Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Wątpisz co do swoich objawów? Dyskusja, opisy, wyjaśnianie.

Forum dotyczące derealizacji i depersonalizacji.
Dzielimy się tutaj naszymi historiami, objawami, wątpliwościami oraz wszystkim co nas dręczy mając derealizację.
Dopisz się do istniejącego tematu lub po prostu jeśli chcesz stwórz nowy własny wątek.
ODPOWIEDZ
marti
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 259
Rejestracja: 21 listopada 2011, o 11:54

26 kwietnia 2012, o 19:53

Wojciech, to co napisałeś, moge napisać, że wchodze w te etapy pokolei. I jako kolejna moge Wam zapewnić, że wszystko co napisał Wojciech to szczera prawda. Ja byłam w strasznej dd 24/h jeszcze w stycczniu i lutym. Teraz już się uwalniam od lęków, może jeszcze wszystkiego nie robie ta jakbym chciała, ale poznałam chłopaka, ucze się normalnie(2 miesiące nie byłam w szkole) powrót był koszmarny ale szłam mimo wszystko aż w którymś momencie sobie zdalam sprawe ze to przestal być problem. I to samo jest z kolejnymi rzeczami. jeszcze 2 miesiace temu nie robiłabym tego co teraz. Zaczynam na nowo widzieć barwy świata. a dd zaczęła mi się koniec października początek listopada 2011. Trzymam za Was mocno kciuki nie poddawajcie się ! TO MIJA, I JA W TO UWIERZYŁAM, a kiedyś to do mnie nie dochodziło.
oskarone4
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 313
Rejestracja: 25 stycznia 2012, o 15:07

26 kwietnia 2012, o 22:16

Mam taki ferment w głowie , że ja nie wiem jak to jest że nikt nie zauważa że ze mną jest coś nie tak :p
Leila
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 72
Rejestracja: 26 marca 2012, o 08:02

27 kwietnia 2012, o 08:26

Oskarone, ja tez mam totalny metlik. A po prostu musze zachowywac sie jakby wszystko bylo okey. Nikt nic nie zauwaza. Tylko raz znajomym nie umknelo to uwadze i stwierdzili, ze jestem jakas spokojna i jakby zmeczona, co do mnie jest nie podobne. Oczywiscie wpadlam wtedy w poploch, zaczelam zaprzeczac i zrzucac wszystko na antybiotyk, ktory bralam, ze to niby po nim.
oskarone4
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 313
Rejestracja: 25 stycznia 2012, o 15:07

27 kwietnia 2012, o 11:09

Ja miałem tak na początku jak wróciłem z Niemczech , przez około miesiąc byłem taki własnie zamulony , nie obecny . Tato się ciągle dopytywał co mi jest , to mówiłem że chyba coś mu sie zdaje itp
Leila
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 72
Rejestracja: 26 marca 2012, o 08:02

27 kwietnia 2012, o 18:54

Bylo dzis nawet calkiem niezle przez krotki czas i nawet troche sie ucieszylam, ale dup*, lęk powrocil po rozmowie telefonicznej z moimi rodzicami. Oni tez o niczym nie wiedza, a nie chce ich martwic. Moja mama jest chyba jeszcze wieksza panikara niz ja, wiec gdyby dowiedziala sie o moich aktualnych problemach, to nie wiem co by bylo. Tak naprawde to tylko dwie osoby w moim otoczeniu wiedza co przezywam. Przed reszta, tak jak juz napisalam - udaje ze wszystko jest dobrze. :roll:

PS. ale zeby nie bylo ze ciagle marudze - mam plan spedzic fajnie majowke. oby sie udalo. :hercio:
Awatar użytkownika
oroczimaru
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 80
Rejestracja: 23 marca 2012, o 12:00

28 kwietnia 2012, o 08:50

To kwestia czasu! Ja tak miałem 3 miechy, a teraz jest sto razy lepiej. Obiecuję Ci, że będzie poprawa, staraj się dystansować do tego, co Cię denerwuje i martwi.
Wszyscy są psychiczni, tylko nie wszyscy mają diagnozę.
Leila
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 72
Rejestracja: 26 marca 2012, o 08:02

28 kwietnia 2012, o 09:51

Oroczimaru, Tobie tez wielkie dzieki! Mam nadzieje, ze bedzie w koncu lepiej. Ogolnie musze napisac, ze nie wiem co by bylo, gdyby nie to forum i Wasze wsparcie.
Mam jeszcze kolejne pytanie. Wiem, ze lekarz nie pozwolil mi pic alkoholu (biore leki: w ciagu dnia 2 x acespargin, a na noc 2/3 trittico cr), jednak zastanawiam sie chociazby nad jednym malym piwkiem podczas spotkania ze znajomymi. Macie w tym temacie doswiadczenie? Wiem, ze skoro lekarz powiedzial nie, to znaczy ze naprawde nie powinnam. Ehhh... czy jedynym rozwiazniem na dlugi czas jest Karmi? ;)
Łukasz85
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 179
Rejestracja: 25 marca 2012, o 11:09

28 kwietnia 2012, o 22:14

Leila pisze:Oroczimaru, Tobie tez wielkie dzieki! Mam nadzieje, ze bedzie w koncu lepiej. Ogolnie musze napisac, ze nie wiem co by bylo, gdyby nie to forum i Wasze wsparcie.
Mam jeszcze kolejne pytanie. Wiem, ze lekarz nie pozwolil mi pic alkoholu (biore leki: w ciagu dnia 2 x acespargin, a na noc 2/3 trittico cr), jednak zastanawiam sie chociazby nad jednym malym piwkiem podczas spotkania ze znajomymi. Macie w tym temacie doswiadczenie? Wiem, ze skoro lekarz powiedzial nie, to znaczy ze naprawde nie powinnam. Ehhh... czy jedynym rozwiazniem na dlugi czas jest Karmi? ;)
Małą jest szansa że jedno piwo ci poważnie zaszkodzi ale wpływa na działanie leków antydepresyjnych więc nie radziłbym. Postraszę cie tym linkiem który podawałem już w innym temacie http://portal.abczdrowie.pl/antydepresanty-a-alkohol
Leila
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 72
Rejestracja: 26 marca 2012, o 08:02

29 kwietnia 2012, o 11:50

Lukasz, dobrze, ze podrzuciles ten artykul, bo wiem, ze trzeba bezwglednie stosowac sie do zalecen lekarza.
Wiecie co, dzis mam dosc... Juz do samej siebie brakuje mi sil i racjonalizacji. Wpadli wczoraj znajomi do nas (nie wspominalam, ze mieszkam z narzeczonym, ktory ciezko znosi moj problem). I wszystko bylo w porzadku do dnia dzisiejszego, do momentu kiedy odkrylam, ze na lodowce mam zawieszona karteczke z dawkowaniem lekow. Zapomnialam wczoraj jej zdjac! Juz sobie nawkrecalam, ze znajomi przeciez podchodzili do lodowki i na pewno przeczytali co tam jet napisane (chociaz wcale nie musialo tak byc). Nie musze pisac jak sie dzis czuje - lęk. Juz sobie pomyslalam, ze zapamietali nazwe i w necie wyczytaja co to za leki i dupa. Zdaje sobie sprawe jak bardzo jest to idiotyczne zmartwienie, ale i tak sie przejmuje.

Grrr, wezcie cos mi napiszcie, oblejcie kublem zimnej wody... cokolwiek... :(

PS. Mam nadzieje, ze kiedys bede sie z tego smiala, ale poki co to wcale mi do smiechu nie jest, bo sie tak przejmuje wszystkim :?
Łukasz85
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 179
Rejestracja: 25 marca 2012, o 11:09

29 kwietnia 2012, o 14:18

Leila pisze:Lukasz, dobrze, ze podrzuciles ten artykul, bo wiem, ze trzeba bezwglednie stosowac sie do zalecen lekarza.
Wiecie co, dzis mam dosc... Juz do samej siebie brakuje mi sil i racjonalizacji. Wpadli wczoraj znajomi do nas (nie wspominalam, ze mieszkam z narzeczonym, ktory ciezko znosi moj problem). I wszystko bylo w porzadku do dnia dzisiejszego, do momentu kiedy odkrylam, ze na lodowce mam zawieszona karteczke z dawkowaniem lekow. Zapomnialam wczoraj jej zdjac! Juz sobie nawkrecalam, ze znajomi przeciez podchodzili do lodowki i na pewno przeczytali co tam jet napisane (chociaz wcale nie musialo tak byc). Nie musze pisac jak sie dzis czuje - lęk. Juz sobie pomyslalam, ze zapamietali nazwe i w necie wyczytaja co to za leki i dupa. Zdaje sobie sprawe jak bardzo jest to idiotyczne zmartwienie, ale i tak sie przejmuje.

Grrr, wezcie cos mi napiszcie, oblejcie kublem zimnej wody... cokolwiek... :(

PS. Mam nadzieje, ze kiedys bede sie z tego smiala, ale poki co to wcale mi do smiechu nie jest, bo sie tak przejmuje wszystkim :?
Z samych tylko postów które tutaj piszesz można łatwo stwierdzić że masz bardzo małe zaufanie do ludzi. Jeśli twoi znajomi mogliby miec cokolwiek przeciwko temu że bierzesz leki antydepresyjne to chyba nie warto w ogóle się z takimi ludźmi zadawać. Jeśli wstydzisz się swoich problemów psychicznych to chyba jest pierwsza rzecz o której powinnaś rozmawiać na terapii na którą musisz pójść. Ja nigdy się nie wstydziłem że mam problemy psychiczne i jeśli komuś by to nie odpowiadało to nie miałbym żalu żeby znajomość z taką osobą porzucić. Choć nigdy się nie zdarzyło żeby ktoś mnie gorzej przez to traktował a było wręcz odwrotnie i często mi pobłażali bardziej niż innym co nawiasem mówiąc też może być z czasem trochę irytujące. A w jakimś środowisku ludzi ty żyjesz że i w pracy boisz się o tym powiedzieć i boisz się że ktoś znajomy się może o tym dowiedzieć?
qweasdzxc
Gość

29 kwietnia 2012, o 16:03

Wybacz Łukasz, ale większość osób mających nerwicę ukrywa ten temat przed bliskimi, kolegami, przyjaciółmi gdyż jest to bardzo intymna sprawa, wiadomo jak ludzie by zaaragowali gdyby się dowiedzieli co siedzi w naszej głowie, myślę, że nerwicę trzeba przeżyć samemu i jak najszybciej powrócić do dawnego życia.
Leila
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 72
Rejestracja: 26 marca 2012, o 08:02

29 kwietnia 2012, o 19:04

qweasdzxc masz rację.
Łukasz, być może nie mam zaufania do ludzi, bo uważam, że nie ma się czym chwalić (sam lekarz powiedział, że nie muszę o tym mówić).
Obawiam się, że zostanie mi przyklejona na długi czas pewna etykietka, typu: 'to ta co ma problemy z samą sobą'. Nie bałeś się tego?
Mój lęk w tej kwestii bierze się głównie z tego, że zawsze mi się wszystko udawało. Rodzina, przyjaciele, znajomi spostrzegają mnie jako osobę zaradną. Cholernie trudno mi się przez to przyznać, że mam problem.
Tak jak napisał qweasdzxc - nerwica to bardzo intymna sprawa. Nie mam pojęcia jak zareagowaliby ludzie, gdybym zaczęła opowiadać im o stanie dd i moich lękach. Mój narzeczony wie o wszystkim (to z nim zapaliłam tę nieszczęsną trawkę). :( Trudno jemu jest pojąć co przeżywam, raz się denerwuje, innym razem jest bezradny i nie chce o tym słuchać. Myślę, że nawet obwinia trochę siebie za tę sytuację. Drugą osobą, która wie jest moja dobra koleżanka, która sama boryka się z nerwicą (na szczęście nigdy nie doświadczyła dd).
Staram się wyjść z tego dołka, ale zataczam błędne koło, bo lęk każdego dnia mnie łapie. Jak Wy sobie z nim radziliście/radzicie?
Łukasz85
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 179
Rejestracja: 25 marca 2012, o 11:09

29 kwietnia 2012, o 20:00

Leila pisze:qweasdzxc masz rację.
Łukasz, być może nie mam zaufania do ludzi, bo uważam, że nie ma się czym chwalić (sam lekarz powiedział, że nie muszę o tym mówić).
Obawiam się, że zostanie mi przyklejona na długi czas pewna etykietka, typu: 'to ta co ma problemy z samą sobą'. Nie bałeś się tego?
Mój lęk w tej kwestii bierze się głównie z tego, że zawsze mi się wszystko udawało. Rodzina, przyjaciele, znajomi spostrzegają mnie jako osobę zaradną. Cholernie trudno mi się przez to przyznać, że mam problem.
Tak jak napisał qweasdzxc - nerwica to bardzo intymna sprawa. Nie mam pojęcia jak zareagowaliby ludzie, gdybym zaczęła opowiadać im o stanie dd i moich lękach. Mój narzeczony wie o wszystkim (to z nim zapaliłam tę nieszczęsną trawkę). :( Trudno jemu jest pojąć co przeżywam, raz się denerwuje, innym razem jest bezradny i nie chce o tym słuchać. Myślę, że nawet obwinia trochę siebie za tę sytuację. Drugą osobą, która wie jest moja dobra koleżanka, która sama boryka się z nerwicą (na szczęście nigdy nie doświadczyła dd).
Staram się wyjść z tego dołka, ale zataczam błędne koło, bo lęk każdego dnia mnie łapie. Jak Wy sobie z nim radziliście/radzicie?
Chwalenie to mówienie o czymś z czego ktoś jest dumny i zwykle wynika to z kompleksów danej osoby i jest źle widziane przez innych. Dlatego nie rozumiem stwierdzenia że nie ma się czym chwalić bo ty się boisz że ktoś się o tym dowie więc gdzie tu "chwalenie"(nie mówiąc już o tym że to słowo zupełnie tutaj nie pasuje). Nie mam zrozumienia dla ludzi którzy byli zbyt pewni siebie a jak coś się w ich życiu wydarzyło to wstydzą się swoich problemów. Wtedy widać jakie podejście mają ludzie do chorych psychicznie i wtedy najlepiej widać z jaką pogardą są oni traktowani. Z tego co piszesz wynika że żyjesz w jakimś bardzo cynicznym środowisku gdzie każdy wykorzystuje ludzkie słabości i wszyscy są tak zadowoleni z siebie że odrzucają ludzi z problemami. Przykro mi że twój chłopak nie chcę słuchać o twoich problemach ale widocznie tyle jest on warty . Nie chodzi o to żeby rozpowiadać wszystkim o swoich problemach ale skoro uważasz że ani twój chłopak ani twoi znajomi nie chcą o tym słyszeć to może w tym leży problem że żyjesz wśród takich ludzi i w takim środowisku i może warto spróbować coś zmienić. Twoim problemem na pewno nie jest zatrucie trawką ani uszkodzenie mózgu. Dla wielu ludzi sama myśl że to tylko wina trawki jest bardzo komfortowe ale to problemy psychiczne które zostały tylko wywleczone na wierzch w wynkiku zapalenia(oczywiście jeśli wkluczone zostały pozapsychiczne przyczyny takiego stanu zdrowia) są przyczyną takiego złego samopoczucia. Z samym faktem że masz problemy psychiczne i nie jesteś tak silna jak myślałaś i tak musisz się pogodzić żeby w ogóle liczyć na poprawę.

-- 29 kwietnia 2012, o 20:13 --
Leki z czasem zadziałają i będzie ci łatwiej ale jeśli nie zmienisz podejścia to trudno ci będzie wrócić do normalnośći(choć co to jest normalność każdy inaczej określa).
Leila
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 72
Rejestracja: 26 marca 2012, o 08:02

29 kwietnia 2012, o 20:28

Rzeczywiście Łukasz, dobrze, że zwróciłeś na to uwagę, bo użyłam złego słowa, a raczej nie ubrałam go w cudzysłów. Miałam na myśli, że nie powinnam się dzielić z innymi tym problemem - tak uważam. Absolutnie nie zrzucam winy na trawkę. Wiem, że problemy tkwiły we mnie i zostały tylko wypchnięte na wierzch. Prawda - muszę się z tym pogodzić. I również masz rację, pisząc, że powinnam coś zmienić w swoim życiu... Postanowiłam kontynuować terapię (póki co byłam raz u psychologa). Jutro jadę zrobić badania tarczycy.

Łukasz - dzięki za ten 'słowny kubeł zimnej wody', który wylałeś na mnie. Potrzebny mi był.

-- 29 kwietnia 2012, o 21:06 --
PS. Jeszcze tylko dodam, że zdaję sobie sprawę z tego, że w kiepskiej sytuacji się znajduję i że muszę wszystko uporządkować... Tylko skąd wziąć na to wszystko siły, kiedy ma się dd?
Łukasz85
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 179
Rejestracja: 25 marca 2012, o 11:09

29 kwietnia 2012, o 22:03

Leila pisze:Rzeczywiście Łukasz, dobrze, że zwróciłeś na to uwagę, bo użyłam złego słowa, a raczej nie ubrałam go w cudzysłów. Miałam na myśli, że nie powinnam się dzielić z innymi tym problemem - tak uważam. Absolutnie nie zrzucam winy na trawkę. Wiem, że problemy tkwiły we mnie i zostały tylko wypchnięte na wierzch. Prawda - muszę się z tym pogodzić. I również masz rację, pisząc, że powinnam coś zmienić w swoim życiu... Postanowiłam kontynuować terapię (póki co byłam raz u psychologa). Jutro jadę zrobić badania tarczycy.

Łukasz - dzięki za ten 'słowny kubeł zimnej wody', który wylałeś na mnie. Potrzebny mi był.

-- 29 kwietnia 2012, o 21:06 --
PS. Jeszcze tylko dodam, że zdaję sobie sprawę z tego, że w kiepskiej sytuacji się znajduję i że muszę wszystko uporządkować... Tylko skąd wziąć na to wszystko siły, kiedy ma się dd?
D/D zelżeje i będzie zanikać z samego tylko brania antydepresantów i z racji upływającego czasu. Cała reszta należy już od ciebie i na ile będziesz miała ochoty walczyć z tym co się z tobą dzieje i dlaczego tak się dzieję. Nie znam nikogo kto by z tego nie wyszedł a u znacznej większości osób takie przeżycie sprawiło że zaczęli pracować nad sobą i ich życie stało się lepsze(nawet na tym forum jest wiele takich osób). Każdy dobry terapeuta powie ci że musisz zaakceptować tą słabość jaką jest u ciebie nerwica. Tylko wiele osób odbiera to jako zachęte do bierności i pogodzenie się z fatalnym samopoczuciem. A tak naprawdę chodzi o to żeby nauczyć się reagować na to co przynosi ze sobą nerwica. Możesz czuć się źle w danej chwili i odczuwać lęk który wydaje ci się że będzie narastać(bo przecież tak wiele razy źle się to kończyło w przeszłości). Ale jak przejdziesz raz, drugi, dziesiąty raz przez takie momenty słabości i nie nakręcisz się to wtedy poczujesz się pewniej. Każdy kto zmaga się z nerwicą od lat to potwierdzi. Ale trzeba stale pracować nad sobą i ja dopiero po kilku kryzysach doszedłem do wniosku że nie ma od tego wyjścia.
ODPOWIEDZ