Nerwica???a co to takiego?umiera się od tego czy co???/
Przez nastepnych kilka dni strach taaaak ogromny,lęk,śmierć,zachłysnęłam sie pierogiem,napewno umrę na zachłystowe zapalenie płuc,Boże co się ze mną dzieje,Boże pomóż mi,nie chce umierać....
W bezsilności trafiam na oddział nerwicowy lubelskiego szpitala psychiatrycznego,wytrzymuję 2 dni,wychodzę na własne żądanie....bo co ja tam mam robić,tam są sami wariaci a ja przecież jestem normalna!!!!!Mija 2 miesiące,ukochana Babcia trafia do szpitala,mieszkała u mnie rok,dla niej wróciłam z Niemiec,gdzie na stałę mieszkałam,aby się nią zaopiekowac,w domu nie miała za ciekawie,dostawała zgniłe jedzenie i nie wolno było jej wychodzić z pokoju,bo synowa sobie nie życzyła,a synio zamiast zająć się Matką,uganiał się za starsząode mnie om 2 tyg dziewczyną,która po niedłigim czasie została moją nową Ciocią. Babcia była u mnie rok,zmarła w wieku 80 lat,po dwóch miesiącach bycia warzywem w szpitalu,tylko gałki oczne były sprawne,przez ten czas ani razu nie miałam atak nerwicy,dzielnie każdego dnia rano maszerowałam do szpitala i siedziałam do wieczora,takie podziękowanie dla Babci za to że mnie wychowała.
Rodzice alkoholicy oddali mnie do niej jak miałam niecałe 3 lata,z domu pamietam tylko bijatyki,łamane ręćę,zasikaną Matkę która wpadała w wystawy sklepowe jak szła mnie odprowadzić do Babci.
U Babci spokój i cisza,ale tak zwany zimny chów,nikt nikogo nie przytula,nie okazuje uczuć,z dziećmi sie nie rozmaiwa,nie uczy niczego,same tajemnice,dzieciństwo upłyneło na uczeniu się życia samemu,sady,pola,drzewa i zawsze wszędzie yło dobrze,tylko nie w domu,pobyt u rodziców raz na jakiś czas,zawsze libacje

W wieku 16 lat przeprowadzam sie do rodziców,nie wiem po co mnie wzieli,Matka już nie piła,nie mogła za bardzo była schorowana,wycięta macica,tarczyca, przeszczep serca,wyrzuca Ojca z domu,ale to i tak wszystko za póżno,umiera w 2001,zostaję sama,sama w mieszkaniu,sama w życiu,bez pracy ,pieniędzy,nie przystosowana do życia,po Matce w 2004 umiera z przepicia Ojciec.
Ja już wtedy szaleńczo zakochuje się w pewnym chłopaku,ma na imię Mariusz,straszny łobuz,imponuje mi to

Za niedlugo ląduje w wiezieniu(ja wcześniej przez niego odsiedziałam 2 lata za przemyt narkotyków na który mnie namówił)
Ja pałętam się nie wiedząc co począć ze sobą,nie długo wychodzi,potem znowu wraca i tak w kółko,jaaaa nie mam co jeść,nie mam prądu,nie mam gazu,ledwie starcza na mortadelę i pół chleba,w domu Bbci się przelewa,ale rządzi Wujek,nikt nie pyta czy daję sobie radę,Wujek jedynie rzuca-jak bedziesz głodna kiedyś to przyjdż na obiad

Mam wspaniałego Syna


Za 4 miesiące Mariusz znowu trafił do więzienia,za poł roku zmarł Wujekzostaje sama jak pies,mam w sumie jeszcze brata przyrodniego,ale on też umiera.....
Wszyscy umierają,zostaje sama,chociaż ja przez całe życie jestem sama.
rodzi sie Synio wyczekany,myśle sobie on mnie wyleczy ze wszystkiego,jak nie on to nikt.....i wtedy w piątym miesi acu jego życia wraca zmora NERWICA,chodzę na kolanach,myśli samobójcze,myśli o skrzywdzeniu,dziecka.....a co jak umrę tak jak cała rodzina??? przecież mój brat miał tylko 41 lat jak odszedł z tego świata,mama-51-taka-53 wujek-58.
Umrę a mój syn trafi do domu dziecka,takbędą Go gwałcić jacyś zboczeńcy.....
Boże ja nie chce umierać.....i tak od 5 lat zmagam się z tą niesympatyczną panią nerwicą.....
,ariusz odsiaduje 11-to letni wyrok,oczywiście dalej z nim jestem,jeżdzę na widzenia,zapewniam o dozgonnej miłości,o rok temu jak nie szło po jego myśli,to próbowałsię zabić i teraz bazuje na tym szantarzując,że on sobie beze mnie nie poradzi....pewnie że nie,bo kto będzie o nim za tyle lat pamiętał i robił mu paczki.
Ciąle Go tłumaczę,wszystkich wiecznie tłumaczę,ja jestem na końcu....brzydka,nie nadająca się do niczego,zawsze z tyłu,zawsze ta gorsza,na nic nie zasługująca....
w między czasie przyjacióła z borderline ciągle próbująca targnać się na swoje życie,ją udało mi się wykurzyć z psychologiem z mojego życia-Mariusza nieee.
Matka to odpowiedzialna rola,najważniejsza w życiu,uśmiech przyklejony do gęby i do przodu,małemu niczego nie brakuje,nie widzi jak w nocy wykręca mi recę i nogi,jak nie mogę oddychać,jak wali mi serce jak roją się w głowie straszne filmy,boje sie ze zabiję jego i siebie,bo przecież jak ja to i on,bo nie mam go z kim zostawić,psycholog bardzo mi pomaga....ale jeszcze wiele ran nie jest zagojonych,trzeba zawalczyć o siebie tylko jak-odwaga na poziomie zerowym.
To taka w skrócie historia mojego życia.
Wierzę że uda mi sie odburzyć

Ja to nawet wiem,idzie mi coraz lepiej

Mówię sobie......
DAJ SPOKÓJ TO TYLKO NERWICA...
-- 30 czerwca 2015, o 12:52 --
Czarnula26211 pisze:jak zwykle wesołe popołudnie pewnego wczesno jesiennego dnia 2010 roku,siedzimy we trzy,jak zwykle śmiejąc się i plotkując przy piwku,aż tu nagleee bach mętlik w głowie,uczucie dzuszności,paaaaniczny lęk,że coś mi się dzieje,nie wiem sama co,alarmuję koleżanki,oddech staje się płytki,ciśnienie sięga zenitu......wsiadamy w samochód,pędzimy do szpitala,pewnie zawał,pewnie umieram.......na izbie przyjęć dostaje leki na obniżenie ciśnienia,komplet badań,wszystko w normie hmmmm,uspakajam się,lekarz mówi po cichu do przyjaciółi,a może ona ma nerwice???
Nerwica???a co to takiego?umiera się od tego czy co???/
Przez nastepnych kilka dni strach taaaak ogromny,lęk,śmierć,zachłysnęłam sie pierogiem,napewno umrę na zachłystowe zapalenie płuc,Boże co się ze mną dzieje,Boże pomóż mi,nie chce umierać....
W bezsilności trafiam na oddział nerwicowy lubelskiego szpitala psychiatrycznego,wytrzymuję 2 dni,wychodzę na własne żądanie....bo co ja tam mam robić,tam są sami wariaci a ja przecież jestem normalna!!!!!Mija 2 miesiące,ukochana Babcia trafia do szpitala,mieszkała u mnie rok,dla niej wróciłam z Niemiec,gdzie na stałę mieszkałam,aby się nią zaopiekowac,w domu nie miała za ciekawie,dostawała zgniłe jedzenie i nie wolno było jej wychodzić z pokoju,bo synowa sobie nie życzyła,a synio zamiast zająć się Matką,uganiał się za starsząode mnie om 2 tyg dziewczyną,która po niedłigim czasie została moją nową Ciocią. Babcia była u mnie rok,zmarła w wieku 80 lat,po dwóch miesiącach bycia warzywem w szpitalu,tylko gałki oczne były sprawne,przez ten czas ani razu nie miałam atak nerwicy,dzielnie każdego dnia rano maszerowałam do szpitala i siedziałam do wieczora,takie podziękowanie dla Babci za to że mnie wychowała.
Rodzice alkoholicy oddali mnie do niej jak miałam niecałe 3 lata,z domu pamietam tylko bijatyki,łamane ręćę,zasikaną Matkę która wpadała w wystawy sklepowe jak szła mnie odprowadzić do Babci.
U Babci spokój i cisza,ale tak zwany zimny chów,nikt nikogo nie przytula,nie okazuje uczuć,z dziećmi sie nie rozmaiwa,nie uczy niczego,same tajemnice,dzieciństwo upłyneło na uczeniu się życia samemu,sady,pola,drzewa i zawsze wszędzie yło dobrze,tylko nie w domu,pobyt u rodziców raz na jakiś czas,zawsze libacje![]()
W wieku 16 lat przeprowadzam sie do rodziców,nie wiem po co mnie wzieli,Matka już nie piła,nie mogła za bardzo była schorowana,wycięta macica,tarczyca, przeszczep serca,wyrzuca Ojca z domu,ale to i tak wszystko za póżno,umiera w 2001,zostaję sama,sama w mieszkaniu,sama w życiu,bez pracy ,pieniędzy,nie przystosowana do życia,po Matce w 2004 umiera z przepicia Ojciec.
Ja już wtedy szaleńczo zakochuje się w pewnym chłopaku,ma na imię Mariusz,straszny łobuz,imponuje mi toale Mariusz okazuje się być nie taki fajny,nie wraca na noce,notorycznie zdradza,bije,poniża,szantarzuje emocjonalnie pociętą twarzą i skończeniem na wózku inwalidzkim jeśli tylko spróbuję Go zostawić.
Za niedlugo ląduje w wiezieniu(ja wcześniej przez niego odsiedziałam 2 lata za przemyt narkotyków na który mnie namówił)
Ja pałętam się nie wiedząc co począć ze sobą,nie długo wychodzi,potem znowu wraca i tak w kółko,jaaaa nie mam co jeść,nie mam prądu,nie mam gazu,ledwie starcza na mortadelę i pół chleba,w domu Bbci się przelewa,ale rządzi Wujek,nikt nie pyta czy daję sobie radę,Wujek jedynie rzuca-jak bedziesz głodna kiedyś to przyjdż na obiada zarabiał wtedy po kilkanaście tyś zł,willa z basenem i sauną. .
Mam wspaniałego Synama 4 lata
zaszłam w ciążę miedzy jedną a drugą odsiadką Mariusza,w dzień kiedy w szpitalu zmarła moja Babcia.
Za 4 miesiące Mariusz znowu trafił do więzienia,za poł roku zmarł Wujekzostaje sama jak pies,mam w sumie jeszcze brata przyrodniego,ale on też umiera.....
Wszyscy umierają,zostaje sama,chociaż ja przez całe życie jestem sama.
rodzi sie Synio wyczekany,myśle sobie on mnie wyleczy ze wszystkiego,jak nie on to nikt.....i wtedy w piątym miesi acu jego życia wraca zmora NERWICA,chodzę na kolanach,myśli samobójcze,myśli o skrzywdzeniu,dziecka.....a co jak umrę tak jak cała rodzina??? przecież mój brat miał tylko 41 lat jak odszedł z tego świata,mama-51-taka-53 wujek-58.
Umrę a mój syn trafi do domu dziecka,takbędą Go gwałcić jacyś zboczeńcy.....
Boże ja nie chce umierać.....i tak od 5 lat zmagam się z tą niesympatyczną panią nerwicą.....
,ariusz odsiaduje 11-to letni wyrok,oczywiście dalej z nim jestem,jeżdzę na widzenia,zapewniam o dozgonnej miłości,o rok temu jak nie szło po jego myśli,to próbowałsię zabić i teraz bazuje na tym szantarzując,że on sobie beze mnie nie poradzi....pewnie że nie,bo kto będzie o nim za tyle lat pamiętał i robił mu paczki.
Ciąle Go tłumaczę,wszystkich wiecznie tłumaczę,ja jestem na końcu....brzydka,nie nadająca się do niczego,zawsze z tyłu,zawsze ta gorsza,na nic nie zasługująca....
w między czasie przyjacióła z borderline ciągle próbująca targnać się na swoje życie,ją udało mi się wykurzyć z psychologiem z mojego życia-Mariusza nieee.
Matka to odpowiedzialna rola,najważniejsza w życiu,uśmiech przyklejony do gęby i do przodu,małemu niczego nie brakuje,nie widzi jak w nocy wykręca mi recę i nogi,jak nie mogę oddychać,jak wali mi serce jak roją się w głowie straszne filmy,boje sie ze zabiję jego i siebie,bo przecież jak ja to i on,bo nie mam go z kim zostawić,psycholog bardzo mi pomaga....ale jeszcze wiele ran nie jest zagojonych,trzeba zawalczyć o siebie tylko jak-odwaga na poziomie zerowym.
To taka w skrócie historia mojego życia.
Wierzę że uda mi sie odburzyć![]()
Ja to nawet wiem,idzie mi coraz lepiejataki już nie zwalają tak z nóg jak kiedyś,ale ciągle są.
Mówię sobie......
DAJ SPOKÓJ TO TYLKO NERWICA...