Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Tyle lat w plecy? Czy sabotaż? Dlaczego brak efektów?

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
witorrr98
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1543
Rejestracja: 17 października 2017, o 23:08

21 maja 2018, o 10:23

Człowiek zgadza się chętniej z kimś z tym, co już sam przemyślał i uznaje, to się zgadza :D
Dixie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 45
Rejestracja: 11 marca 2018, o 08:57

23 maja 2018, o 08:03

Heimdall pisze:
20 maja 2018, o 20:34
Wtrące swoje 3 grosze ;)
Jestem sceptycznie nastawiony do uczęszczania w psychoterapiach w celu wyjścia z nerwicy. Dlaczego?
W teorii wygląda to bardzo dobrze; poznajemy siebie, nowe spojrzenie na różne sprawy, itp..
Natomiast biorąc pod uwagę moje własne doświadczenia, opinie z forum oraz moich znajomych i rodziny, otrzymuję zupełnie odwrotny obraz.
W praktyce wychodzi, że psychoterapia ma znikomy wpływ na trwałe odburzenie. Zaliczyłbym ją raczej do środków 2 i 3 rzędnych, tak jak np.
suplementacja magnezem i witaminkami. Co więcej trafić na dobrego psychoterapeutę jest naprawdę bardzo trudno.
Filarem i podstawą jest praca nad sobą. Jeden własny wniosek jest o wiele więcej warty niż wielogodzinne słuchanie skądinąd miłych i pozytywnych frazesów. Osobiście wolę po raz n-ty przeczytać historię Vica albo Diva, bo zawsze dotrze do mnie coś nowego i utrwalę sobie to co już wiem.
Do tego błędem jest ciągłe powracanie do leków i wszelkiego rodzaju "zagłuszaczy" nerwicy, bo to resetuje nas do początków odburzania.
Powinna być zachowania ciągłość, nawet jeśli chce Ci się wyć z bezsilności i frustracji.
Ciekawe... Psychiatra powiedział że jestem przeterapeutyzowana. Ale ja nie umiem sama sobie poradzic. Probowalam. Dwa tygodnie bez lekow, stosowanie technik z tego forum - a lęki tak silne, że nie moge funkcjonowac. Nowa praca, kryzys w malzenstwie - a te nieodchodzące lęki swoje. I to dobija, że sposoby stad nie pomagaja. Zmieniłam się bardzo - na pewno jestem dla siebie bardziej wyrozumiala. Ale łatwo się frustruje i dobijam. Skoro sama nie umiem, terapia kolejna - może to tez podpucha? Nie wiem... Latwo mowic, że trzeba przetrzymac itd wyć ale wtedy lęki zmieniaja się w depresje.
Awatar użytkownika
Heimdall
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 385
Rejestracja: 23 lutego 2017, o 13:50

25 maja 2018, o 09:58

Dixie pisze:
23 maja 2018, o 08:03
Heimdall pisze:
20 maja 2018, o 20:34
Wtrące swoje 3 grosze ;)
Jestem sceptycznie nastawiony do uczęszczania w psychoterapiach w celu wyjścia z nerwicy. Dlaczego?
W teorii wygląda to bardzo dobrze; poznajemy siebie, nowe spojrzenie na różne sprawy, itp..
Natomiast biorąc pod uwagę moje własne doświadczenia, opinie z forum oraz moich znajomych i rodziny, otrzymuję zupełnie odwrotny obraz.
W praktyce wychodzi, że psychoterapia ma znikomy wpływ na trwałe odburzenie. Zaliczyłbym ją raczej do środków 2 i 3 rzędnych, tak jak np.
suplementacja magnezem i witaminkami. Co więcej trafić na dobrego psychoterapeutę jest naprawdę bardzo trudno.
Filarem i podstawą jest praca nad sobą. Jeden własny wniosek jest o wiele więcej warty niż wielogodzinne słuchanie skądinąd miłych i pozytywnych frazesów. Osobiście wolę po raz n-ty przeczytać historię Vica albo Diva, bo zawsze dotrze do mnie coś nowego i utrwalę sobie to co już wiem.
Do tego błędem jest ciągłe powracanie do leków i wszelkiego rodzaju "zagłuszaczy" nerwicy, bo to resetuje nas do początków odburzania.
Powinna być zachowania ciągłość, nawet jeśli chce Ci się wyć z bezsilności i frustracji.
Ciekawe... Psychiatra powiedział że jestem przeterapeutyzowana. Ale ja nie umiem sama sobie poradzic. Probowalam. Dwa tygodnie bez lekow, stosowanie technik z tego forum - a lęki tak silne, że nie moge funkcjonowac. Nowa praca, kryzys w malzenstwie - a te nieodchodzące lęki swoje. I to dobija, że sposoby stad nie pomagaja. Zmieniłam się bardzo - na pewno jestem dla siebie bardziej wyrozumiala. Ale łatwo się frustruje i dobijam. Skoro sama nie umiem, terapia kolejna - może to tez podpucha? Nie wiem... Latwo mowic, że trzeba przetrzymac itd wyć ale wtedy lęki zmieniaja się w depresje.
Może stwarzasz sobie presję, że chcesz wyzdrowieć już tu i teraz? Daj sobie czas, nawet te kilka lat-zobaczysz jak ciśnienie zejdzie z ciebie.
Awatar użytkownika
zwirobij
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 31
Rejestracja: 28 maja 2018, o 20:58

29 maja 2018, o 20:53

Nie wiem, może ktoś to już tu powiedział. Uważam ze probujesz trochę zrzucić z siebie odpowiedzialność. Mówienie "terapeuci nie pomagają", "książki czytam, tyle wiem i nic" jest tak naprawdę troche takim unikiem. Bo osoba taka nieświadomie odrzuca odpowiedzialność- to książki mają mi powiedzieć jak żyć, to terapeuta ma coś za mnie załatwić w moim życiu. Powiedzieć cos i będzie eureka i wszystko się zmieni. Niestety tak jest tylko w amerykańskich filmach. Mówię o tym bo mam podobnie. To znaczy od czasu odstawienia książek psychologicznych i googlowania już mniej (mam taką zasadę- maksymalnie 3 artykuły tygodniowo, jeśli już nie moge sie powstrzymać). Najważniejsze w pracy nad sobą wcale nie są przeczytane tomy. Po pierwsze- własna rozwijana świadomość i przemyślenia. A po drugie, nie mniej ważne- doświadczenie, zderzanie tych przemyśleń z rzeczywistoscią, w codziennym życiu.
Dixie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 45
Rejestracja: 11 marca 2018, o 08:57

5 czerwca 2018, o 10:14

zwirobij pisze:
29 maja 2018, o 20:53
Nie wiem, może ktoś to już tu powiedział. Uważam ze probujesz trochę zrzucić z siebie odpowiedzialność. Mówienie "terapeuci nie pomagają", "książki czytam, tyle wiem i nic" jest tak naprawdę troche takim unikiem. Bo osoba taka nieświadomie odrzuca odpowiedzialność- to książki mają mi powiedzieć jak żyć, to terapeuta ma coś za mnie załatwić w moim życiu. Powiedzieć cos i będzie eureka i wszystko się zmieni. Niestety tak jest tylko w amerykańskich filmach. Mówię o tym bo mam podobnie. To znaczy od czasu odstawienia książek psychologicznych i googlowania już mniej (mam taką zasadę- maksymalnie 3 artykuły tygodniowo, jeśli już nie moge sie powstrzymać). Najważniejsze w pracy nad sobą wcale nie są przeczytane tomy. Po pierwsze- własna rozwijana świadomość i przemyślenia. A po drugie, nie mniej ważne- doświadczenie, zderzanie tych przemyśleń z rzeczywistoscią, w codziennym życiu.
Masz rację... Widzę to w sobie, ale jak przebić tę niewidzialną szybę? Mam wrażenie, że odburzenie mam na wyciągnięcie ręki - ale tu szyba... Większość życia ktos mnie wyręczał, jak to zmienić? Na pewno jest wiele takich osób.
Awatar użytkownika
jagaaga
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 227
Rejestracja: 13 września 2014, o 19:02

9 sierpnia 2018, o 15:03

Witaj...ja mam podobnie.
Z nerwicą ( z przerwami) męczę się juz dobrych kilkanaście lat. Dużo czytałam, (nie stawialam zaś nigdy na leki) ale edukowalam sie, sluchalam, czytalam, latami...tez odczuwam tę szybę, bo to co przeczytane zostaje...jedni mowia tak, inni tak. NIby mam ogromną wiedzę, ale czuje się głupia i ułomna. Lęk mnie powala. Ciężko jest wywalić to wszystko z głowy, swoje przemyślenia, analizy i nagle zacząć działać. Kiedy umysł zaprzecza wszystko...Z jednej strony ta szyba, ale tak mam podobnie jak Ty,że wyjscie z tego jest na wyciągnięcie ręki, ale z drugiej srony czuję się na to za słaba, za głupia.
Potrzeba CZASU. Tyle czasu- ile POTRZEBA
Dixie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 45
Rejestracja: 11 marca 2018, o 08:57

10 sierpnia 2018, o 12:10

jagaaga pisze:
9 sierpnia 2018, o 15:03
Witaj...ja mam podobnie.
Z nerwicą ( z przerwami) męczę się juz dobrych kilkanaście lat. Dużo czytałam, (nie stawialam zaś nigdy na leki) ale edukowalam sie, sluchalam, czytalam, latami...tez odczuwam tę szybę, bo to co przeczytane zostaje...jedni mowia tak, inni tak. NIby mam ogromną wiedzę, ale czuje się głupia i ułomna. Lęk mnie powala. Ciężko jest wywalić to wszystko z głowy, swoje przemyślenia, analizy i nagle zacząć działać. Kiedy umysł zaprzecza wszystko...Z jednej strony ta szyba, ale tak mam podobnie jak Ty,że wyjscie z tego jest na wyciągnięcie ręki, ale z drugiej srony czuję się na to za słaba, za głupia.
Czytam post i jakbym sama go napisała :)
Edukacja, słuchanie, podręczniki, wybitni autorzy... Tyle narzędzi do walki z lękiem, tyle! A ja nie chcę (?) nie umiem (?) tego wykorzystać. Zalękniony umysł mimo wszystko przywykł do pewnych zachowań, może trzeba drugie tyle by to odkręcić...

Przeterapeutyzowana - tak powiedział psychiatra. Chodzę dalej na terapię u psychologa, ale nowego. Jest inaczej.
ODPOWIEDZ