Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Po raz drugi w złapany w lęk - Powrót nerwicy
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 22
- Rejestracja: 10 maja 2018, o 16:37
Siema!
Po 6 miesiącach walki postanowiłem w końcu wylać z siebie historię mojego nawrotu nerwicy. Pierwszy raz z zaburzeniami nerwicowymi zetknąłem się w 5 lat temu, objawy lekowe oraz niepokój nie były aż tak nasilone, po trzech latach nerwica cichła aż w końcu zostawiła mój umysł w spokoju. Od grudnia zeszłego roku dostałem ataku paniki który ponownie wciągnął mnie w wir lęku, niepokoju oraz natrętnych myśli, musze dodać że choć byłem zaprawiony w bojach to objawy były na tyle silne że wywołały we mnie duże zaskoczenie(zbliżająca się śmierć). Po 6 miesiącach pracy nad sobą i wychodzeniu nerwicy na przeciw wiele objawów zniknęło lub ucichło jak przykładowo serce, duszności, natrętne myśli. Pozostał niepokój którego nie mogę rozwiązać. Przez te miesiące umiałem stopniowo rozwiązywać konflikty wewnętrzne, nie mam niestety pojęcia o co chodzi z tym niepokojem. Może ktoś miał podobnie, próbuję sobie zadawać pytania, jakoś rozwikłać tą zagadkę. Może ktoś pomoże mi z tą łamigłówką.
Po 6 miesiącach walki postanowiłem w końcu wylać z siebie historię mojego nawrotu nerwicy. Pierwszy raz z zaburzeniami nerwicowymi zetknąłem się w 5 lat temu, objawy lekowe oraz niepokój nie były aż tak nasilone, po trzech latach nerwica cichła aż w końcu zostawiła mój umysł w spokoju. Od grudnia zeszłego roku dostałem ataku paniki który ponownie wciągnął mnie w wir lęku, niepokoju oraz natrętnych myśli, musze dodać że choć byłem zaprawiony w bojach to objawy były na tyle silne że wywołały we mnie duże zaskoczenie(zbliżająca się śmierć). Po 6 miesiącach pracy nad sobą i wychodzeniu nerwicy na przeciw wiele objawów zniknęło lub ucichło jak przykładowo serce, duszności, natrętne myśli. Pozostał niepokój którego nie mogę rozwiązać. Przez te miesiące umiałem stopniowo rozwiązywać konflikty wewnętrzne, nie mam niestety pojęcia o co chodzi z tym niepokojem. Może ktoś miał podobnie, próbuję sobie zadawać pytania, jakoś rozwikłać tą zagadkę. Może ktoś pomoże mi z tą łamigłówką.
- Halka
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 457
- Rejestracja: 18 czerwca 2017, o 21:29
Nato może najlepiej odburzeni odpowiedzą, ale sprubuj te moze sobie sam . Niedokońca jednak masz zaufanie do siebie, puszczenie kontroli , akceptacja , czy jednak taki nawyk reakcji organizmu na jakieś wydarzenia czy myśli. Czasem trzeba świadomie coś przeanalizować żeby wiedziec nad czym jeszcze popracować
-
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 46
- Rejestracja: 18 czerwca 2018, o 13:20
Wiesz może tutaj chodzi o zwykłe napięcie dnia codziennego
Nie koniecznie musisz zauważać przez co ten niepokój.Może spróbuj narazie na to nie zwracać uwagi wiem że to wku...ia ale może stopniowo jak zajmiesz się codzienymi obowiazkami minie.Nie analizuj tego jak.nie analizowałes innych objawów.Pozdrawiam zycze powrotu do formy 


-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 22
- Rejestracja: 10 maja 2018, o 16:37
Co do napięcia w ciągu dnia to prawda, przynajmniej tak myśle, zbytnio tego na dzień dzisiejszy nie analizuję ale muszę się jakoś odbudowywać :). Poprzednie objawy analizowałem tylko świadomie, nie żeby się zadręczać i zastraszać. Analizowałem w celu poznania przyczyny i stopniowego przyzwyczajania się do normalności tych że objawów. Dzięki za wpis, każdy jest pomocny ponieważ samemu ciężko wszystko wyłapaćCykor123 pisze: ↑19 czerwca 2018, o 16:20Wiesz może tutaj chodzi o zwykłe napięcie dnia codziennegoNie koniecznie musisz zauważać przez co ten niepokój.Może spróbuj narazie na to nie zwracać uwagi wiem że to wku...ia ale może stopniowo jak zajmiesz się codzienymi obowiazkami minie.Nie analizuj tego jak.nie analizowałes innych objawów.Pozdrawiam zycze powrotu do formy
![]()

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 3
- Rejestracja: 18 czerwca 2018, o 20:39
Witajcie. Pozwoliłem podpiąć się pod ten temat żeby nie zakładać nowego. Doświadczyłem nawrotu nerwicy po 10 latach, jakoś tak wyszło. Bujam się 6 miesìęcy z koleżanką. Chciałbym zapytać Szanownych forumowiczów i Pana Victora o pewną kwestię ponieważ nie wiem czy zbyt dosadnie nie wziąłem sobie istoty ryzykowAnia. Nie mam ataków paniki, chipochondrii, nie boję się śmierci, nie boję się wychodzić. Ale mam lęk wolnopłynący. Nasila się po wyjściu, najbardziej daleko od domu na dworze. Czasem mam myśli, że nie podołam bo lęki trwają długo. Objaw i zarazem obawa z, która się borykam to sam lęk i poczucie jego władzy nade mną. Jakby wbił mi się w głowę, poczucie uwięzi i jego ciągłej obecności. Od jakiegoś czasu ryzykuje na sam lęk, i to poczucie uwięzi. Staram się go prowokować kiedy jest bardzo silny zachęcając go do ataku, wyzywać, szydzić, wyśmiewać. Są dni, że bombarduję tak każďy impuls lękowy a mam ich sporo co na prawdę męczy. Lęk wtedy wzrasta, robi mi się kocioł w głowie, nie ustępuje. Lęk wtedy nie opada ale zawiesza się, bywa, że jest mało odczawalny ale wtedy odczuwam napięcie w głowie. Kiedy wrócę do domu to napięcie schodzi ale emocję zaczynają szaleć tak jakby się wcześniej zatrzymały i szukały ujścia. Czasem w ferworze bombardowania zapominam co ryzukuję i po co ryzykuję. Czy to jest błąd? Wiem tyle, że robię to świadomie. Ale nie wiem czy to świadome ryzyko powinno bardziej opierać się na wiedzy tego, że ryzykuje w konkretnym celu. Podam dialogi. Mówie: chodź lęczku, wystawiam Ci się na ostrzał, chodź zrób mi krzywdę kaleko to Ci uwierzę. Powinienem mówić: jak powyżej i dodać/zapewniać się, źe robię to po to aby mój umysł się uspokoił. Bywały dni, że robiłem tak od rana do wieczora. Widzę poprawę ale czuję, że czegoś mi brakuje. Z góry dziękuję.
-
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 46
- Rejestracja: 18 czerwca 2018, o 13:20
Myślę że twoja walka jest spoko że z niego szydzisz
Ale może w tym jest problem że szydzenie szydzeniem a spróbuj go olać tak na maksa czyli np. wychodzisz z domu,przychodzi lęk a Ty zamiast z nim wchodzic w konfrontacje zajmij się skupieniem na czymś innym ale tak mocno puki napięcie nie zejdzie. Trening czyni mistrza Pozdrawiam 


- Halka
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 457
- Rejestracja: 18 czerwca 2017, o 21:29
To ztym lękiem takie dziwny myk trzeba nauczyć si. Bo lęk czy kazda emocja pojawia sie czasem bez naszej woli, w nerwicy jest rozregulowane i jest tego zadużo i nieadekwatne do sytuacji i czasem niepowinna sie pojawić ale to trzeba zaakceptować że jest i niech będzie. a przyokazji ją ignorować zajmować czym innym. Blokowanie też nic niedaje bo spięcia robią sie wciele i potem i tak kipi
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 255
- Rejestracja: 5 listopada 2013, o 12:37
Hej. Ja mam nn i czasami tez taki niepokój nie wiadomo skąd. NP jadę samochodem i wzrasta czy od jakiegoś czasu przed zapaleniem pierwszego papierosa. Staram sie wtedy skupic uwagę na czymś innym. Moja terapeutka mi kiedys poleciła odejmowanie 200-7 i tak do skutku. Pomoglo.
Nigdy nie pozbędziemy się tego o czym nie mówimy.
Just because it burns, doesn't mean you're gonna die
Just because it burns, doesn't mean you're gonna die

-
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 1543
- Rejestracja: 17 października 2017, o 23:08
Jeśli pomagają Ci tego typu wyliczanki w głowie, to polecam medytację, ponieważ takie odejmowanie jest rozgrzewką przed właściwą refleksją ;]nerwowa24 pisze: ↑21 czerwca 2018, o 11:14Hej. Ja mam nn i czasami tez taki niepokój nie wiadomo skąd. NP jadę samochodem i wzrasta czy od jakiegoś czasu przed zapaleniem pierwszego papierosa. Staram sie wtedy skupic uwagę na czymś innym. Moja terapeutka mi kiedys poleciła odejmowanie 200-7 i tak do skutku. Pomoglo.