Cierpię na:
- bezsenność od półtora roku,ostatnio troszkę się polepszyło
- słyszę głosy obrażające Boga każdego dnia!!! Nie ma minuty bez słyszenia takich głosów!!! Bardzo się ich boję bo jestem wierząca osoba boje się że Bóg mnie za nie zabije

- natrętne myśli,mam ich po kilka,kilkanaście w ciągu minuty!!! W żaden sposób nie umiem ich zwalczyć...czasem nie mogę zasnąć przez te myśli,krzyczę co kilkanaście sekund aż zasypiam wycieńczona walka...
- Mam osobowość typu borderline, anhedonia,nic mnie nie cieszy ani nie smuci,dostałam to po neuroleptykach,nigdy nie bierzcie tego świństwa!!!
- mam zaleczona osobowość mnoga, te osobowości we mnie są dalej i w chwilach maksymalnego stresu uaktywniają się znowu. Osobowości te dręczą mnie,wyśmiewają się,mówią,ze mnie zabija,wyśmiewają...
- ataki paniki średnio raz w tygodniu,straszne uczucie,jakbym miała umrzeć
- lek uogólniony trzyma się mnie cały dzień
- boje się: jeść,przeglądać internet,pić duszkiem, wychodzić z łóżka,z reguły całymi dniami leżę przykryta kołdrą po same uszy
- jestem w ciąży w drugim trymestrze...nie wiem,jak wychowam dziecko przy takich myślach,atakach paniki,zaburzonej osobowości. Miałam myśli żeby oddać dziecko po porodzie bo boje się że stracę panowanie nad sobą i je skrzywdzę

- jestem 25 nie pomyliliscie się w czytaniu,25 raz w szpitalu psychiatrycznym do którego mnie matka jak zwykle pakuje bo przeszkadza jej to że krzyczę i płaczę. Mam męża i mamy zamieszkać razem ale na razie boje się że wyjdę i matka będzie mnie zamykać na zamek do którego nie mam dostępu i znów zadzwoni na pogotowie,takie współczesne niewolnictwo. Matkę mam narcystyczna ojciec mnie nienawidzi
- jedynym światełkiem jest mój kochany mąż który bardzo o mnie dba
- cierpię na derealizację i depersonalizację
- prócz natrętnych myśli mam pustkę w głowie tj zero swoich myśli. Wszystko po haloperidolu starym neuroleptyki który sprawił że jestem upośledzona umysłowo.
I jak tu żyć, zaburzeni?