Witam. Jest to mój pierwszy post na tym forum.
Postanowiłam opisac co mi ostatnio sie przytrafiło...

i za bardzo nie wiem co mam z tym zrobić..
w ostatnią niedzielę z kilkoma osobami wybrałam się na spacer do lasu, pogoda piękna,żartowaliśmy, rozmawialiśmy itp..
Gdy weszłam w głąb lasu poczułam że rozbolała mnie głowa...wszyscy rozmawiali a ja się skupiłam na tym bólu z jednej strony..zaczęłam ciężko oddychać.bolała mnie klatka piersiowa..bałam się że zaraz umrę? że stracę przytomność,jak o tym pomyślałam.. było jeszcze gorzej..walczyłam sama ze sobą,chciałam popatrzeć dookoła odwrócić uwagę (swoją własną) a wtedy las wydał mi się taki nierealny..jak by wszystko co mnie otacza mnie nie dotyczyło-kurde ale to brzmi:) (mam już sobie szyć kaftan?) myślałam o tym by się położyć na ziemi..bo tak jak bym traciła przytomność...zaczęłam podskakiwać i wrzeszczeć " wyjdźmy stąd bo ja zemdleje" to popatrzeli na mnie jak na histeryczkę..i powiedzieli "weź sobie nie wymyślaj"-zaśmiałam się razem z nimi.nie chciałam reszcie psuć spaceru..trochę puściło..ale całą godzinę chodzenia bałam się że to wróci czułam niepokój..marzyłam by być w domu..gdy wróciłam to położyłam się spać,byłam wyczerpana..nie wiem czy psychicznie czy fizycznie (a nikt mnie nie rozumiał...myśleli że sobie coś wkręcam)
Poczytałam w internecie (wczoraj) i tak z fobii których raczej nie mam..przekierował mnie link na panikę, lęk paniczny itd...natrafiłam tu..czytając objawy wszystko się zgadzało..przyszło to cholerstwo znikąd..tak sobie zaatakowało..
Przypomniałam sobie że w listopadzie/październiku 2010 gdy byłam z dziećmi w lesie to pierwszy raz mnie to dopadło, nie było przyjemnie bo bałam się że jeśli stracę przytomność to dzieci się przestraszą i biegłam z nimi z tego lasu (walcząc sama ze sobą że muszę z tego lasu wyjść bo dzieci małe nie będą wiedziały co zrobić)..gdy wyszłam to puściło..,ale nie zwróciłam uwagi na ten atak(myślałam ze świeże powietrze dotleniona jestem mocno:),aczkolwiek było tak nasilone jak to ostatnio.No i dwa razy miałam takie mini ataki że kręci mi się w głowie i ciężko oddycha ale trwały 2-3 minutki..raz u teściowej w domu,i raz jak szłam po córkę na przystanek..kurde to jest okropne

Najgorsze jest to że teraz wiedząc co to jest boje się wyjść nawet po córkę na przystanek a za kierownice to ja chyba nie wsiądę więcej.

mam 25 lat,czytałam ze to pierwszy raz wystepuje między 18 a 28 rokiem życia..Jak teraz tak jest to co będzie dalej? to się leczy? Czytałam ze najpierw trzeba wykluczyć tarczyce itp..i po świętach wielkanocnych zrobię usg..kurcze..nie chce tak żyć.