Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Taki tam Huncffot i jego historia.

Tutaj możesz się przedstawić, napisać coś o sobie.
ODPOWIEDZ
Huncffot
Świeżak na forum
Posty: 1
Rejestracja: 25 maja 2016, o 15:12

25 maja 2016, o 16:19

Witam!
Tak właściwie, to jestem tu nowa i tak właściwie, to bardzo młoda. Nazywają mnie Huncffot lub Huni, gdyż za imię mogę pogryźć ;)
Mimo swojego nastoletniego wieku, od niemal zawsze mam bardzo silną fobię społeczną, a od paru lat również depresję. Pierwsze zaburzenie pojawiło się gdy jeszcze byłam małym dzieckiem. Nie było tego widać, zostało to nazwane nieśmiałością, ale z czasem przybrało na sile, by w wieku jedenastu, dwunastu lat zbić mnie z nóg. Ataki przybrały na sile. Być może dlatego, że był to okres dojrzewania. Zamknęłam się zupełnie w sobie, przestałam wychodzić nawet do szkoły, bo każde wyjście w miejsce, gdzie są ludzie wiązało się z atakiem paniki. Ze względu na to, zostało mi przyznane nauczanie indywidualne w domu. W tym samym momencie dużo wydarzyło się w moim życiu. Wykryto nowotwór u mojej babci, z którą się wychowywałam. Lekarze nie dawali jej więcej, niż cztery lata życia. Gdy się o tym dowiedział mój - przyszywany swoją drogą - dziadek, odszedł. Rok później odszedł mój ojczym, wyjechał do Niemczech i zerwał wszystkie kontakty, a do mnie i babci przeprowadziła się matka, stosująca przemoc psychiczną. Awantury o nic, wyżywanie się na mnie, najsłabszej w naszej małej rodzinie, poniżanie. Codzienność. Miał nosa facet, właśnie dlatego uciekł. Do dzisiaj panicznie boję się podniesionego głosu i gwałtowniejszych ruchów. To wszystko i zupełne odcięcie od świata spowodowało, że wystąpiła depresja. Nie pamiętam zbyt wiele z tamtego okresu, dni zlewały się w jedno, nie odzywałam się do nikogo, ogarnęła mnie obojętność. Uwierzyłam w słowa matki, że jestem niczym, uwierzyłam nawet, że to przeze mnie odeszli ojczym i dziadek. Kompletnie odrealnienie i ciągłe cierpienie. Najprostsze czynności były niemożliwe do wykonania. Nie miałam na nic siły. Nawet już nie płakałam, nie miałam czym. Wycieńczenie fizyczne spowodowane ciągłym leżeniem w łóżku i nagłymi utratami wagi nie pomagało. Dużo myślałam o samobójstwie. Raz nawet postanowiłam, że to ten moment - na szczęście babcia była w domu. Cóż. Zostałam niemal siłą posłana do psychiatry i psychologa.
Trafiłam na wielu zwyczajnie złych lekarzy, ale to bardzo długa historia.
W każdym razie, już jest lepiej. Nadal nie wychodzę z domu bez potrzeby jak na przykład wizyta u lekarza. Nadal mam depresję. Jednak nie dostaję już ataku paniki za każdym razem, gdy muszę przejść ulicą. Jestem w stanie nawet pójść do centrum handlowego lub na koncert, nie bez konsekwencji i na pewno nie samej, ale daje radę. Mam babcię która mnie wspiera i przekroczyła już dawno magiczny próg czterech lat, mam zaufanego ,,przyjaciela", z którym się nawet czasem spotykam, chociaż znam go z Internetu, ale to nawet nie półmetek mojej drogi. Mam nadzieje, że to forum i materiały które na nim są ułatwią mi drogę do mety.
Tak właściwie, to nie wiem po co się tak rozpisałam. Może by zaspokoić swoją wewnętrzną potrzebę wygadania się.
Pozdrawiam :)
subzero1993
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1006
Rejestracja: 5 kwietnia 2016, o 22:09

25 maja 2016, o 16:50

Bardzo dobrze, że zaczęłaś sobie radzić. Bardzo ważne jest postrzeganie swojego stanu tu i teraz, nie patrz w dal jak dużo do osiągnięcia Ci jeszcze zostało, a raczej spójrz na sukces, który do tej pory odniosłaś, bo jeśli jest poprawa to będzie ona się ciągnęła i ciągnęła, aż w końcu uzyskasz oczekiwane szczęście. Ile to potrwa? To nie ważne, ważne jest, że jeśli będziesz walczyć to na pewno Ci się powiedzie. Co by więcej nie spamować, witaj :D
Jak szukać objawów bez nakręcania się -> http://www.zaburzeni.pl/viewtopic.php?p=100011#p100011
ODPOWIEDZ