Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Pytanie -nerwica lękowa- czego się spodziewać, jak reagować

Tutaj rozmawiamy na tematy naszych partnerów, rodzin, miłości oraz zakochania.
O kłopotach w naszych związkach, rodzinach, (niezgodność charakterów, toksyczność, zdrada, chorobliwa zazdrość, przemoc domowa, a może ktoś w rodzinie ma zaburzenie? Itp.)
ODPOWIEDZ
jaminek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 9 marca 2015, o 16:50

10 marca 2015, o 00:24

Witam. Bardzo proszę o podpowiedź, bo nie jestem w stanie sama sobie poradzić. Mój partner cierpi ponoć na nerwicę lekową i depresję. Mamy wspólne dziecko, ale gdy zaszlam w ciążę, on uciekł. Wrócił jednak po ponad roku. Najpierw przychodził tylko do dziecka, potem odzyło w nas uczucie (moje nie wygasło nigdy). Faktycznie widać było,ze on naprawdę się stara i poświęca nam duzo czasu ( namówiłam go na wizytę psychiatry, któru stwierdził wyżej wymienione dolegliwości). Problem w tym,ze ja widząc,ze się stra , nie potrafię przestać się bać iż to się szybko skończy. On, zanim odszedł, okłamywał mnie na kazdym kroku. Zrobił to także teraz, na poczatku nowego związku. Sprawa wazna i nieważna, gdyż chodziło o to,że wyjechał z rodzicami, próbujac mi wmówić,ze jedzie do pracy. Ta sytuacja więcej się nie powtórzyła, ale wiem,ze on potrzebuje mojego zaufania, a mi coraz cięzej okazywać zaufanie, choć widzę,że jego starania są coraz większe. Frstruję się podwójnie, bo on nie pracuje i pracy nie szuka pomimo wykształcenia wyższego (praca od ręki).Tłmaczy sie tym,ze chce w branzy, a nie gdziekolwiek i ze w sumie to on się boi. Jestem w stanie to jakoś zrozumieć, ale... Boi się także pokazać dziecko rodzicom, bo niby nie akceptują, boi się ze mną zamieszkać, gdyż neguję wszystko, co on mówi o współnych planach. Boi się przyznać swoim znajomym,ze ze mną jest i ze ma dziecko, choć zapewnia iż nas bardzo kocha. Staram się to wszystko rozumieć. Gdy rozmawiamy, on tłmaczy się tym,ze nie wie, dlaczego się boi,ale że bierze leki i chce tego wszystkiego co ja. Zazwyczaj jest mi przy nim wspaniale, ale czasem, gdy jestem sama z dzieckiem ( on wychodzi o 19, bo pracuje u swojej rodziny niby za kwotę alimentów), nie jestem w stanie nad soba zapanować i samotnośc oraz wiedza,ze nie możemy się pokazać jest dla mnie zbyt przejmująca. Ostatnio, po wspaniale spędzonym czasie z dzieckiem i nim coś mi się stało. Byłam już bez partnera i ubzdurałam sobie,że to jest zbyt chore. Zadzwoniłam do niego i naskoczyłam,że pewnie mnie oszukje i prowadzi podwójne zycie i ze to dlatego nie chce się do nas przyznać. Oczywiscie skończyło się to tak iż usłyszałam,ze straciłam całe jego zaufanie i ze on nie przyjdzie nawet do dziecka w umówiony dzień, bo wyjeżdza tak jak ja to sugeruję co jakiś czas. Mam teraz pytanie. Czy moje obawy są przesadzone i nieuzasadnione? Czy to ja powinnam nauczyć sie panować nad sobą i starać się ze wszystkich sił go wspierać??? Co mam robić? Zalezy mi i na nim i na jego szczzęsciu. Ostatnie czego pragnę to frustrowanie go dodatkowo,ale... nie umiem wytłumaczyć sobie,że to ja powinnam przestać wymagać od niego wkroczrenia do jego grona. Powinnam?? Czję się czasem jak żandarm... Nie chcę tego.
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

10 marca 2015, o 01:00

Rozumiem, że Twój partner cierpi na nerwicę lękową i depresję, ale to są zaburzenia, które nie mają w swojej charakterystyce okłamywania, nie przedstawienia własnego dziecka jego dziadkom, ukrywania partnerki i zarazem matki swojego dziecka przed znajomymi, odgrywanie się na dziecku za sprzeczkę z mamą (nie odwiedzenie go).Nie znam dobrze waszej sytuacji, Twojego partnera również, ale nie mylmy zaburzeń emocji z powyższymi pojęciami.

Można oczywiście założyć, że osoba lękliwa, która ma problemy z motywacją do życia i nastrojem, jako konsekwencje będzie wybierała unikanie odpowiedzialności za swoje życie i będzie kłamać dla wygodnictwa, ale nie wiem czy to powinno być w ogóle podpinane pod objawy zaburzenia.

Twoim wspieraniem mogłabym tu nazwać np. wspólne pójście do jego rodziców i zaprezentowanie dziecka, żeby łatwiej mu było w Twoim towarzystwie przeżyć ich ewentualną reakcję, pomoc w budowaniu samooceny, pomoc w szukaniu pracy itd. Ale nie sytuacje kiedy nerwica jest wymówką na absolutnie wszystko, szczególnie jeśli chodzi o jakieś kłamstwa.

Oczywiście naskakiwanie na niego z teoriami, że na pewno prowadzi podwójne życie, jeśli nie ma na to dowodów, też jest bez sensu, moim zdaniem, ale druga skrajność i tłumaczenie absolutnie wszystkiego zaburzeniem, to też zły pomysł, bo do niczego nie prowadzi. Dobrze znaleźć chyba jakiś złoty środek. Tzn. owszem być wsparciem, bo to nie jest proste pożegnać się z nerwicą i depresją na trzy cztery, ale z drugiej strony, niech to nie będzie wymówka na absolutnie wszystko. Generalnie nikt nie ma obowiązku przyznawać się do swojego dziecka, czy być z matką swojego dziecka, ale warto chyba żeby postawił sprawę jasno, bo z tego, co tu opisujesz wynika mylne przekonanie, że osoba z zaburzeniami ma prawo do bycia nie fair w stosunku do drugiej osoby, bo ma zdiagnozowane coś, co akurat z tym, co robi Twój partner ma mało wspólnego. Nie widzę po tym, co opisałaś u niego woli zrobienia czegoś z tym wszystkim, nawet jeśli w bólach i powoli. Może mu dobrze z taką wymówką? Choć zaznaczam, że mogę się mylić, bo wiadomo, że moja znajomość tematu pochodzi tylko z tego, co napisałaś i z Twojej perspektywy.
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
jaminek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 9 marca 2015, o 16:50

10 marca 2015, o 11:06

Dziękuję za wyczerpującą odpowiedź.

Myślałam dokładnie tak, jak napisałeś. Zaoferowałam mu pomoc i nawet chęć pójścia do jego rodziców. Spotykaliśmy się przez 7 lat, więc znamy się. On jednak twierdzi,że nie jest w stanie bo boi się , ale że chodzi na terapie i bierze leki, więc mam czekać. Zastanawiam się tylko, czy właśnie wszystkie te ucieczki i tłumaczenia są spowodowane zaburzeniem( zniosłabym) czy tylko niedojrzałością emocjonalną. On każe mi czekać i akceptować wszystko, a ja nie wiem jak się odnosić do tego, bo czekałabym, ale jeśli mam czekać na, aż on się zdecyduje np nie być ze mną i dzieckiem, bo to zadna choroba, to wolę ułożyć sobie życie inaczej. Jestem zapętlona we własnych myślach i przyznam,ze zamiast się cieszyć związkiem to popadam w ogromny dół emocjonalny.

W kazdym razie dziękuję.
Awatar użytkownika
Thori
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 226
Rejestracja: 23 stycznia 2015, o 13:24

10 marca 2015, o 13:53

Niech się koleś nie zasłania depresją i lękami, przed odpowiedzialnością za własne dziecko. Ukrywa ciebie i dzieciaka przed znajomymi, rodziną, ewidentnie nie chce, aby ktoś o was wiedział itp. Jesteś pewna, że tylko ty jesteś jedyną kobietą w jego życiu? Nie możecie pokazać się razem, bo co? Skoro jest z tobą w związku - a piszesz, że niby jest, to dlaczego nikt nie może zobaczyć was razem? Niby 7 lat jesteście razem i nigdy nikt nie wiedział, że jesteście parą? Normalnie czai się lepiej niż niejeden agent FBI.
Mnie to na odległość śmierdzi kolesiem, który ma cię w d... Kiedy ma kaprys to przychodzi, użyje, a potem leci do innej (innych). Wykorzystuje cię i jeszcze ma czelność twierdzić, że straciłaś jego zaufanie. No bez jaj. Koleś się okłamuje od lat. Czy ty tego nie widzisz? Zwykły niedojrzały emocjonalnie typek, skaczący z kwiatka na kwiatek.
Nie wrzucałabym tego pod deprechę i lękówkę, tylko jego własne wygodnictwo. Niegotowość do stworzenia związku.
Jak można uciec, dowiadując się, że partnerka jest w ciąży? Już to powinno ci dać do myślenia. Ojcostwo przynajmniej uznał? Alimenty płaci regularnie i to nie mniej niż 500? Bo tyle jest minimum? Czy kombinuje z groszami, bo nie chce mu się ruszyć tyłka do pracy?
Na twoim miejscu postawiłabym takiemu typkowi ultimatum: mamy dziecko i albo tworzymy rodzinę, mieszkamy razem, dbamy o wspólną przyszłość, albo definitywnie kończymy spotykania się, a on ma prawo jedynie do kontaktów z dzieckiem i wkładu w jego wychowanie, finansowego również. Bez migania się, że on nie ma pracy, bo boi się do niej iść. Ty wtedy wiesz na czym stoisz. I wiesz, że możesz sobie układać życie na nowo. Z kimś kto będzie ciebie wart i kto będzie dla ciebie partnerem, a nie kłamliwym oszustem. Chyba, że wolisz za kilka lat obudzić się jako samotna i zgryźliwa panna z dzieckiem. Życie masz tylko jedno. Nie marnuj go na kogoś, kto na to nie zasługuje i wmawia ci, że to wina jego choroby. Gówno prawda.

Poza tym lękowiec z deprechą jest trudnym partnerem i potrafi zniszczyć psychicznie drugą osobę, jeśli nie jest ona odpowiednio silna. Czy wasze dziecko ma patrzeć na to, jak koleś to robi? Bo to odbije się też na nim. Raz "tatuś" będzie, a raz nie będzie go chciał znać, bo... się niby boi... Już teraz szantażuje cię, że masz go bezwarunkowo akceptować i czekać, bo jak nie, to nie odwiedzi dziecka. Nie widzisz tego? Gra na emocjach twoich i dzieciaka.
ODPOWIEDZ