Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Wątpisz co do swoich objawów? Dyskusja, opisy, wyjaśnianie.

Forum dotyczące derealizacji i depersonalizacji.
Dzielimy się tutaj naszymi historiami, objawami, wątpliwościami oraz wszystkim co nas dręczy mając derealizację.
Dopisz się do istniejącego tematu lub po prostu jeśli chcesz stwórz nowy własny wątek.
ODPOWIEDZ
mariusz87sk
Gość

26 marca 2013, o 21:34

Najgorsze w tym wszystkim to ze wiem co to DD jak dziala itd ale za cholere niemoge wbic sobie do glowy to wszystko...szkoda slow poprostu ide dalej pisac przynajmnie wtedy niemeczy mnie to az tak bardzo
Derealizacja
Gość

26 marca 2013, o 22:07

Mariusz, po swoich doświadczeniach, oraz rozmowach na temat depersonalizacji z innymi osobami - myślę, że potrzeba czasu. Nie da się zaakceptować tego stanu siłą woli - musiałbyś mieć ją niesamowicie silną. Jednak nie znam żadnej osoby, której udałoby się to zrobić w przeciągu kilku miesięcy od wejścia w ten stan. No chyba, że ktoś byłby niespełna rozumu - bo normalnym jest strach przed tym, czego nie znasz. Depersonalizacja groźna nie jest - jestem w niej już 2 lata i parę miesięcy. Mimo strachu - nic do tej pory się nie stało - nie tylko mi, ale jeszcze nikomu. Jednak strach nie jest tu czymś nienaturalnym - wręcz przeciwnie. Jest oznaką tego, że psychicznie jesteś zdrowy. Właśnie tak mówił mi lekarz, że nienormalne byłoby, jeżeli mając depersonalizacje nie bałbym się jej. Jedno wiem na pewno - masz to 4 miesiące, to nie jest jeszcze wystarczający czas. Musisz odczekać swoje - wtedy dosłownie depersonalizacja Ci się znudzi. Będziesz widział, że nie jest ona groźna i w pewnym momencie naturalnie, zaczniesz o niej coraz mniej myśleć. Zaczniesz wracać myślami do realnych spraw. Nie jest to do końca równoznaczne z tym, że dd minie - bo ja sam już nie boję się tak tego, jak wcześniej, czy na samym początku.

Nie boję się samej depersonalizacji.
Boję się tego, że ona nie minie. Ale ten strach na chwilę obecną, jest wymieszany z większą dawką wk****nia tym, że mam tyle fajnych planów, które chciałbym realizować - a nie czucie nawet samego siebie, mnie do niech zniechęca. Bo mając dd - nie odczuwam z nich przyjemności. To jest tak, jakbyś został odcięty od życia - no ale nadzieja, że powrócimy ze "świata zmarłych" jest. ;)

Wojtech, Wiktor i wiele innych osób tu na forum. Ja miałem prześwity - ale teraz kiedy dd znów jest, sam nie jestem pewien, czy to tylko mi się nie śniło. Czasami mam sny bardziej realne i rzeczywiste. Chociaż teraz mam dd jakby słabszą - jak jest szarówa na zewnątrz - to otoczenie jest mniej bajkowe. Taki paradoks - czuje się lepiej, jak jest ładna pogoda, ale tym samym derealizacja jest silniejsza - kolory są nasycone, a wszystko jak ze snu.
mariusz87sk
Gość

26 marca 2013, o 22:14

Kuba co tu duzo mowic musimy zrobic tak jak na tym filmiku
http://www.youtube.com/watch?v=HYt82VsL68o

My = zawodnik USA
DD = zawodnik Japonia
Derealizacja
Gość

26 marca 2013, o 22:17

Może spróbuj dać sobie jeszcze trochę czasu. Pamiętam wpis jakiejś dziewczyny - napisała w nim, że wyjechała na wakacje nad morze, zapomniała o derealizacji i chyba podczas gry w siatkę - dd jej minęło. Być może nie do końca jesteśmy świadomi tego, jak bardzo boimy się, że derealizacja nie zniknie. Umysł wchodząc w stan dysocjacji przesz naszą reakcje (strach) automatycznie szufladkuje to - do "zagrożeń" - trudno od tak przestać się tego bać. Ja np. jasne, że czuje w środku w sobie jakiś niepokój, taki ucisk - ale czy to już jest lęk, który utrzymuje depersonalizacje ? Albo niepokój przed tym, że jutro mam iść na nową siłownię ? Czy to jest lęk na tyle silny, żeby utrzymywał ten stan. Nie wiem, może ten niepokój wynika z samej dd - ale nie są to już lęki, jakie miałem na początku, ani przed depersonalizacją.

-- 26 marca 2013, o 22:23 --
Więc czas wejść na "ring". Ja od jutra znowu zaczynam regularne treningi na siłowni - dorzucę tak dużo zajęć, że po powrocie do domu nie będę miał siły o tym myśleć. Lekarz mówił, że jest to bardzo pomocne bo zmniejsza poziom lęku - ale (jak zawsze choć jedno musi być) nie usuwa jego źródła i nad tym się zastanawiam - jutro rano idę do lekarza, jak wrócę - dam znać co mi jeszcze powiedział. Ponoć to najlepszy psychiatra na Podkarpaciu - no i diagnoza "zaburzenia lękowe - depersonalizacja, derealizacja" - podbudowuje mnie to, że facet miał z tym do czynienia.
mariusz87sk
Gość

26 marca 2013, o 22:48

My tu caly czas mialczymy o tym jak jest nam zle z DD...a moze trzeba utworzyc temat " Czy DD zmienilo cos w naszym zyciu "
Chodzi mi o jakies tam pozytywne zmiany
Derealizacja
Gość

26 marca 2013, o 22:55

DD zmienia wszystko - ale jestem pewien, że jest to dobre.
Pod warunkiem, że minie.

Jaki ja byłbym szczęśliwy mając tak ogromne doświadczenie jak teraz - ale już bez derealizacji.
Żyłbym pełnią życia.
rofe
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 156
Rejestracja: 15 lutego 2013, o 18:21

26 marca 2013, o 23:00

Derealizacja - masz o tyle lepiej, że miałeś chociaż prześwit :) Mi niby puknie zaraz 3 miesiąc z DD i zero prześwitów :) Może spróbuj przeanalizować te prześwity, co się do nich przyczyniło, czy wzięło się samo z siebie, jakie miałeś podejście? Wiele razy czytałem w Twoich postach, że prześwit nie bierze się sam z siebie, że musi być czymś uwarunkowany, że musisz poczuć się niezmiernie szczęśliwy. Kearav pokonał DD, pamiętam jak pisałem z nim na GG, mówił że ma zamiar odciąć się od forum, zająć się życiem. Pamiętam, że wtedy skarżył się na straszne silne DD i ogólne pogorszenie stanu. Odciął się - zablokował mnie na GG, ograniczył do zera wchodzenie na forum itp. Jest na forum opisany jego wątek - viewtopic.php?f=32&t=2963 . Czasami sam siadałem i rozmyślałem czy mu się uda, czy podoła, ale dał radę. A wyszedł z tego niesamowicie szybko, w niespełna miesiąc przerwy od forum, zaprzestał po prostu tym żyć. I coś w tym jest, coś musi w tym być. Często wstukiwałem sobie na yt frazę "derealization". Wyskakiwała masa filmików, ludzi w przedziale wiekowym 15 - 40 lat. Uświadamiałem sobie, że nie jestem sam, widziałem twarze tych osób, na dodatek często były to filmiki, gdy ludzie opowiadali jak z tego wyszli. Przeważnie byli to Amerykanie, i u nich trwało to od miesiąca do roku. Nie wiem, może po prostu mają lepsze życie, może są odporniejsi, mają lepszych terapeutów.. Nie mam pojęcia. Było parę przypadków gdy ludzie pozbywali się tego w miesiąc. Także wszystko jest możliwe, najważniejsze by się nie poddawać w walce.

Mariusz - przetrwasz te trudne momenty, zobaczysz, że poczujesz się lepiej. Czas najlepiej leczy rany, tak samo jest z DD :) Z biegiem czasu przywykniesz, co za tym idzie zmniejszy się lęk = zmniejszy się DD :) Staram się wam pomóc, mimo swojej ubogiej wiedzy, jednak sam zmagam się z DD. Nie tak silnym ale jednak... :) Wczoraj mnie piłowało i DD, i jakieś durne nerwicowe myśli itd. Dzisiaj byłem w szkole, wróciłem, zjadłem obiad, na szybkości odrobiłem lekcje, do 20 siedziałem na siłowni, później na szybkie zakupy, potem zrobiłem sobie posiłek, zjadłem i dopiero teraz mam chwilę relaksu, wypoczynku. No ale za chwilę trzeba znowu zejść do kuchni, przygotować tosty, uklepać kotlety, zrobić owsiankę, a to wszystko, by nie spóźnić się jutro rano do szkoły :D
Derealizacja
Gość

26 marca 2013, o 23:02

Słuchajcie...

-- 26 marca 2013, o 23:07 --
Miesiąc - niektórzy mają to godzinę, parę dni - choć nie są tego świadomi.
Kiedyś w tv, wypowiadał się kaskader, że kiedy wykonuje numer - czuje się jakby wszystko mu się śniło.
Ludzie doświadczają dd w trakcie trwania wypadku samochodowego itd.
Więc na pewno dd nie utrzymuje się z niczego.
Wszyscy, którzy wyszli - piszą, że z lęku.



Rofe - ja to analizowałem.
Pierwszy prześwit miałem, jak jedna dziewczyna wzięła mnie za rękę.
Potem nie olała i wszystko wróciło.

-- 26 marca 2013, o 23:10 --
Ale ale ... Na pewno teraz dd mam dużo mniejszą jak na początku. Albo się przyzwyczaiłem - nie wiem. Ale patrząc w lustro widzę teraz swoją dobrze mi znaną paskudną mordkę. :) Nie mam też poczucia obcości głosu, jak wcześniej. No i nie mam już uczucia, że zmniejszyła mi się świadomość. Ale odrealnienie otoczenia jest dalej. Tak samo bajkowe wszystko i nierealne, jak z jakiegoś snu.

-- 26 marca 2013, o 23:13 --
Ale ja Ci Rofe tej szkoły zazdroszczę. :)
Szkoła była dla mnie udręką - ale przez nerwicę.
Bez niej - fajnie bym ją wspominał.

W sumie nawet mimo lęków, tak ją wspominam.
Pamiętam jak byliśmy na wycieczce w zoo i kolega napalił się trawy - usiadł na ławeczce przed wybiegiem szympansów i tak przesiedział na niej chyba z 4 godziny bez ruchu - analizując zachowanie małp. ;)

-- 26 marca 2013, o 23:14 --
Ostatecznie stwierdził, że większy burdel od nich mamy w szkolę.

-- 26 marca 2013, o 23:15 --
Życie jest fajne, nawet takie małe ale radosne wspomnienia - mi od razu się micha ucieszyła jak sobie to przypomniałem.
I dlatego musimy dotrwać do końca.
rofe
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 156
Rejestracja: 15 lutego 2013, o 18:21

26 marca 2013, o 23:18

Haha, ja też nie mam nic do szkoły, fajnie jest :) Zawsze ze znajomymi itd, czasami jakieś frustracje, ale jednak jest spoko :) Ja właśnie słyszałem, że najlepszy okres jest na studiach, ze względu na balety itp., haha, jednak balety to nie moja bajka :)

Wiem, wiem.. Sam miałem DD, 2 lata temu. W sensie dowiedziałem się o tym, że jest do DD dopiero teraz, gdy w tym siedzę. Miałem porządnego bad tripa, serio, nie było fajnie :) Bałem się później każdego kolejnego palenia. Teraz oczywiście skończyłem z tym na dobre.. Czułem się jak w śnie, pamiętam że mówiłem kolegom, że czuję się jak w śnie, ale oni mówili, że pewnie jeszcze dalej mnie trzyma trip :) No i ja myślałem to samo. Poszedłem posiekać w piłe, polatać po dworze, na rower. Na dodatek były wakacje, miałem dziewczynę i minęło samo.. Trwało do następnego dnia. Później totalnie puściło :D

Najgorsze jest jednak to, że teraz gdy mam DD mam wrażenie, że miałem ją zawsze, od momentu tego pierwszego epizodu z DD :) Że ona mi wtedy nie minęła itd. Ale minęła w 100%, wiem to.

-- 26 marca 2013, o 23:20 --
Teraz oczywiście nadal zmagam się z DD, ale mogłem wtedy, to mogę i teraz :) Najważniejsze chyba wtedy było to, że nie wystraszyłem się tego uczucia snu. Po prostu myślałem, że tak działa trawa, nawet mnie to nie martwiło. Nawet sam nie wiem kiedy minęło.
Derealizacja
Gość

26 marca 2013, o 23:25

Hm, no właśnie - byłeś przekonany, że to trawa - tym samym nie bałeś się.
Może coś w tym jest.
rofe
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 156
Rejestracja: 15 lutego 2013, o 18:21

27 marca 2013, o 00:08

Kiedyś rozkminiałem, ile osób w moim mieście może mieć coś takiego jak DD. Okazało się, że mam dwóch dobrych kumpli z DD :) Żaden się nie skarżył, wydało się gdy ja zacząłem się żalić :D Jednak co dziwne nasze rozmowy nie sprowadzają się tylko do tego :) Praktycznie wcale o tym nie gadamy.
Dżejkob
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 18
Rejestracja: 26 marca 2013, o 19:32

27 marca 2013, o 14:18

Miesiąc - niektórzy mają to godzinę, parę dni - choć nie są tego świadomi.
Taa... Derealizację miałem codziennie w sumie. Zawsze, gdy wstawałem z łóżka czułem się właśnie tak "nierealnie". Myślałem sobie, że to normalne, efekt niedokładnego przebudzenia się. Mijało zawsze, gdy zaczynałem coś robić.
Drugi etap derealizacji pojawiał się wieczorem, przy położeniu się do łóżka i to, jak tak teraz sobie myślę, było gwoździem do trumny.
Schemat zaczął być prosty Budzenie się->dzień przeleciał->grzanie w sumie byle czego, alko, trawa, obojętnie, byleby nie było tego stanu przy zasypianiu. Jak wiadomo, środki psychoaktywne potrafią zrobić sieczkę ze zmęczonego mózgu, więc zacząłem się czuć baaaaardzo dziwnie, po jakiś ~2 latach. Więc się zaczęło czytanie o schizofrenii, nerwicy lub innych, tudzież takich wesołych stanach ;brr

Teraz, po lekturze forum już wiem, że
a)to nie nerwica (może lekko się czymś przejmuję, typowy atak paniki miałem może z 2-3 razy w życiu i to tylko wtedy, kiedy mój organizm był wycieńczony przez złe substancje, nasilała się wtedy derealizacja, co potęgowało uczucie "o ku..a", trochę jakbym miał umrzeć, w sumie ciała nie czuje ani nic... Czas na panikę!"
b)to nie schizofrenia (wmawianie sobie "a co jeśli mam uczucie, że on czyta mi w myślach... może to schizo?" Problem w tym, że człowiek chory na schizofrenię nie myśli "a co jeśli?" Tylko spieprza przed kamerami w jego kieszeniach i oddziałem zabójców jadącym w matizie obok niego.)
c)To w sumie nic chorego, jestem zdrowy...

To tylko strach przed życiem, przed obowiązkami, przed tym wszystkim, co widziałem do tej pory, a mnie póki co omijało. Napatrzyłem się na wiele sytuacji, które były beznadziejne, a że moja umiejętność empatii stoi na bardzo wysokim poziomie, to się z tym wszystkim identyfikuje i mimowolnie przeżywam to, wyobrażając sobie "a co by było, gdyby to mnie spotkało"...
Najgorsze jest to, że moje ego jest wielkości naszego kosmosu i zawsze jak coś się stanie, nachodzą myśli "ale jak to tak, że MI takie rzeczy ?... Przecież to JA, wszystkich innych to dotyczy, ale mnie nie może."

Ale są pozytywne strony tego wszystkiego. Dzięki dragom wyszedłem z fobii społecznej, z nieśmiałości, mój poziom samooceny wskoczył na wyżyny wręcz. Zobaczyłem, że jeśli mogę pod wpływem, to na trzeźwo też mogę. To nic innego, jak tylko zmieniona chemia mózgu. My jesteśmy panami w naszych głowach i jeśli udało się raz, to uda się też w kolejnej sytuacji.

W sumie, jeśli teraz ta upierdliwa derealizacja mi przejdzie, to wyjdę chyba ze wszystkiego. Tylko nie wiem, czy potrafię żyć bez jakiegokolwiek problemu. Bo martwię się czymś od zawsze. A jak nie mam się czego bać, to zawsze mogę trochę pomyśleć o śmierci, która kiedyś tam na mnie czeka. I już, brak problemu też może okazać się problemem :DD A mnie to bardzo denerwuje.

Edit: Bym zapomniał. Bardzo ciekawa teoria http://pl.wikipedia.org/wiki/Dezintegracja_pozytywna
W sumie, patrząc się na własną osobę stwierdzam, że problemy są naprawdę świetnym bodźcem do wyrobienia swojego idealnego "Ja". Wystarczy im tylko stawić czoła ;)
rofe
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 156
Rejestracja: 15 lutego 2013, o 18:21

27 marca 2013, o 16:52

Połowa sukcesu to wyzbyć się tych myśli o schizofrenii itp :) Tzn według mnie bez tego ta DD mija sobie o wieeele łatwiej, i że tak powiem przyjemniej.. Haha :D Jednak ten stan do najprzyjemniejszych z pewnością nie należy... Co do problemów to ma je każdy człowiek, z dnia na dzień coraz inny. Miałem biegunkę - miałem problem, minęła to schudłem - miałem problem, schudłem to przytyłem - miałem problem. Teraz jestem za "gruby" - mam problem. I tak leci problem za problemem. Ale te problemy nie są ważne, ważne jest to jak do tego podchodzisz ;) Wiele razy było to już wałkowane na forum :) Nie ważne że masz DD, bo to jest niewątpliwie problem - ważne tylko jak do tego podchodzisz. Jeżeli zaczniesz się bać, nakręcisz lęki, a to nakręci DD.
Derealizacja
Gość

27 marca 2013, o 19:27

Dobra, byłem dzisiaj rano u lekarza i tak - to, że nie czujemy lęku nie znaczy, że go nie ma. On jest - bo jest derealizacja.
A derealizacja jest jednym z wielu przejawów lęku - takim samym jak zimne poty, suchość w gardle. Tylko, że lęk u jednych się właśnie tym objawia - a u innych derealizacja. A najczęściej jest wszystko wymieszane. Możesz czuć się spokojny - ale jeżeli masz derealizacje - to jest lęk. Inaczej dd nie ma prawa istnieć.

Ten jest najlepszy lekarz na Podkarpaciu.

Ma dziesiątki osób z depersonalizacja.

Ja tam cholera ufam temu lekarzowi bo jest równy gość - siedziałem u niego prawie 30 minut, na końcu mi rękę podał i życzył udanych świąt.

Facet nie tylko piszę recepty ale robi krótkie i bardzo intensywne sesje terapeutyczne. ;)

Derealizacja to przede wszystkim lęk.
konik
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 57
Rejestracja: 13 marca 2013, o 18:11

27 marca 2013, o 20:10

No to to ze to jest od lęku to w zasadzie wiadomo po wejsciu pierwszy raz chocby na to forum. Tylko rzecz w tym aby w to uwierzyc bo objawy zwykle sa intensywne i sie nie chce przez to wierzyc
ODPOWIEDZ