Hej, przeglądam to forum już jakiś czas, chyba pora się odezwać.
Trafiłam tu przez przypadek, w trakcie przeszukiwania internetu, żeby znaleźć powód jakiegoś tam bzdurnego objawu, chyba jak większość z Was, tez wyszukuje pierdyriard wytłumaczeń, odrzucając te logiczne.
Moja przygoda z nerwica zaczęła się w 2013 r. Jako młodziutka mama, zaczęłam mieć gro objawów, które wywoływały we mnie okropny niepokój.
Oczywiście droga którą przeszłam żeby się dowiedzieć co mi dolega zapewne jest dla was znajoma. Pogotowie, lekarze, badania. Diagnozę zasugerował lekarz rodzinny. Badania są ok, to TYLKO nerwica. Ufff. Ale po jakimś czasie okazało się że to nie wcale takie TYLKO. Zaczęłam terapię, farmakologię, jakoś się trzymałam. Uspalam to gówienko na jakies 5 lat.
W tym okresie wyszłam z przemocowego związku, ale zaczęła się batalia sądowa o różne pierdolety. Wyrzucanie wszystkich brudów żeby jak najbardziej sobie dopiec. Ataki przyjmowałam na klatę, aż w końcu pękło. Zaczęło się od nowa, ale o dziwo potrafiłam nad tym panować. Wizyta u lekarza potrafiła mnie uspokoić na jakiś czas, później tylko jakieś pojedyncze epizody.
Od paru lat jestem w szczęśliwym, zdrów związku, dlatego jak znowu pojawiły się objawy (tym razem nieco inne niż wcześniej) to zaczęłam się dziwić. Że jak to, przecież jest dobrze, jest bajkowo, skąd znowu. Więc zaczęła się bieganina po lekarzach. Każdy stwierdza że wszystko ze mną ok, ale cholera.. nie jest ok. Mam hipochondryczne zapędy, wsłuchuje się za bardzo w moje ciało, nie ma dnia żebym czegoś nie znalazła. Na dzień dzisiejszy czuje się fatalnie, pisze, bo chyba potrzebuje wsparcia. Najbliższa rodzina mieszka za granicą, zauważyłam że.czuje się w miarę bezpiecznie jak mąż przyjeżdża na urlop, jak jest za granicą cały czas coś ze mną nie gra.
Lęku napędza fakt, że jakiś czas temu wykryli u mnie torbiel na jajniku, która postanowiła pęknąć, a ja nadal walczę z kłuciem tegoż jajnika, i głupimi myślami, chociaż dwóch lekarzy na badaniach mnie uspokajało, że jest wszystko ok.
Najśmieszniejsze jest to, że jestem brana w rodzinie przynajmniej jakoś osoba, która zachowuje zimną krew i potrafi pomóc drugiej osobie swoim podejściem, uspokoic i działać bez paniki. Każda regułę znam, żadnej nie potrafię wprowadzic w moje życie. Są dni jak dziś właśnie, że się strasznie ze sobą męczę
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Dołek
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 255
- Rejestracja: 20 września 2022, o 20:14
Ja od stycznia tego roku wiem że cierpię na nerwicę. Myślę że nerwicy nie można wyleczyć z nią trzeba nauczyć się żyć i ja rozgryźć. Ja dopiero Sue tego uczę. A somaty wróciły czy pojawiły się nowe?zosialach pisze: ↑23 października 2022, o 12:58Hej, przeglądam to forum już jakiś czas, chyba pora się odezwać.
Trafiłam tu przez przypadek, w trakcie przeszukiwania internetu, żeby znaleźć powód jakiegoś tam bzdurnego objawu, chyba jak większość z Was, tez wyszukuje pierdyriard wytłumaczeń, odrzucając te logiczne.
Moja przygoda z nerwica zaczęła się w 2013 r. Jako młodziutka mama, zaczęłam mieć gro objawów, które wywoływały we mnie okropny niepokój.
Oczywiście droga którą przeszłam żeby się dowiedzieć co mi dolega zapewne jest dla was znajoma. Pogotowie, lekarze, badania. Diagnozę zasugerował lekarz rodzinny. Badania są ok, to TYLKO nerwica. Ufff. Ale po jakimś czasie okazało się że to nie wcale takie TYLKO. Zaczęłam terapię, farmakologię, jakoś się trzymałam. Uspalam to gówienko na jakies 5 lat.
W tym okresie wyszłam z przemocowego związku, ale zaczęła się batalia sądowa o różne pierdolety. Wyrzucanie wszystkich brudów żeby jak najbardziej sobie dopiec. Ataki przyjmowałam na klatę, aż w końcu pękło. Zaczęło się od nowa, ale o dziwo potrafiłam nad tym panować. Wizyta u lekarza potrafiła mnie uspokoić na jakiś czas, później tylko jakieś pojedyncze epizody.
Od paru lat jestem w szczęśliwym, zdrów związku, dlatego jak znowu pojawiły się objawy (tym razem nieco inne niż wcześniej) to zaczęłam się dziwić. Że jak to, przecież jest dobrze, jest bajkowo, skąd znowu. Więc zaczęła się bieganina po lekarzach. Każdy stwierdza że wszystko ze mną ok, ale cholera.. nie jest ok. Mam hipochondryczne zapędy, wsłuchuje się za bardzo w moje ciało, nie ma dnia żebym czegoś nie znalazła. Na dzień dzisiejszy czuje się fatalnie, pisze, bo chyba potrzebuje wsparcia. Najbliższa rodzina mieszka za granicą, zauważyłam że.czuje się w miarę bezpiecznie jak mąż przyjeżdża na urlop, jak jest za granicą cały czas coś ze mną nie gra.
Lęku napędza fakt, że jakiś czas temu wykryli u mnie torbiel na jajniku, która postanowiła pęknąć, a ja nadal walczę z kłuciem tegoż jajnika, i głupimi myślami, chociaż dwóch lekarzy na badaniach mnie uspokajało, że jest wszystko ok.
Najśmieszniejsze jest to, że jestem brana w rodzinie przynajmniej jakoś osoba, która zachowuje zimną krew i potrafi pomóc drugiej osobie swoim podejściem, uspokoic i działać bez paniki. Każda regułę znam, żadnej nie potrafię wprowadzic w moje życie. Są dni jak dziś właśnie, że się strasznie ze sobą męczę
- zosialach
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 150
- Rejestracja: 23 października 2022, o 12:40
Wróciły te co były, plus pojawiło się parę nowych.
Te nowe również przebadane, ale nie do końca oczywiście daje wiarę lekarzom. Zmieniło się to, że głupia wizyta u internisty dawała mi wytchnienie na chwilę, teraz wracając do domu zastanawiam się czy aby na pewno się nie myli.
Takich typowych ataków paniki nie mam, znaczy miałam ale pojawią się z małą częstotliwością.
Przerabiałam już przeskakiwanie serca, uczucie zapadania, ogólna niemoc, różnorakie nerwobóle, napięcia mięśni, duszność, bóle kręgosłupa, odrealnienie, wybudzanie i paraliż senny, drżenia rąk, całą gamę. Teraz od jakiegoś czasu mam problemy z jelitami, lekarz palpitacyjnie nic nie stwierdził, a ja mam wrażenie jakby mi ktoś worek kamieni wsadził w podbrzusze. Ciągle przelewanie, bulgot, wzdęcia. No i uczucie ogólnego rozbicia, męczę się strasznie, jak wstaje z łóżka to mam wrażenie że mam lat 80, a nie 30. Zauważyłam też że moje samopoczucie współgra z pogodą. Nawet głupia pełnia księżyca daje mi się we znaki. Czasami serio aż chce się uciekać z tego ciała
Te nowe również przebadane, ale nie do końca oczywiście daje wiarę lekarzom. Zmieniło się to, że głupia wizyta u internisty dawała mi wytchnienie na chwilę, teraz wracając do domu zastanawiam się czy aby na pewno się nie myli.
Takich typowych ataków paniki nie mam, znaczy miałam ale pojawią się z małą częstotliwością.
Przerabiałam już przeskakiwanie serca, uczucie zapadania, ogólna niemoc, różnorakie nerwobóle, napięcia mięśni, duszność, bóle kręgosłupa, odrealnienie, wybudzanie i paraliż senny, drżenia rąk, całą gamę. Teraz od jakiegoś czasu mam problemy z jelitami, lekarz palpitacyjnie nic nie stwierdził, a ja mam wrażenie jakby mi ktoś worek kamieni wsadził w podbrzusze. Ciągle przelewanie, bulgot, wzdęcia. No i uczucie ogólnego rozbicia, męczę się strasznie, jak wstaje z łóżka to mam wrażenie że mam lat 80, a nie 30. Zauważyłam też że moje samopoczucie współgra z pogodą. Nawet głupia pełnia księżyca daje mi się we znaki. Czasami serio aż chce się uciekać z tego ciała
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 255
- Rejestracja: 20 września 2022, o 20:14
Niestety też tak mam że badania dały ulgę tylko na chwilę a po tygodniu znowu to samo, od nowa. Niestety pogoda ma duży wpływ na nasze samopoczucie. Ja zmianę pogody wyczuwam już dzien szybciej, bo wtedy zaczynają się moje braki czucia twarzy i tak dalej...wtedy staram się sobie tłumaczyć że jest zmiana pogody i mam prawo czuć się gorzej. Teraz czasami poprostu pozwalam sobie ba to żeby czuć się gorzej. Jeszcze niedawno jak źle samopoczucie wracało to lapalam dola... myślałam kurde no nie znowu wraca... no i nakręcanie się. No ranki są trudne, ja jeszcze niedawno jął rano się budziłam to pierwsze co to sprawdzałam czy dalej są objawy, no i cyk odrazu się pojawiały. No i zmeczenie potworne, wrażenie jakbym w nocy pole przeorała. Oczywiście nachodzi mnie wątpliwości czy aby napewno nerwica, ale staram się to sobie tłumaczyć. U mnie jeszcze chyba poiristu problem z akceptacją. Jak zaakceptuje stary objaw to pojawią się nowy.zosialach pisze: ↑23 października 2022, o 14:10Wróciły te co były, plus pojawiło się parę nowych.
Te nowe również przebadane, ale nie do końca oczywiście daje wiarę lekarzom. Zmieniło się to, że głupia wizyta u internisty dawała mi wytchnienie na chwilę, teraz wracając do domu zastanawiam się czy aby na pewno się nie myli.
Takich typowych ataków paniki nie mam, znaczy miałam ale pojawią się z małą częstotliwością.
Przerabiałam już przeskakiwanie serca, uczucie zapadania, ogólna niemoc, różnorakie nerwobóle, napięcia mięśni, duszność, bóle kręgosłupa, odrealnienie, wybudzanie i paraliż senny, drżenia rąk, całą gamę. Teraz od jakiegoś czasu mam problemy z jelitami, lekarz palpitacyjnie nic nie stwierdził, a ja mam wrażenie jakby mi ktoś worek kamieni wsadził w podbrzusze. Ciągle przelewanie, bulgot, wzdęcia. No i uczucie ogólnego rozbicia, męczę się strasznie, jak wstaje z łóżka to mam wrażenie że mam lat 80, a nie 30. Zauważyłam też że moje samopoczucie współgra z pogodą. Nawet głupia pełnia księżyca daje mi się we znaki. Czasami serio aż chce się uciekać z tego ciała
- zosialach
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 150
- Rejestracja: 23 października 2022, o 12:40
U mnie nawet normalne objawy, nie nerwicowe, ale z innym przebiegiem to jakaś zmora. Od zawsze miałam bóle owulacyjne, taka uroda, nigdy nie przywiązywałam do tego uwagi, bralam nosoe i żyłam jakby nic się nie stało. Ale ostatnio do boli owulacyjnych doszło plamienie, tez coś normalnego, ale o boże, przecież ja tak nigdy nie miałam. W moim mniemaniu ja mam dalej 20 lat i na przestrzeni czasu nic nie powinno się zmieniać w moim organizmie, a jak coś przypadkiem jest inaczej niż dotychczas to wchodzę w tryb paniki i wyszukiwania dlaczego tak, a nie inaczej.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 255
- Rejestracja: 20 września 2022, o 20:14
Świadomie z nerwica zmagam się od stycznia, i rzeczywiście tsk jest że wcześniej moje objawy były ale nie zwracałam na nie uwsgi. niestety teraz nasz ukkad nerwowy jest tak rozkegulowany że, to w nerwicy normalne iż, zwracamy na wszystko uwagę.zosialach pisze: ↑23 października 2022, o 15:45U mnie nawet normalne objawy, nie nerwicowe, ale z innym przebiegiem to jakaś zmora. Od zawsze miałam bóle owulacyjne, taka uroda, nigdy nie przywiązywałam do tego uwagi, bralam nosoe i żyłam jakby nic się nie stało. Ale ostatnio do boli owulacyjnych doszło plamienie, tez coś normalnego, ale o boże, przecież ja tak nigdy nie miałam. W moim mniemaniu ja mam dalej 20 lat i na przestrzeni czasu nic nie powinno się zmieniać w moim organizmie, a jak coś przypadkiem jest inaczej niż dotychczas to wchodzę w tryb paniki i wyszukiwania dlaczego tak, a nie inaczej.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 255
- Rejestracja: 20 września 2022, o 20:14
I tu trzeba w 100% akceptacji..... niestety nie jest to łatwe.....basia123 pisze: ↑23 października 2022, o 15:55Świadomie z nerwica zmagam się od stycznia, i rzeczywiście tsk jest że wcześniej moje objawy były ale nie zwracałam na nie uwsgi. niestety teraz nasz ukkad nerwowy jest tak rozkegulowany że, to w nerwicy normalne iż, zwracamy na wszystko uwagę.zosialach pisze: ↑23 października 2022, o 15:45U mnie nawet normalne objawy, nie nerwicowe, ale z innym przebiegiem to jakaś zmora. Od zawsze miałam bóle owulacyjne, taka uroda, nigdy nie przywiązywałam do tego uwagi, bralam nosoe i żyłam jakby nic się nie stało. Ale ostatnio do boli owulacyjnych doszło plamienie, tez coś normalnego, ale o boże, przecież ja tak nigdy nie miałam. W moim mniemaniu ja mam dalej 20 lat i na przestrzeni czasu nic nie powinno się zmieniać w moim organizmie, a jak coś przypadkiem jest inaczej niż dotychczas to wchodzę w tryb paniki i wyszukiwania dlaczego tak, a nie inaczej.