Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Równowaga przywrócona. Dziękuję Wam.
Regulamin forum
Uwaga! Prośba dotycząca tworzenia wątków.
Wszyscy użytkownicy, którzy zamieszczają w tym dziale wątek dotyczący swojego wyzdrowienia, proszeni są w wypadku gdy nowy temat dotyczy dojścia do pełni zdrowia, aby do tytułu tematu dopisywali: Wyleczony/ona
Pozwoli to na rozróżnienie tematów osób, które w pełni wyzdrowiały od tych, którzy czują się lepiej oraz tych którzy opisują swoją obecną walkę.
Przykładowo Ania chce podzielić się swoim pełnym wyzdrowieniem, tworzy nowy temat o tytule:
"Ania dzieli się szczęściem" i dopisuje do tego Wyleczona - "Ania dzieli się szczęściem.Wyleczona". Osoby, które chcą opisać swoje lepsze samopoczucie, bądź postępy w leczeniu nie dodają tej końcówki.
Uwaga! Prośba dotycząca tworzenia wątków.
Wszyscy użytkownicy, którzy zamieszczają w tym dziale wątek dotyczący swojego wyzdrowienia, proszeni są w wypadku gdy nowy temat dotyczy dojścia do pełni zdrowia, aby do tytułu tematu dopisywali: Wyleczony/ona
Pozwoli to na rozróżnienie tematów osób, które w pełni wyzdrowiały od tych, którzy czują się lepiej oraz tych którzy opisują swoją obecną walkę.
Przykładowo Ania chce podzielić się swoim pełnym wyzdrowieniem, tworzy nowy temat o tytule:
"Ania dzieli się szczęściem" i dopisuje do tego Wyleczona - "Ania dzieli się szczęściem.Wyleczona". Osoby, które chcą opisać swoje lepsze samopoczucie, bądź postępy w leczeniu nie dodają tej końcówki.
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 26
- Rejestracja: 24 lutego 2014, o 09:33
Z uwagi na to, że kiedyś jak weszłam tutaj po pomoc i napisałam swoje obawy oraz podałam również, że jestem psychologiem, otrzymałam wiele pytań o to jak to możliwe, że psycholog nabawił się depersonalizacji?
Albo dlaczego o tym stanie niewiele wiem?
Otóż kończyłam psychologię ogólną, kryzysową a zaraz po studiach a nawet już w trakcie podjęłam się pracy dla fundacji i równocześnie podjęłam się pracy w opiece społecznej. Moja praca dotyczy poszkodowanych kobiet a także samotnych i wszelkie kwalifikacje dalsze uzyskiwałam w tym kierunku a także uzależnień bo są one niestety mocno związane z moją pracą.
Dlatego też nie posiadam doświadczenia w leczeniu zaburzeń lękowych i tym podobnych choć oczywiście podstawowy zakres wiedzy posiadam.
Jednak brak mi doświadczenia bo zwyczajnie nie wykonuję takiej pracy a jest ono w tym wypadku jednym z wielkich atutów.
Zresztą przez kilka miesięcy przeczytałam myślę 60 % postów na forum i z uznaniem stwierdzam, że jest tu naprawdę dużo ludzi z konkretnym większym doświadczeniem w tych sprawach, niż ja posiadam
Moje objawy depersonalizacji-derealizacji zaczęły się od presji w pracy. Zawsze poświęcałam dużo czasu oraz zainteresowania swoim podopiecznym. Są to ludzie z różnymi problemami ale także i wychowaniem co czasem prowadziło do nerwowych sytuacji a ja za bardzo w tym chciałam być świętą Maryą.
Spowodowało to, że powoli następował proces osłabienia, lekkie stany depresji, poczucie zmęczenia nieadekwatnego do sytuacji aż w końcu przyszły stany nierealności.
Najgorszymi objawami były dla mnie te, które uderzały w moją osobowość i wiedzę. W ciągu jednego dnia nie dosyć, że przestałam rozumieć kim jestem to do tego zostałam ogłupiona, mój poziom inteligencji, poziom wysławiania się opadł do minimum.
Bardzo duży lęk wywoływały we mnie objawy, które zatracały poczucie własnego ciała. Straszne to były momenty kiedy leżąc nie czułam nóg albo siedząc przy komputerze nie czułam swoich rąk jak poruszam myszką czy pisze na klawiaturze.
Straszne też było to, że gdziekolwiek się nie pojawiałam wszędzie byłam obca i w obcym miejscu.
Odczuwałam też lęk.
Jak każdy w tym stanie zaczęłam martwić się o swoje zdrowie. Porobiłam wszelkie badania w ciągu paru dni, wszystkie wyszły dobrze.
Poszłam do psychiatry, dostałam diagnozę ostateczną depresji ale odmówiłam leczenia lekami, chciałam być czysta
Poczytałam trochę w sieci o samym zaburzeniu depersonalizacji. Tu na forum natomiast dostałam "pod nos" ważne punkty, które bardzo pomogły mi określić strategię działania.
1.
Jakiekolwiek objawy by nie były, ignorować je oraz lęk z tego płynący.
Najtrudniejsze...
Tak, to było dla mnie najtrudniejsze.
Czytać o depersonalizacji to można wiele, co innego te objawy odczuć samemu na sobie.
Tak jak wspominałam wyżej siedząc przed komputerem nie czułam ręki, która porusza myszką, nie czułam ruchów rąk, którymi pisałam, nie czułam kto w ogóle to pisze.
Miałam ochotę zostawić tą czynność i gdzieś uciec i z początku tak robiłam, w strachu chodziłam po mieszkaniu albo wychodziłam na zewnątrz. Co potęgowało tylko odczucia nierealności.
Tak samo było przy robieniu makijażu kiedy w lustrze była obca postać.
Ale miałam świadomość, że tak być nie może ale ta świadomość to mamy wszyscy To nie wystarcza. Więc uznałam depersonalizację za takiego natręta, który szepcze mi do ucha albo robi awanturę krzycząc nad głową, a ja w tym muszę uczyć się cierpliwości i spokoju reakcji oraz ignorowania natręta.
To jest trudne zadanie i to jest właśnie ta znana Nam zapewne akceptacja. Praktyka czyni mistrza w tym wypadku i polecam nie zrażać się po paru nieudanych próbach gdzie strach bierze górę.
2.
Drugi punkt jest wspomaganiem pierwszego. Aby to powyższe miało większą szanse powodzenia trzeba mieć zajęcie i to najlepiej zawodowe.
Rozmowy z przyjaciółką czy rodziną jakoś pomagały ale nawet w trakcie rozmów łapałam się na tym czy mój głos jest normalny, czy też zachowuje się normalnie. Co innego jak wpada się w wir obowiązków a w wolnym czasie stosuje się z uporem to co w punkcie pierwszym.
Do pracy wróciłam już po paru tygodniach choć było to naprawdę trudne dla mnie. Szczególnie, że nadal miałam strasznie zaniżony próg swojej inteligencji oraz choćby wysławiania się.
3.
Jeżeli czujesz, ze depersonalizacja zabrała ci część siebie, może właśnie jak mnie inteligencję, wiedzę czy może coś innego, to pamiętaj najważniejsze, że to wszystko jest tylko zablokowane.
Nie unikaj sytuacji, które narażają Cię na nasilenie danego objawy, czy sytuacji gdzie dany objaw może być przeszkodą. Jeśli natomiast w danej sytuacji objaw odcina mocno, nie popadaj w panikę, że coś jest źle i, że coś straciłeś na zawsze, DZIAŁAJ INTUICJĄ.
Intuicja jest częścią świadomości a ta jak wiadomo jest przy tych zaburzeniach mimo wszystko zachowana. Więc jak czujemy odcięcie w danej sytuacji, to zamiast unikać z obawy przed upokorzeniem czy porażką, działaj intuicją.
Zaufaj sobie bo mimo depersonalizacji, to jesteś nadal Ty.
To było mi bardzo potrzebne, bo moje problemy z poczuciem pustki w głowie, brakiem wiedzy, kłopotami w układaniu wypowiedzi, powodowały, że czułam się jak jakaś szkarada, bałam się, że nie podołam zadaniom i nie mam możliwości wrócić do pracy.
Ale szybko przekonałam się, że im bardziej denerwowałam się, że te objawy mi przeszkodzą tym bardziej mi przeszkadzały i tym bardziej byłam niespokojna a objawy coraz silniejsze.
Więc stosując ignorowanie, ten punkt pierwszy, działałam intuicją i co się okazywało? Okazywało się, że mimo objawów wiem co robić i co mówić.
To też wymaga praktyki.
4.
Punkt - załatw swoje wewnętrzne sprawy lub inne.
U mnie to było robienie sobie presji w pracy, nadmiar pracy.
Obecnie też pracuję ale prace zabieram do domu już o wiele rzadziej a np. niedziela jest tylko moja choćby nie wiem kto z jakim problemem się do mnie dobijał
5.
Myśli
Dla mnie najgorsza była noc, bo zawsze przychodziło wiele myśli o moim życiu, i sensie mojej egzystencji. Początkowo sądziłam, że może te myśli przychodzą bo muszę pewne sprawy rozliczyć ale w końcu uznałam, że one przychodzą bo mam ten inny stan umysłu.
Więc zaczęłam ignorowanie tych myśli i obaw z nich płynących bo i tak wszelkie próby dialogowania i odpowiedzi na pytania zawarte w tych myślach są bezsensu, bo za chwile przyjdą na nowo.
Dlatego warto rozdzielić sobie myśli na które i tak nie odpowiemy i nie znajdziemy rozwiązania bo są to po prostu myśli lękowe i tak jak inne objawy i emocje jak lęk trzeba ignorować, jak takiego natręta.
Przez dwa miesiące było lepiej ale 2 miesiące temu jeszcze w weekendy, czyli takie w luźniejsze dni objawy wracały i musiałam pilnować się z postawą z pkt pierwszego
Od miesiąca nie mam już niczego a nawet gdyby nagle przyszło to stosowałabym postawę pkt pierwszego i nie ma kłopotu
Wiem, że to żadna nowość ale też nie ma zapewne już nowości do napisania. Po prostu chciałam podzielić się tym.
Dziękuję Wam bo na bazie tego co tutaj się dowiedziałam, zbudowałam swoją strategię odzyskiwania równowagi.
Dlatego też w każdej sprawie w jakiej mogę pomóc możecie na mnie liczyć.
Pozdrawiam Maria
Albo dlaczego o tym stanie niewiele wiem?
Otóż kończyłam psychologię ogólną, kryzysową a zaraz po studiach a nawet już w trakcie podjęłam się pracy dla fundacji i równocześnie podjęłam się pracy w opiece społecznej. Moja praca dotyczy poszkodowanych kobiet a także samotnych i wszelkie kwalifikacje dalsze uzyskiwałam w tym kierunku a także uzależnień bo są one niestety mocno związane z moją pracą.
Dlatego też nie posiadam doświadczenia w leczeniu zaburzeń lękowych i tym podobnych choć oczywiście podstawowy zakres wiedzy posiadam.
Jednak brak mi doświadczenia bo zwyczajnie nie wykonuję takiej pracy a jest ono w tym wypadku jednym z wielkich atutów.
Zresztą przez kilka miesięcy przeczytałam myślę 60 % postów na forum i z uznaniem stwierdzam, że jest tu naprawdę dużo ludzi z konkretnym większym doświadczeniem w tych sprawach, niż ja posiadam
Moje objawy depersonalizacji-derealizacji zaczęły się od presji w pracy. Zawsze poświęcałam dużo czasu oraz zainteresowania swoim podopiecznym. Są to ludzie z różnymi problemami ale także i wychowaniem co czasem prowadziło do nerwowych sytuacji a ja za bardzo w tym chciałam być świętą Maryą.
Spowodowało to, że powoli następował proces osłabienia, lekkie stany depresji, poczucie zmęczenia nieadekwatnego do sytuacji aż w końcu przyszły stany nierealności.
Najgorszymi objawami były dla mnie te, które uderzały w moją osobowość i wiedzę. W ciągu jednego dnia nie dosyć, że przestałam rozumieć kim jestem to do tego zostałam ogłupiona, mój poziom inteligencji, poziom wysławiania się opadł do minimum.
Bardzo duży lęk wywoływały we mnie objawy, które zatracały poczucie własnego ciała. Straszne to były momenty kiedy leżąc nie czułam nóg albo siedząc przy komputerze nie czułam swoich rąk jak poruszam myszką czy pisze na klawiaturze.
Straszne też było to, że gdziekolwiek się nie pojawiałam wszędzie byłam obca i w obcym miejscu.
Odczuwałam też lęk.
Jak każdy w tym stanie zaczęłam martwić się o swoje zdrowie. Porobiłam wszelkie badania w ciągu paru dni, wszystkie wyszły dobrze.
Poszłam do psychiatry, dostałam diagnozę ostateczną depresji ale odmówiłam leczenia lekami, chciałam być czysta
Poczytałam trochę w sieci o samym zaburzeniu depersonalizacji. Tu na forum natomiast dostałam "pod nos" ważne punkty, które bardzo pomogły mi określić strategię działania.
1.
Jakiekolwiek objawy by nie były, ignorować je oraz lęk z tego płynący.
Najtrudniejsze...
Tak, to było dla mnie najtrudniejsze.
Czytać o depersonalizacji to można wiele, co innego te objawy odczuć samemu na sobie.
Tak jak wspominałam wyżej siedząc przed komputerem nie czułam ręki, która porusza myszką, nie czułam ruchów rąk, którymi pisałam, nie czułam kto w ogóle to pisze.
Miałam ochotę zostawić tą czynność i gdzieś uciec i z początku tak robiłam, w strachu chodziłam po mieszkaniu albo wychodziłam na zewnątrz. Co potęgowało tylko odczucia nierealności.
Tak samo było przy robieniu makijażu kiedy w lustrze była obca postać.
Ale miałam świadomość, że tak być nie może ale ta świadomość to mamy wszyscy To nie wystarcza. Więc uznałam depersonalizację za takiego natręta, który szepcze mi do ucha albo robi awanturę krzycząc nad głową, a ja w tym muszę uczyć się cierpliwości i spokoju reakcji oraz ignorowania natręta.
To jest trudne zadanie i to jest właśnie ta znana Nam zapewne akceptacja. Praktyka czyni mistrza w tym wypadku i polecam nie zrażać się po paru nieudanych próbach gdzie strach bierze górę.
2.
Drugi punkt jest wspomaganiem pierwszego. Aby to powyższe miało większą szanse powodzenia trzeba mieć zajęcie i to najlepiej zawodowe.
Rozmowy z przyjaciółką czy rodziną jakoś pomagały ale nawet w trakcie rozmów łapałam się na tym czy mój głos jest normalny, czy też zachowuje się normalnie. Co innego jak wpada się w wir obowiązków a w wolnym czasie stosuje się z uporem to co w punkcie pierwszym.
Do pracy wróciłam już po paru tygodniach choć było to naprawdę trudne dla mnie. Szczególnie, że nadal miałam strasznie zaniżony próg swojej inteligencji oraz choćby wysławiania się.
3.
Jeżeli czujesz, ze depersonalizacja zabrała ci część siebie, może właśnie jak mnie inteligencję, wiedzę czy może coś innego, to pamiętaj najważniejsze, że to wszystko jest tylko zablokowane.
Nie unikaj sytuacji, które narażają Cię na nasilenie danego objawy, czy sytuacji gdzie dany objaw może być przeszkodą. Jeśli natomiast w danej sytuacji objaw odcina mocno, nie popadaj w panikę, że coś jest źle i, że coś straciłeś na zawsze, DZIAŁAJ INTUICJĄ.
Intuicja jest częścią świadomości a ta jak wiadomo jest przy tych zaburzeniach mimo wszystko zachowana. Więc jak czujemy odcięcie w danej sytuacji, to zamiast unikać z obawy przed upokorzeniem czy porażką, działaj intuicją.
Zaufaj sobie bo mimo depersonalizacji, to jesteś nadal Ty.
To było mi bardzo potrzebne, bo moje problemy z poczuciem pustki w głowie, brakiem wiedzy, kłopotami w układaniu wypowiedzi, powodowały, że czułam się jak jakaś szkarada, bałam się, że nie podołam zadaniom i nie mam możliwości wrócić do pracy.
Ale szybko przekonałam się, że im bardziej denerwowałam się, że te objawy mi przeszkodzą tym bardziej mi przeszkadzały i tym bardziej byłam niespokojna a objawy coraz silniejsze.
Więc stosując ignorowanie, ten punkt pierwszy, działałam intuicją i co się okazywało? Okazywało się, że mimo objawów wiem co robić i co mówić.
To też wymaga praktyki.
4.
Punkt - załatw swoje wewnętrzne sprawy lub inne.
U mnie to było robienie sobie presji w pracy, nadmiar pracy.
Obecnie też pracuję ale prace zabieram do domu już o wiele rzadziej a np. niedziela jest tylko moja choćby nie wiem kto z jakim problemem się do mnie dobijał
5.
Myśli
Dla mnie najgorsza była noc, bo zawsze przychodziło wiele myśli o moim życiu, i sensie mojej egzystencji. Początkowo sądziłam, że może te myśli przychodzą bo muszę pewne sprawy rozliczyć ale w końcu uznałam, że one przychodzą bo mam ten inny stan umysłu.
Więc zaczęłam ignorowanie tych myśli i obaw z nich płynących bo i tak wszelkie próby dialogowania i odpowiedzi na pytania zawarte w tych myślach są bezsensu, bo za chwile przyjdą na nowo.
Dlatego warto rozdzielić sobie myśli na które i tak nie odpowiemy i nie znajdziemy rozwiązania bo są to po prostu myśli lękowe i tak jak inne objawy i emocje jak lęk trzeba ignorować, jak takiego natręta.
Przez dwa miesiące było lepiej ale 2 miesiące temu jeszcze w weekendy, czyli takie w luźniejsze dni objawy wracały i musiałam pilnować się z postawą z pkt pierwszego
Od miesiąca nie mam już niczego a nawet gdyby nagle przyszło to stosowałabym postawę pkt pierwszego i nie ma kłopotu
Wiem, że to żadna nowość ale też nie ma zapewne już nowości do napisania. Po prostu chciałam podzielić się tym.
Dziękuję Wam bo na bazie tego co tutaj się dowiedziałam, zbudowałam swoją strategię odzyskiwania równowagi.
Dlatego też w każdej sprawie w jakiej mogę pomóc możecie na mnie liczyć.
Pozdrawiam Maria
- nierealna
- Ex Moderator
- Posty: 1184
- Rejestracja: 29 listopada 2013, o 14:22
Uwielbiam takie wpisy Od razu podnoszą człowieka na duchu
Tak, jak to się to wszystko czyta to wydaje się być mega proste, gorzej z praktyką
Pamiętam Cię od początku i od razu wiedziałam, że szybko się z tym uporasz!
Moje GRATULACJE !
Tak, jak to się to wszystko czyta to wydaje się być mega proste, gorzej z praktyką
Pamiętam Cię od początku i od razu wiedziałam, że szybko się z tym uporasz!
Moje GRATULACJE !
Tyle razy narzekał na normalność i nudę w jego życiu.
Teraz oddałby wszystko,żeby chociaż przez chwilę poczuć ten spokój w otaczającym go świecie.
akceptacja + porzucenie kontroli + nastawienie normalnościowe = SUKCES ! ♥
Teraz oddałby wszystko,żeby chociaż przez chwilę poczuć ten spokój w otaczającym go świecie.
akceptacja + porzucenie kontroli + nastawienie normalnościowe = SUKCES ! ♥
-
- Administrator
- Posty: 1889
- Rejestracja: 11 maja 2013, o 02:54
Wielkie gratulacje Mario
Ogólnie jako nieliczna osoba "psychologiczna" pokazałaś że masz pokorę i za to Cię bardzo szanuje i cenię. W końcu uczymy się całe życie i chętnie też się dokształcę w Twojej specjalizacji w przyszłości bo chciałbym być psychologiem który będzie miał szeroki zakres wiedzy i oferowanej pomocy.
Gratuluje Ci przede wszystkim niezłomność i obudzenia w sobie duszy wojownika. Na pewno Ci się to przyda ogólnie w życiu więc super że zmieniłaś nastawienie do swojego stanu i zaczęłaś je ignorować. Jak widzisz, przynosi to efekty.
Pozdrawiam i jeszcze raz serdecznie gratuluje.
-- 14 października 2014, o 21:28 --
P.S. Tym samym trafiasz do grupy Odburzonych
Ogólnie jako nieliczna osoba "psychologiczna" pokazałaś że masz pokorę i za to Cię bardzo szanuje i cenię. W końcu uczymy się całe życie i chętnie też się dokształcę w Twojej specjalizacji w przyszłości bo chciałbym być psychologiem który będzie miał szeroki zakres wiedzy i oferowanej pomocy.
Gratuluje Ci przede wszystkim niezłomność i obudzenia w sobie duszy wojownika. Na pewno Ci się to przyda ogólnie w życiu więc super że zmieniłaś nastawienie do swojego stanu i zaczęłaś je ignorować. Jak widzisz, przynosi to efekty.
Pozdrawiam i jeszcze raz serdecznie gratuluje.
-- 14 października 2014, o 21:28 --
P.S. Tym samym trafiasz do grupy Odburzonych
'Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą'
'Lepiej jest umrzeć stojąc, niż żyć na kolanach.'
'Puk puk, strach puka do drzwi, otwiera mu odwaga a tam nikogo nie ma.'
Jest dobrze, dobrze. Jest źle, też dobrze
'Odwaga to nie brak strachu, to działanie pomimo strachu'
Ty nie jesteś zaburzeniem, a zaburzenie nie jest Tobą
Odburzony
Konsultacja Skype
'Lepiej jest umrzeć stojąc, niż żyć na kolanach.'
'Puk puk, strach puka do drzwi, otwiera mu odwaga a tam nikogo nie ma.'
Jest dobrze, dobrze. Jest źle, też dobrze
'Odwaga to nie brak strachu, to działanie pomimo strachu'
Ty nie jesteś zaburzeniem, a zaburzenie nie jest Tobą
Odburzony
Konsultacja Skype
- marianna
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 2070
- Rejestracja: 23 kwietnia 2014, o 23:47
Gratulacje Mario i dziękuję że napisałaś, wezmę sobie Twoja radę do serca
*** JEŚLI KTOŚ MI ODPOWIADA TO "CYTUJCIE" BO JA POTEM GUBIĘ WĄTKI ***
http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html
http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html
- rozszczepiona
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 17
- Rejestracja: 12 listopada 2014, o 17:47
Wielkie gratulacje. Zapisałam sobie te Twoje zasady w zeszycie (skrótowo), by o nich pamiętać. No, no nie zawsze się udaje i nie jest to łatwe.
Możesz się ze sobą zaprzyjaźnić, polubić sny koszmarne, osaczenie przez ciało czy
niezależne impulsy.
niezależne impulsy.
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 26
- Rejestracja: 24 lutego 2014, o 09:33
Dziękuje ponownie za miłe słowa.
Wchodzę na forum co jakiś czas i widzę wiele wiadomości prywatnych od użytkowników. Pytacie mnie o derealizację i depersonalizację jako, że jestem psychologiem. Musze jednak przyznać, że o tematach depersonalizacji i derealizacji i stanu w jaki wpadłam wiedze czerpałam z forum i tego co stworzyli tutaj inni forumowicze.
Dlatego przykro mi ale nie jestem specjalistką od tych zaburzeń i bardziej jestem osobą, która wyszła na gotowych poradach niż na własnej wiedzy psychologicznej.
Na usprawiedliwienie zawodu psychologa powiem tylko tyle, że nie prowadzę terapii osób z zaburzeniami lękowymi, tylko jestem psychologiem od konfliktów w rodzinie, sytuacji kryzysowych.
Ale jeśli chodzi o moje zaburzenie nie na wiele mi się to przydało. To co mi pomogło to duuuuże moje zaangażowanie w to aby nie scalać się z zaburzeniem i objawami w życiu codziennym, a także główna porada na forum - akceptacja, że nie jestem sobą bo zaburzenie mi dużo zabrało z poczucia inteligencji, koncentracji oraz szczęścia z życia. I przede wszystkim to co jest tutaj przekazywane o stanach depersonalizacji.
Nie mogę oczywiście zapomnieć o dużej życzliwości osób wspierających innych dla mnie. W początkowym okresie był to solidny okład na moją ranę.
Wchodzę na forum co jakiś czas i widzę wiele wiadomości prywatnych od użytkowników. Pytacie mnie o derealizację i depersonalizację jako, że jestem psychologiem. Musze jednak przyznać, że o tematach depersonalizacji i derealizacji i stanu w jaki wpadłam wiedze czerpałam z forum i tego co stworzyli tutaj inni forumowicze.
Dlatego przykro mi ale nie jestem specjalistką od tych zaburzeń i bardziej jestem osobą, która wyszła na gotowych poradach niż na własnej wiedzy psychologicznej.
Na usprawiedliwienie zawodu psychologa powiem tylko tyle, że nie prowadzę terapii osób z zaburzeniami lękowymi, tylko jestem psychologiem od konfliktów w rodzinie, sytuacji kryzysowych.
Ale jeśli chodzi o moje zaburzenie nie na wiele mi się to przydało. To co mi pomogło to duuuuże moje zaangażowanie w to aby nie scalać się z zaburzeniem i objawami w życiu codziennym, a także główna porada na forum - akceptacja, że nie jestem sobą bo zaburzenie mi dużo zabrało z poczucia inteligencji, koncentracji oraz szczęścia z życia. I przede wszystkim to co jest tutaj przekazywane o stanach depersonalizacji.
Nie mogę oczywiście zapomnieć o dużej życzliwości osób wspierających innych dla mnie. W początkowym okresie był to solidny okład na moją ranę.
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 26
- Rejestracja: 24 lutego 2014, o 09:33
Terapia powinna być wyborem a nie przymusem ani podjęta decyzją o jej rozpoczęciu bo ktoś nam powiedział, że tak trzeba.
Kiedy dostałam stanów depersonalizacji także pobiegłam do psychiatry, otrzymałam krótka odpowiedź, że to są stany depresji. O depersonalizacji psychiatra niechętnie rozmawiał.
Napisałam także do psychologa z forum Pana Huberta aby wspomógł koleżankę po fachu. Dostałam krótką odpowiedź, że to wina mojej osobowości i wymagana jest terapia.
Rozmawiałam również w gabinecie z psychologiem, który ogólnie stwierdził podobnie.
Korzystałam z porady 3 specjalistów i każdy powiedział, że wymagam terapii a żaden nie chciał rozmawiać o objawach depersonalizacji.
To uważam za błąd. Nie rozumiem zupełnie podejścia, że depersonalizacja jest wynikiem tylko choroby lub zaburzenia. To przeczy nawet klasyfikacji zaburzeń.
Właśnie to co na początku sama zrobiłam to przejrzałam klasyfikację zaburzeń. Depersonalizacja według tej klasyfikacji może występować jako samoistne zaburzenie, które nie jest urojeniem.
I według mnie doświadczyłam właśnie stanów depersonalizacji od presji, którą zrobiłam sobie pracą.
Pracuję w fundacji gdzie dochodzi do rozmaitych, często brutalnych wydarzeń w relacjach damsko - męskich.
Stresu nie brak, a łatwo w wirze życiowych obowiązków zapomnieć się.
Do tego o ile objawy ze strony serca czy układu oddechowego, stany apatii, napady lęku potrafiłabym zrozumieć. To objawy jak utrata poczucia swojej inteligencji, utrata koncentracji do tego stopnia, że zapominałam jaki jest dzień, uczucie, że nie wiem gdzie jestem, odbicie w lustrze było obce dla mnie, moje ręce były jakby przyczepione do ciała i do tego jakby nie moje własne i wiele tym podobnych objawów i uczuć było trudno mi sobie samej wyjaśnić.
Dlatego uważam, że o depersonalizacji powinno się rozmawiać w gabinetach. Nie wyobrażam sobie akceptacji tego stanu bez rozmowy o tym.
Trzech specjalistów tego mi nie zapewniło, ja jako czwarta nie potrafiłam również zapewnić tego sama sobie.
Wpisy na forum zapewniły mnie o tym.
Problemem jest po przeczytaniu o tym co to jest depersonalizacja uwierzenie w to. Łatwiej wierzy się osobom z zawodem psychologicznym, psychiatrycznym.
Ja uwierzyłam bo zanim zdobyłam wykształcenie psychologa zdobywałam doświadczenie jako wolontariuszka dla tej fundacji w której obecnie pracuję.
Dlatego wiem, że doświadczenie w rozmowach z innymi jest milion razy bardziej pewne i lepsze niż wiedza ze studiów.
Więc rzut oka na forum i posty choćby Divam i wiedziałam, że mogę im uwierzyć w to co mówią o depersonalizacji.
Bo po prostu mają doświadczenie. I jeżeli mówią mi, że mam depersonalizację to mam.
A do tego mimo wszystko potrafiłam sama siebie przekonać, że nie mam choroby psychicznej.
Wracając do terapii odpowiedź choćby Pana Huberta była mało profesjonalna. Współczuję każdemu kto z depersonalizacją musi słuchać takich odpowiedzi jakich ja doświadczyłam u specjalistów.
Nikt nawet przez moment nie pomyślał i nie powiedział mi, że od stresu mogło mnie odrealnić i, że może to być epizodyczne.
Od razu założyli terapię, leczenie lekami a do tego nikt nie chciał rozmawiać o objawach, które powodowały u mnie tak dużą niepewność.
A mnie wystarczyło wyjść z zaburzenia i dostać nauczkę na własnych błędach. I teraz postępować inaczej. To także jest terapią, nie zapominajmy o tym.
Jestem tym bardziej wdzięczna forumowiczom. Bo pamiętam jak byłam młoda i mimo tego, że miałam doświadczenie jako wolontariusz każdy myślał, że psycholog lepiej to rozumie i lepiej wie. Było to denerwujące.
Jeżeli chodzi o powody stanów mojej depersonalizacji oraz o samej depersonalizacji to największą wiedzę z jaką dane mi było się zapoznać, uzyskałam od ludzi stąd.
Natomiast stworzona przeze mnie presja w moim życiu, która do tego doprowadziła została powoli zmieniana, bo uczę się na własnych błędach.
Moim wyborem nie było korzystanie z proponowanych mi terapii długodystansowych.
A jeżeli chodzi o pracę. To na początku byłam na zwolnieniu. Z czasem wdrażałam się na nowo.
Kiedy dostałam stanów depersonalizacji także pobiegłam do psychiatry, otrzymałam krótka odpowiedź, że to są stany depresji. O depersonalizacji psychiatra niechętnie rozmawiał.
Napisałam także do psychologa z forum Pana Huberta aby wspomógł koleżankę po fachu. Dostałam krótką odpowiedź, że to wina mojej osobowości i wymagana jest terapia.
Rozmawiałam również w gabinecie z psychologiem, który ogólnie stwierdził podobnie.
Korzystałam z porady 3 specjalistów i każdy powiedział, że wymagam terapii a żaden nie chciał rozmawiać o objawach depersonalizacji.
To uważam za błąd. Nie rozumiem zupełnie podejścia, że depersonalizacja jest wynikiem tylko choroby lub zaburzenia. To przeczy nawet klasyfikacji zaburzeń.
Właśnie to co na początku sama zrobiłam to przejrzałam klasyfikację zaburzeń. Depersonalizacja według tej klasyfikacji może występować jako samoistne zaburzenie, które nie jest urojeniem.
I według mnie doświadczyłam właśnie stanów depersonalizacji od presji, którą zrobiłam sobie pracą.
Pracuję w fundacji gdzie dochodzi do rozmaitych, często brutalnych wydarzeń w relacjach damsko - męskich.
Stresu nie brak, a łatwo w wirze życiowych obowiązków zapomnieć się.
Do tego o ile objawy ze strony serca czy układu oddechowego, stany apatii, napady lęku potrafiłabym zrozumieć. To objawy jak utrata poczucia swojej inteligencji, utrata koncentracji do tego stopnia, że zapominałam jaki jest dzień, uczucie, że nie wiem gdzie jestem, odbicie w lustrze było obce dla mnie, moje ręce były jakby przyczepione do ciała i do tego jakby nie moje własne i wiele tym podobnych objawów i uczuć było trudno mi sobie samej wyjaśnić.
Dlatego uważam, że o depersonalizacji powinno się rozmawiać w gabinetach. Nie wyobrażam sobie akceptacji tego stanu bez rozmowy o tym.
Trzech specjalistów tego mi nie zapewniło, ja jako czwarta nie potrafiłam również zapewnić tego sama sobie.
Wpisy na forum zapewniły mnie o tym.
Problemem jest po przeczytaniu o tym co to jest depersonalizacja uwierzenie w to. Łatwiej wierzy się osobom z zawodem psychologicznym, psychiatrycznym.
Ja uwierzyłam bo zanim zdobyłam wykształcenie psychologa zdobywałam doświadczenie jako wolontariuszka dla tej fundacji w której obecnie pracuję.
Dlatego wiem, że doświadczenie w rozmowach z innymi jest milion razy bardziej pewne i lepsze niż wiedza ze studiów.
Więc rzut oka na forum i posty choćby Divam i wiedziałam, że mogę im uwierzyć w to co mówią o depersonalizacji.
Bo po prostu mają doświadczenie. I jeżeli mówią mi, że mam depersonalizację to mam.
A do tego mimo wszystko potrafiłam sama siebie przekonać, że nie mam choroby psychicznej.
Wracając do terapii odpowiedź choćby Pana Huberta była mało profesjonalna. Współczuję każdemu kto z depersonalizacją musi słuchać takich odpowiedzi jakich ja doświadczyłam u specjalistów.
Nikt nawet przez moment nie pomyślał i nie powiedział mi, że od stresu mogło mnie odrealnić i, że może to być epizodyczne.
Od razu założyli terapię, leczenie lekami a do tego nikt nie chciał rozmawiać o objawach, które powodowały u mnie tak dużą niepewność.
A mnie wystarczyło wyjść z zaburzenia i dostać nauczkę na własnych błędach. I teraz postępować inaczej. To także jest terapią, nie zapominajmy o tym.
Jestem tym bardziej wdzięczna forumowiczom. Bo pamiętam jak byłam młoda i mimo tego, że miałam doświadczenie jako wolontariusz każdy myślał, że psycholog lepiej to rozumie i lepiej wie. Było to denerwujące.
Jeżeli chodzi o powody stanów mojej depersonalizacji oraz o samej depersonalizacji to największą wiedzę z jaką dane mi było się zapoznać, uzyskałam od ludzi stąd.
Natomiast stworzona przeze mnie presja w moim życiu, która do tego doprowadziła została powoli zmieniana, bo uczę się na własnych błędach.
Moim wyborem nie było korzystanie z proponowanych mi terapii długodystansowych.
A jeżeli chodzi o pracę. To na początku byłam na zwolnieniu. Z czasem wdrażałam się na nowo.