Cześć :)
: 25 kwietnia 2017, o 23:27
Cześć, jestem Zuza i we wrześniu skończę 20 lat. Z reguły jestem bardzo wesołą, uśmiechniętą dziewczyną, lubiącą pomagać innym i troszczącą się o innych ludzi i zwierzątka bardziej niż o siebie
Moim problemem są głupie myśli, przypominanie sobie czegoś, co nie było w tamtym czasie w ogóle ważne, a zaczęło być nie wiadomo dlaczego. Myślenie o tym non stop, kiedy pojawi się tylko nowa myśl, która, według mojego mózgu, mogłaby się komuś INNEMU, a nie mi, nie sposób.
Mianowicie zaczęło się to od października 2016 roku, kiedy to wtedy mój ówczesny chłopak wyjechał do pracy za granicę. Zaczęłam więcej myśleć (chyba przez jego brak i brak rozdysponowania wolnego czasu po pracy). Przypomniało mi się, że kiedy byliśmy razem (dokładnie 4 dni wtedy), napiszę wprost - po pijanemu pocałowałam się z koleżanką. Przypomniało mi się to właśnie prawie rok później, kiedy mój chłopak wyjechał. Ta myśl, że to zrobiłam była nie do wytrzymania, wmawiałam sobie, że to było tak bardzo złe, że zdradziłam go wtedy, chociaż w tamtym momencie, ten prawie rok wcześniej nie miało to dla mnie żadnego znaczenia i choć rodzice, siostra i dwie znajome mówili mi, że to nic takiego, tym bardziej, że była to dziewczyna i nie mam się czym przejmować, jednak moje myśli mi nie przeszły, nie potrafiłam też zrozumieć, dlaczego przypomniało mi się to dopiero po prawie roku. W końcu musiałam mu powiedzieć. On odebrał to tak, jak myślałam - jako zdradę. Jeszcze jakiś czas po powiedzeniu mu tego zarzucałam sobie, że to może była jednak zdrada, z resztą on też w niektórych sytuacjach mi to wypominał. Wszystko później już było dobrze aż do pojawienia się kolejnej myśli (już nie pamiętam jaka ona była), ale nie zniknęła dopóki jemu tego nie powiedziałam. Takich myśli po drodze było jeszcze parę i nie ważne komu mogłam mówić o tych myślach, to nie znikały one dopóki nie powiedziałam JEMU. Teraz myślę, że chyba po prostu dlatego, że bałam się jego reakcji (jak to było z myślą pierwszą). Było to dla mnie wykańczające. Ciągle płakałam.
Teraz, kiedy już ponad miesiąc nie jesteśmy razem (nie będę tu pisała dlaczego, bo nie jest to na temat
), wydawało się, że wszystko wróciło do normalności, jednak nie. Jakieś półtora - dwa tygodnie temu przeszła mi przez myśl myśl, że mogłabym zakochać się w swoim tacie (oczywiście nie jest to w ofercie realne, bo tata to tata i byłoby to po prostu obrzydliwe dla mnie). Zaczęłam się sama nakręcać (jak wtedy, kiedy byłam z chłopakiem), że to mogłoby się komuś nie spodobać i w ogóle. Powiedziałam to mamie, bo już nie mogłam wytrzymać tych durnych myśli, a mama stwierdziła, że może wewnętrznie szukam ideału faceta (tata nim nie jest, ale ma bardzo wiele cech, które chciałabym, żeby miał mój facet). Nie patrzę nawet na tatę, jak na obiekt westchnień, czy na kogoś w kim faktycznie mogłabym się zakochać, na kogoś kto faktycznie mógłby mi się podobać, czy mnie pociągać, bo w rzeczywistości byłoby to obrzydliwe i na samą myśl nie jest mi dobrze. Zaczęłam też zwracać większą uwagę na to, jak rodzice mówią do siebie 'Kochanie' i tym podobne. W momentach kryzysowych moich myśli, byłabym już nie raz też w stanie uwierzyć, że może faktycznie zakochałam się w tacie. Jest to dla mnie chore i w ogóle nie do przyjęcia. Najlepsze jest to, że ja WIEM, że tak nie jest i nawet, że TAK PÓŹNO SIĘ NIE STANIE, ale moje myśli są takie, a nie inne. Nie wiem, dlaczego cały czas to analizuję, o tym myślę. Jak już jest niby w porządku to zaraz i tak przychodzą z powrotem te same, chore myśli.
Pracuję też u taty w firmie i były momenty, że chciałam go unikać, nie chciało mi się z nim rozmawiać... Co mam zrobić? Nie mam pojęcia, czy to przez poprzednie doświadczenia z byłym j obawy o to, że ktoś mógłby to uznać za chore? A przecież niektóre nasze myśli są takie, a nie inne i nie ma w nich nic dziwnego... Nie wiem co robić, proszę o radę. Dodam, że w czwartek idę do psychiatry, tyle, że już usłyszałam, że psychiatra da mi radę, że mam zacząć aktywnie spędzać czas i wtedy nie będę myślała.. to prawda? Ja oczekuję po prostu rady co wtedy, w takich sytuacjach mam zrobić, żeby takie myśli zniknęły. Bo jak ta myśl z tatą się skończy, zaraz mój mózg wynajdzie sobie jakąś inną myśl, żeby mieć się czym przejmować.
Siostra stwierdziła, że mój były po prostu 'zrył' mi mózg pretensjami i tym, o co tak naprawdę się złościł, a nie miał do tego podstaw.
Pozdrawiam

Moim problemem są głupie myśli, przypominanie sobie czegoś, co nie było w tamtym czasie w ogóle ważne, a zaczęło być nie wiadomo dlaczego. Myślenie o tym non stop, kiedy pojawi się tylko nowa myśl, która, według mojego mózgu, mogłaby się komuś INNEMU, a nie mi, nie sposób.
Mianowicie zaczęło się to od października 2016 roku, kiedy to wtedy mój ówczesny chłopak wyjechał do pracy za granicę. Zaczęłam więcej myśleć (chyba przez jego brak i brak rozdysponowania wolnego czasu po pracy). Przypomniało mi się, że kiedy byliśmy razem (dokładnie 4 dni wtedy), napiszę wprost - po pijanemu pocałowałam się z koleżanką. Przypomniało mi się to właśnie prawie rok później, kiedy mój chłopak wyjechał. Ta myśl, że to zrobiłam była nie do wytrzymania, wmawiałam sobie, że to było tak bardzo złe, że zdradziłam go wtedy, chociaż w tamtym momencie, ten prawie rok wcześniej nie miało to dla mnie żadnego znaczenia i choć rodzice, siostra i dwie znajome mówili mi, że to nic takiego, tym bardziej, że była to dziewczyna i nie mam się czym przejmować, jednak moje myśli mi nie przeszły, nie potrafiłam też zrozumieć, dlaczego przypomniało mi się to dopiero po prawie roku. W końcu musiałam mu powiedzieć. On odebrał to tak, jak myślałam - jako zdradę. Jeszcze jakiś czas po powiedzeniu mu tego zarzucałam sobie, że to może była jednak zdrada, z resztą on też w niektórych sytuacjach mi to wypominał. Wszystko później już było dobrze aż do pojawienia się kolejnej myśli (już nie pamiętam jaka ona była), ale nie zniknęła dopóki jemu tego nie powiedziałam. Takich myśli po drodze było jeszcze parę i nie ważne komu mogłam mówić o tych myślach, to nie znikały one dopóki nie powiedziałam JEMU. Teraz myślę, że chyba po prostu dlatego, że bałam się jego reakcji (jak to było z myślą pierwszą). Było to dla mnie wykańczające. Ciągle płakałam.
Teraz, kiedy już ponad miesiąc nie jesteśmy razem (nie będę tu pisała dlaczego, bo nie jest to na temat

Pracuję też u taty w firmie i były momenty, że chciałam go unikać, nie chciało mi się z nim rozmawiać... Co mam zrobić? Nie mam pojęcia, czy to przez poprzednie doświadczenia z byłym j obawy o to, że ktoś mógłby to uznać za chore? A przecież niektóre nasze myśli są takie, a nie inne i nie ma w nich nic dziwnego... Nie wiem co robić, proszę o radę. Dodam, że w czwartek idę do psychiatry, tyle, że już usłyszałam, że psychiatra da mi radę, że mam zacząć aktywnie spędzać czas i wtedy nie będę myślała.. to prawda? Ja oczekuję po prostu rady co wtedy, w takich sytuacjach mam zrobić, żeby takie myśli zniknęły. Bo jak ta myśl z tatą się skończy, zaraz mój mózg wynajdzie sobie jakąś inną myśl, żeby mieć się czym przejmować.
Siostra stwierdziła, że mój były po prostu 'zrył' mi mózg pretensjami i tym, o co tak naprawdę się złościł, a nie miał do tego podstaw.
Pozdrawiam
