biorąc cała się miotałam w środku).
Kolejnym moim zamierzonym - większym dla mnie- krokiem jest 15 minutowa jazda tramwajem, godzinna sesja u psychologa i powrót do domu tymże tramwajem. Bez pomocy, bez towarzystwa, samotnie, bym mogła się oswoić i nabrać odwagi. Obiecałam sobie również, że zrezygnuję z xanaxu, który zawsze stosowałam udając się raz w miesiącu do lekarza. Oczywiście z międzyczasie planuję już samotne wypady do osiedlowych supermarketów i sklepów, by stać w kolejkach i się oswajać
Tak więc dziękuję temu forum i forumowiczom, którzy pomogli mi się utwierdzić w tym, że walczyć zawsze warto
Pokrótce- chorowałam dawno temu na nerwicę, wyleczyłam się zupełnie, ale w tym roku przyszedł nawrót. Zamknęłam się w domu zupełnie załamana.
Aż kilka dni temu, odwiedzając to forum po raz pierwszy, trafiłam na historię Victora.
Po przeczytaniu jej, zaczęłam się uśmiechać i przypominać sobie, że strach ma wielki oczy, ale tępy umysł. Zaparłam się i stwierdziłam dość ! Dziewczyno, jak mogłaś tak się odizolować i dać się zamknąć w domu? Przecież to nonsens!
Postanowiłam sobie wtedy, że we wtorek - czyli dziś wychodzę z domu. Postanowienie moje było twarde,oczywiście aż do ostatniej chwili, kiedy musiałam wyjść. Obleciał mnie wielki strach, więc podjęłam malutki pierwszy kroczek- przeszłam się do biblioteki, a moja mama niepostrzeżenie pomknęła za mną . I jakoś tak wyszło, zagadana, zapomniałam o stresie i udałam się z mamą na spacer, na zakupy, do apteki. Trwało to ponad godzinę! Stres był- paniki nie było. Cierpliwie wystałam we wszystkich kolejkach sklepowych, bez strachu, bez napięcia i bez ataku( co dotąd było dla mnie największą katorgą, pociłam się jak mysz, trzęsłam jak osika, myślałam jak tu uciec- ogólnie rzecz biorąc cała się miotałam w środku).
Kolejnym moim zamierzonym - większym dla mnie- krokiem jest 15 minutowa jazda tramwajem, godzinna sesja u psychologa i powrót do domu tymże tramwajem. Bez pomocy, bez towarzystwa, samotnie, bym mogła się oswoić i nabrać odwagi. Obiecałam sobie również, że zrezygnuję z xanaxu, który zawsze stosowałam udając się raz w miesiącu do lekarza. Oczywiście z międzyczasie planuję już samotne wypady do osiedlowych supermarketów i sklepów, by stać w kolejkach i się oswajać
Tak więc dziękuję temu forum i forumowiczom, którzy pomogli mi się utwierdzić w tym, że walczyć zawsze warto