Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

sen - nakręcanie się

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
zaburzony86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 193
Rejestracja: 2 maja 2015, o 22:07

10 stycznia 2023, o 08:39

Od dawna już nie byłem w takim dołku. A wszystko to na życzenie mojej zaburzonej głowy :((

Jedną z rzeczy na której fokusuje moje lęki jest sen. Jak trzeba iść do pracy, a ja akurat miałem ciężką noc to są dramaty i najczęściej nie idę. Takie sytuacje na szczęście nie są częste (kilka razy do roku), ale jak już się zdarzają to podcinają mi skrzydła totalnie.

Jako jedną z przyczyn mojego kiepskiego snu (częste wstawanie do ubikacji, kręcenie się, wybudzanie, problemy z zaśnięciem) tłumaczyłem sobie kwestie dość wysokiego pulsu i początkującego nadciśnienia. I coś w tym faktycznie mogło być - od dobrych trzech tygodni biorę beta blokery, puls mam zauważalnie niższy, ciśnienie lepsze, zacząłem spać jak kamień, nie budzić się, nie wstawać no i pomyślałem, że mój problem zniknął.

Nic bardziej mylnego.

Noc z niedzieli na poniedziałek była koszmarna. Według zegarka spałem jakieś pięć godzin, ale tak naprawdę wcale tyle nie spałem. Cała noc na czuwaniu, kręcenie się. Rano jako zombie, ale pomyślałem że do odważnych świat należy i poszedłem do pracy. To był absolutnie koszmarny dzień, czując się paskudnie wegetowałem przy biurku, no ale dałem radę. Po powrocie do domu jakoś przetrwałem do wieczora ziewając potężnie i nie mając za bardzo siły. No ale byłem pozytywnie nastawiony, bo takiej kiepskiej nocy i takim fatalnym dniu no musi być dobrze, odeśpię i będę jak młody bóg.

Nic bardziej mylnego.

Zasnąłem o 2:30, obudziłem się po 4 godzinach i koniec. Dlaczego nie mogłem zasnąć - nie wiadomo. Miałem całkiem zwyczajny puls, ciśnienie chyba też w normie (nic nie wskazywało na wysokie), nic mnie nie bolało, niczym się nie stresowałem. Ale sprawdzałem na zegarku godzinę, czy już zaliczyło mi jakiś sen, a jak minęła 1 i wyszło mi że zostało mniej niż 6 godzin do budzika to już zacząłem snuć czarne wizje i skupiłem się w stu procentach na tym, że nie śpię choć powinienem.

No więc dziś nie poszedłem do pracy. I to jest najmniejszy problem. Problem polega na tym, że gdy będę miał iść kolejny raz to znów się będę nakręcał, że nie usnę. A jak tak będzie to faktycznie nie usnę. I kółko się zamyka.

Testowałem już chyba wszystkie ziołowe specyfiki na sen. Większość jak dla mnie ma efekt placebo, bo czy je biorę czy ich nie biorę to dokładnie na jedno i to samo wychodzi. Nawet przy regularnym dłuższym stosowaniu. Zapewne dlatego, że problem w tych zarwanych nocach wcale nie polega np ja braku melatoniny tylko na pracy mojej głowy. Leków nasennych na receptę boję się brać, bo to droga donikąd. Myślałem o lekach wyciszających lęki typu hydroksyzyna ale to nie jest wskazane przy lekach na nadciśnienie bo można się otumanić.

Nie wiem już co robić. Cały problem by nie istniał gdyby dało się tak po prostu wyłączyć myślenie. Przestać myśleć, analizować, nakręcać się. Patrzeć na zegarek i obliczać ile jeszcze czasu do budzika. Po prostu położyć się, pomyśleć o czymś miłym i spać. Nie da się uniknąć zarwanych nocy, to się zdarza każdemu, czy ktoś ma lęki czy ktoś nie ma. Ale chodzi o to by traktować to jako wypadek przy pracy, a nie mały dramat, który rzutuje na cały dzień i kolejne noce.

Jeśli komuś się chciało przeczytać to do końca to dziękuję. Jeśli ktoś ma jakieś porady na to jak przestać się nakręcać godziną zasypiania to bardzo chętnie posłucham. Bo mi już pomysłów brak :((
p-i-k-o
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 14
Rejestracja: 17 sierpnia 2022, o 14:35

10 stycznia 2023, o 10:18

Hej. Przykro mi że masz takie stany. Dobrze że zdajesz sobie sprawę że wszystko siedzi w twojej głowie. To już plus. Przerabiałem wiele objawów somatycznych nerwicy lękowej. Obecnie od pół roku mam nawrót. No ale nie o tym miałem pisać. Po pierwsze nie powinieneś bać się leków. Są po to by pomóc. Jedyne co mogę polecić to musisz przed snem zmęczyć organizm fizycznie. Możesz np pobiegać jeżeli masz na to czas. Pomóc może też słuchanie relaksujacej muzyki. W necie jest tego mnóstwo. I jeszcze jedno. Zastanów się czy jest sens myśleć i nakręcać się czymś na co w chwili obecnej nie masz wpływu? To niczego nie zmieni. Myślałeś o wizycie u psychiatry lub psychologa?
zaburzony86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 193
Rejestracja: 2 maja 2015, o 22:07

10 stycznia 2023, o 13:16

Tak jak wspomniałem. Leków się boję. Biorę na nadciśnienie, potem dojdą na sen, potem na wyciszenie emocji w ciągu dnia i skończy się że w wieku 36 lat będę łykał garść tabletek żeby jakoś funkcjonować. Przy czym niekoniecznie funkcjonować normalnie. A co do psychologów to nie bardzo wierzę w moc terapii. Ja rozumiem moje emocje i nie potrzebuje tego by dochodzić przyczyn moich zaburzeń. Wiem jak to wszystko działa. Ale brakuje mi tych kilku procent akceptacji by to wszystko wdrożyć w życie.

No prosty przykład. Fatalna noc, budze się jak zombie. Zaburzona część mnie już snuje wizję co się wydarzy - zemdleje, przewróce się, będę miał skok pulsu, zawroty głowy, dam ciała w pracy, nie będę miał siły wrócić do domu. Natomiast ta zdrowa cześć mnie wie że to bzdura. Bo już wiele nocy w życiu zarwałem i nigdy nic takiego się nie stało. Będę się kijowo czuł no i tyle. Nic poza tym. I teraz chodzi o to by dominowała ta druga część, a nie ta zaburzona. A tego właśnie nie umiem. Albo inaczej - czasem umiem, a czasem zaliczam spektakularną klęskę i wszystko się sypie.
ODPOWIEDZ