Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Miłość

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
ODPOWIEDZ
usunietenaprosbe
Gość

23 grudnia 2013, o 23:19

może to banał ale zaczynam odkrywać pewne stare prawdy, które o dziwo wciąż są bardzo aktualne :)
przez całe życie miałam depresje, ogólnie jestem bardzo depresyjna i melancholijna z natury i baaaardzo ciężko jest mi tą naturę zmienić, całą swoją młodość planowałam śmierć :) nie zamierzałam nigdy żyć długo, nawet nie mogłam sobie czegoś takiego wyobrazić, jestem lękliwym samotnikiem, zawsze uważałam, że jeśli nie czujesz z żadną osobą, którą znasz porozumienia duchowego to lepiej spędzać czas tylko i wyłącznie w swoim towarzystwie itp a przy tym byłam niezwykle uparta w swoich poglądach więc taka osobowość jest wręcz skazana na porażke

ale dopiero w tym pechowym 13 roku :) zaczełam dostrzegać, że lekarstwem na wszystko jest miłość i nie mam na myśli miłości romantycznej dwojga ludzi tylko ogólnie miłość do wszystkich i wszystkiego (w tym do siebie) jeśli zaczniemy od środka pobudzać nasz ukryty gdzieś głeboko optymizm zaczniemy też kochać przez duże K :) bo właśnie radość, sympatia do innych, do siebie, szczerość ze sobą, z innymi, słuchanie swojego głosu wewnętrznego tzn robienie rzeczy tak jak czujemy a nie tak jak nam sie wydaje, że czujemy, to wszystko sie składa na Miłość :)
jak zaczynamy słuchać ludzi to zaczynamy ich rozumieć jak zaczynamy rozumieć to zaczynamy lubić a reszta to skutki uboczne tej reakcji łańcuchwej :) wtedy nagle zdajemy sobie sprawe, że przestajemy sie bać, z dnia na dzień coraz mniej sie boimy - siebie, ludzi, życia, świata... ten świat do tej pory taki straszny staje sie namacalny, taki rzeczywisty i sie okazuje, że baliśmy sie tylko dlatego, że nie umieliśmy kochać a te wszystkie przykre doświadczenia miały nam pomóc nauczyć nas kochać :) i dopóki nie zrozumiemy tej lekcji będziemy sie borykać z tymi wszystkimi problemami a one nas będą zjadać od środka

może to śmiesznie zabrzmi ale ten obecny rok, w którym zawaliło się w moim życiu już wszystko co mogło ostatecznie, uważam za swój najlepszy rok bo może sie zawaliło to co powinno przejść do historii aby zrobić miejsce na nowe lepsze prawdziwe...:)

wszystkim więc życze wyzdrowienia, miłości, radości, szczęścia i przede wszystkim wiary bo warto sie nie poddawać tylko po to aby dożyć przynajmniej jednej chwili, w której poczujecie, że żyjecie naprawde a po tylu cierpieniach i wyżeczeniach ta chwila będzie waszym prawdziwym sukcesem :D
wierzcie z całego serca i nie poddawajcie sie, dużo wytrwałości, cierpliwości i zobaczycie kiedyś na pewno ten dzień nadejdzie ;)
ODPOWIEDZ