Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Straszna myśl " nie chce żyć "

Artykuły o samej depresji, stanach depresyjnych, spłyceniu emocjonalnym, depresji w nerwicy.
A także o strachu przed samą depresją.
Regulamin forum
Uwaga! Attention! Achtung! 注意广告!
Ten dział poświęcony jest materiałom forumowym, służą one "do odczytu" czyli nabywania informacji i ewentualnie komentarza. Nie opisuj tu swojej historii, objawów i nie zadawaj pytań o zaburzenia.
Jeśli masz taką potrzebę przejdź na stronę główną forum - Kliknij - do sekcji FORUM DYSKUSYJNE, tam masz dostępnych wiele działów do rozmów, pytań itp.
AgataAgata
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 171
Rejestracja: 25 listopada 2021, o 07:46

25 listopada 2021, o 08:21

Witam. W 2009 roku we wrześniu po grupie jelitowej i wymiotach strasznie bolało mnie w głowie. Wkrecilam sobie wtedy, że coś mi się z głową stało. Dostałam zawrotów głowy, źle widziałam,mdłości itd. skończyło się lataniem po lekarzach , wkręcaniem sobie raka. Rezonans itd wszystko dobrze. Dostałam tak silnych lęków cały czas, że nie byłam wstanie nic robić, nawet oglądać TV. Niczym nie umiałam się zająć. Nie mogłam komplete spać ani w nocy ani w dzień.Poszłam do psychiatry. Po 10 min w gabinecie dostałam lek escitil. Po 3 tabletkach chodziłam po ścianach . I biegałam na około stołu bo nie mogłam usiedzieć a lęki i wszystko się nasiliło. Poszłam spowrotem do lekarza a on powiedział, że to dziwne i nie możliwe i brać dalej. Tak się zawiodłam. Dostałam lęku do tego lekarza . Że nawet z koleżanką która mnie tam zawiozła, nie mogłam się spotykać bo kojarzyła mi się z lękiem przed tym lekarzem. Czytałam dużo, wasze forum mnie uspakajało mnie , pocieszenia mamy i męża że to nerwica też ale na chwile. Czytałam dużo o psychoterapiach więc się na nią wybrałam. Niestety czułam się źle w otoczeniu tej psychoterapeutki, a po każdym wyjściu czułam się gorzej. Na każdy spotkaniu naciskała na psychiatrę i leki żeby brać. A ja po tej sytuacji tak bardzo bałam się leków i lekarzy. Zrezygnowałam z niej. Niestety nadal tak cierpiałam. Jedynie tabletki ziołowe i dziurawiec, melatonina pozwoliły mi już spać. Reszta nadal była, lęki ciągle , zamartwianie , obcość w domu, droga , członkowie rodziny. Poszłam więc do innej psychiatry. Bardzo fajna , najpierw dała na badania i psychoterapię na NFZ. Pani psychoterapeutka stwierdziła że nie wiadomo czy jest wogole dla mnie leczenia. To co mi jest !? Pomyślałam..nadal się męczyłam i zaczęły się nieszczęsne teleporady. Przez tel powiedziałam lekarce na następnej wizycie co i jak i dała mi zoloft. Po 4 dniach brania dostałam myśli, Że nie wytrzymam i zaraz sobie cos zrobię. Do lekarza się nie dostalam. Bo poszła na jakiś urlop i będzie za 30dni. Koszmar. Znowu rzuciłam leki. Zawzięłam się w sobie, zioła i nowa psychoterapeutka prywatnie. Super kobieta. Od 1 spotkania mialam nadzieję na wyjście z tego bagna. I tak chodziła od czerwca. W wakacje nad morzem leżałam na plaży , mąż w wodzie z dziećmi, a ja leżąc na piasku z myślami " nie dam rady , nie chce żyć" i że mam depresję. Miałam w ten dzień psychoterapię online. Psychoterapeutka powiedziała że nie mam żadnej depresji itd. Jak ręką odjął. Myśli odeszły i czułam się w 50% lepiej. Wróciłam. Jeszcze nadal były lęki ale dawałam rady z dziećmi siąść do zadań online które wtedy jeszcze były tylko wysyłane. Zajmowało mi to głowę. Myśli typu ' nie chce żyć, nie dam rady , jaki sens ma życie, znowu to samo, jaki sens ma że wyjdę z domu " powoli mijały. Mówiłam psychoterapeutce, że one chyba były lękowe bo lęki się zmniejszają i one też odchodzą.. poszłam w październiku do pracy. Niestety praca super ale szef jakiś nie normalny więc zwolnilam się w lutym za namową męża. Bo stresy nie były mi potrzebne dodatkowe. Było coraz lepiej. Od wiosny tego roku rewelacja. Czyli po roku terapi było super i już myślałam czy nie zmniejszyć częstotliwość terapi. Czułam się zdrowa. Nagle we wrześniu tego roku. Dostałam wzdęć silnych, później zaparć itd. poszłam do lekarza i pierw mnie leczyli potem już któraś lekarka stwierdziła, że może kolonoskopię i już obserwowałam swój organizm. Wkrecilam sobie raka jelit. Mój lekarz dał mi antybiotyki na jelita. Po nich nagle zaczęło mi się robić w kółko słabo. Pojechałam do szpitala niestety mnie nie przyjęto. Wezwałam karetkę stwierdzili że nic nie widzą. A wracałam z mężem z innej miejscowości. Mówię jedz do nas na szpital bo ciągle mi słabo. I czuję że mdleje. I że umrę. Zresztą w całej chorobie jelit też lęk, że umrę. Pojechaliśmy. Pół dnia w szpitalu. Badania krwi nic nie wykazały i odprawiono mnie do domu a nadal robiło mi się słabo. Poszła. Do lekarza rodzinnego i stwierdził, że ten antybiotyk nie mógł tego zrobić, ale w ulotce to było. Że to nerwica. Uspokoilam się. Ale nagle zaczęły pojawiać się lęki. Znowu nie mogę ugotować , posprzątać, na niczym się skupić , załatwić żadnych spraw, i znowu lęk, że to depresja. Znowu pojawiają się nagle myśli, że nie chce żyć i wtedy silny lęk. Aż mnie trzęsie. Rano się zmuszam, żeby wstać, wyprawić dzieci do szkoły. Trzęsę się z lęków. Gotuję na siłę. Prawie nic nie sprzątam bo ciągle mam lęk i nie wiem przed czym. Czasami wybudzam się w nocy ale zasypiam. Czasem mam koszmary, które trzymają mnie cały dzień. Doszła znowu te uczucie obcości..znowu żyje lękiem, że mam depresje. Na terapię nadal chodzę od tego 1.5 roku. Po terapiach nie jest lepiej jak kiedyś. Nie wiem czy trzeba czasu bo zaczęło się na nowo. Ale najbardziej przerażają mnie myśli, że patrze za okno i myśl i jaki to ma sens, po co wszystko. Idę gdzieś to myśl , że jaki to ma sens. Pójdę wrócę i zaś to samo. Nie umiem siedziec sama w domu. Uciekam do babci jak maz w pracy a dzieci w szkole. Boje się być sama z tymi lękami i myślami w domu. Dziś w nocy o 3 obudziłam się z myślą po co ci życie, nie chcesz żyć. I dostałam tak silnych leków i płaczu,że mąż mnie przytulał..mówię mu czemu te myśli. Skąd ta choroba, boje się jej, nie chce jej. Chce znowu cieszyć się życiem..i ciągle boje się że to myśli samobójcze i że coś sobie zrobię 😕
morphifry
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 211
Rejestracja: 13 lipca 2015, o 00:52

25 listopada 2021, o 11:42

Ja tez mam lek przed depresja, tez mam takie egzystencjalne mysli i o bezsensie zycia i wszystkiego, ale wiem ze to nie depresja bo te mysli sa bardzo lekowe… I tez mam takie mysli, ze codziennie to samo itd
Tylko ja mam tez dd wiec duzo rzeczy jest z tym powiazana
Ciezko jest nie zyc tym tematem kiedy mysli atakuja od samego przebudzenia, ale chyba to trzeba wlasnie robic, zajac sie zyciem na zewnatrz a nie tylko w swojej glowie
Tylko jak to zrobic :(
mario546
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1159
Rejestracja: 25 października 2018, o 23:15

25 listopada 2021, o 11:48

To są myśli natretne, nie można ich bać się podobnie mam. Skupiając się na tu i teraz i zajmując się życiem. Nie można ich analizować. One wynikają ze stanu zagrożenia.
mario546
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1159
Rejestracja: 25 października 2018, o 23:15

25 listopada 2021, o 12:10

AgataAgata pisze:
25 listopada 2021, o 08:21
Witam. W 2009 roku we wrześniu po grupie jelitowej i wymiotach strasznie bolało mnie w głowie. Wkrecilam sobie wtedy, że coś mi się z głową stało. Dostałam zawrotów głowy, źle widziałam,mdłości itd. skończyło się lataniem po lekarzach , wkręcaniem sobie raka. Rezonans itd wszystko dobrze. Dostałam tak silnych lęków cały czas, że nie byłam wstanie nic robić, nawet oglądać TV. Niczym nie umiałam się zająć. Nie mogłam komplete spać ani w nocy ani w dzień.Poszłam do psychiatry. Po 10 min w gabinecie dostałam lek escitil. Po 3 tabletkach chodziłam po ścianach . I biegałam na około stołu bo nie mogłam usiedzieć a lęki i wszystko się nasiliło. Poszłam spowrotem do lekarza a on powiedział, że to dziwne i nie możliwe i brać dalej. Tak się zawiodłam. Dostałam lęku do tego lekarza . Że nawet z koleżanką która mnie tam zawiozła, nie mogłam się spotykać bo kojarzyła mi się z lękiem przed tym lekarzem. Czytałam dużo, wasze forum mnie uspakajało mnie , pocieszenia mamy i męża że to nerwica też ale na chwile. Czytałam dużo o psychoterapiach więc się na nią wybrałam. Niestety czułam się źle w otoczeniu tej psychoterapeutki, a po każdym wyjściu czułam się gorzej. Na każdy spotkaniu naciskała na psychiatrę i leki żeby brać. A ja po tej sytuacji tak bardzo bałam się leków i lekarzy. Zrezygnowałam z niej. Niestety nadal tak cierpiałam. Jedynie tabletki ziołowe i dziurawiec, melatonina pozwoliły mi już spać. Reszta nadal była, lęki ciągle , zamartwianie , obcość w domu, droga , członkowie rodziny. Poszłam więc do innej psychiatry. Bardzo fajna , najpierw dała na badania i psychoterapię na NFZ. Pani psychoterapeutka stwierdziła że nie wiadomo czy jest wogole dla mnie leczenia. To co mi jest !? Pomyślałam..nadal się męczyłam i zaczęły się nieszczęsne teleporady. Przez tel powiedziałam lekarce na następnej wizycie co i jak i dała mi zoloft. Po 4 dniach brania dostałam myśli, Że nie wytrzymam i zaraz sobie cos zrobię. Do lekarza się nie dostalam. Bo poszła na jakiś urlop i będzie za 30dni. Koszmar. Znowu rzuciłam leki. Zawzięłam się w sobie, zioła i nowa psychoterapeutka prywatnie. Super kobieta. Od 1 spotkania mialam nadzieję na wyjście z tego bagna. I tak chodziła od czerwca. W wakacje nad morzem leżałam na plaży , mąż w wodzie z dziećmi, a ja leżąc na piasku z myślami " nie dam rady , nie chce żyć" i że mam depresję. Miałam w ten dzień psychoterapię online. Psychoterapeutka powiedziała że nie mam żadnej depresji itd. Jak ręką odjął. Myśli odeszły i czułam się w 50% lepiej. Wróciłam. Jeszcze nadal były lęki ale dawałam rady z dziećmi siąść do zadań online które wtedy jeszcze były tylko wysyłane. Zajmowało mi to głowę. Myśli typu ' nie chce żyć, nie dam rady , jaki sens ma życie, znowu to samo, jaki sens ma że wyjdę z domu " powoli mijały. Mówiłam psychoterapeutce, że one chyba były lękowe bo lęki się zmniejszają i one też odchodzą.. poszłam w październiku do pracy. Niestety praca super ale szef jakiś nie normalny więc zwolnilam się w lutym za namową męża. Bo stresy nie były mi potrzebne dodatkowe. Było coraz lepiej. Od wiosny tego roku rewelacja. Czyli po roku terapi było super i już myślałam czy nie zmniejszyć częstotliwość terapi. Czułam się zdrowa. Nagle we wrześniu tego roku. Dostałam wzdęć silnych, później zaparć itd. poszłam do lekarza i pierw mnie leczyli potem już któraś lekarka stwierdziła, że może kolonoskopię i już obserwowałam swój organizm. Wkrecilam sobie raka jelit. Mój lekarz dał mi antybiotyki na jelita. Po nich nagle zaczęło mi się robić w kółko słabo. Pojechałam do szpitala niestety mnie nie przyjęto. Wezwałam karetkę stwierdzili że nic nie widzą. A wracałam z mężem z innej miejscowości. Mówię jedz do nas na szpital bo ciągle mi słabo. I czuję że mdleje. I że umrę. Zresztą w całej chorobie jelit też lęk, że umrę. Pojechaliśmy. Pół dnia w szpitalu. Badania krwi nic nie wykazały i odprawiono mnie do domu a nadal robiło mi się słabo. Poszła. Do lekarza rodzinnego i stwierdził, że ten antybiotyk nie mógł tego zrobić, ale w ulotce to było. Że to nerwica. Uspokoilam się. Ale nagle zaczęły pojawiać się lęki. Znowu nie mogę ugotować , posprzątać, na niczym się skupić , załatwić żadnych spraw, i znowu lęk, że to depresja. Znowu pojawiają się nagle myśli, że nie chce żyć i wtedy silny lęk. Aż mnie trzęsie. Rano się zmuszam, żeby wstać, wyprawić dzieci do szkoły. Trzęsę się z lęków. Gotuję na siłę. Prawie nic nie sprzątam bo ciągle mam lęk i nie wiem przed czym. Czasami wybudzam się w nocy ale zasypiam. Czasem mam koszmary, które trzymają mnie cały dzień. Doszła znowu te uczucie obcości..znowu żyje lękiem, że mam depresje. Na terapię nadal chodzę od tego 1.5 roku. Po terapiach nie jest lepiej jak kiedyś. Nie wiem czy trzeba czasu bo zaczęło się na nowo. Ale najbardziej przerażają mnie myśli, że patrze za okno i myśl i jaki to ma sens, po co wszystko. Idę gdzieś to myśl , że jaki to ma sens. Pójdę wrócę i zaś to samo. Nie umiem siedziec sama w domu. Uciekam do babci jak maz w pracy a dzieci w szkole. Boje się być sama z tymi lękami i myślami w domu. Dziś w nocy o 3 obudziłam się z myślą po co ci życie, nie chcesz żyć. I dostałam tak silnych leków i płaczu,że mąż mnie przytulał..mówię mu czemu te myśli. Skąd ta choroba, boje się jej, nie chce jej. Chce znowu cieszyć się życiem..i ciągle boje się że to myśli samobójcze i że coś sobie zrobię 😕
Hej. To typowe myśli straszaki w stanie zagrożenia, musisz mieć dystans do nich, że wynikają ze stanu zagrożenia.
AgataAgata
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 171
Rejestracja: 25 listopada 2021, o 07:46

26 listopada 2021, o 17:41

Jak to dobrze, że jesteście i to forum. Że można gdzieś krótko mówiąc poczuć ukojenie.
Zła jestem na siebie,że udało mi się podobne objawy pokonać po roku i mówiłam sobie , że jak to wróci to będę wiedziała, że to przejdzie. A teraz zwyczajnie przy drugim nawrocie choroby jestem w takim samym punkcie jak przy pierwszym, czyli przerażona, że to już nie minie. 🤦 Zachowuję się jak takie małe bezbronne dziecko. Nawet próbując wykonywać normalne czynności domowe dostaje myśli nie dasz rady. I totalny lęk. I wycofuje się.
AgataAgata
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 171
Rejestracja: 25 listopada 2021, o 07:46

27 listopada 2021, o 08:23

Dziśvl też od rana nie mogę ulezec w łóżku a za razem nie mogę wstać bo tak trzęsą mnie lęki i ciągle myśli co przysnę mnie wybudzają, że nie chcesz żyć, po ci ci życie i cała się trzęsę. I zaraz myśl czy to napewno nie depresja. Czy ja naprawdę nie chce już żyć ? 😥
AgataAgata
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 171
Rejestracja: 25 listopada 2021, o 07:46

27 listopada 2021, o 10:28

mario546 pisze:
25 listopada 2021, o 11:48
To są myśli natretne, nie można ich bać się podobnie mam. Skupiając się na tu i teraz i zajmując się życiem. Nie można ich analizować. One wynikają ze stanu zagrożenia.
Ale czy to normalne że te myśli wyskakują poza naszą świadomością nawet wybudzają. Śpię i nagle budzi mnie myśl, nie chcesz żyć,po co ci życie. I wtedy zaczynam się tak strasznie trzęś z lęków i już nie mogę tych leków pokonać. Czuję się jak zaszczute zwierzę i analizuje skąd te myśli. A może one już nie przejdą
A może ja naprawdę już nie chce żyć i dlatego one przychodzą. Poprostu głowę mi rozsadza i myśleniu skąd ta myśl. I o tym czy z tego można wyjść 😥
mario546
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1159
Rejestracja: 25 października 2018, o 23:15

28 listopada 2021, o 00:03

AgataAgata pisze:
27 listopada 2021, o 10:28
mario546 pisze:
25 listopada 2021, o 11:48
To są myśli natretne, nie można ich bać się podobnie mam. Skupiając się na tu i teraz i zajmując się życiem. Nie można ich analizować. One wynikają ze stanu zagrożenia.
Ale czy to normalne że te myśli wyskakują poza naszą świadomością nawet wybudzają. Śpię i nagle budzi mnie myśl, nie chcesz żyć,po co ci życie. I wtedy zaczynam się tak strasznie trzęś z lęków i już nie mogę tych leków pokonać. Czuję się jak zaszczute zwierzę i analizuje skąd te myśli. A może one już nie przejdą
A może ja naprawdę już nie chce żyć i dlatego one przychodzą. Poprostu głowę mi rozsadza i myśleniu skąd ta myśl. I o tym czy z tego można wyjść 😥
Typowe myśli egzystencjalne, nie można w nie wierzyć. Myśl to nie czyn.
AgataAgata
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 171
Rejestracja: 25 listopada 2021, o 07:46

16 grudnia 2021, o 10:10

Typowe myśli egzystencjalne, nie można w nie wierzyć. Myśl to nie czyn.
[/quote]

Może zadaje głupie pytanie. Ale skąd mogę wiedzieć , że to napewno tylko myśli. Że myśl, że nie chce już żyć i nie dam rady nie są prawdziwe ? 🙁 Zaczynam się bać, że może faktycznie przerosło mnie życie i już nie chce żyć dlatego te myśli. Że te myśli są prawdziwe. Jestem jak w amoku. Nie potrafię się z tego wyrwać. Ciągle że nie wytrzymam i straszny lęk . Sama nie wiem w sumie czego nie umie wytrzymać. Pierw myślałam , że tej choroby, tych lęków. A teraz zaczynam sobie mówić, a może ja mam lęki bo już nie chce żyć a na siłę żyje. Czuję że już od tego wariuje.
Co kolwiek chce zrobić to myśl nie dasz rady. I rozmyślam czy nie dam rady bo mam deiresje i nie mam sił czy to przez myśl lękową. Ale jak mam cos zrobić to myśl nie daj rady i nagle lęk. I myślę z jakiej przyczyny pojawia się wtedy lęk. Kiedyś jak robiłam urodziny u nagle czułam, że już jestem zmęczona to łapały mnie te lęki, że nie daje rady. U ciągle to rozkminiam. To wtedy nie chciało mi się już tego robić i robiłam coś na siłę i łapały mnie lęki że nie dam rady bo nie chciałam tego robić. To może teraz też nie chce tego robić i przez to te lęki. Więc może to jednak depresja 😥
mario546
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1159
Rejestracja: 25 października 2018, o 23:15

16 grudnia 2021, o 11:09

AgataAgata pisze:
27 listopada 2021, o 10:28
mario546 pisze:
25 listopada 2021, o 11:48
To są myśli natretne, nie można ich bać się podobnie mam. Skupiając się na tu i teraz i zajmując się życiem. Nie można ich analizować. One wynikają ze stanu zagrożenia.
Ale czy to normalne że te myśli wyskakują poza naszą świadomością nawet wybudzają. Śpię i nagle budzi mnie myśl, nie chcesz żyć,po co ci życie. I wtedy zaczynam się tak strasznie trzęś z lęków i już nie mogę tych leków pokonać. Czuję się jak zaszczute zwierzę i analizuje skąd te myśli. A może one już nie przejdą
A może ja naprawdę już nie chce żyć i dlatego one przychodzą. Poprostu głowę mi rozsadza i myśleniu skąd ta myśl. I o tym czy z tego można wyjść 😥
Tak typowe myśli lękowe.To typowe przemęczenie umysłu problemami w życiu. Skup się na tych problemach. Umysł sam wróci do równowagi, tylko nie strasz umysłu. Chcesz żyć, olewaj te myśli, straszaki. Nie czytaj o depresji, masz lek przed depresją. Boisz się depresji bo kojarzy się z takimi myślami.
morphifry
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 211
Rejestracja: 13 lipca 2015, o 00:52

16 grudnia 2021, o 12:13

mario546 pisze:
16 grudnia 2021, o 11:09
AgataAgata pisze:
27 listopada 2021, o 10:28
mario546 pisze:
25 listopada 2021, o 11:48
To są myśli natretne, nie można ich bać się podobnie mam. Skupiając się na tu i teraz i zajmując się życiem. Nie można ich analizować. One wynikają ze stanu zagrożenia.
Ale czy to normalne że te myśli wyskakują poza naszą świadomością nawet wybudzają. Śpię i nagle budzi mnie myśl, nie chcesz żyć,po co ci życie. I wtedy zaczynam się tak strasznie trzęś z lęków i już nie mogę tych leków pokonać. Czuję się jak zaszczute zwierzę i analizuje skąd te myśli. A może one już nie przejdą
A może ja naprawdę już nie chce żyć i dlatego one przychodzą. Poprostu głowę mi rozsadza i myśleniu skąd ta myśl. I o tym czy z tego można wyjść 😥
Tak typowe myśli lękowe.To typowe przemęczenie umysłu problemami w życiu. Skup się na tych problemach. Umysł sam wróci do równowagi, tylko nie strasz umysłu. Chcesz żyć, olewaj te myśli, straszaki. Nie czytaj o depresji, masz lek przed depresją. Boisz się depresji bo kojarzy się z takimi myślami.
A jeśli jest sytuacja że „przypomina mi się nagle” że żyję i wtedy czuję też taki lęk, smutek, cierpienie itd to to też oznacza, że to po prostu nerwicowe myśli i to nie prawda że nie chcę żyć? Bo mam właśnie identyczny problem i czasami nie tylko zawierzam tym myślom ale też emocjom. Bo skoro najpierw pomyślałam o tym że żyję, istnieję, jako taki fakt, a z tego powodu lęk i smutek, to zaczynam wierzyć że może naprawdę nie chcę żyć
mario546
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1159
Rejestracja: 25 października 2018, o 23:15

16 grudnia 2021, o 12:23

morphifry pisze:
16 grudnia 2021, o 12:13
mario546 pisze:
16 grudnia 2021, o 11:09
AgataAgata pisze:
27 listopada 2021, o 10:28


Ale czy to normalne że te myśli wyskakują poza naszą świadomością nawet wybudzają. Śpię i nagle budzi mnie myśl, nie chcesz żyć,po co ci życie. I wtedy zaczynam się tak strasznie trzęś z lęków i już nie mogę tych leków pokonać. Czuję się jak zaszczute zwierzę i analizuje skąd te myśli. A może one już nie przejdą
A może ja naprawdę już nie chce żyć i dlatego one przychodzą. Poprostu głowę mi rozsadza i myśleniu skąd ta myśl. I o tym czy z tego można wyjść 😥
Tak typowe myśli lękowe.To typowe przemęczenie umysłu problemami w życiu. Skup się na tych problemach. Umysł sam wróci do równowagi, tylko nie strasz umysłu. Chcesz żyć, olewaj te myśli, straszaki. Nie czytaj o depresji, masz lek przed depresją. Boisz się depresji bo kojarzy się z takimi myślami.
A jeśli jest sytuacja że „przypomina mi się nagle” że żyję i wtedy czuję też taki lęk, smutek, cierpienie itd to to też oznacza, że to po prostu nerwicowe myśli i to nie prawda że nie chcę żyć? Bo mam właśnie identyczny problem i czasami nie tylko zawierzam tym myślom ale też emocjom. Bo skoro najpierw pomyślałam o tym że żyję, istnieję, jako taki fakt, a z tego powodu lęk i smutek, to zaczynam wierzyć że może naprawdę nie chcę żyć
Masz adekwatne emocje olewaj je, zaakceptuj je że będą przez jakiś czas.
morphifry
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 211
Rejestracja: 13 lipca 2015, o 00:52

16 grudnia 2021, o 13:12

mario546 pisze:
16 grudnia 2021, o 12:23
morphifry pisze:
16 grudnia 2021, o 12:13
mario546 pisze:
16 grudnia 2021, o 11:09

Tak typowe myśli lękowe.To typowe przemęczenie umysłu problemami w życiu. Skup się na tych problemach. Umysł sam wróci do równowagi, tylko nie strasz umysłu. Chcesz żyć, olewaj te myśli, straszaki. Nie czytaj o depresji, masz lek przed depresją. Boisz się depresji bo kojarzy się z takimi myślami.
A jeśli jest sytuacja że „przypomina mi się nagle” że żyję i wtedy czuję też taki lęk, smutek, cierpienie itd to to też oznacza, że to po prostu nerwicowe myśli i to nie prawda że nie chcę żyć? Bo mam właśnie identyczny problem i czasami nie tylko zawierzam tym myślom ale też emocjom. Bo skoro najpierw pomyślałam o tym że żyję, istnieję, jako taki fakt, a z tego powodu lęk i smutek, to zaczynam wierzyć że może naprawdę nie chcę żyć
Masz adekwatne emocje olewaj je, zaakceptuj je że będą przez jakiś czas.
Mam je już od 5 miesięcy :(
mario546
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1159
Rejestracja: 25 października 2018, o 23:15

16 grudnia 2021, o 13:29

morphifry pisze:
16 grudnia 2021, o 13:12
mario546 pisze:
16 grudnia 2021, o 12:23
morphifry pisze:
16 grudnia 2021, o 12:13


A jeśli jest sytuacja że „przypomina mi się nagle” że żyję i wtedy czuję też taki lęk, smutek, cierpienie itd to to też oznacza, że to po prostu nerwicowe myśli i to nie prawda że nie chcę żyć? Bo mam właśnie identyczny problem i czasami nie tylko zawierzam tym myślom ale też emocjom. Bo skoro najpierw pomyślałam o tym że żyję, istnieję, jako taki fakt, a z tego powodu lęk i smutek, to zaczynam wierzyć że może naprawdę nie chcę żyć
Masz adekwatne emocje olewaj je, zaakceptuj je że będą przez jakiś czas.
Mam je już od 5 miesięcy :(
Zacznij od dystansu i obniżaj wartość myślom lekowym.
Awatar użytkownika
grzeslaw
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 185
Rejestracja: 17 czerwca 2018, o 11:27

19 grudnia 2021, o 13:02

AgataAgata pisze:
16 grudnia 2021, o 10:10

Może zadaje głupie pytanie. Ale skąd mogę wiedzieć , że to napewno tylko myśli. Że myśl, że nie chce już żyć i nie dam rady nie są prawdziwe ? 🙁 Zaczynam się bać, że może faktycznie przerosło mnie życie i już nie chce żyć dlatego te myśli. Że te myśli są prawdziwe. Jestem jak w amoku. Nie potrafię się z tego wyrwać. Ciągle że nie wytrzymam i straszny lęk . Sama nie wiem w sumie czego nie umie wytrzymać. Pierw myślałam , że tej choroby, tych lęków. A teraz zaczynam sobie mówić, a może ja mam lęki bo już nie chce żyć a na siłę żyje. Czuję że już od tego wariuje.
To są tylko myśli i one nie są prawdziwe ze względu na to, że to tylko myśli :D Sama myśl czy emocja nie kreują rzeczywistości. Myśli czy emocje nie mają takiej władzy, to jest błędne założenie.
Możesz myśleć, że umrzesz za pięć sekund i to nie sprawi że umrzesz za pięć sekund.
Możesz pomyśleć sobie, że świat się skończy jutro i to nie sprawi, że się skończy.
Tyle razy ile w życiu byłaś zaskoczona, tyle razy Twoje myśli totalnie rozjechały się z rzeczywistością bo stało się coś o czym nie pomyślałaś.

Z własnego doświadczenia (i ludzi na tym forum) widzę, że to jest ważne by sobie uświadomić że myśli nie mają mocy sprawczej, natomiast to nie spowoduje, że skończy się lęk, nie mamy takiego wpływu na emocje. Dlatego warto ryzykować, mieć odpowiednie nastawienie na przekór lękowi, aby pokazywać swoim emocjom i przekonywać je do prawdy, że myśl to nie rzeczywistość.
ODPOWIEDZ