Nerwica na opak - wszystko robię źle!
: 7 października 2016, o 18:28
Witam.
Walczę sobie z nerwicą, pewnie niektórzy już mnie kojarzą, ale do rzeczy.
Uważam, że skuteczna walka z nerwicą wymaga zrozumienia kilku kwestii, a ja nie wszystkie z nich rozumiem. Może pomożecie.
Jest też grono rzeczy które - jak podejrzewam - robię źle. Potrzebuję pomocy osób które już to przeszły.
Wypiszę w punktach co mnie nęka, możecie się wypowiedzieć do danego punktu, nie musicie do wszystkich. Ale jak macie coś do powiedzenia na temat któregokolwiek punktu bądź wszystkich - to ja baardzo bardzo chętnie przeczytam.
1. GENEZA NERWICY.
Czytałam tu naprawdę dużo historii. Wiele osób miało ciężkie dzieciństwo, mega problemy, alkoholizm w rodzinie, trudną drogę itp. A ja nie. Nie mogę porównywać swojego życia do życia tych osób bo zwyczajnie nie miałam tak ciężko, miałam kochających rodziców i fajne dzieciństwo. Potem poznałam fajnych przyjaciół.
I teraz, gdy dopadła mnie najgorsza faza nerwicy (epizody zdarzały się już wcześniej) kiedy od 3 miechów dzień w dzień czuję się jakbym miała paść i już nie wstać, próbuję sobie wytłumaczyć - skąd to się wzięło?? Teoretycznie powinno być wszystko super w moim życiu, zaczynam nowy etap, praca po studiach, samodzielne życie, niejeden by chciał mieć to co ja. A tu bach, nerwica. Dlaczego? Wszędzie czytam: 'to nie bierze się z nikąd'. To skąd kurka wodna ja to mam????
2. LĘK Z DNIA NA DZIEŃ.
Nie ogarniam też tego - nerwica swój rzut zaczęła po sytuacji kiedy jechałam autem i straszna ulewa (najgorsza, nic nie było widać) wyzwoliła we mnie mnóstwo strachu o swoje życie. Od tego momentu MOMENTALNIE mam wszystkie choroby świata, boli mnie to i tamto, długo nie mogłam jeść, dalej z tym walczę, zaczęły się niepokojące objawy itp. Wcześniej byłam taka radosna i beztroska, a po 3 miechach już nie pamiętam jak to jest. Z dnia na dzień zaczęło się zamartwianie o własne zdrowie, objawy i bieganina po lekarzach. Jak to zrozumieć, jak to przerwać?
3. STANY DEPRESYJNE i WSTYD.
Mam czasami takie dni, że mam wrażenie że somatyka nigdy się nie skończy i już zawsze będę tak ciężko oddychać i mieć bóle mięśni korpusu. Mam ochotę się poddać, załamać, 3 miesiące złamały we mnie ileś lat fajnego życia, zmotywowanego na skończenie studiów (które skończyłam w czerwcu) i dobrą przyszłość. Wszystko się udało, a nerwica dała mi w papę. Ale wiecie co najbardziej mnie dobija??? To, jak myślę o innych ludziach, naprawdę chorych, którzy potrafią się uśmiechnąć, potrafią zapomnieć o chorobie i mieć namiastkę normalnego życia. Czuję ogromny wstyd wobec wszystkich osób które mają realnie gorzej. Również o osobach z trudnych rodzin, o tych którzy harują dzień i noc by mieć co jeść. Czuję się wtedy jak rozpieszczona dziewczynka która ma nerwicę bo MOŻE SOBIE NA TO POZWOLIĆ. Myślę że niektórzy zrozumieją. Baniak mi paruje gdy o tym myślę. Jak mogę poddawać się urojeniom?
Ten punkt to bardziej wyżalenie się, ale spostrzeżenia też mile widziane.
4. NERWICA ATAKUJE, A JA PANIKUJE.
Zastanawiam się jak to robicie...pojawia się mocniejszy rzut nerwicy, jakieś mega objawy...a Wy piszecie że to olewacie, ośmieszacie i przechodzi. JAK??? Ja nie umiem, za każdym razem jak czuje że zapadam się w sobie i mam kamień na klatce to panikuję...boję się że padnę, nie potrafię tego odsunąć. jak sobie radzicie z silną somatyką, ciągłym napięciem? Zajmowanie się czym innym mi nie pomaga niestety...tyle razy już próbowałam
5. BEZPIECZNY AZYL - DOM.
Jak pewnie wielu z Was, zaczęłam unikać wychodzenia z domu. Nie czuję się komfortowo gdy mam wyjść, najchętniej siedziałabym całe dnie w domu i nic nie robiła, jakbym chciała przeczekać to wszystko. Boję się iść do kościoła, bo ostatnio było mi tam tak słabo że się przeraziłam. Jak to przełamać? Czy tylko wkółko wychodzić, na przekór? Jaka postawa jest tu najlepsza?
Narazie to tyle. Jak będę miała coś jeszcze to będę dopisywać punkty. Z góry wszystkim dziękuję.
Walczę sobie z nerwicą, pewnie niektórzy już mnie kojarzą, ale do rzeczy.
Uważam, że skuteczna walka z nerwicą wymaga zrozumienia kilku kwestii, a ja nie wszystkie z nich rozumiem. Może pomożecie.
Jest też grono rzeczy które - jak podejrzewam - robię źle. Potrzebuję pomocy osób które już to przeszły.
Wypiszę w punktach co mnie nęka, możecie się wypowiedzieć do danego punktu, nie musicie do wszystkich. Ale jak macie coś do powiedzenia na temat któregokolwiek punktu bądź wszystkich - to ja baardzo bardzo chętnie przeczytam.
1. GENEZA NERWICY.
Czytałam tu naprawdę dużo historii. Wiele osób miało ciężkie dzieciństwo, mega problemy, alkoholizm w rodzinie, trudną drogę itp. A ja nie. Nie mogę porównywać swojego życia do życia tych osób bo zwyczajnie nie miałam tak ciężko, miałam kochających rodziców i fajne dzieciństwo. Potem poznałam fajnych przyjaciół.
I teraz, gdy dopadła mnie najgorsza faza nerwicy (epizody zdarzały się już wcześniej) kiedy od 3 miechów dzień w dzień czuję się jakbym miała paść i już nie wstać, próbuję sobie wytłumaczyć - skąd to się wzięło?? Teoretycznie powinno być wszystko super w moim życiu, zaczynam nowy etap, praca po studiach, samodzielne życie, niejeden by chciał mieć to co ja. A tu bach, nerwica. Dlaczego? Wszędzie czytam: 'to nie bierze się z nikąd'. To skąd kurka wodna ja to mam????
2. LĘK Z DNIA NA DZIEŃ.
Nie ogarniam też tego - nerwica swój rzut zaczęła po sytuacji kiedy jechałam autem i straszna ulewa (najgorsza, nic nie było widać) wyzwoliła we mnie mnóstwo strachu o swoje życie. Od tego momentu MOMENTALNIE mam wszystkie choroby świata, boli mnie to i tamto, długo nie mogłam jeść, dalej z tym walczę, zaczęły się niepokojące objawy itp. Wcześniej byłam taka radosna i beztroska, a po 3 miechach już nie pamiętam jak to jest. Z dnia na dzień zaczęło się zamartwianie o własne zdrowie, objawy i bieganina po lekarzach. Jak to zrozumieć, jak to przerwać?
3. STANY DEPRESYJNE i WSTYD.
Mam czasami takie dni, że mam wrażenie że somatyka nigdy się nie skończy i już zawsze będę tak ciężko oddychać i mieć bóle mięśni korpusu. Mam ochotę się poddać, załamać, 3 miesiące złamały we mnie ileś lat fajnego życia, zmotywowanego na skończenie studiów (które skończyłam w czerwcu) i dobrą przyszłość. Wszystko się udało, a nerwica dała mi w papę. Ale wiecie co najbardziej mnie dobija??? To, jak myślę o innych ludziach, naprawdę chorych, którzy potrafią się uśmiechnąć, potrafią zapomnieć o chorobie i mieć namiastkę normalnego życia. Czuję ogromny wstyd wobec wszystkich osób które mają realnie gorzej. Również o osobach z trudnych rodzin, o tych którzy harują dzień i noc by mieć co jeść. Czuję się wtedy jak rozpieszczona dziewczynka która ma nerwicę bo MOŻE SOBIE NA TO POZWOLIĆ. Myślę że niektórzy zrozumieją. Baniak mi paruje gdy o tym myślę. Jak mogę poddawać się urojeniom?
Ten punkt to bardziej wyżalenie się, ale spostrzeżenia też mile widziane.
4. NERWICA ATAKUJE, A JA PANIKUJE.
Zastanawiam się jak to robicie...pojawia się mocniejszy rzut nerwicy, jakieś mega objawy...a Wy piszecie że to olewacie, ośmieszacie i przechodzi. JAK??? Ja nie umiem, za każdym razem jak czuje że zapadam się w sobie i mam kamień na klatce to panikuję...boję się że padnę, nie potrafię tego odsunąć. jak sobie radzicie z silną somatyką, ciągłym napięciem? Zajmowanie się czym innym mi nie pomaga niestety...tyle razy już próbowałam
5. BEZPIECZNY AZYL - DOM.
Jak pewnie wielu z Was, zaczęłam unikać wychodzenia z domu. Nie czuję się komfortowo gdy mam wyjść, najchętniej siedziałabym całe dnie w domu i nic nie robiła, jakbym chciała przeczekać to wszystko. Boję się iść do kościoła, bo ostatnio było mi tam tak słabo że się przeraziłam. Jak to przełamać? Czy tylko wkółko wychodzić, na przekór? Jaka postawa jest tu najlepsza?
Narazie to tyle. Jak będę miała coś jeszcze to będę dopisywać punkty. Z góry wszystkim dziękuję.