7 lat z depersonalizacją - moja historia
: 14 grudnia 2016, o 21:00
Witam jestem Filip mam 23 lata i napisze wam moją przygodę z tym całym syfem o nazwie derealizacja/depersonalizacja.
Prawda jest taka, że choruje już na to 7 lat. Bywały różne momenty,raz lepiej raz gorzej. Było już tak podczas tej całej 7 letniej przygody, że cieszyłem sie życiem, objawy były mniejsze i można powiedzec prowadziłem normalny tryb, a bywało tak, że siedziałem wpatrzony w kąt załamany i jedyną rzeczą, która przyniosłaby mi ulge był sen.
Jedno jest pewne, te zaburzenie a w zasadzie choroba, (sorry ale jeśli ktoś nazywa DP zwykłym zaburzeniem i klasyfikuje je w jedenej rubryce z nerwicą czy fobią to generalnie nie wiem czy śmiać się czy płakac) jest strasznym cierpeieniem i to że nie ma objawów wytworzonych przez mózg typu omamy jak w schziofrenii nie oznacza przecież ze mamy do czynienia tylko i wyłącznie z zaburzeniem. Moja opinia jest taka, iż depersonalizacji derealizacji bliżej jest nawet do schizofrenii niż do nerwicy, tyle kropka Duze znaczenie ma dla mnie to ze istnieje wlasnie takie forum, że ten cholerna choroba ma poswiecony nawet oddzielny dział, i że tyle ludzi udziela się tutaj własnie na ten teamt. To świadczy iż DD jest częste, i nie jestem osamotniony w swoich objawach, super.
Generalnie jaki był początek, nie zdziwie nikogo jak napisze MARIHUANA, tak w wieku 16 lat zapaliłem blanta no i sie zaczeło, objawy typu wariowanie, poczucie nierealności, uczucie jakby zycie to był sen, oderwanie od własnego umysłu,ciała, brak emocji, anhedonia. To było straszne a jescze gorsze było to ze odrazu
jak na to zachorowałem to wiedziałem iż swiadomosc - nawet w śród lekarzy jest za niska, no bo przeciez trzeba do cholery sie wysilic, to trudne zaburzenia trzebva bnyc inteligentym człowiekem zeby w ogóle to zdiagnozowac, internet nie pomógł, mało było jeszcze na tamten moment badań na ten temat.
Nie będe oszukiwał DD/DP mam 24/h przez dokładnie 7 lat, ze zmienną intensywnoscią ale jednak mam. Odwiedzałem wielu lekarzy, część nie wiedziała oczywiście co to jest, niektórzy przepisywali leki, które nie pomagały.... troche tego było olanzapina,zoloft,abbilify,karbamazepina,pramolan,fluoksetyna,wenlafeksyna żaden nie pomógł.
Miałem jednak to szczescie ze znajomy polecił mi dobrą doktor, psychiatre profesor obecnie jestem na leku o nazwie amisan i coś sie zaczyna dziac objawy zmalały o jakies 10% (zawsze coś).
Echhh cóż wiecej, nie poddawajcie sie moze tak na koniec z tą chorobą jest ciężko ale da sie zyc mimo wszystko
Zamierzam sie udzielac na forum takze jeszcze pewnie bedzie czas zeby o tej dd czy innych teamtach bardziej porozmawiac.
POZDRAWIAM
Prawda jest taka, że choruje już na to 7 lat. Bywały różne momenty,raz lepiej raz gorzej. Było już tak podczas tej całej 7 letniej przygody, że cieszyłem sie życiem, objawy były mniejsze i można powiedzec prowadziłem normalny tryb, a bywało tak, że siedziałem wpatrzony w kąt załamany i jedyną rzeczą, która przyniosłaby mi ulge był sen.
Jedno jest pewne, te zaburzenie a w zasadzie choroba, (sorry ale jeśli ktoś nazywa DP zwykłym zaburzeniem i klasyfikuje je w jedenej rubryce z nerwicą czy fobią to generalnie nie wiem czy śmiać się czy płakac) jest strasznym cierpeieniem i to że nie ma objawów wytworzonych przez mózg typu omamy jak w schziofrenii nie oznacza przecież ze mamy do czynienia tylko i wyłącznie z zaburzeniem. Moja opinia jest taka, iż depersonalizacji derealizacji bliżej jest nawet do schizofrenii niż do nerwicy, tyle kropka Duze znaczenie ma dla mnie to ze istnieje wlasnie takie forum, że ten cholerna choroba ma poswiecony nawet oddzielny dział, i że tyle ludzi udziela się tutaj własnie na ten teamt. To świadczy iż DD jest częste, i nie jestem osamotniony w swoich objawach, super.
Generalnie jaki był początek, nie zdziwie nikogo jak napisze MARIHUANA, tak w wieku 16 lat zapaliłem blanta no i sie zaczeło, objawy typu wariowanie, poczucie nierealności, uczucie jakby zycie to był sen, oderwanie od własnego umysłu,ciała, brak emocji, anhedonia. To było straszne a jescze gorsze było to ze odrazu
jak na to zachorowałem to wiedziałem iż swiadomosc - nawet w śród lekarzy jest za niska, no bo przeciez trzeba do cholery sie wysilic, to trudne zaburzenia trzebva bnyc inteligentym człowiekem zeby w ogóle to zdiagnozowac, internet nie pomógł, mało było jeszcze na tamten moment badań na ten temat.
Nie będe oszukiwał DD/DP mam 24/h przez dokładnie 7 lat, ze zmienną intensywnoscią ale jednak mam. Odwiedzałem wielu lekarzy, część nie wiedziała oczywiście co to jest, niektórzy przepisywali leki, które nie pomagały.... troche tego było olanzapina,zoloft,abbilify,karbamazepina,pramolan,fluoksetyna,wenlafeksyna żaden nie pomógł.
Miałem jednak to szczescie ze znajomy polecił mi dobrą doktor, psychiatre profesor obecnie jestem na leku o nazwie amisan i coś sie zaczyna dziac objawy zmalały o jakies 10% (zawsze coś).
Echhh cóż wiecej, nie poddawajcie sie moze tak na koniec z tą chorobą jest ciężko ale da sie zyc mimo wszystko
Zamierzam sie udzielac na forum takze jeszcze pewnie bedzie czas zeby o tej dd czy innych teamtach bardziej porozmawiac.
POZDRAWIAM