Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Sukces... ale co dalej?

Być może miałeś jakieś nieciekawe przeżycia, traumę i chcesz to z siebie "wyrzucić"?
Albo nie znalazłeś dla siebie odpowiedniego działu i masz ochotę po prostu napisać o sobie?
Możesz to zrobić właśnie tutaj!

Rozmawiamy tu również o naszych możliwych predyspozycjach do zaburzeń, dorastaniu, dzieciństwie itp.
ODPOWIEDZ
ŁukaszŁukasz
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 46
Rejestracja: 15 lutego 2016, o 17:11

16 marca 2016, o 19:34

Cześć Wam wszystkim. Na wstępie - jeżeli jeszcze się odburzasz to powiem tyle - można - mi się udało idąc za radami opisywanymi przez Adminów, ALE nie czytaj tego tematu dalej, bo możesz się zdemotywować Przyjacielu/Przyjaciółko.

Od pewnego czasu mogę powiedzieć że pożegnałem się z nerwicą. Nie mam natrętnych myśli, napadów paniki, lęku, objawów, derealizacji itd. Nie mam, marzyłem o tym i się udało. Wszystko super, ale to co otrzymałem w zamian to... pustka. Tak, okazało się że kiedy zniknęły te wszystkie myśli i objawy pojawiła się jakby nuda, znużenie, poczucie bezsensu. Nie wiem co mam robić ze swoim życiem. Mam spoko pracę, fizyczną i mało ambitną ale dobrze płatną, pewną i na miejscu, Piękną dziewczynę w której jestem zakochany a Ona we mnie... ale czegoś mi brakuje. Każdy dzień jest taki sam, nic się nie zmienia, nie ma perspektyw żeby rozwinąć się w czymkolwiek. Jestem młody, mam parę uzdolnień, nieźle (mam nadzieję :D) wyglądam... i aż mi głupio że żyję jak ostatni "dziad". Zero działania, zero chęci do niczego... Macie jakąś radę jak to pokonać? Jak się wyrwać z tego miejsca w życiu? Stoję w tym miejscu od 4 lat... tyle że przez te 4 lata męczyła mnie nerwica a teraz ona odeszła i nie mam wymówki żeby dalej się opieredzielać. Nie mogę powiedzieć że jestem nieszczęśliwy, ale nie mogę też powiedzieć że jestem szczęśliwy. Nie mam marzeń, nie mam celu, bo nie wiem jak można tak bardzo w coś wierzyć żeby się starać, nie potrafię tak, po prostu nie jestem do tego zdolny... albo tak mi się wydaje?
Pozdrawiam Was mimo wszystko z uśmiechem :)
olszaan
Gość

16 marca 2016, o 19:51

Moje pierwsze skojarzenie to: zdechł Ci pies, jest Ci przykro, bo byłeś do niego przywiązany, ale w sumie wiesz, że był stary i kiedyś w końcu musiał nadejść jego czas. Może Ci być dalej przykro albo możesz zaadoptować nowego psa, dać mu miłość i możecie oboje być ze sobą szczęśliwi. Co mam na myśli? Jakieś zainteresowanie. Może nie znajdziesz go od razu, ale warto może trochę szczęściu pomóc. Na przykład ja po próbie samobójczej też chciałam czegoś takiego dla czego będzie mi się chciało rano chociażby wstawać. Tak, żebym już więcej się na coś takiego nie zdecydowała. I pewnego kolejnego, beznadziejnego dnia, jadąc rano tramwajem do szkoły coś takiego się trafiło. Otóż zepsuł się tramwaj.. Myślę sobie: "No jeszcze tego brakowało, dobijajcie mnie bardziej, taki kawał teraz do szkoły pieszo iść.." Uczę się w szkole w innym mieście, jeździ do mnie tylko jeden tramwaj. No ale miał przyjechać autobus zastępczy, no to czekam i czekam i nagle ktoś wciska mi do ręki ulotkę. "Ludzie, nawet mnie nie denerwujcie". Ale patrzę, nowo otwarta sekcja brazylijskiego jiu-jitsu. Hm.. Kiedyś interesowały mnie sztuki walki, dawniej próbowałam coś z walkami ulicznymi. I myślałam o tej ulotce cały dzień, bardzo bałam się tam pójść, ale w końcu odważyłam się. Tak sobie myślę teraz, że to nie był zwykły przypadek. Zakochałam się w treningach od razu, teraz to moja wielka pasja.
kucyki46
Gość

16 marca 2016, o 20:07

https://youtu.be/ktjMz7c3ke4 "stabilizacja motylka to szpilka" to raz. A drugie, też mi się czasem nie chce, bo mam ochotę poleżeć. No i leżę. A jak mi się znudzi, to jeszcze chwilę na podłodze. A co to znaczy żyć jak dziad? Masz na myśli takie te frendzle co psa potrafią obejść, a zwłaszcza na ogonie? :)
strzelec
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 51
Rejestracja: 13 marca 2016, o 15:01

16 marca 2016, o 21:03

Witaj w klubie ŁukaszŁukasz. Też mam nerwice od 4 lat jestem na finiszu i czuje tą pustkę. To dlatego, że przez tak długi czas mieliśmy nerwice, i jeszcze trochę czasu potrzeba żeby wszystko wróciło do normy. Nasza podświadomość i emocje muszą się ustabilizować. Zapomnieliśmy co to znaczy mieć marzenia i być szczęśliwym. Wkońcu przez cztery lata jedynym celem było to jak się uwolnić od nerwicy i właśnie to skupiało większość uwagi. Moim celem teraz jest pomoc innym i to daje mi satysfakcję i spełnienie. Nie skupiam się już na sobie, w końcu przeciez tak długo to robiłem;-)
Nieważne jak mocno udezasz, ale jak dużo jesteś w stanie znieść i nadal iść do przodu!!! :hercio:
ŁukaszŁukasz
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 46
Rejestracja: 15 lutego 2016, o 17:11

16 marca 2016, o 21:33

olszaan - pragnę żeby coś mnie w życiu końcu "porwało" tak jak Ciebie. Widzisz , ja lubię aktorstwo, naśladowanie głosów, grę na różnych instrumentach, dobry humor i wiele innych rzeczy, więc mógłbym powiedzieć że mam masę zainteresowań, ale co z tego jak zamiast latać i to robić to siedzę i się tu wyżalam? Nie umiem się zmusić.

kucyki46 - dajmy spokój temu "dziadowi"; co do linka - kiedyś już oglądałem i wtedy mnie to motywowało, fajnie się tego słuchało, a teraz? myślę sobie "no wiem, wiem, wiem... i dalej mi się nie chce". Ja wiem że mogę wiele rzeczy zrobić, osiągnąć, ale wydaje mi się to bezsensowne kompletnie (również kiedy patrzę jak inni realizują swoje "cele")

strzelec - więc wiesz o co chodzi :). Powiem Ci że sporo pomagam innym od zawsze, tak mnie wychowano, ale najśmieszniejsze że jeszcze mnie nic dobrego nie spotkało z tej okazji :D także...
Wydaje mi się że mam po prostu ciepło i wygodnie i nie chce mi się wychodzić z gniazdka. Gdyby przeczytała to osoba z 2ką dzieci, pracujaca na 2 etaty żeby zarobić na mieszkanie itd to by dopiero mi powiedziała jaki ja biedny że nie mam co z czasem zrobić... i aż mi wstyd to wszystko pisać, ale to gUpie uczucie dalej pozostaje... :)
Także przepraszam z góry wszystkich którzy mają prawdziwe problemy... podziwiam, ja jestem bierny w stosunku do życia
kucyki46
Gość

16 marca 2016, o 22:00

Łukasz - to jest jak w tej piosence https://www.youtube.com/watch?v=zMad5Wzb5Ow Wszystko ma sens, kiedy się tym dzielisz, a wiesz już jak to jest stracić coś.

Strzelec - prosty i piękny wpis.
WWA
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 191
Rejestracja: 6 lutego 2016, o 14:59

29 marca 2016, o 19:36

Też przechodziłem a może nadal czasami przechodzę przez ten stan. W każdym razie mnie pomogła ta książka:

http://chomikuj.pl/maro.04/Ebooki/Wikto ... 709986.pdf

Generalnie sprowadza się do tego, że podstawę satysfakcji z życia stanowi odpowiednie rozpoznanie stojących przed jednostką zadań i ich realizacja. Dzielą się one na trzy typy:

pracę oraz dokonywanie osiągnięć,
doświadczanie dobra, prawdy, piękna oraz pozytywnych uczuć względem innych ludzi, w szczególności miłości,
dzielne znoszenie nieuniknionego cierpienia.

Każdorazowe podjęcie odpowiedzialności związanej z którymś z powyższych jest źródłem poczucia sensu i satysfakcji z życia.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Logoterapia

Jak już spadły mi lęki, to w myśl powyższego zacząłem wypełniać swoje dni zadaniami (nawet jak mi się nie chce, zmuszam się), np. siłka, bieganie, nauka angola ale nie, że MUSZĘ to robić tylko, że chcę. I serio jak na takim psychicznym luzie, ciężko przepracuje dzień to jestem z siebie mega dumny. Nawet teraz mam przy sobie słówka z angola i się ich uczę i się z tego cieszę, kiedyś to było nie do pomyślenia hehe.

Spróbuj. :)
Bylem juz samobojca, mordercą, schizofrenikiem, chadowcem, gejem, ksiedzem, utracilem sens swojego zycia, mialem raka w tylku I w mozgu, nie kochalem swojej dziewczyny I ona nie kochala mnie, potrzebowalem akceptacji, a teraz mam to wszystko w dupie. :)
ODPOWIEDZ