
Ja osobiście za dużo miałem stresu, za dużo energetyków,muzyki z tematem śmierci czy okaleczenia, kawy, gry, snu, stron gdzie są wypadki i cała masa innych rzeczy...
Również bardzo mocno przeżyłem to co się ze mną działo tzn. pieczenie "mózgu", rwanie w środku głowy, potem diagnoza itp. dalej szukanie chorób, borelioza itd... Sam moment "wejścia" w stan DD to ten, gdy obudziłem się rozedrgany. Był to chyba wtorek, po zdjęciu szwów, a dwa dni po ostatnim "zapaleniu". Wczoraj wieczorem czułem się nad wyraz dobrze i aż zastanawiałem się, czy to faktycznie wkoncu jest DD, a możne ja to sobie wkręciłem? Wiem, że są przebłyski i jestem tego świadomy, że to co mam dalej to DD ale "puszcza".
Najgorsza w tym całym jest ta dp. brak poczucia w 100% ze ja to ja, ze to moje odbicie mimo tego że nie jest to aż takie silne u mnie ale jest ten dyskomfort.
Powiem szczerzę, że cały czas czuje niepokój i stan czuwania - może to być od pisku w uchu i to też cholernie na mnie działa, co jeśli ten konflikt sie nie zaleczy? (czytałem na stronie szpitala o szumach usznych i lekarze mi mówili. btw, to nawet podchodzi pod leczenie antydepresantami jeżeli jest stan "złego samopoczucia" lub "depresji").
Narazie daje rade

Jak uda mi się przez to przejść i wszystko wróci do normy, napewno bede wspierał Was jak Wy teraz wspieracie mnie.

