Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Troche zrozumialem

Forum dotyczące derealizacji i depersonalizacji.
Dzielimy się tutaj naszymi historiami, objawami, wątpliwościami oraz wszystkim co nas dręczy mając derealizację.
Dopisz się do istniejącego tematu lub po prostu jeśli chcesz stwórz nowy własny wątek.
ODPOWIEDZ
Zzz
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 18 grudnia 2010, o 00:56

24 grudnia 2010, o 18:54

Dzisiaj analizujac (jak zwykle ;) ) uczucie depersonalizacji/derealizacji, ktore towarzyszy mi od kilku tygodni non stop,
przypomnialem sobie opinie niektorych, ze bardzo czesto wiaze sie ona z zaburzeniami lekowymi i jest ich wynikiem.

Kilka miesiecy temu robilem cwiczenia zgodnie z sugestiami niektorych ksiazek i wychodzilem robic moj "osobisty eksperyment", ktory polega na
doswiadczeniu paniki, celu zweryfikowania, ze to uczucie choc bardzo niemile, jest nieszkodliwe.

Moja depersonalizacja/lek pogarsza sie na dworze, polepsza natomiast w zamknietych pomieszczeniach.
Kiedy przeprowadzalem moje eksperymenty, celowo czekalem na atak na dworze, jednak nigdy nie udalo mi sie do tego doprowadzic.
Z kolei doswiadczalem paniki wiele razy w zamknietych pomieszczeniach i zauwazylem, ze choc poczatkowo troche mialem ochote unikac tych miejsc,
to po kilku takich treningach z panika, nie obawiam sie juz tak paniki w tych miejscach.

Z kolei, nigdy nie doswiadczylem w ramach treningu paniki w miejscach na dworze. Zrozumialem dzis, ze byc moze moja depersonalizacja wynika z tego,
ze nie przeprowadzilem wystarczajacej ilosci eksperymentow na dworze. Dlatego dalej tworze sobie rozne straszne wyobrazenia w glowie, jak fatalne to bedzie uczucie itd. i to wywoluje u mnie staly lek -> depersonalizacje.

Kolejna kwestia to to, ze kilka lat temu, kiedy pojawila sie panika, odwiedzalem tylko psychiatre, wizyty byly krotkie i nigdy nie mialem terapii.

Choc wydaje mi sie, ze mam spora wiedze na ten temat, mysle ze terapia pozwolilaby mi wyzdrowiec szybciej (wyzdrowiec? to w sumie nie choroba),
gdyz terapeuta bylby w stanie spojrzec na pewne rzeczy z innej perspektywy niz ja, predzej zauwazylby, ktore fragmenty mojej "pracy domowej" nad panika
jeszcze nie zostaly opracowane.

Tak wiec moja konkluzja jest taka: bede prawdopodobnie czul lek/mial depersonalizacje, mimo akceptacji leku, dlatego, ze jeszcze nie zweryfikowalem blefu czarnych scenariuszy, ktore serwuje mi panika. Pewnie dobrze rozumiecie co mam na mysli: prymitywny gadzi umysl nie rozumie w pelni czegos, dopoki czegos nie doswiadczy. Mozesz sobie tlumaczyc "wszystko jest ok" i dalej czuc lek.
Tak wiec, choc wymaga to pewnej odwagi i pracowitosci, to trzeba ten umysl przeprogramowywac cierpliwie, dajac mu REALNE dowody tego, ze zagrozenie nie istnieje. Nie da sie tego zrobic tylko w teorii - wymagana jest praktyka "w terenie" ;)

Pozdrawiam!

Przy okazji: Wesolych Swiat! 8-)
Nerwica
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 375
Rejestracja: 7 lipca 2010, o 15:59

25 grudnia 2010, o 18:39

Słuszne przemyslenia, zresztą sama terapia w sobie nawet z terapeutą jest pracą nad samym sobą i jak by nie patrzeć stawianiem czoła lękowi. Też myślę że z terapeutą jest lepiej się terapeutyzować, bo może nas nakierować na rzeczy o których sami bysmy nie pomyśleli. Zresztą bedąc w stanie depresji czy lęków nie zawsze możemy jasno myśleć. Ja na przykład jak miałam w pełni rozwinięta nerwicę nie bałam się samych ataków paniki bo czytałam skąd one się biorą i że jest to reakcja organizmu problemem były ciągłe lęki bez powodu i ciągłe objawy kolatania serca i nie to, że przspieszony puls przy ataku ale całodobowe kołatania i różne takie objawy. Teraz tez się wybieram na terapie od nowego roku bo leki mi bardzo pomagają odkąd tylko zachorowałam ale chciałabym spróbować terapii bo leki mnie akurat zaleczają na jakiś czas a może terapia pozwoli mi pomóc samej sobie od srodka i całkiem wyzbyć się lęków.

Tobie równiez wesołych chociaż w tym roku króciutkie te święta :)
Zzz
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 18 grudnia 2010, o 00:56

26 grudnia 2010, o 00:33

Dzieki.

Zrozumialem dzis chyba kolejna rzecz.

Wedle Jeff'a, autora strony panicend.com (polecam raz jeszcze), ktory cierpial na ataki paniki i jest obecnie zdrowy juz od 9 lat, rozwiazaniem atakow paniki i tym podobnych, jest proba sprawienia, zeby to uczucie bylo gorsze. Zazwyczaj czlowiek ma lek, ze jesli "pozwoli" sobie na panike, to stanie sie cos strasznego. Jednak wedlug Jeffa, to jest rozwiazanie, poniewaz okazuje sie, ze tam "po drugiej stronie" ktorej tak sie boimy, tak naprawde nic nie ma... Mowi on, ze "rozwiazanie jest proste, ale nie jest latwe" :) Czyli, sam proces nie jest zapewne zbyt przyjemny, ale zupelnie nieszkodliwy. Panika to wielki bluff.

Na poczatku troche balem sobie pozwolic przezywac panike, czy nawet prowokowac atak (w ramach treningu), poniewaz obawialem sie, ze w ten sposob byc moze doprowadze do xyz (tutaj rozne katastrofalne mysli typu, ze to sie nie skonczy itd. standardowe mysli w tym przypadku).
Jednak przez ostatnie kilka miesiecy nabralem juz wiekszej pewnosci i teraz mam czasami wrazenie, ze wole miec juz atak za soba, poniewaz da mi to pewnego rodzaju ulge i zazwyczaj tak bylo - po chwili napiecia przychodzil relaks. Organizm sam sie reguluje.

Natomiast jesli chodzi o depersonalizacje i derealizacje, ze wzgledu na to, ze te uczucia sa tak dziwaczne (w odroznieniu od krecenia sie w glowie, bicia serca, i innych odczuch fizycznych w trakcie ataku), to wyczulem dzis, ze mimo tego, ze choc toleruje uczucie depersonalizacji w pewnym stopniu, to sie boje tego uczucia, mimo wszystko nie pozwalam sobie na "sprawienie by byly gorsze", tak jak w przypadku ataku paniki, gdyz boje sie, ze po takim eksperymencie, to uczucie sie pogorszy. Mimo wszystko w mojej wyobrazni mam obrazek, w ktorym czuje sie totalnie xyz (fatalnie, zderealizowany/zdepersonalizowany/w innym swiecie). I nie ukrywajmy, napiecie, ktore z tego wynika, powoduje nasilenie objawow lub ich utrzymanie.
Wiadomo, ze mysleniem sie tego nie zalatwi.
Przypomina to sytuacje, w ktorej bedac juz zmeczonym wieczorem, za pomoca samego myslenia, chcialbym sprawic, zeby uczucie sennosci, rozkojarzenia zniknelo za sprawa mojej woli. A przeciez depersonalizacja/depersonalizacja jest takim wlasnie mechanizmem obronnym/efektem ubocznym sytuacji, w ktorej doswiadczamy stresu/traumy i ma na celu ochrone nas.

Napisalem dlugiego posta, byc moze sie komus to przyda, moze nie.

W kazdym badz razie pozdrawiam,
zycze dobrej zabawy na Sylwestra!
Wojciech
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1939
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49

26 grudnia 2010, o 02:40

W przypadku depersonalizacji i derealizacji ironiczne jest to że jest to mechanizm obronny naszego mózgu przed lękiem zbyt duzym i stresem a zarazem sama derealizacja powoduje lęki bo jest to tak pokrecony stan że wprost mało mozliwe jest sie tego nie bać. Ja w któryms momencie robiłem jak ty Zzz takie małe eksperymenty i własnie w przypadku objawów fizycznych to mozna powiedzieć działało czy nawet w atakach paniki ale na depersonalizację nie znalazłem wpływu. Czułem że jest to jakby po za kontrolą i pewnie to mnie najbardziej przerażało. U mnie tez stan derealizacji powoduje lęki, ataki paniki juz nie powodują bo leki pomogły ale depersonalizacja zawsze powoduje jakiś stan lęku i napięcia.
Nerwicowiec - Ten typ tak ma.
http://www.imtech.com.pl
Awatar użytkownika
Fobia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 45
Rejestracja: 20 listopada 2010, o 19:23

26 grudnia 2010, o 19:48

Ostatnio czytałam że właśnie trzeba sobie pozwalać na wystapienie ataków paniki i wtedy wyjdzie że one tak naprawde nic nie robią i myśle że gdyby taki trening się udał tobie i zreszta każdemu kto z tymi atakami walczy to byłaby to połowa sukcesu. Derealizacje to akurat mam tylko w przyoadku atakow i tylko z nimi sie to wiaze wiec dla mnie akurat to objaw po prostu ataku panik
>nie sie udało ostatnio wyjsc z domu ale atak mnie szybko nawrócił z powrotem i się poddałam jednak znowu czułam się zeszmacona przez nerwice to po godzinie wyszłam z powrotem i co prawda znowu wróciłam do domu ale z uczuciem satysfakcji i tak robiłam kilka dni z rzedu. Wiec mysle ze gdyby zrobiło sie chociaz minimalne postepy to potem wiara w to że mozna to pokonac by sama nas pchała do stawiania temu czoło. Trudne to jest bardzo ale skoro w moim przekonaniu agorafobiczki możliwe to jest to wykonalne :)
" Nie chowaj głowy w piach, bo po czym cię zycie będzie głaskać? " Elżbieta Grabosz
ODPOWIEDZ