Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Wątpisz co do swoich objawów? Dyskusja, opisy, wyjaśnianie.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 50
- Rejestracja: 20 marca 2017, o 20:23
Jeszcze mam takie pytanie czy to też może być od dd przychodzi dzień i jest mi zimno robię się jakiś pobudzony ciągle mi drgają mięśnie zwłaszcza w nogach,natlok myśli bardzo silne libido,widze te myśli co pomyślę to tak się robi za chwilę co pochwile biegam do toalety jakieś dziwne odczucia w ciele nie czuję niby leku zaczynam się nakrecac w tym stanie czy to nie coś innego analizuje czy może to tamto za chwilę 4 dni ok i znowu to samo
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1050
- Rejestracja: 27 listopada 2016, o 15:21
Czy wy tez miewacie takie...cuś?
Ze boicie sie ze mysli natrętne są prawdziwe i to tez wpedza was w lęk ze jednak te natrętne to wasze prawdziwe mysli?
Macie tak czasami?
Ze boicie sie ze mysli natrętne są prawdziwe i to tez wpedza was w lęk ze jednak te natrętne to wasze prawdziwe mysli?
Macie tak czasami?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1485
- Rejestracja: 25 marca 2016, o 18:02
mam tak czasami ze nie wiem czy te mysli to moje prawdziwe wyobrazenia czy to natretneewelinka1200 pisze: ↑3 września 2017, o 22:15Czy wy tez miewacie takie...cuś?
Ze boicie sie ze mysli natrętne są prawdziwe i to tez wpedza was w lęk ze jednak te natrętne to wasze prawdziwe mysli?
Macie tak czasami?
Mistrz 2021 (L)
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1050
- Rejestracja: 27 listopada 2016, o 15:21
Noo...i ta watpliwosc czy Moje mysli.czy nerwicowe tez powoduje.lęk...
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1050
- Rejestracja: 27 listopada 2016, o 15:21
Jeszcze jednego nie.potrafie.pojąć...
Jak mam ten.zanik.uczuc do córeczki i mam myśli natretne ze jej nie kocham to momentalnie dostaje ataku paniki ze.jom skrzywdze...dlaczego?
I wtedy sie strasznie boje...bo mam mysli.ze.skoro.jej nie kocham to jestem zdolna to.zrobic...
I to mnor trzyma w lęku...
A przecież na samom mysl ze.mogla bym jej cos zrobic dostaje ataku paniki!!!
Jak mam ten.zanik.uczuc do córeczki i mam myśli natretne ze jej nie kocham to momentalnie dostaje ataku paniki ze.jom skrzywdze...dlaczego?
I wtedy sie strasznie boje...bo mam mysli.ze.skoro.jej nie kocham to jestem zdolna to.zrobic...
I to mnor trzyma w lęku...
A przecież na samom mysl ze.mogla bym jej cos zrobic dostaje ataku paniki!!!
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 2
- Rejestracja: 6 września 2017, o 11:36
Witam. Podpinam się pod ten wątek jako nowa, nie do końca wiedziałam, gdzie go zamieścić...
Opowiem krótko, z perspektywy dzisiaj, jak przedstawia się mój problem, ogólnie.
Uważam, że od zawsze towarzyszył mi stres oraz lęki, których nawet być może nie czułam do końca, nie byłam świadoma. To odbierało mi energię życiową, spłaszczało moje życie, podkulałam ogon i mówiłam sobie, że jestem inna i muszę widać tak cierpieć, nie potrafiąc być sobą, tak wobec siebie jak i wobec innych… potem w wieku 17 lat zapadłam na depresję, posypały się kolejne diagnozy, bo też miałam bardzo zmienne objawy, za każdym objawem jakby inne, okresy depresji-potem manii-potem apatii-częściowej normalizacji ...i od nowa… dziś w wieku 26 lat i wiecznego wyszukiwania, gdzie może mój problem leżeć, jest kiepsko… wiele z objawów zgadza się z tymi, które Victor szeroko opisał w dziale „Encyklopedia objawów D/D”. Ponadto nie czuję lęku, ale sądzę, jakoś to podskórnie czuję, że stres tak opanował moją głowę, że nie mam już w ogóle „dostrzegalnego” dla mnie momentu wyjścia. Każda moja aktywność kończy się spadkiem koncentracji i uwagi tak wielkim, że nie ogarniam, co w ogóle robię…stąd - pracowałam i teraz nie mogę. Nie umiem już rozmawiać z ludźmi praktycznie. Czuję, że zatraciłam siebie całkiem, umysł jest jak sparaliżowany, chciałabym zacząć świadomie coś robić, choćby zmianą sposobu myślenia, ale kurdę wydaje się to niemożliwe w tym stanie… dociera do mnie jednak mimo wszystko teraz, że to wszystko jest naprawdę kwestią moich złych utrwalonych mechanizmów, oraz tego, że w związku z tym stałam się kompletnie bezbronna wobec stresu i wszelkiego zamętu w życiu… chcę wyjść jednak na prostą. Nie mam pojęcia jak… pierwszy raz w życiu czuję, że nadzieja jest słaba i wydaje mi się że nigdy nie byłam tak daleko od normalnego życia. Prosiłabym o nakreślenie mi, jak w tak ciężkim stanie można zacząć cośkolwiek robić, cokolwiek… Pozdrawiam.
Obecnie mam zdiagnozowaną przez lekarza ciężką depresję, biorę velaksynę i lamitrin.
PS: Czy można nie odczuwać lęku? Np jeśli towarzyszył od dawna i nie odczuwam go w ogóle teraz?
Będę mega wdzięczna za Wasze odp.
Opowiem krótko, z perspektywy dzisiaj, jak przedstawia się mój problem, ogólnie.
Uważam, że od zawsze towarzyszył mi stres oraz lęki, których nawet być może nie czułam do końca, nie byłam świadoma. To odbierało mi energię życiową, spłaszczało moje życie, podkulałam ogon i mówiłam sobie, że jestem inna i muszę widać tak cierpieć, nie potrafiąc być sobą, tak wobec siebie jak i wobec innych… potem w wieku 17 lat zapadłam na depresję, posypały się kolejne diagnozy, bo też miałam bardzo zmienne objawy, za każdym objawem jakby inne, okresy depresji-potem manii-potem apatii-częściowej normalizacji ...i od nowa… dziś w wieku 26 lat i wiecznego wyszukiwania, gdzie może mój problem leżeć, jest kiepsko… wiele z objawów zgadza się z tymi, które Victor szeroko opisał w dziale „Encyklopedia objawów D/D”. Ponadto nie czuję lęku, ale sądzę, jakoś to podskórnie czuję, że stres tak opanował moją głowę, że nie mam już w ogóle „dostrzegalnego” dla mnie momentu wyjścia. Każda moja aktywność kończy się spadkiem koncentracji i uwagi tak wielkim, że nie ogarniam, co w ogóle robię…stąd - pracowałam i teraz nie mogę. Nie umiem już rozmawiać z ludźmi praktycznie. Czuję, że zatraciłam siebie całkiem, umysł jest jak sparaliżowany, chciałabym zacząć świadomie coś robić, choćby zmianą sposobu myślenia, ale kurdę wydaje się to niemożliwe w tym stanie… dociera do mnie jednak mimo wszystko teraz, że to wszystko jest naprawdę kwestią moich złych utrwalonych mechanizmów, oraz tego, że w związku z tym stałam się kompletnie bezbronna wobec stresu i wszelkiego zamętu w życiu… chcę wyjść jednak na prostą. Nie mam pojęcia jak… pierwszy raz w życiu czuję, że nadzieja jest słaba i wydaje mi się że nigdy nie byłam tak daleko od normalnego życia. Prosiłabym o nakreślenie mi, jak w tak ciężkim stanie można zacząć cośkolwiek robić, cokolwiek… Pozdrawiam.
Obecnie mam zdiagnozowaną przez lekarza ciężką depresję, biorę velaksynę i lamitrin.
PS: Czy można nie odczuwać lęku? Np jeśli towarzyszył od dawna i nie odczuwam go w ogóle teraz?
Będę mega wdzięczna za Wasze odp.
- Guett
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 841
- Rejestracja: 1 września 2014, o 11:35
Im dłużej to mam, tym jest coraz gorzej ze wszystkim jednym słowem.
Nawet przestało na mnie działać cokolwiek np. zielona herbata która dawała mi kopa i poprawiała samopoczucie teraz nie działa ani troche (nie piłem jej nie wiadomo ile, raz na jakiś czas), to samo z melisą, czy innymi suplementami.
To wszystko jest jakieś chore, to nie jest normalne...
Dotyczy to też innych rzeczy, wszystko się zatarło.
Im bardziej żyję, tym jest gorzej. Robię coś, jestem oddany jakiejś czynności (nie robiąc tego na siłę by wyprzeć ten chory stan), i xawsze w końcu nadejdzie taki moment, że dd odcina mnie na maxa, zero kontatu ze światem realnym. Skoro to tak wygląda za każdym razem, czyli codziennie, to jak mam z tego wyjść ? przecież tak się dzieje każdego dnia, jestem odcięty tak że nic do mnie nie dociera.
Gdzie bym nie był, czego nie robił to i tak mnie odrealni tak, że trace ochotę na to wszystko.
Jeśli każdy dzień tak wygląda od ponad 3 lat to nie widzę najmniejszych szans na zejście tej choroby (tak, dla mnie dd obecnie to choroba)
Nawet przestało na mnie działać cokolwiek np. zielona herbata która dawała mi kopa i poprawiała samopoczucie teraz nie działa ani troche (nie piłem jej nie wiadomo ile, raz na jakiś czas), to samo z melisą, czy innymi suplementami.
To wszystko jest jakieś chore, to nie jest normalne...
Dotyczy to też innych rzeczy, wszystko się zatarło.
Im bardziej żyję, tym jest gorzej. Robię coś, jestem oddany jakiejś czynności (nie robiąc tego na siłę by wyprzeć ten chory stan), i xawsze w końcu nadejdzie taki moment, że dd odcina mnie na maxa, zero kontatu ze światem realnym. Skoro to tak wygląda za każdym razem, czyli codziennie, to jak mam z tego wyjść ? przecież tak się dzieje każdego dnia, jestem odcięty tak że nic do mnie nie dociera.
Gdzie bym nie był, czego nie robił to i tak mnie odrealni tak, że trace ochotę na to wszystko.
Jeśli każdy dzień tak wygląda od ponad 3 lat to nie widzę najmniejszych szans na zejście tej choroby (tak, dla mnie dd obecnie to choroba)
i'm tired boss
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1485
- Rejestracja: 25 marca 2016, o 18:02
z wechem to i ja mam klopot ale nie wiem czy to nerwicowe
Mistrz 2021 (L)
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1050
- Rejestracja: 27 listopada 2016, o 15:21
Przytrafilo sie moze komus z was takie cudo...
Ze mieliscie.watpliwosci.czy dana rzecz badz sytuacja wam sie przysnila czy wydarzyla sie naprawdę?
Ze mieliscie.watpliwosci.czy dana rzecz badz sytuacja wam sie przysnila czy wydarzyla sie naprawdę?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1050
- Rejestracja: 27 listopada 2016, o 15:21
Ja mam czasmi też takie hehe wiem ze to smieszne boo zdaje sobie z tego oczywiscie sprawe...
Rzeczy...np...daje jakies zdjecie na fejsa...i po.chwili widzę np.no ze cos mi.sie na tym zdjeciu nie podoba np.pognieciona bluzka albo zdjecie zrobione przy fotelu odrapanym no takie pierdoly i usuwam tom fotke bo wydaje mi sie ze wszyscy tom bluzke czy dziure widzom...hehe
Dziwne...
Macie moze podobne jazdy?
Czy to juz odchył od normy?
Rzeczy...np...daje jakies zdjecie na fejsa...i po.chwili widzę np.no ze cos mi.sie na tym zdjeciu nie podoba np.pognieciona bluzka albo zdjecie zrobione przy fotelu odrapanym no takie pierdoly i usuwam tom fotke bo wydaje mi sie ze wszyscy tom bluzke czy dziure widzom...hehe
Dziwne...
Macie moze podobne jazdy?
Czy to juz odchył od normy?
- Monikaaaaaa
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 142
- Rejestracja: 5 września 2016, o 10:59
Hej jako, że spodziewam się dziecka to wszystkie objawy u mnie teraz krążą wokół tego. Ostatnio w wiadomościach przeczytałam o dziewczynie, która chorowała na zespół Munchsusena, czyli specjalnie wywoływała u siebie chorobę, podrabiala dokumentację medyczna żeby iść do szpitala.... Podobno motywuje się to tym, że chce człowiek być w centrum uwagi i wywołać współczucie czy coś takiego. Oczywiście później zrobiłam błąd i się o czymś takim naczytalam, uznałam że na pewno ja mam coś takiego bo kiedyś też lubiłam być w centrum uwagi i jak się ktoś o mnie martwił albo coś takiego. Od artykułu do artykułu i znalazłam informacje na temat jakiejś odmiany tego zespołu, która wiąże się z tym że matka robi krzywdę swojemu dziecku... I teraz się boję, że ja też zrobię krzywdę swojemu dziecku i mam różne takie chore myśli, które mnie przerażają. Boję się, że ja sama mam tą chorobę... Nie mogę przez to spać, śnią mi się takie rzeczy, strasznie się boję... Pomocy :(
- Monikaaaaaa
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 142
- Rejestracja: 5 września 2016, o 10:59
I najgorzej, że której historii bym teraz nie przeczytała to przychodzi mi do głowy coś takiego "o w sumie mogłabym tak zrobić" i mnie to przeraża...