Cześć. Może specyficzne pytanie.Czuję jakbym już się do tego wszystkiego przyzwyczail, zaakceptował. Objawy raz sa, ale raz ich nie ma. Raz jedne, a raz drugie i czasem nowe. Lęk sam w sobie jakby już ustępował, jednak ciągle jest derealizacja i TO. No właśnie - takie uczucie jak ja to nazywam "psychiczne"

Uczucie, że coś mam zakorzenione w glowie. Mocno pogorszona pamięć (generalnie pamiętam
moje życie, ale trudno mi poukładać sobie co dzisiaj robilem, ciężko mi sobie przypomnieć jak wyglądał mój ranek, jakby przez mgłę). Wszystko zlewa się w jednym ciąg. Momentami mam też w sobie mnóstwo nienawiści, głównie do rodziców. Jakieś "strzykania" w głowie też się zdarzają przez co się nakręcam. Uderzenia uczucia beznadziejności takie, że jakbym miał nabitego gnata to bym chyba bez wachania strzelił sobie w głowę. Ostatnio ktoś mi nagadał o boleriozie i kolejny raz się nakręciłem bo mnie kleszcz pogryzł 3 razy w życiu

Takie bzdety gdzie dla innych to śmieszne, ale ja czasami nie mogę przestać o tym myśleć. Nie wiem - może to te gorsze dni, może nie. Chętnie poznam waszą opinię na ten temat i życzę spokojnej nocy
