Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Pytania o psychoterapię

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

25 października 2017, o 12:31

Olcia, dlatego ja uważam, że do nerwicy trzeba podejsc calosciowo. Nie rozdrabniać myśli. Nie segregować na treŝci. Tylko rozwalić mechanizm lękowy jako całość. Jeśli masz możliwość skorzystać z terapii, to śmiało. Ty masz ogrom wiedzy Kochana, ale rozumiem, że z praktyką bywa już różnie. Łepek do góry :friend:
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
alicjac
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 185
Rejestracja: 12 maja 2017, o 17:21

25 października 2017, o 13:20

Olalala pisze:
25 października 2017, o 11:48
katarzynka pisze:
25 października 2017, o 11:26
Olalala pisze:
25 października 2017, o 11:09


Kasiu, a z jakimi nurtami miałaś jeszcze do czynienia? Jakbyś je oceniła ze swojej perspektywy?

Przepraszam, że się wcinam w temat. Sama mam resztki (?) nerwicy I zastanawiam się jeszcze jak sobie pomóc.
Olcia, w mojej ocenie każda z terapii przyniosła jakieś owoce, ale najwięcej korzyści wyniosłam z behawioralnej. Psychoanaliza w ogóle mi nie pomogła, szperanie w snach I doszukiwanie się freudowskich podłoży seksualnych to nie dla mnie. W ogólnym rozwoju może ok, ale dla wyjścia z nerwicy się nie sprawdziła. Także stawiam na b-p ;)
Dzięki Kasiu :) u mnie to wyglada tak, że z terapeutką poz-beh zakończyłam terapię hipochondrii, zgodnie z protokołem terapeutycznym. Moja terapeutka bardzo rozdzielała kwestie nerwica - hipochondria, tzn. dla niej temat hipo to była podstawa nerwicy, z czym nie do końca się zgadzam, bo ja uważam, że te tematy zazębiają się ze sobą, ale nie są w 100% tożsame. Widzę to szerzej, tzn. poza hipo jest jeszcze koło lękowe, myśli lękowe, natrętne, egzystencjalne to wszystko razem do kupy to dla mnie nerwa, a nie tylko strach przed rakiem na przykład. To jest ta ciągła cholerna analiza. I w sumie mam masę wiedzy, narzędzi na hipo, a brakuje mi sama nie wiem czego żeby zamknąć temat nerwicy ostatecznie I tak szukam....

Jeszcze raz przepraszam za wcięcie się w temat :ups

Ola ja myślę ze Tobie już nic nie brakuje. Masz bardzo duzo wiedzy. Teraz trzeba tylko czasu.
Napiszę Ci z mojego doświadczenia.
Ciągle się zastanawiam czy mam dobrą czy zła terapie. Nie pracuje w jakimś konkretnym nurcie ( widzę elementy wskazywania błędów myślenia, elementy sięgania do tego co bylo) i ciągle zadaje sobie pytanie co jeszcze mogłabym zrobić. Nie mieszkam w dużym mieście więc wybór ograniczony a na dojazdy na terapię do większego miasta nie mam czasu z uwagi na inne rodzinne sprawy. I zauważyłam że moje poszukiwanie....co jeszcze mogłabym zrobić....stało się już z podłożem nerwicowy bo samo myslenie " co jeszcze" powoduje presję.
Doszłam do wniosku że po
1.jak patrzę na siebie z perspektywy czasu to jest lepiej czyli moje działania przynoszą efekt czyli terapia też daje jakiś efekt
2. Uświadomiłam sobie że to moje ...co jeszcze mogę zrobić.... jest dążeniem do perfekcjonizmu a nie oczekiwaniem na wyciszenie stanu emocjonalnego
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1858
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

25 października 2017, o 14:01

alicjac pisze:
25 października 2017, o 13:20
Olalala pisze:
25 października 2017, o 11:48
katarzynka pisze:
25 października 2017, o 11:26


Olcia, w mojej ocenie każda z terapii przyniosła jakieś owoce, ale najwięcej korzyści wyniosłam z behawioralnej. Psychoanaliza w ogóle mi nie pomogła, szperanie w snach I doszukiwanie się freudowskich podłoży seksualnych to nie dla mnie. W ogólnym rozwoju może ok, ale dla wyjścia z nerwicy się nie sprawdziła. Także stawiam na b-p ;)
Dzięki Kasiu :) u mnie to wyglada tak, że z terapeutką poz-beh zakończyłam terapię hipochondrii, zgodnie z protokołem terapeutycznym. Moja terapeutka bardzo rozdzielała kwestie nerwica - hipochondria, tzn. dla niej temat hipo to była podstawa nerwicy, z czym nie do końca się zgadzam, bo ja uważam, że te tematy zazębiają się ze sobą, ale nie są w 100% tożsame. Widzę to szerzej, tzn. poza hipo jest jeszcze koło lękowe, myśli lękowe, natrętne, egzystencjalne to wszystko razem do kupy to dla mnie nerwa, a nie tylko strach przed rakiem na przykład. To jest ta ciągła cholerna analiza. I w sumie mam masę wiedzy, narzędzi na hipo, a brakuje mi sama nie wiem czego żeby zamknąć temat nerwicy ostatecznie I tak szukam....

Jeszcze raz przepraszam za wcięcie się w temat :ups

Ola ja myślę ze Tobie już nic nie brakuje. Masz bardzo duzo wiedzy. Teraz trzeba tylko czasu.
Napiszę Ci z mojego doświadczenia.
Ciągle się zastanawiam czy mam dobrą czy zła terapie. Nie pracuje w jakimś konkretnym nurcie ( widzę elementy wskazywania błędów myślenia, elementy sięgania do tego co bylo) i ciągle zadaje sobie pytanie co jeszcze mogłabym zrobić. Nie mieszkam w dużym mieście więc wybór ograniczony a na dojazdy na terapię do większego miasta nie mam czasu z uwagi na inne rodzinne sprawy. I zauważyłam że moje poszukiwanie....co jeszcze mogłabym zrobić....stało się już z podłożem nerwicowy bo samo myslenie " co jeszcze" powoduje presję.
Doszłam do wniosku że po
1.jak patrzę na siebie z perspektywy czasu to jest lepiej czyli moje działania przynoszą efekt czyli terapia też daje jakiś efekt
2. Uświadomiłam sobie że to moje ...co jeszcze mogę zrobić.... jest dążeniem do perfekcjonizmu a nie oczekiwaniem na wyciszenie stanu emocjonalnego
Wiesz co, bardzo możliwe, że potrzebny jest czas, że ja nic źle nie robię tylko to wymaga czasu. Bo jakbym miała cofnąć się wstecz to praktycznie przeszłam jakąś autostradę: od mega ciężkiej nerwicy, łącznie z depresją, myślami samobójczymi aż do momentu gdy mam może 5% objawów. Jedyne co mnie zastanawia to jeden problem, który może u mnie wracać I się zastanawiam na ile on będzie miał wpływ na mój stan emocjonalny I co z tym mogę zrobić. Podejmowałam temat na terapii, ale poza wnioskiem, że nie ma sensu o tym myśleć (no bo nie ma) to nie dostałam żadnej inne formy pomocy I sama nie wiem co z tym zrobić. Stan emocjonalny jest cwany I nie wiem na ile trafia do niego argument, że nie ma sensu o tym myśleć, bo bardziej to dla mnie argument logiczny.

Co do tematu wątku ;-) to kiedyś obiło mi się o uszy, że na terapię grupową nie każdy jest gotowy. Ja uważam jak wcześniej, że terapię I terapeutę trzeba dobrać pod siebie. A w przypadku nerwic uważam, że podstawą jest terapia poznawczo-behawioralna. Grupowa może być fajna (jak komuś pasuje) jako możliwość rozwoju I np. nauczenia się mówienia o swoich emocjach. Tylko, że to nie leczy nerwicy :-) Druga sprawa, według mnie, że nie każdy jest stworzony do snucia opowiadań o swoim prywatnym życiu I emocjach przed grupą osób.
alicjac
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 185
Rejestracja: 12 maja 2017, o 17:21

25 października 2017, o 14:10

Olalala pisze:
25 października 2017, o 14:01
alicjac pisze:
25 października 2017, o 13:20
Olalala pisze:
25 października 2017, o 11:48


Dzięki Kasiu :) u mnie to wyglada tak, że z terapeutką poz-beh zakończyłam terapię hipochondrii, zgodnie z protokołem terapeutycznym. Moja terapeutka bardzo rozdzielała kwestie nerwica - hipochondria, tzn. dla niej temat hipo to była podstawa nerwicy, z czym nie do końca się zgadzam, bo ja uważam, że te tematy zazębiają się ze sobą, ale nie są w 100% tożsame. Widzę to szerzej, tzn. poza hipo jest jeszcze koło lękowe, myśli lękowe, natrętne, egzystencjalne to wszystko razem do kupy to dla mnie nerwa, a nie tylko strach przed rakiem na przykład. To jest ta ciągła cholerna analiza. I w sumie mam masę wiedzy, narzędzi na hipo, a brakuje mi sama nie wiem czego żeby zamknąć temat nerwicy ostatecznie I tak szukam....

Jeszcze raz przepraszam za wcięcie się w temat :ups

Ola ja myślę ze Tobie już nic nie brakuje. Masz bardzo duzo wiedzy. Teraz trzeba tylko czasu.
Napiszę Ci z mojego doświadczenia.
Ciągle się zastanawiam czy mam dobrą czy zła terapie. Nie pracuje w jakimś konkretnym nurcie ( widzę elementy wskazywania błędów myślenia, elementy sięgania do tego co bylo) i ciągle zadaje sobie pytanie co jeszcze mogłabym zrobić. Nie mieszkam w dużym mieście więc wybór ograniczony a na dojazdy na terapię do większego miasta nie mam czasu z uwagi na inne rodzinne sprawy. I zauważyłam że moje poszukiwanie....co jeszcze mogłabym zrobić....stało się już z podłożem nerwicowy bo samo myslenie " co jeszcze" powoduje presję.
Doszłam do wniosku że po
1.jak patrzę na siebie z perspektywy czasu to jest lepiej czyli moje działania przynoszą efekt czyli terapia też daje jakiś efekt
2. Uświadomiłam sobie że to moje ...co jeszcze mogę zrobić.... jest dążeniem do perfekcjonizmu a nie oczekiwaniem na wyciszenie stanu emocjonalnego
Wiesz co, bardzo możliwe, że potrzebny jest czas, że ja nic źle nie robię tylko to wymaga czasu. Bo jakbym miała cofnąć się wstecz to praktycznie przeszłam jakąś autostradę: od mega ciężkiej nerwicy, łącznie z depresją, myślami samobójczymi aż do momentu gdy mam może 5% objawów. Jedyne co mnie zastanawia to jeden problem, który może u mnie wracać I się zastanawiam na ile on będzie miał wpływ na mój stan emocjonalny I co z tym mogę zrobić. Podejmowałam temat na terapii, ale poza wnioskiem, że nie ma sensu o tym myśleć (no bo nie ma) to nie dostałam żadnej inne formy pomocy I sama nie wiem co z tym zrobić. Stan emocjonalny jest cwany I nie wiem na ile trafia do niego argument, że nie ma sensu o tym myśleć, bo bardziej to dla mnie argument logiczny.

Co do tematu wątku ;-) to kiedyś obiło mi się o uszy, że na terapię grupową nie każdy jest gotowy. Ja uważam jak wcześniej, że terapię I terapeutę trzeba dobrać pod siebie. A w przypadku nerwic uważam, że podstawą jest terapia poznawczo-behawioralna. Grupowa może być fajna (jak komuś pasuje) jako możliwość rozwoju I np. nauczenia się mówienia o swoich emocjach. Tylko, że to nie leczy nerwicy :-) Druga sprawa, według mnie, że nie każdy jest stworzony do snucia opowiadań o swoim prywatnym życiu I emocjach przed grupą osób.
Niestety nie wszystkie nasze wątpliwości będą rozwiązane i nie ma możliwości żebyśmy poznali odpowiedź na każde pytanie i każda wątpliwość. Magiczne slowo AKCEPTACJA pozostaje do wdrazania. Wiem bo czasem jako osoba relugijna mysle o roznych złych duchach - opetaniach i o wsszystkim w perspektywie swojego wiecznego życia.
Staramy się.....czasem tylko albo aż tyle można zzrobić
Lossy1986
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 26
Rejestracja: 11 lipca 2017, o 20:59

25 października 2017, o 23:28

Dla mnie temat AKCEPTACJI to jedna wielka niewiadoma. Myślałam, że mi się udało, ale jak si.e okazuje nie.
Czytam duzo książek na ten temat i nie tylko. Jednym z moich ostatnich wniosków jest to, że aby zaakceptować trzeba wziąć odpowiedzialność
za siebie i za nerwicę. Powiedzieć sobie, że jest przydatna i ze jej potrzebuję, ponieważ mi pomaga w zyciu wyjść na prostą.
A ostatnim etapem jest pozbycie się jej mówiąc sobie, że już dziękuję, przyadałaś się, ale już Cię nie potrzebuję, bo chcę zyć bez Ciebie.

Pozdrawiam;)
ODPOWIEDZ