depersonalizacja
: 13 grudnia 2013, o 04:10
Nie zaskocze Was niczym nowym bo cierpie na to co wiekszosc uzytkownikow na tym forum. Pytanie cierpie czy nie cierpie?.. gdyz objawy mam od zaledwie 4 dni.. pierwszy dzien juz na tyle dal mi popalic, ze przetrzepalam internet od podszewki. Pytanie co wpisac? chyba jestm duchem.. zyje czy nie zyje... swiat w innym wymiarze... wariuje.. ratunku! ..
ALLELUJA!!...... znalazlam - derealizacja/depersonalizacja, nie jestem sama. Polowa sucesu.
Pomoglo ale na chwile. Znowu podroz na przystanek autobusowy z domu dal sie we znaki.. co z tymi ludzmi nie tak i calym otaczajacym mnie swiatem? Ja dalej snie czy juz wstalam??
Przyznaje. Nie gardzilam maruichuana od ostatnich 7 lat.. dodatkowo choroba nowotworowa w wieku 13 lat, przeprowadzka do UK 7 miesiecy temu, zmiana otoczenia, nieciekawa sytuacja rodzinna. Wszystko sie odezwalo.. Organizm oraz mózg zaczely strajk. Chce oraz musze z tego wyjsc. Inaczej nie wyobrazam sobie dalszego funkcjonowania. Nie zaprzestalam spotykac sie ze znajomymi, chodzic do pracy oraz myslec pozytywnie ale TA MYSL nie ustepuje nawet na sekunde. Dzis na chwile sie usmiechnelam.. humor sie poprawil po przeczytaniu kilku Waszych wypowiedzi oraz po rozmowie z przyjaciolmi, gdy opowiedzialam im o dolegliwosciach.. natomiast wiem ze jutro czeka mnie kolejna podroz do pracy...
Temu wszystkiemu towarzysza léki.. szczegolnie w nocy, koszmary, nie spokojny sen.... Pisze to z potrzebá wyrzucenia tego g*wna z siebie oraz kontaktu z kims, kto mnie mnie w 100% jest w stanie zrozumiec, gdyz przechodzi przez to samo.
Uwazacie ze z taka przypadloscia nalezy skontaktowac sie z psychologiem czy psychiatra?
Mozna kupic jakies leki bez recepty, ktore zmniejszaja w jakis sposob objawy?
Z gory dzieki,
Marta, 24.
ALLELUJA!!...... znalazlam - derealizacja/depersonalizacja, nie jestem sama. Polowa sucesu.
Pomoglo ale na chwile. Znowu podroz na przystanek autobusowy z domu dal sie we znaki.. co z tymi ludzmi nie tak i calym otaczajacym mnie swiatem? Ja dalej snie czy juz wstalam??
Przyznaje. Nie gardzilam maruichuana od ostatnich 7 lat.. dodatkowo choroba nowotworowa w wieku 13 lat, przeprowadzka do UK 7 miesiecy temu, zmiana otoczenia, nieciekawa sytuacja rodzinna. Wszystko sie odezwalo.. Organizm oraz mózg zaczely strajk. Chce oraz musze z tego wyjsc. Inaczej nie wyobrazam sobie dalszego funkcjonowania. Nie zaprzestalam spotykac sie ze znajomymi, chodzic do pracy oraz myslec pozytywnie ale TA MYSL nie ustepuje nawet na sekunde. Dzis na chwile sie usmiechnelam.. humor sie poprawil po przeczytaniu kilku Waszych wypowiedzi oraz po rozmowie z przyjaciolmi, gdy opowiedzialam im o dolegliwosciach.. natomiast wiem ze jutro czeka mnie kolejna podroz do pracy...
Temu wszystkiemu towarzysza léki.. szczegolnie w nocy, koszmary, nie spokojny sen.... Pisze to z potrzebá wyrzucenia tego g*wna z siebie oraz kontaktu z kims, kto mnie mnie w 100% jest w stanie zrozumiec, gdyz przechodzi przez to samo.
Uwazacie ze z taka przypadloscia nalezy skontaktowac sie z psychologiem czy psychiatra?
Mozna kupic jakies leki bez recepty, ktore zmniejszaja w jakis sposob objawy?
Z gory dzieki,
Marta, 24.