Ba, pewnie nawet znalazły się wybryki natury dla, których sto, to i za mało.
Jak mantrę powtarzane są liczby: 110%, 120% i nawet 150%...
Tak jakby ktoś dawał do zrozumienia, że to 100% to nie jest w rzeczywistości 100%, tylko jakieś 90%

Nie chcę do końca oceniać czy to podejście jest pozytywne czy negatywne. Pewnie w niektórych sytuacjach, jest jak najbardziej poprawne i wręcz społecznie pożądane np. sportowiec przygotowujący się do Olimpiady.
Tylko, że...
Po pierwsze, w zaburzeniu lękowym nie ma co osiągać. Wręcz przeciwnie - im więcej chcesz osiągnąć, tym szybciej Twój mózg pokaże Ci gdzie Twoje miejsce.
Po drugie, to bardzo prawdopodobne, że właśnie dążenie do 100% za wszelką cenę doprowadziło Cię do miejsca, w którym teraz tkwisz.
Oczywiście nie chcę stwierdzać, że to jedyna przyczyna Twojego zaburzenia, bo zapewne tak NIE JEST. Chcę tylko zaznaczyć, że cecha perfekcjonizmu nie jest ani dobra w kontekście wychodzenia z zaburzeń ani nie jest dobra dla ogólnego zdrowia psychicznego.
Jaki z tego wniosek?
Ano taki, że CECHY STOJĄCE ZA TWOIM ZABURZENIEM NIE MOGĄ PRZYCZYNIĆ SIĘ DO WYJŚĆIA Z TWOJEGO ZABURZENIA
Dlaczego akurat ubzdurałem sobie 51% wyjaśnię w dalszej części.
Temat perfekcjonizmu jest szeroki i nie chce pisać tu książki na jego temat. Bardziej chcę zaznaczyć jakie skutki może mieć ta cecha w kontekście wychodzenia z zaburzeń ponieważ kwestia przepracowania ogólnie swojego perfekcjonizmu w życiu bez zaburzenia, to temat na indywidualną terapię. Jedno jest pewne - perfekcjonizm czy nadmierny perfekcjonizm może tworzyć presję na wyjście z zaburzenia a jak już wiemy z wpisu "Mroczna triada bólu / objawu / lęku", presja jest pod tym samym parasolem co strach i może ona przedłużać objawy a nawet je pogłębiać.
i teraz... dochodzimy do meritum

Jeżeli Twoje błędne koło lękowe, które kręci się w prawą stronę (przeciwny kierunek niż wskazówki zegara) i chcesz je odkręcić w drugą stronę - prawidłowe koło, które doprowadzi Cię do harmonii emocjonalnej (zgodnie ze wskazówkami zegara), to wiadomo, że musisz użyć troszeczkę większej siły niż wynosi siła obecnego koła lękowego.
50% lub mniej to za mało, być może spowoduje to zatrzymanie koła i stanie w miejscu.
100% jak powiedziałem wcześniej - to za dużo. Tak, to jest ta wyższa matematyka zaburzenia lękowego 51% to więcej niż 100%

Ale 51% daje Ci malutką przewagę, która wystarczy aby koło powoli i powoli zaczęło grać do Twojej bramki. Zawsze powtarzam - zdobądź minimalną przewagę nad zaburzeniem! Tyci, tyci wystarczy aby czas grał na Twoją korzyść.
Teraz pewnie nasuwa się pytanie: Dlaczego?
1. Robienie w zaburzeniu wszystkiego na 100% prowadzi do dalszego hodowania naszego perfekcjonizmu i presji, a presja sprzyja utrzymywaniu się objawów.
2. Robienie w zaburzeniu wszystkiego na 100% prowadzi do nadmiernego skupienia się na zaburzeniu lękowym, co prowadzi do skupienia się na objawach a nie na życiu, co oczywiście także sprzyja utrzymywaniu się objawów.
3. Nie ma zaburzeniu lękowym osoby, która byłaby w stanie robić wszystko na 100%, więc dążenie do 100% jest błędne z założenia. Co gorsza, w dni kiedy zrobimy np. coś na 80% będziemy mieć wyrzuty sumienia, poczucie winy i presję, że nie było to 100%. Więc cierpimy na skutek iluzorycznego założenia, które i tak jest nieosiągalne.
Podsumowując, staraj się znaleźć zawsze tą bezpieczną granicę, która pozwoli Ci zdobyć przewagę, nawet w najmniejszym stopniu nad błędnym kołem lękowym. Ten symboliczny 1% jest idealny ponieważ daje Ci przewagę (z czasem koło się odwróci), jest realnym celem do osiągnięcia (w zasięgu naszej ręki) i nie tworzy w nas presji, która często wyrasta jak grzyb na ściółce perfekcjonizmu.