Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

strach przed dorosłym życiem

Być może masz jakąś kwestię do poruszenia związaną z nerwicą i lękiem?
A nie wiesz w który powyższy dział dodać temat, bo choćby pasuje to do każdej nerwicy?
Zrób to w takim razie tutaj.
Dział ten zawiera różne tematy, sprawy, wydarzenia w życiu związane z nerwicą i lękiem.
Nelia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 275
Rejestracja: 7 października 2015, o 18:10

10 stycznia 2016, o 14:33

Cześć Wam.
Niedługo planuje przeprowadzić się do partnera. To bedzie pierwsza wyprowadzka w moim życiu bo od urodzenia mieszkam w domu rodzinnym. Duża i stresująca dla mnie zmiana. Ale tak na prawdę nie boję się tylko samej przeprowadzki. Wraz z myślą o opuszczeniu rodzinnego gniazdka pojawił się lęk przed moim doroslym życiem. Boje się monotonii. Ze teraz juz czeka mnie tylko praca, dom, obowiązki. Pracuje od 21 roku życia więc to nie jest dla mnie nowosc. Ale teraz juz zacznie sie nowy etap, nowy rozdział. Zdaje sobie sprawe ze czas przeciac pępowine i życ własnym życiem, jasne. Ale wiecie co mnie wkurza najbardziej? Że ja to tak przezywam. Ze jest mi zajebiscie smutno z tego powodu. nie ciesze sie tym. Boje sie ze nie bede szczesliwa. Mam wspanialego partnera, cudownych rodziców a we mnie jest masa lęków i obaw, az chce mi sie plakac. Chcialabym oddac wszystko zeby miec teraz 20 lat i byc na poczatku studiów, wyjechac gdzies, zyc beztrosko. Ja ten okres spedzilam dosc przykro bo bylam w tokstycznym zwiazku, uzalezniona od chlopaka. Zaraz mam 25 i dopadł mnie kryzys. Ze czas zaczac zyc doroslym zyciem a ja wcale tego nie chce, boje sie tego, trzęse sie na mysl o dorosłosci, o byciu kiedys matką. Jest mi siebie żal. Tyle osob w moim wieku radzi sobie swietnie, ba, nawet są juz rodzicami, maja mase obowiazkow i jest ok pomimo problemów. Mam ochote walnąć sie w twarz i ogarnąc bo mnie to męczy, ze taka jestem. Ale nie potrafie tego zmienic teraz, nawet nie ciesze sie ze zamieszkam z ukochaną osobą...to nienormalne. Mam tego wszystkiego swiadomosc i co mi po tym skoro nie potrafie teraz tego zmienic. Mam dzis taki kryzys, chce mi sie ryczec caly dzien. Nie chce dzis nic, nie chce sprzatac, nie chce jutro isc do pracy, rzygac mi sie chce na to wszystko. Czy ktos z Was tez bał sie wejscia w dorosłe zycie? Czy ktos z was pokonał ten strach i pomimo, ze go miał to zyje teraz w tym swoim dorosłym zyciu szczesliwie?
Ide w tygodnu na pierwsza wizyte do terapeuty bo nie moge sama ze soba juz wytrzymac.
http://www.zaburzeni.pl/konflikty-wewnetrzne-a-nerwice-przyczyny-czesc-2-t4071.html

Nie analizuj
Nie twórz katastroficznych wizji
Nie narzucaj sobie presji
Puszczaj kontrolę
zagrody1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 185
Rejestracja: 6 listopada 2015, o 18:36

10 stycznia 2016, o 14:54

To normalny stan i normalne myślenie w stanie lękowym... Po prostu jesteś nadwrażliwa (podobnie jak ja)... Ja też ostatnio miałam takiego doła jak TY i takie myśli... Nie ma innego wyjścia jak to zaakceptować... Widzisz, źle Ci z tym, że tak masz to po co dodatkowo obwiniać się za to, że tak jest, jak i tak już cierpisz... Ty nie jesteś nerwicą... To tylko Twoje zaburzenie a ono nie jest Tobą... Trzeba przestać się obwiniać za nie... Wczoraj rozmawiałam z dobrą koleżanką i kazała mi mówić do siebie samej przed lustrem, ze siebie kocham.. Podobno trzeba to robić jakiś czas i się w to uwierzy... Dla mnie pomocna jest modlitwa i wiara w to, że Bóg mnie cudownie stworzył, nawet jak tego jeszcze nie czuję.. Ale wierszę, ze mi sie uda..Każdy człowiek jest jedyny i niepowtarzalny..
ptasiemleczko21
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 38
Rejestracja: 4 listopada 2015, o 16:40

10 stycznia 2016, o 15:19

Nelia, ja sie wyprowadzilam na swoje, tydzien przed 26 urodzinami. Rok sie do tego szykowalam bo tyle czasu zajelo mi zbieranie pieniedzy i urzadzenie mojego gniazdka. I powiem Ci, ze pierwsza noc we wlasnym mieszkaniu, z narzeczonym uplynela mi na rykach w poduszke. Bardzo przezylam rozstanie z domem rodzinnym a w tamtym czasie nie mialam nerwicy. Ale teraz juz po ponad trzech latach jest super. I nawet stosunki z rodzicami mam dzieki temu lepsze i czestsze. Tak wiec glowa do gory, doskonale Cie rozumiem co czujesz.
Awatar użytkownika
nierealna
Ex Moderator
Posty: 1184
Rejestracja: 29 listopada 2013, o 14:22

10 stycznia 2016, o 15:47

też mam coś podobnego i moja nerwica to wykorzystuje niestety :)
myśli mam mnóstwo a wszystkie kierują w stronę lęku przed samobójem. tak samo boję się rutyny + fakt, że wyjdę za mąż, wyprowadzę się od rodziców ( jestem jedynaczką), zacznę pracę i będę mieć dziecko.
ale to tylko lęk, myślę, że organizm sam musi się do tego przystosować, bo w końcu tak bardzo tego chcemy ;)

a sama mam też dowód, ostatnio byłam z moim narzeczonym na wyjeździe i było świetnie, ani razu nie pomyślałam, że wpadnę w rutynę, że nie chcę z nim mieszkać itd ;)
Ty­le ra­zy narze­kał na nor­malność i nudę w je­go życiu.
Te­raz od­dałby wszys­tko,żeby cho­ciaż przez chwilę poczuć ten spokój w otaczającym go świecie.


akceptacja + porzucenie kontroli + nastawienie normalnościowe = SUKCES ! ♥
Dajmajla
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 211
Rejestracja: 19 listopada 2015, o 19:17

10 stycznia 2016, o 15:53

Doskonale to rozumiem, bo u mnie strach przed dorosłym życiem jest chyba właśnie przyczyną nerwicy. Przez cały ostatni rok studiów nakręcałam się, że czeka mnie dorosłe życie, odpowiedzialność, być może wyprowadzka, problemy ze znalezieniem pracy i bede siedziała w domu aż zwariuje od tego czy wpadne w depresje, że skończy sie luz, że bedzie monotonia, że jak znajde prace to jedynie weekendy bede miała dla siebie, o ile w ogóle, ale wtedy nie bede miala na nic sił, bo bede padać na ryj i wegetować, że nie bede miała czasu na swoje pasje, że znajomi też beda zajęci praca i bedziemy sie spotykac raz na pół roku i prowadzić drętwe rozmowy na zasadzie "co tam u was, jak tam praca, jak życie" i że ogólnie bedzie beznadziejnie, strasznie i nie dam sobie rady, że nic mnie już dobrego w życiu nie czeka. I własnie w momencie gdy skończyłam studia zaczęła się u mnie nerwica i jak na złość teraz jeszcze ciężej wziąć mi się w garść i zmierzyć się z dorosłym życiem. Myśl o ewentualnym macierzyństwie już w ogóle mnie przeraża, bo nie potrafie sobie sama ze sobą poradzić, a co dopiero z dzieckiem, plus pojawiają się myśli, że coś bym mogła dziecku zrobić, albo urodziłoby sie chore i co wtedy poczne. Generalnie każda myśl związana z przyszłością, jakimikolwiek radykalnymi zmianami w życiu wiąże sie u mnie z milionem obaw. I nie potrafie nabrać innego nastawienia, cały czas sie nad sobą użalam, nie potrafię się pogodzić z utratą dotychczasowego życia, a czasem czuje sie, jakby wraz z końcem studiów moje życie sie skończyło. I wydaje mi sie, że dlatego też mój umysł ucieka od realnych problemów codzienności i wymyśla te wszystkie raki i schizy, by aż tyle nie myśleć o przyszłości, bo wtedy bym chyba naprawde oszalała. Niestety nic Ci nie poradze, ale no... nie jesteś z tym sama xd
zagrody1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 185
Rejestracja: 6 listopada 2015, o 18:36

10 stycznia 2016, o 16:05

Jak czytam wasze posty, to tak jakbym czytała o sobie... Sluchajcie... Ja przez 3 lata wyprowadzałam sie z domu i przez lęk nie mogłam... Ale się wyprowadziłam...Przez 7 lat spotykam się z chłopakiem i nie było mowy o zaręczeniu się ze względu na nerwicę... Potem jednak zaręczyliśmy się.. To kolejny krok, choć było ogrom lęku... Potem spotkanie rodziców... Byłam pewna, że nie wytrzymam... Ale przeszło... Widzę jednak, że za każdym razem było to działanie pomimo tego okropnego lęku (bezsenność, mysli natrętne, myśli samobójcze, poczucie bezsensowności, brak akceptacji siebie, złość na siebie)... Nie jest tak, że wyzbędziemy się lęku i potem możemy zacząć działać... Ja oszukuję sie nadal, że lęk przejdzie to potem będę działać, ale widzę, ze to nieprawda...
olga
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 105
Rejestracja: 23 maja 2015, o 08:42

10 stycznia 2016, o 16:06

Podobno 25 lat to najlepszy wiek na wyprowadzenie się z rodzinnego domu :)Właśnie tyle miałam . Pamiętaj, że zmiany zawsze budzą w nas lęk i niepokój. Kiedy wyprowadzałam się z domu rodzinnego do własnego domu, pierwszy tydzień to był koszmar chyba nigdy tego nie zapomnę, nieprzespane noce, tęsknota, że już nigdy nie będzie tak samo, tak byłam zżyta z moją mamą. Powoli wszystko się normowało, teraz jest super. Tłumaczyłam sobie, że przecież nie wyprowadzam się na koniec świat, nikt mi nie umiera to po prostu kolejny krok w moim życiu. Akurat na drugi dzień po mojej przeprowadzce miałam wykład na uczelni z psychologii i wtedy tak zupełnie przypadkiem tematem wykładu było opuszczenie rodzinnego domu. Zapamiętałam ważne zdanie: łatwiej jest się wyprowadzić z domu niż mieszkać na swoim , a później wrócić do rodziców. Szybko zrozumiałam sens tych słów, od trzech lat jestem na swoim, wolność, nikt mi nie mówi, że mam zrobić to czy tamto itd. Bliskich mogę odwiedzać przecież kiedy mi się tylko podoba. Głowa do góry, będzie dobrze, zobaczysz.
Nelia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 275
Rejestracja: 7 października 2015, o 18:10

10 stycznia 2016, o 17:08

zagrody1 pisze:Nie jest tak, że wyzbędziemy się lęku i potem możemy zacząć działać... Ja oszukuję sie nadal, że lęk przejdzie to potem będę działać, ale widzę, ze to nieprawda...
Pieknie powiedziane. Dziękuje za te słowa i dzieki Wam dziewczyny za słowa wspracia, widze ze nie tylko ja tak mam. Niektore z Was pomimo lęku się wyprowadziły i teraz jest ok i to mi dodaje otuchy.
http://www.zaburzeni.pl/konflikty-wewnetrzne-a-nerwice-przyczyny-czesc-2-t4071.html

Nie analizuj
Nie twórz katastroficznych wizji
Nie narzucaj sobie presji
Puszczaj kontrolę
justi2212
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 502
Rejestracja: 3 grudnia 2015, o 19:44

12 stycznia 2016, o 11:44

Chyba mam coś podobnego, ostatnio faza na śluby, dzieci i myśli, czy ja tego naprawdę chcę, a przy tym ogromny lęk :D Plus lęk przed lękiem, że jakbym teraz miała przygotowywać się do takich wydarzeń to pewnie bardzo by mnie to stresowało :D Ale skoro tak bardzo się tego boimy i odczuwamy lęk to chyba tak naprawdę tego chcemy i nerwica to atakuje :)
Nelia, miałam podobnie, były studia, jeździłam sobie na zajęcia, żyłam z dnia na dzień, były stresy, wiadomo, ale normalne. Wszystko skończyło się pół roku temu, do tego pojawił się pierwszy w życiu poważny związek, obrona magisterki no i nerwica się rozhulała :D Ale myślę, że każdy człowiek w jakiś sposób reaguje lękowo na takie zmiany w życiu, pojawiają się wątpliwości, z tym że my nerwicowcy to wyolbrzymiamy. Potrzeba dystansu, którego ja cały czas się uczę :D

-- 12 stycznia 2016, o 11:44 --
Ostatnio moja terapeutka uzmyslowila mi że nerwica jest wymowka, trochę bylam rozgoryczona po tej wizycie, bo co ta baba może wiedzieć, ile bym dała żeby tej nerwicy nie mieć. Ale po dłuższym przemysleniu stwierdziłam, że jest w tym trochę prawdy. Łatwo jest się schować za zaburzeniem i powiedzieć że tego czy tamtego nie możemy zrobić, chroni nas to przed odpowiedzialnością i podejmowaniem decyzji. Ale to niestety hamuje nasz rozwój :)
,,W psychologii jest takie pojęcie „błysk” to jest moment kiedy człowiekowi w głowie się wszystko zmienia, kiedy nagle dociera do niego coś co było oczywiste od lat, ale teraz nabrało innego wymiaru."
— Jacek Walkiewicz / psycholog

Być może wszystko jest w porządku, ale trudno w to uwierzyć :)
Potykając się można zajść daleko, nie można tylko upaść i nie podnieść się
Justyna22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 103
Rejestracja: 12 sierpnia 2015, o 14:18

12 stycznia 2016, o 13:05

Też mam ten problem. Mam 22 lata w sumie w tym roku będzie już 23. Jeszcze zmagam się z rocd, mój wybranek serca planuje zaręczyny a po ślubie przeprowadzka do teściów ( za jakieś 3 lata). U mnie lęk przed opuszczeniem domu rodzinnego zaczął się tak nierealnie bardzo po śmierci mojej starszej siostry. Ubzdurałam sobie wtedy, że jak to tak zostawić dom rodzinny, rodziców skoro może zostało nam ze sobą tak mało czasu do spędzenia. Rodzice są już po 60. To wszystko nakręcało/nakręca mi bardzo rocd - przecież z jego powodu się wyprowadzę z domu. :roll: Teraz już patrzę na to trochę jaśniej ale lęk jest i wolę sobie nawet nie wyobrażać dnia mojej wyprowadzki bo zaraz w płacz. Także staram się już nie wybiegać w przyszłość. Tak logicznie to i tak nic nie zmieni, że teraz się tym zamartwiam.
Nelia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 275
Rejestracja: 7 października 2015, o 18:10

12 stycznia 2016, o 13:36

Wiecie co Wam powiem - ja to po prostu zrobie. Przeprowadze sie z dnia na dzien za kilka dni, po prostu spakuje rzeczy i to zrobie chocbym miala czuć lęk i rozpacz. Wazne jest dla mnie zdanie napisane przez zagrody1, żeby działać pomimo lęku a nie czekać aż on minie. Bo wymówki i lęk będzie, nie wstane pewnego dnia i powiem"o, dzis minął, to idealny dzien na zmiane mojego życia!"
Teraz mam tak, że nie moge spać po nocach. Jest tak bo mam konflikt wewnętrzny. Jestem pomiędzy. Pomiędzy strachem przed zmianą a chęcią tej zmiany, pomiędzy chęcia bycia wiecznym dzieckiem a chęcia bycia dorosłym człowiekiem. Muszę ten krok wykonać bo inaczej nie przekonam się, jak będzie, będę żyć wizjami przyszłości i sie zadręczać, będe szukac wymówek. Nie zawsze musi byc tak jak jest nam wygodniej, miło i ciepło. Czasem trzeba sie wystawić na próbe i troche zahartować a nie caly czas żyć lękiem. Nerwica nerwicą ale ja już sie na siebie wkurzyłam za to jęczenie. Jest mi ciężko, nie spie po nocach, jest mi smutno. Trudno, tak widocznie teraz musi byc bo przechodzę przez zmianę.
http://www.zaburzeni.pl/konflikty-wewnetrzne-a-nerwice-przyczyny-czesc-2-t4071.html

Nie analizuj
Nie twórz katastroficznych wizji
Nie narzucaj sobie presji
Puszczaj kontrolę
justi2212
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 502
Rejestracja: 3 grudnia 2015, o 19:44

12 stycznia 2016, o 13:43

Brawo Nelia :)
Też się ostatnio złapałam na tym, że jak przejdzie mi nerwica to zrobię to i to, a to niestety tak nie działa. Mimo, że czujesz lęk i przygnębienie to to zrób. Wychodzę z założenia, że zawsze warto coś zrobić, niż żałować, że się tego nie zrobiło ;)
,,W psychologii jest takie pojęcie „błysk” to jest moment kiedy człowiekowi w głowie się wszystko zmienia, kiedy nagle dociera do niego coś co było oczywiste od lat, ale teraz nabrało innego wymiaru."
— Jacek Walkiewicz / psycholog

Być może wszystko jest w porządku, ale trudno w to uwierzyć :)
Potykając się można zajść daleko, nie można tylko upaść i nie podnieść się
zagrody1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 185
Rejestracja: 6 listopada 2015, o 18:36

12 stycznia 2016, o 15:36

Super Nelia... Bardzo mnie cieszy, że tak piszesz i ze moje doświadczenie komuś dało wsparcie... Ja również nie spałam po nocach przed przeprowadzką... Wymyślałam takie głupoty tego, co rzekomo miało się stać, że głowa mała... Ale jednak pewnego dnia tak po prostu z głupa to zrobiłam... I pomimo, że różne stany przechodziłam (od umierania po zwariowanie) to żyję... Już nie chciałabym wrócić do domu, chodź różnie się miewam ze swoimi lękami... Ty jesteś i tak w dużo lepszej sytuacji, bo będziesz mieszkać z partnerem... Ja zostałam sama... To dopiero jazda, jak nie masz się do kogoś odezwać... Z narzeczonym spotykam sie tylko w weekendy... Także powodzenia:)
Nelia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 275
Rejestracja: 7 października 2015, o 18:10

13 stycznia 2016, o 17:45

powiem szczzerze, że jest nie najlepiej ze mną. Teraz jak dotarła do mnie moja decyzja i już to wiem, że to sie stanie, to popadlam w stan depresyjny. Męczy mnie okropna bezsennosc znowu (a bylo juz dlugo lepiej), stan depresyjny, serce mi wali, wszystkie objawy szaleją. Tak bardzo chce wierzyc, ze objawy ustąpią jak sie wyprowadze i oswoje ze zmianą i tez rownoczesnie bardzo boje sie, ze nie ustąpią, ze narosną i okaze się ze nie radze sobie w nowej sytuacji, ze wszystko ze mną nie tak. Czuje sie teraz tak jakbym miala rozsypac sie na kawalki w ułamku sekudy. Zaczelam w ten wtorek terapie, dopiero jestem po pierwszym spotkaniu. Terapeutka powiedziala, co zreszta podejrzewałam, że ten lęk przed przeprowadzką to tylko jeden czynnik a mój problem jest bardziej złożony. Tak czułam. Zaczęłam pierwszy raz w zyciu bac sie ze zachoruje na depresje. Ale mimo tego jak bardzo mi ciezko to zrobie to, to juz postanowione.
http://www.zaburzeni.pl/konflikty-wewnetrzne-a-nerwice-przyczyny-czesc-2-t4071.html

Nie analizuj
Nie twórz katastroficznych wizji
Nie narzucaj sobie presji
Puszczaj kontrolę
zagrody1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 185
Rejestracja: 6 listopada 2015, o 18:36

13 stycznia 2016, o 18:33

Stan depresyjny w wysokim lęku to normalne... Lęk to też normalna reakcja człowieka przed zmianą (nawet zdrowych, choć my nie jesteśmy chorzy).... Po czasie się to unormuje...
ODPOWIEDZ