Strona 1 z 1

udalo sie po 4 latach

: 10 lipca 2017, o 21:23
autor: wee8333
Siemka :DD :DD :DD
Moją historię możecie poznać tutaj:
zaburzenia-kowe-uogolnione-lata-nic-t7980.html
Po ponad 4 lata walki z nerwicą uogólnioną udało się :) A łatwo nie było, przez 3 lata nie miałem żadnych postępów, pomimo, że przeszedłem terapię psychodynamiczną (tylko 9 msc, ale powiedziala, mi juz ok), później poznawczo-behawioralną (babka nie miała wiedzy jak mi pomóc, wszystko skupiło się na rozmowach, ktore nic nie wnosiły).
Zapewne wiele osób zastanawia się jak mi się udało to tak długim czasie. Pierwsza podstawowa rzecz, starałem się wdrażać wszystko co usłyszałem na filmikach Devina i Vicrtora, oraz z artykułów napisanych przez Was (szacnun). Pomimo niepowodzen cały czas staralem się. Powoli pojawiały się efekty.
Oprócz tego zapisałem się na kolejną terapię (TRZECIA AWRUK!!). Uwierzcie, że po 2 niepowodzeniach w terapiach można stracić wiarę ... ja ją traciłem, ale zadałem sobie jedno pytanie - walcze dalej czy rezygnuje z walki? Zawalczyłem, spotkałem mądrego psychologa w moim rodzinnym mieście - Ostrołęce. To trochę śmieszne, że moje dwie poprzednie terapie odbywały się w Warszawie, ponieważ wtedy tam pracowałem i wielcy psycholodzy ze stolicy mieli mniejszą wiedzę niż w moim malutkim miasteczku. Tam Pani psychlog uświadomiła mi, że ona ma mi dać narzędzia do radzenia sobie z nerwicą i sam ma sobie z tym radzić. Oprócz tego dokładnie powiedziała mi co mi jest, na czym polega moje zaburzenie. To przykre, że dwaj poprzednipsycholodzy nie potrafili mi tego wyjaśnić (!!!!!AWRUK). No, ale nic to. Ta Pani mi uświadomiła, że ona nie ma czarodziejsiej różdżki i jeżeli sam nie zaczne pracować to nie będzie efektów. W poprzednich terapiach jak coś mi dolegało to dzwoniłem roztrzesiony do psychologa aby umowic sie na wizytę. To przykre.

Koelejną rzeczą jest SPORT. Napisałem dużmy literami nie bez kozery. To bardzo dużo mi pomogło. Przed zabużeniem byłem osobą bardzo aktywną, gdy mnie to dopadło wolałe, siedziec w domu pić browary i rozkminiac co zrobilem zle, że mi nie wyszło coś w walce z zaburzeniem. Do swoich codziennych zajęć dodałem sport, bardzo mi to pomogło. W szczególności w momentach największego napięcia trzymał mnie przy "życiu" <boks>
Z czasem dodałem również medytację, również polecam. Nie bylem na tyle wytrwały aby robić ją codziennie, ale nawet doraźnie w momentach maksymalnego napiecia pomagała. ^^

Bóg, wiara w to, że się uda. Msze o uzdrowienie. Byłem obecny w każdym miesiącu. Ludzie, ktorzy uczestniczyli w tych mszach byly podobnie do mnie, są podobni do Was. Wiara w Boga dawała mi wiarę w to, że mi się uda, przytrzymywała mi w trudnych chwilach. Dla osoby wierzącej, świadomość, że to wszystko co się dzieje, jest nie bez powodu to bardzo dużo. Daje ukojenie, zrozumienie.

Kolejna kwestia- wiara w to, że to co robie ma sens i nie zawsze musi mi wychodzić. Pamiętam, że pod ktorymś moim postem w którym wszystko negowałem, Victor napisał, że po rozmowie z osobami, które wyszły z nerwicy jego zdaniem najistotniejsze jest to, aby uwierzyć, że różne techniki, ćwiczenia dają jakiś efekt, pomagają. Podpisuję się pod tym rękami i nogami. Chciałbym tylko do tego dodać, że najważniejsze jest to aby PRÓBOWAĆ, nie zawsze się będzie idealnie wychodziło. Natomiast trzeba dać sobie prawo i czas (akceptacja) na porażki. Zastosowanie jakiejś techniki, metody to nie czarodziejska różdżka. Trzeba to cały czas robić, pomimo, że mysli wracaja. Akceptowac, ze beda wracac, dac sobie czas. ale dalej czas stosowac techniki i wierzyc ze to daje efekty.

Nerwica dużo zmieniła w moim życiu. Postrzeganie świata, ludzkiego cierpienia. Czuję się dużo bardziej dojrzały, mądrzejszy, wyrozumiały dla ludzi.
Nie chciałbym tego koszmaru ponownie przechodzić, ale dziękuję Bogu, że mnie spotkała.

Wiem, że piszę chaotycznie i mało spójnie :) gdyby były jakies pytania piszcie na priv. <boks>

3mam kciuki, że Wam też się uda!!!! :si :si :si :si :si :si :si :si :si :si :si :si :si <boks> <boks> <boks> <boks> <boks>

Re: udalo sie po 4 latach

: 10 lipca 2017, o 21:31
autor: Natalie1208
wee8333 pisze:
10 lipca 2017, o 21:23
Siemka :DD :DD :DD
Moją historię możecie poznać tutaj:
zaburzenia-kowe-uogolnione-lata-nic-t7980.html
Po ponad 4 lata walki z nerwicą uogólnioną udało się :) A łatwo nie było, przez 3 lata nie miałem żadnych postępów, pomimo, że przeszedłem terapię psychodynamiczną (tylko 9 msc, ale powiedziala, mi juz ok), później poznawczo-behawioralną (babka nie miała wiedzy jak mi pomóc, wszystko skupiło się na rozmowach, ktore nic nie wnosiły).
Zapewne wiele osób zastanawia się jak mi się udało to tak długim czasie. Pierwsza podstawowa rzecz, starałem się wdrażać wszystko co usłyszałem na filmikach Devina i Vicrtora, oraz z artykułów napisanych przez Was (szacnun). Pomimo niepowodzen cały czas staralem się. Powoli pojawiały się efekty.
Oprócz tego zapisałem się na kolejną terapię (TRZECIA AWRUK!!). Uwierzcie, że po 2 niepowodzeniach w terapiach można stracić wiarę ... ja ją traciłem, ale zadałem sobie jedno pytanie - walcze dalej czy rezygnuje z walki? Zawalczyłem, spotkałem mądrego psychologa w moim rodzinnym mieście - Ostrołęce. To trochę śmieszne, że moje dwie poprzednie terapie odbywały się w Warszawie, ponieważ wtedy tam pracowałem i wielcy psycholodzy ze stolicy mieli mniejszą wiedzę niż w moim malutkim miasteczku. Tam Pani psychlog uświadomiła mi, że ona ma mi dać narzędzia do radzenia sobie z nerwicą i sam ma sobie z tym radzić. Oprócz tego dokładnie powiedziała mi co mi jest, na czym polega moje zaburzenie. To przykre, że dwaj poprzednipsycholodzy nie potrafili mi tego wyjaśnić (!!!!!AWRUK). No, ale nic to. Ta Pani mi uświadomiła, że ona nie ma czarodziejsiej różdżki i jeżeli sam nie zaczne pracować to nie będzie efektów. W poprzednich terapiach jak coś mi dolegało to dzwoniłem roztrzesiony do psychologa aby umowic sie na wizytę. To przykre.

Koelejną rzeczą jest SPORT. Napisałem dużmy literami nie bez kozery. To bardzo dużo mi pomogło. Przed zabużeniem byłem osobą bardzo aktywną, gdy mnie to dopadło wolałe, siedziec w domu pić browary i rozkminiac co zrobilem zle, że mi nie wyszło coś w walce z zaburzeniem. Do swoich codziennych zajęć dodałem sport, bardzo mi to pomogło. W szczególności w momentach największego napięcia trzymał mnie przy "życiu" <boks>
Z czasem dodałem również medytację, również polecam. Nie bylem na tyle wytrwały aby robić ją codziennie, ale nawet doraźnie w momentach maksymalnego napiecia pomagała. ^^

Bóg, wiara w to, że się uda. Msze o uzdrowienie. Byłem obecny w każdym miesiącu. Ludzie, ktorzy uczestniczyli w tych mszach byly podobnie do mnie, są podobni do Was. Wiara w Boga dawała mi wiarę w to, że mi się uda, przytrzymywała mi w trudnych chwilach. Dla osoby wierzącej, świadomość, że to wszystko co się dzieje, jest nie bez powodu to bardzo dużo. Daje ukojenie, zrozumienie.

Kolejna kwestia- wiara w to, że to co robie ma sens i nie zawsze musi mi wychodzić. Pamiętam, że pod ktorymś moim postem w którym wszystko negowałem, Victor napisał, że po rozmowie z osobami, które wyszły z nerwicy jego zdaniem najistotniejsze jest to, aby uwierzyć, że różne techniki, ćwiczenia dają jakiś efekt, pomagają. Podpisuję się pod tym rękami i nogami. Chciałbym tylko do tego dodać, że najważniejsze jest to aby PRÓBOWAĆ, nie zawsze się będzie idealnie wychodziło. Natomiast trzeba dać sobie prawo i czas (akceptacja) na porażki. Zastosowanie jakiejś techniki, metody to nie czarodziejska różdżka. Trzeba to cały czas robić, pomimo, że mysli wracaja. Akceptowac, ze beda wracac, dac sobie czas. ale dalej czas stosowac techniki i wierzyc ze to daje efekty.

Nerwica dużo zmieniła w moim życiu. Postrzeganie świata, ludzkiego cierpienia. Czuję się dużo bardziej dojrzały, mądrzejszy, wyrozumiały dla ludzi.
Nie chciałbym tego koszmaru ponownie przechodzić, ale dziękuję Bogu, że mnie spotkała.

Wiem, że piszę chaotycznie i mało spójnie :) gdyby były jakies pytania piszcie na priv. <boks>

3mam kciuki, że Wam też się uda!!!! :si :si :si :si :si :si :si :si :si :si :si :si :si <boks> <boks> <boks> <boks> <boks>
Wspaniale czytać takie posty ! Gratuluje odburzenia :)

Re: udalo sie po 4 latach

: 10 lipca 2017, o 21:48
autor: eyeswithoutaface
Wielkie, wielkie, wielkie gratulacje płynące prosto z serducha! :) Sama przyjemność czytać takie posty :)

Re: udalo sie po 4 latach

: 10 lipca 2017, o 22:03
autor: Iwona29
Natalie1208 pisze:
10 lipca 2017, o 21:31
wee8333 pisze:
10 lipca 2017, o 21:23
Siemka :DD :DD :DD
Moją historię możecie poznać tutaj:
zaburzenia-kowe-uogolnione-lata-nic-t7980.html
Po ponad 4 lata walki z nerwicą uogólnioną udało się :) A łatwo nie było, przez 3 lata nie miałem żadnych postępów, pomimo, że przeszedłem terapię psychodynamiczną (tylko 9 msc, ale powiedziala, mi juz ok), później poznawczo-behawioralną (babka nie miała wiedzy jak mi pomóc, wszystko skupiło się na rozmowach, ktore nic nie wnosiły).
Zapewne wiele osób zastanawia się jak mi się udało to tak długim czasie. Pierwsza podstawowa rzecz, starałem się wdrażać wszystko co usłyszałem na filmikach Devina i Vicrtora, oraz z artykułów napisanych przez Was (szacnun). Pomimo niepowodzen cały czas staralem się. Powoli pojawiały się efekty.
Oprócz tego zapisałem się na kolejną terapię (TRZECIA AWRUK!!). Uwierzcie, że po 2 niepowodzeniach w terapiach można stracić wiarę ... ja ją traciłem, ale zadałem sobie jedno pytanie - walcze dalej czy rezygnuje z walki? Zawalczyłem, spotkałem mądrego psychologa w moim rodzinnym mieście - Ostrołęce. To trochę śmieszne, że moje dwie poprzednie terapie odbywały się w Warszawie, ponieważ wtedy tam pracowałem i wielcy psycholodzy ze stolicy mieli mniejszą wiedzę niż w moim malutkim miasteczku. Tam Pani psychlog uświadomiła mi, że ona ma mi dać narzędzia do radzenia sobie z nerwicą i sam ma sobie z tym radzić. Oprócz tego dokładnie powiedziała mi co mi jest, na czym polega moje zaburzenie. To przykre, że dwaj poprzednipsycholodzy nie potrafili mi tego wyjaśnić (!!!!!AWRUK). No, ale nic to. Ta Pani mi uświadomiła, że ona nie ma czarodziejsiej różdżki i jeżeli sam nie zaczne pracować to nie będzie efektów. W poprzednich terapiach jak coś mi dolegało to dzwoniłem roztrzesiony do psychologa aby umowic sie na wizytę. To przykre.

Koelejną rzeczą jest SPORT. Napisałem dużmy literami nie bez kozery. To bardzo dużo mi pomogło. Przed zabużeniem byłem osobą bardzo aktywną, gdy mnie to dopadło wolałe, siedziec w domu pić browary i rozkminiac co zrobilem zle, że mi nie wyszło coś w walce z zaburzeniem. Do swoich codziennych zajęć dodałem sport, bardzo mi to pomogło. W szczególności w momentach największego napięcia trzymał mnie przy "życiu" <boks>
Z czasem dodałem również medytację, również polecam. Nie bylem na tyle wytrwały aby robić ją codziennie, ale nawet doraźnie w momentach maksymalnego napiecia pomagała. ^^

Bóg, wiara w to, że się uda. Msze o uzdrowienie. Byłem obecny w każdym miesiącu. Ludzie, ktorzy uczestniczyli w tych mszach byly podobnie do mnie, są podobni do Was. Wiara w Boga dawała mi wiarę w to, że mi się uda, przytrzymywała mi w trudnych chwilach. Dla osoby wierzącej, świadomość, że to wszystko co się dzieje, jest nie bez powodu to bardzo dużo. Daje ukojenie, zrozumienie.

Kolejna kwestia- wiara w to, że to co robie ma sens i nie zawsze musi mi wychodzić. Pamiętam, że pod ktorymś moim postem w którym wszystko negowałem, Victor napisał, że po rozmowie z osobami, które wyszły z nerwicy jego zdaniem najistotniejsze jest to, aby uwierzyć, że różne techniki, ćwiczenia dają jakiś efekt, pomagają. Podpisuję się pod tym rękami i nogami. Chciałbym tylko do tego dodać, że najważniejsze jest to aby PRÓBOWAĆ, nie zawsze się będzie idealnie wychodziło. Natomiast trzeba dać sobie prawo i czas (akceptacja) na porażki. Zastosowanie jakiejś techniki, metody to nie czarodziejska różdżka. Trzeba to cały czas robić, pomimo, że mysli wracaja. Akceptowac, ze beda wracac, dac sobie czas. ale dalej czas stosowac techniki i wierzyc ze to daje efekty.

Nerwica dużo zmieniła w moim życiu. Postrzeganie świata, ludzkiego cierpienia. Czuję się dużo bardziej dojrzały, mądrzejszy, wyrozumiały dla ludzi.
Nie chciałbym tego koszmaru ponownie przechodzić, ale dziękuję Bogu, że mnie spotkała.

Wiem, że piszę chaotycznie i mało spójnie :) gdyby były jakies pytania piszcie na priv. <boks>

3mam kciuki, że Wam też się uda!!!! :si :si :si :si :si :si :si :si :si :si :si :si :si <boks> <boks> <boks> <boks> <boks>
Wspaniale czytać takie posty ! Gratuluje odburzenia :)
A ja tak czytam i czytam z fascynacja az na koncu splynela mi łza :buu:
GRATULUJE CI MOCNO 😊👍
Powiem Ci ze wierze ze wyzdrowieje bo jak caly dzien przezyje bez leku albo w ten sposob jak dzis ze pojawil sie z sanego rana i fakt ze odwrocilam od niego uwagę i momentalnie zniknął :hercio:
To wierze w to ale wiadomo sa gorsze chwile.
Obys byk juz wolny od tej pętli strachu na amen :friend:

Re: udalo sie po 4 latach

: 10 lipca 2017, o 22:11
autor: kasicka91
Pięknie! Tylko pogratulować :) Odrodziłeś się jak feniks z popiołów i życie nabiera w końcu innego, lepszego wymiaru ;)

Re: udalo sie po 4 latach

: 10 lipca 2017, o 22:42
autor: katarzynka
Wee, gratuluje Ci serdecznie całym serduchem! Odwaliłeś kawał dobrej roboty. Piękna jest Twoja postawa, że widzisz owoce tego cierpienia. Też kiedyś tak napiszę i podziękuję Bogu. Samych pozytywnych momentów życzę :hercio:

Re: udalo sie po 4 latach

: 11 lipca 2017, o 07:41
autor: buull2323
gratulacje ;ok ;ok ;ok

Re: udalo sie po 4 latach

: 11 lipca 2017, o 17:47
autor: wee8333
Iwona29 pisze:
10 lipca 2017, o 22:03
Natalie1208 pisze:
10 lipca 2017, o 21:31
wee8333 pisze:
10 lipca 2017, o 21:23
Siemka :DD :DD :DD
Moją historię możecie poznać tutaj:
zaburzenia-kowe-uogolnione-lata-nic-t7980.html
Po ponad 4 lata walki z nerwicą uogólnioną udało się :) A łatwo nie było, przez 3 lata nie miałem żadnych postępów, pomimo, że przeszedłem terapię psychodynamiczną (tylko 9 msc, ale powiedziala, mi juz ok), później poznawczo-behawioralną (babka nie miała wiedzy jak mi pomóc, wszystko skupiło się na rozmowach, ktore nic nie wnosiły).
Zapewne wiele osób zastanawia się jak mi się udało to tak długim czasie. Pierwsza podstawowa rzecz, starałem się wdrażać wszystko co usłyszałem na filmikach Devina i Vicrtora, oraz z artykułów napisanych przez Was (szacnun). Pomimo niepowodzen cały czas staralem się. Powoli pojawiały się efekty.
Oprócz tego zapisałem się na kolejną terapię (TRZECIA AWRUK!!). Uwierzcie, że po 2 niepowodzeniach w terapiach można stracić wiarę ... ja ją traciłem, ale zadałem sobie jedno pytanie - walcze dalej czy rezygnuje z walki? Zawalczyłem, spotkałem mądrego psychologa w moim rodzinnym mieście - Ostrołęce. To trochę śmieszne, że moje dwie poprzednie terapie odbywały się w Warszawie, ponieważ wtedy tam pracowałem i wielcy psycholodzy ze stolicy mieli mniejszą wiedzę niż w moim malutkim miasteczku. Tam Pani psychlog uświadomiła mi, że ona ma mi dać narzędzia do radzenia sobie z nerwicą i sam ma sobie z tym radzić. Oprócz tego dokładnie powiedziała mi co mi jest, na czym polega moje zaburzenie. To przykre, że dwaj poprzednipsycholodzy nie potrafili mi tego wyjaśnić (!!!!!AWRUK). No, ale nic to. Ta Pani mi uświadomiła, że ona nie ma czarodziejsiej różdżki i jeżeli sam nie zaczne pracować to nie będzie efektów. W poprzednich terapiach jak coś mi dolegało to dzwoniłem roztrzesiony do psychologa aby umowic sie na wizytę. To przykre.

Koelejną rzeczą jest SPORT. Napisałem dużmy literami nie bez kozery. To bardzo dużo mi pomogło. Przed zabużeniem byłem osobą bardzo aktywną, gdy mnie to dopadło wolałe, siedziec w domu pić browary i rozkminiac co zrobilem zle, że mi nie wyszło coś w walce z zaburzeniem. Do swoich codziennych zajęć dodałem sport, bardzo mi to pomogło. W szczególności w momentach największego napięcia trzymał mnie przy "życiu" <boks>
Z czasem dodałem również medytację, również polecam. Nie bylem na tyle wytrwały aby robić ją codziennie, ale nawet doraźnie w momentach maksymalnego napiecia pomagała. ^^

Bóg, wiara w to, że się uda. Msze o uzdrowienie. Byłem obecny w każdym miesiącu. Ludzie, ktorzy uczestniczyli w tych mszach byly podobnie do mnie, są podobni do Was. Wiara w Boga dawała mi wiarę w to, że mi się uda, przytrzymywała mi w trudnych chwilach. Dla osoby wierzącej, świadomość, że to wszystko co się dzieje, jest nie bez powodu to bardzo dużo. Daje ukojenie, zrozumienie.

Kolejna kwestia- wiara w to, że to co robie ma sens i nie zawsze musi mi wychodzić. Pamiętam, że pod ktorymś moim postem w którym wszystko negowałem, Victor napisał, że po rozmowie z osobami, które wyszły z nerwicy jego zdaniem najistotniejsze jest to, aby uwierzyć, że różne techniki, ćwiczenia dają jakiś efekt, pomagają. Podpisuję się pod tym rękami i nogami. Chciałbym tylko do tego dodać, że najważniejsze jest to aby PRÓBOWAĆ, nie zawsze się będzie idealnie wychodziło. Natomiast trzeba dać sobie prawo i czas (akceptacja) na porażki. Zastosowanie jakiejś techniki, metody to nie czarodziejska różdżka. Trzeba to cały czas robić, pomimo, że mysli wracaja. Akceptowac, ze beda wracac, dac sobie czas. ale dalej czas stosowac techniki i wierzyc ze to daje efekty.

Nerwica dużo zmieniła w moim życiu. Postrzeganie świata, ludzkiego cierpienia. Czuję się dużo bardziej dojrzały, mądrzejszy, wyrozumiały dla ludzi.
Nie chciałbym tego koszmaru ponownie przechodzić, ale dziękuję Bogu, że mnie spotkała.

Wiem, że piszę chaotycznie i mało spójnie :) gdyby były jakies pytania piszcie na priv. <boks>

3mam kciuki, że Wam też się uda!!!! :si :si :si :si :si :si :si :si :si :si :si :si :si <boks> <boks> <boks> <boks> <boks>
Wspaniale czytać takie posty ! Gratuluje odburzenia :)
A ja tak czytam i czytam z fascynacja az na koncu splynela mi łza :buu:
GRATULUJE CI MOCNO 😊👍
Powiem Ci ze wierze ze wyzdrowieje bo jak caly dzien przezyje bez leku albo w ten sposob jak dzis ze pojawil sie z sanego rana i fakt ze odwrocilam od niego uwagę i momentalnie zniknął :hercio:
To wierze w to ale wiadomo sa gorsze chwile.
Obys byk juz wolny od tej pętli strachu na amen :friend:
Dziękuję Wam Wszystkim :) 3mam gorąco za Was kciuki. Same podjęcie z tym walki to wiele, tym bardziej, ze efektow nie widac od reki.

Lęki z rana są zawsze najsilniejsze. W najgorszych stadiach juz pootwarciu oczu wlaczala mi sie gonitwa mysli, natrectwa, watpliwosci. Z czasem to zaakceptowalem i staralem sie skuic uwage na czyms innym. I tutaj slowo klucz (dla mnie) - STARAŁEM SIĘ- bo nie zawsze wychodzilo, ale nawet jak na chwile zniklo to super !

Zapomnialemdodac w poscie, ze rzucilem tez fajki podczas nerwicy. Moj uklad nerwowy bardzo zle na nie reagowal. Jezeli palicie mozna sie nad tym zastanowic jezeli macie podobne wnioski :)

Re: udalo sie po 4 latach

: 11 lipca 2017, o 17:56
autor: wee8333
Iwona29 jezeli moge Ci cos jeszcze podpowiedziec to, ze najwazniejsze jest to abys probowala. Ja popelnilem ten blad ze probowalem ale myslalem, ze to od tak powinno zadzialac. Prawda jest taka, ze jak sie uda na chwile to zaraz to moze wrocic, i nie ma co sie wkurzac i ANALIZOWAC co robie zle. Wszystko robisz super, cacy, tylko zaakceptuj to ze to bedzie wracac, ale za kilka dni (a moze jutro?) zniknie, ale saj prawo aby bylo.
Bądz dla siebie przyjacielem, chwal za kazda probe podjętą. Ja to robilem (staralem sie) robic zawsze przed snem, skupiac co mi sie udalo - tzw. Podejscie przyjacielskie o ktorym wspominal Divin:)

Re: udalo sie po 4 latach

: 11 lipca 2017, o 19:29
autor: Iwona29
wee8333 pisze:
11 lipca 2017, o 17:56
Iwona29 jezeli moge Ci cos jeszcze podpowiedziec to, ze najwazniejsze jest to abys probowala. Ja popelnilem ten blad ze probowalem ale myslalem, ze to od tak powinno zadzialac. Prawda jest taka, ze jak sie uda na chwile to zaraz to moze wrocic, i nie ma co sie wkurzac i ANALIZOWAC co robie zle. Wszystko robisz super, cacy, tylko zaakceptuj to ze to bedzie wracac, ale za kilka dni (a moze jutro?) zniknie, ale saj prawo aby bylo.
Bądz dla siebie przyjacielem, chwal za kazda probe podjętą. Ja to robilem (staralem sie) robic zawsze przed snem, skupiac co mi sie udalo - tzw. Podejscie przyjacielskie o ktorym wspominal Divin:)
Jest lepiej niz bylo ale musze ostrzej popracowac nad tym i sobą 😉Fajnie ze wyszedles jak spora ilosc tu osob.Wasza pomoc tez sie przyda ^^

Re: udalo sie po 4 latach

: 11 lipca 2017, o 20:16
autor: schanis22
wee8333 wszystko fajnie i gratki co mi się nie podoba - nie chciałabym znów tego koszmaru przechodzić , czy to znaczy że nadal boisz się nerwicy ?
:lov:

Re: udalo sie po 4 latach

: 11 lipca 2017, o 20:20
autor: user009
4 lata, ja już bym stracił nadzieje :D
Gratulacje

Na początku jak jest progress i jest sie tak blisko odburzenia, to jakoś inaczej, a 4 lata :D jeśli intensywne.

Re: udalo sie po 4 latach

: 12 lipca 2017, o 08:49
autor: wee8333
schanis22 pisze:
11 lipca 2017, o 20:16
wee8333 wszystko fajnie i gratki co mi się nie podoba - nie chciałabym znów tego koszmaru przechodzić , czy to znaczy że nadal boisz się nerwicy ?
:lov:
Nie. Nie boje sie bo wiem jak sobie z nia radzic :) a nie taki diabel straszny jezeli go znasz i wiesz, ze czasami wystarczy go wysmiac albo zaakceptowac jego obecnosc a wtedy zniknie :)
Natomiast gdybym mial cofnac czas i kto zapytalby sie mnie, chcesz to jeszcze raz to przejsc, odpowiedzialbym - NIE DZIĘKI.

Re: udalo sie po 4 latach

: 6 sierpnia 2017, o 12:58
autor: basistka
Gratulacje!!

Na pewno była to długa droga, wymagająca ale było warto! Trzymam kciuki, żeby było tak już zawsze. Mi sport też bardzo pomógł.

Re: udalo sie po 4 latach

: 26 lutego 2018, o 00:06
autor: RozaZeWzgorza
Przeczytałam twoje poprzednie posty i widzę, że nasze historie są do siebie zbliżone ;) Dziekuję ci bardzo za podzielenie się dobrą nowiną, dodało mi to wiecej wiary w kopnięcie leku wolnopłynącego w dupę raz na zawsze :D