Ciągle rodzi się chęć sięgania po coś, jak nie piwo, to relanium , czy cokolwiek innego co może mnie uspokoić, jak ogarnać to wszystko bez tych rzeczy?

To zdaje się być szukaniem szybkich rozwiązań, szybkiej ulgi, a także jest chyba pokładaniem nadziei we wszystkim,co zewnętrzne zamiast w sobie. Jeśli nie wierzysz,że sam możesz to ogarnąć,to chcesz wierzyć,że jest jakaś magiczna różdżka na to.

W stanach nerwów lub depresji, człowiek wszystkiego się chwyta, byleby poczuć ulgę od cierpienia.Dlatego mówi się, że osoby z zaburzeniami są podatne na uzależnienia.Im większa siła w Tobie, tym mniejsza potrzeba sięgania po używki.Jednak to tego komfortu samowystarczalności emocjonalnej pod tym kątem oczywiście potrzeba pracy i trochę się pomęczyć trza.Jednak uwierz mi, że to owocuje i człowiek w pewnym momencie uświadamia sobie, że woli się przemęczyć w jakimś celu, niż cierpieć bez celu.
Pozdrawiam.