wikatoria1708 pisze:Wstałam rano i już się źle czułam.Przyduszało mnie,nie mogłam nabrać oddechu a potem dołączyły się zawroty i spanikowałam

Znowu trzęsące ręce i ten cholerny lęk.Do tego jeszcze straszna senność.Próbowałam to zgonić na pogodę ale nie wyszło.Normalnie ryczeć mi się chce.Mam nadzieję,że jutro będzie lepiej

Wkatoria, to na pewno pogoda. Jesteś meteopatą? Ja jestem i reaguję na każdą zmianę pogody, a w naszym klimacie to oznacza prawie codziennie

na czele z tymi patologicznymi migrenami, które mnie wyłączają z życia, dając dodatkowy powód do lęku. Mój internista i ginekolog zawsze pytają co się zmieni w pogodzie
Ja dziś rano wstałam w kiepskiej formie z jakims lękiem, ciężko mi się oddychało i od razu ciśnieniomierz: 100/65 i puls 63.. Od razu mała panika, że umrę

, ale wszystko przeżyłam sama i nikomu nie powiedziałam i nie pokazałam nic.. Zabrałam się za dokładne szorowanie kuchni, którą i tak mam czystą

, ale wytarłam wszystkie pólki, zakamarki i kąty

.
Od wczoraj męczy mnie też taki ból z lewej strony pod żebrami. Nie jest to w miejscu serca, ale zdecydowanie bardziej w lewo. Mam nadzieję, że to jakiś nerwoból, ale sprawdzać nie będę

Ciężko mi się też oddycha i czuję też ukłucia w środku klatki, ale to może jednak każdy odczuwa tylko nie zwraca na to uwagi i jest to prawidłowe?
Mąż pojechał na małe zakupy, zaraz wróci i zrobi obiad, a jutro fru wylatuje i znowu go nie będzie przez jakieś dwanaście dni

a ja już truchleję na sama myśl co będzie jak dostanę ataku paniki?

Może atak paniki to jakoś przezyję, ale boje się o to serce, jakiś zawał, albo wylew, albo zemdlenie

a w domu ze mną dwójka dzieci i stary, niedołężny pies.. Czasami się zastanawiam czy moja dziewięcioletnia córka byłaby w stanie zadzwonić na pogotowie albo do kogoś, żeby uratować umierającą matkę
-- 12 marca 2011, o 14:28 --
Olinka_2007 pisze:Dzięki dziewczyny

Byliśmy mamy skierowanie do kardiologa, ale kolejka taka, że szok.Termin maj i to nic, ze ma napisane pilne. W poniedziałek będe go rejestrować prywatnie. Szkoda, ze kardiolog mojego synka wyjechał

Rafal po tych lekach czuje się dziwnie, zawsze miał takie silne uderzenia serca, a te leki uspokoiły serce i biedak nie może się przyzwyczaić. Zamówiłam ciśnieniomierz, wczoraj byłam u sąsiadki mu mierzyć i miał ok. U lekarza też miał ok. A ja w alkoholizm popadnę wczoraj i przedwczoraj po butelce wina...
Jakoś tak mnie myśli nie nachodzą na szczęście. Tzn nachodzą ale jakoś się w nie nie wgłebiam.
Olinko, bo to jest prawidłowa reakcja organizmu: jak się pozornie nic nie dzieje, to żyjemy swoimi lękami, paniką, albo depresją, a w chwili tzw. zagrożenia realnego, tragedii, wypadków, mózg skupia się właśnie na tym i okazuje się, że potrafimy jednak w miarę normalnie funkcjonować..
Ja z Agnieszką na tym forum mamy obsesję mierzenia sobie ciągle ciśnienia

. Obyś nie popadła w ten sam nałóg
Pozdrawiam Cię i mam nadzieję, że unormują się sprawy zdrowotne Twojego Rafała. Jak przeczytałam co się stało, to ogarnął mnie dziki wstyd, że tu człowiek chory na serce i stwierdzono to poprzez badanie, a ja sobie coś ciągle wymyślam
