Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Psychoterapia, warto dłużej?

Być może masz jakąś kwestię do poruszenia związaną z nerwicą i lękiem?
A nie wiesz w który powyższy dział dodać temat, bo choćby pasuje to do każdej nerwicy?
Zrób to w takim razie tutaj.
Dział ten zawiera różne tematy, sprawy, wydarzenia w życiu związane z nerwicą i lękiem.
ODPOWIEDZ
aleks1723
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 185
Rejestracja: 17 stycznia 2016, o 19:38

20 kwietnia 2016, o 19:05

Witam. Mam pytanko, ponieważ myśle iść do psychoterapeuty nowego, zastanawiam się czy wgl warto, czy wszystko co ma mi do zaoferowania psycholożka, to informacje, które i tak są na forum? Byłem na chyba 8 czy 9 wizytach parę miesięcy temu u jednej Pani, ale jakoś mnie nie przekonały ćwiczenia relaksujące(które znałem) kiedy nawet ich nie potrzebowałem tak bardzo... Ogólnie to wszystko z książki, wysłuchała, podtakiwała, tak jakbym kurde ja musiał wiedzieć jak rozwiązać problem, kiedy wtedy we mnie huczało. Teraz nie huczy tylko wybucha. Pocę się we własnym ciele robiąc rzeczy, które kiedyś kochałem, jakby nie było we mnie osoby kur i tekie blokowanie mnie od środka, gdy chce się w coś wczuć... Całe życie poblokowane, chociaż i tak robię wszystko co dawniej, a nawet dużo więcej, to nie mam do jasnej cholery ani chwili spokoju, ani zasranej chwili... Sory, że tak z napiną, ale mam już tego po dziurki w nosie, kocham to zasrane życie, ale sam siebie blokuje wewnętrznie tak jakby, ale to nie ja(dziwne uczucie) i przy tym mdłości i ucisk taki w głowie, takie wewętrzne mdłości. Boje się, ze znowu się wciągnę w ten świat egzystencjonalny... Choć do końca z niego nie wyszedłem, ale to był chyba najgroszy okres, bo wtedy nie słuchałem nawet muzyki, bo miałem mdłości... Chciałbym poczuć, że to moje życie, ja nim steruje, że mam siłę i to coś jest watre tego. ehh szkoda gadać żyje w bańce, którą sam sobie pewnie stworzyłem i nie mogę się z niej wydostać bo mam wrażenie, że jest moim jedynym światem kurw* brak sił i słów... Boje się, że jak się zapadnę w ten świat głęboko, to sobie coś zrobię... A może jeszcze kiedyś mi się z tego uda wyjść... Choć to jest tak natrętne, jak nie kontroluje swoich myśli, słów, emocji, decyzji, wyobrażeń, czynów to odczuwam taką presję i nerwy i podpowiadanie, że muszę, bo tamto tylko istnieje... Nawet ciężko opisać ten stan... Tak długo się nie da żyć, bo od rana człowiek ma wrażenie, że leży nie na tym łóżku co trzeba i nie jest tym co trzeba, nie daje sobie spokoju, ciągle odpływam w inny świat... Jestem wykończony już.
To jak myślicie, spróbować u kogoś innego psychoterapi? Chociaż boje się, że będę podważać każde słowo psychologa. Jak mam przebłyski, to nie wierze, że to piekło się dzieje naprawdę... Nie odczuwam nawet tyle co lęku, tylko pustkę i wciąganie w "swój świat", tak jakby wszystko co normalne mnie stresuje, bo mi się wydaje dziwne, niepewne, nieoczywiste... Żebym mógł sobie chociaż zasrany film oglądnąć w spokoju, tak jakbym to ja go oglądał... Dawny ja, ale gówno... zaraz mdłości, telepka i odpływanie i natręty... Nic dosłownie nic... Parodia. Żebym mógł sobie na dłużej kiedykolwiek odpocząć i powiedzieć np: oO odpoczynek mi się należy po pracy np, ale teraz tak nie powiem, no bo komu się należy, mi? WTF? Nie mogę już wytrzymać... Najbardziej boli to, że człowiek musi sam z tego wyjść, ale sam to się tylko specjalnie automatycznie niszcze choć nie chcę... Chcę odetchnąć, ale to jest kurna automatyczne, brak słów. Muszę to przyznać, że nerwica, to najgorsze gówno świata, żebym choć wiedział, że ja chce się ratować, a nie niszczyć... Chyba chcę, ale jak, jak 2 część osobowości chce mnie całkiem zniszczyć... Czasem miałem taką wyobraźnie, że nałykam się tabletek na uspokojenie i będą mi tłumaczyli świat i jak mam sobą zarządzać od podstaw w psychiatrkowie i potem wychodzę spokojniejszy. Taka wyobraźnia tylko... Dobrze że ciało zdrowe, to nie muszę się przynajmniej ciągle się czepiać wszystkich moich procesów w głowie i postrzegania świata, tylko mogę to wyładować. Ostatecznie pewnie jakieś neuroleptyki, czy ki ciul, nie chce mieć jeszcze więcej energii... Chciałbym choć raz być tak spokojny i czuć siebie jako osobę, że moje wyobrażenie na temat świata jest prawdziwe i sobie wstaję rano, piję herbatkę jako osoba, oglądam tv jak osoba, wszystko kur** normalnie jak zwyczajna osoba w zwyczjanym 21 wieku. Choć nie chce kurna leków brać, ale mam zaburzony pogląd świata, to jak inaczej niby... Chyba, że może jeszcze do mnie właśnie psychoterapeutka nowa przemówi, może zahiptotyzuje i wywali pare złych przekonań na świat, kto wie Xd Niby chcę wyjść z nerwicy, ale dalej gdzieś jest to przekonanie, że to nie możliwe i że jak to wyjdę z nerwicy i będę osobą, kimś itd...

A i ten, leków nie bardzo chcę, choć żyje w piekle z którego chyba wyjścia nie ma. Nie chce być na zasranych lekach... Skoro leki nie zmieniają myślenia, to raczej na guzik się i tak przydadzą.
Najgorsze w tym wszystkim jest niepewność co do racjonalistycznego myślenia, np że to co myślę o świecie i to co wiem o świecie nie jest prawdą do końca... Tak jakbym to wszystko co się do tej pory nauczyłem o świecie było błędne i mnie aż mdli, że się ciągle tylko czepiam na każdym realistycznym myśleniu... Piekło.I wiem, że to prawda... Bo np, mam czasem tak, że np ktoś sobie patrzy na mnie, a ja myślę i mam pewność, że się ze mnie śmieje, już mam mówić" co się kur** śmiejesz" ale zaraz sobie przypominam "kurde, a może to tylko jest w mojej głowie" i tym sposobem można podważyć każdą racjonalistyczną myśl o świecie, że to całe moje wyobrażenie na temat każdej osoby i świata, może być błędne... Tylko się już do tego wyobrażenia przyzwyczaiłem...
Dzięki za opinie...

-- 20 kwietnia 2016, o 18:05 --
I to mnie właśnie najbardziej drażni, że ja muszę decydować, że ja muszę mieć swój pogląd, że musze oceniać itd... A to może być zły wynik mojej głowy itd... Tak jakbym sam sobie nie pozwalał na bycie człowiekiem, na myślenie, na działanie, na marzenia, cele itd... Na nic jakbym nie pozwalał, każdy proces zatrzymuje natrętnie... Pamiętam, że w najgorszym przypadku, to było jakieś 2 miechy temu chyba, albo 1,5, to miałem tak przez parę dni, że nie wiedziałem nic... Bo zatrzymywałem każdą myśl, każdy czyn i każde słowo tłumiłem... Nie chcę nic tłumić, chce czuć się sobą, robić to co chce bez uprzykszania sobie życia, masakra... Bez negaowania swojej zdolności do prawidłowego dobierania tego świata i postrzegania... Czasem mam wrażenie, że tego objawu się u mnie nie da wyleczyć, bo to już jest ze mną zrośnięte, co powoduje taki ból duszy i przez to niechęć do niczego, bo jak można mieć chęć do czegokolwiek jak się nie wierzy sobie i nie pozwala na swój własny odbiór świata.
Największe zło jest ukryte w świętobliwych nadmiernie i w tych powściągliwych nadmiernie.
No bo ja kochałem Życie, ale się za bardzo rozpędziłem i je zgubiłem...
Awatar użytkownika
ola36
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 91
Rejestracja: 7 grudnia 2015, o 12:34

21 kwietnia 2016, o 23:09

Witaj Aleks. Na długi post krótka odpowiedź...Przechodzisz teraz to, co niejeden z nas przeszedł. Od razu widać, że trapi Cię samotność i brak wsparcia. Tak, uważam, że powinieneś poddać się terapii. Piszesz, że przeszedłeś 8 czy 9 sesji. Ludzie uczęszczają na terapię rok, dwa lata, czasem nawet i dłużej. Po dwóch miesiącach nie ma co liczyć na spektakularne efekty w tak krótkim czasie. Martwisz się, że będziesz podważał słowa terapeuty, no i co z tego? To naturalny mechanizm obronny. Poza tym, dialog na wysokim poziomie ma duże zalety, podbudowuje ego. Weź też pod uwagę, że terapeuta ma jednak odpowiednią wiedzę i chce Ci pomóc, ale potrzebuje czasu i Twojej współpracy.
Dlaczego jesteś tak zaciętym przeciwnikiem farmakoterapii? Czemu odrzucasz narzędzia, których nie sprawdziłeś? Czasem może lepiej podejść do tego w sposób cywilizowany - leki przez kilka miesięcy, psychoterapia ile bedzie trzeba i wyjdziesz z tego? Chyba że lubisz tak pielęgnować w sobie tego doła?
aleks1723
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 185
Rejestracja: 17 stycznia 2016, o 19:38

21 kwietnia 2016, o 23:31

Dziękuję Olu za odpowiedź. No właśnie chyba niestety będę musiał pójść po leki jednak chyba, bo sam sobie rady nie daje, tak mi się wydaje. Czuje i zachowuje się jak nie człowiek, jakby mi nie zależało na niczym, nawet na sobie... Dosłownie każdą moją reakcję na ten świat odbieram lękowo i nerwowo, nie wiem czemu. Tak jakbym nie miał rozumu, nie wierzył mu i że mogę rozumem odbierać świat w jednej formie... Jak chcę o czymś pomyśleć, to mnie to wkurza i odczuwam lęk, że myślę źle, bo jednoliniowo. Wszystko mnie denerwuje, podstawowe formy życiowe, w nic nie wierze, dosłownie... Już np nie wiem, jestem tak pogubiony... Nie wiem, jaką emocje kiedy mam niby odczuwać... nie czuje się jak człowiek, pustka, lęki i napięcie i nerwy... Nie rozumuje jak człowiek, że chce żyć, rozwijać się itd, np też nie rozumie filmów itd, boje się ich, boje się emocji ludzi, bo wydaje mi się, że wszystko nie jest prawdziwe... Wiem, że to dziwne... Ciągle się kontroluje i uważam to za normalke, denerwują mnie odgrywane role przeze mnie... Ja nawet już nie wiem, do jakiego momentu chce wrócić, bo osobowość wydaje mi się wytworem ludzi... Masakra... Jedynie jak jestem sam np w lesie i muszę się skoncentrować na drzewach, jedynie wtedy jak mogę być "pustką" mogę sobie na to pozwolić, to gites majonez, ale jak muszę wejść w role społeczne, być człowiekiem, to tego nie rozumiem i się zaczyna teatr... Podważam każdą swoją myśl, nawet te życiowe, realistyczne... Co mnie sprowadza na jeszcze większe bagno, bo choć staram się żyć życiem realnym, to mnie to wkurza, bo wydaje mi się sztuczne... Jak wytrwam w tym stanie( ciężko bo od rana podważam każda myśl, nawet to, że chce zrobić kanapkę, albo czy kocham kogoś itd, dosłownie wszystko, czasem to brzmi dosłownie jak majaczenie, jakby zdrowy człowiek pewnie popatrzył z boku... Tak jakby mnie moja osobowość denerwowała, bo mi się wszystko sztuczne wydaje, reakcje, emocje, zachowanie itd i od niej uciekam w nicość... Zamiasy słuchać ludzi, to patrze na ich ruchy warg, na głos itd bo bez sensu mi się wydaje każde zdanie, każde słowo, każda emocja itd... Jedno wielkie nic... Męczę się tylko od rana do wieczora, mechanizmy obronne mam chyba powyłączane i troche się cykamm że to pójdzie jeszcze dalej, ale mniejsza o to. Wszyscy myślą, że ja się trzymam, a w środku proszę, żeby wytrzymać ten dzień do nocy, choć nawet to podważam... To podważanie wszystkiego jest natrętne na tyle, że człowiek czuje się zagubiony, tak jakby nie mógł realistycznie myśleć, życiowo... 1/7 miliardowa własnie z takiej perspektywy patrzę i mi się bez sensu wydaje, żebym zarządzał tym ciałem, skoro pewnie za jakiś okres wyląduje w następnym ( według mojej wiary), no ale.

Dzięki za odpwiedź, nie ważne jaką. Jeżeli taki stan się będzie utrzymywał, pomimo tego, że staram się na siłę żyć, to nic nie rozumiem, gubie się sam w sobie, jeżeli kimś wgl jestem. Boje się, że nieprawidłowo myślę, że mój obraz świata jest nieprawidłowy i chyba jest, ale nie wiem do końca, bo tego się nie da z jednej perspektywy wiedzieć... Nie odczuwam aż takiej wewnętrzej potrzeby, że muszę kogoś ratować (mnie w sensie), jak tylko pomyślę, że chciałbym powrócić do dawnej gry w życiu, to mnie mdli i lęk odczuwam... Ehh szkoda gadać xd Gadam pewnie jak jakiś nawiedzony, bo tak sie może z kogoś perspektywy wydawać, a ja uważam to za rację... Jak coś to leki na jakiś okres, ale się też trochę boję zaczynać... No i psychoterapia, chociaż mi się ciągle wydaje ( albo to natręty) że psychoterapia, właśnie buduje sztuczną tożsamość (ego), a ja muszę to zniszczyć i ciągle do pustki dążę, jakbym kasował znajomość życia na własną Dziwne uczucie... Taki totalny bezsens w każdej czynności, zdaniu, myśli itd... Mniejsza oto. Jak nawet pomyślę, że wrócić do osoby, to mnie to przeraża( bo jak, mam udawać kogoś, odgrywać role? ehh może i to natręty, nie wiem już nie odróżniam co natrętem a co nie) Ahh się wyżaliłem.

Dzięki! :)
Największe zło jest ukryte w świętobliwych nadmiernie i w tych powściągliwych nadmiernie.
No bo ja kochałem Życie, ale się za bardzo rozpędziłem i je zgubiłem...
Awatar użytkownika
Tojajestem
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 380
Rejestracja: 25 lutego 2015, o 19:03

22 kwietnia 2016, o 07:08

Aleks. Wydaje mi sie ze masz tylko jedno wyjscie z tej sytuacji. Skoro nie potrafisz wierzyc sobie i wewnetrznie zaprzeczasz wszystkiemu to musisz zdac sie na zdanie zewnetrzne. Zdac sie na autorytet i postanowic (cokolwiek ci nerwica nie podpowie) ze mu ufasz. Ten autorytet to moze byc psycholog. Jesli nie jestes pewien tego ktorego masz to poszukaj innego. Na czas kiedy nie odzyskasz pewnosci siebie powierz swoje zdanie temu autorytetowi. Pytaj go o kazda watpliwosc a kiedy znajdziecie odpowiedz to trzymaj sie jej za wszelka cene.

Co do lekow to w tym wypadku rowniez powierzylbym sie autorytetowi. Twoja sytuacja moze wydawac ci sie beznadziejna ale np. piszesz logicznie i spojnie. Moze wiec wcale nie potrzebujesz lekow. Ich wybor to trudna sprawa o czym na tym forum wiele. Lepiej pracowac z pelna swiadomoscia nad soba. No chyba ze masz juz pewnosc ze nie dasz rady. Zwroc jednak uwage, ze dajesz. Moze nie jest to latwe ale dla zadnego z nas nie jest. Kazdy dzien to walka. Zazdroscisz wszystkim ze tego nie maja... Ale czy na pewno? Ile osob z otoczenia wie, ze nam cos dolega? Z zewnatrz wygladamy, rozmawiamy i zachowujemy sie w granicach akceptowalnych. Moze inni tez nam czegos nie mowia?

Rozumiem cie bo mialem etap kiedy zaprzeczalem wszystkiemu. Pomoglo mi to o czym napisalem. Ustalenie pewnych zalozen. Victor pisze tez o celu - usaleniu sobie czegos do czego dazysz i mimo wkretow trzymania sie tego. To co tez pomaga to trening uwaznosci. Polega na koncentracji na tu i teraz, na oddechu, odczuciu, danej czynnosci. Taki trening pomaga osiagac stan o ktorym piszesz w lesie. Jesli jest ci ciezko ze wzgledu na wkrety to mozesz przywolac ten las i poczekac az mysli wyschna z braku energii. Mozesz tez poszukac na youtube Eckharta Tholle. To jeden z oswieconych, ktorzy wyrwali sie ze swojego negatywnego ego. Pewnie mysli ci podpowiedza cos co zaneguje powyzsze ;) ale sprobuj.
Ważne, żeby w trudnych chwilach pamiętać o własnych cytatach ;)
Awatar użytkownika
ola36
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 91
Rejestracja: 7 grudnia 2015, o 12:34

22 kwietnia 2016, o 09:13

Boisz się, że nieprawidłowo myślisz.. Tak, masz nerwicę i tylko przez to tak negatywnie odbierasz rzeczywistość. I nie ma się czego bać, bo ten upiedliwy lęk, to tylko iluzja i chyba zdajesz sobie z tego sprawę. I znowu wracamy do tematu psychoterapii - zaufaj komuś, kto spojrzy na Ciebie i na Twoje myśli obiektywnie. Czy psychoterapia buduje sztuczne ego? Uważam, że nie. Żaden psychoterapeuta nie narzuci Ci swojego zdania, swojego sposobu myślenia, nie powie Ci co masz robić i myśleć. Psychoterapia pomoże Ci odkryć i umocnić swoje prawdziwe "ja" i umocnić je. Sam to odkryjesz i świadomie ocenisz czy będzie to "sztuczne" i wbrew Tobie, czy jednak będzie to krok w dobrą stronę. To się czuje wewnętrznie.
Magda37
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 31
Rejestracja: 7 kwietnia 2016, o 23:01

22 kwietnia 2016, o 09:40

Hej Alex nie martw sie idz na terapie ja tez chodze pozatym odsłuchaj nagrań na temat odburzania na tym portalu. Odsłuchuj tak długo zanim nie zrozumiesz o go w tym chodzi . A pózniej małymi krokami wdrązaj to w zycie . Pamiętaj samo przyszło i samo tez musi odejsc jesli zastosujesz parę chwytów jesli chodzi o nerwice lękowa. Mnie to pomogło ale terapia rownież . Wszystko wymaga czasu ale jesli chodzi o mnie to determinacja i tak wielka chęć odzyskania siebie sprawia ze szybciej mi to idzie . Oczywiscie tez mam dni gorsze ale idę dalej i jedna zasada przestałam skanować swoje cialo , ignoruje myśli te zaburzone i nie wazne czy wali mi serce czy mam duszności wsiadam w auto i jadę do miasta załatwić sprawy . Uwierz po 15 minutach wszystko sie uspokaja .
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

22 kwietnia 2016, o 13:18

ola36 pisze:Boisz się, że nieprawidłowo myślisz.. Tak, masz nerwicę i tylko przez to tak negatywnie odbierasz rzeczywistość. I nie ma się czego bać, bo ten upiedliwy lęk, to tylko iluzja i chyba zdajesz sobie z tego sprawę. I znowu wracamy do tematu psychoterapii - zaufaj komuś, kto spojrzy na Ciebie i na Twoje myśli obiektywnie. Czy psychoterapia buduje sztuczne ego? Uważam, że nie. Żaden psychoterapeuta nie narzuci Ci swojego zdania, swojego sposobu myślenia, nie powie Ci co masz robić i myśleć. Psychoterapia pomoże Ci odkryć i umocnić swoje prawdziwe "ja" i umocnić je. Sam to odkryjesz i świadomie ocenisz czy będzie to "sztuczne" i wbrew Tobie, czy jednak będzie to krok w dobrą stronę. To się czuje wewnętrznie.
Mogę to potwierdzić co pisze Ola. Ja czasami mówię na terapii: wydaje mi się to głupie, że tak myślę. A potem terapeutka zawsze się mnie pyta: a jak Pani czuje na dany moment? To mnie utwierdza, że to tylko mi się wydaje, że głupio myślę, a tak naprawdę mam uczucia, które są I one są moje I są prawdziwe. Oczywiście naprostowuje też moje pewne schematy myślowe. Ale nigdy nie podważa tego co czuje. Więc tak jak pisze Ola - terapeuta chce zawsze wydobyć w nas prawdziwe JA. Trzeba tylko trafić na odpowiednią osobę.

-- 22 kwietnia 2016, o 12:18 --
Tojajestem pisze: Ustalenie pewnych zalozen. Victor pisze tez o celu - usaleniu sobie czegos do czego dazysz i mimo wkretow trzymania sie tego.
Ustalenie celu to niesamowity motywator - trzeba tylko widzieć ten cel. A później robić wszystko żeby go zdobyć :-) bez względu na całe to pierdolero.
aleks1723
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 185
Rejestracja: 17 stycznia 2016, o 19:38

22 kwietnia 2016, o 22:32

Dziękuję wszystkim za odpowiedzi :) Chociaż u mnie jest na tyle źle, że ze względu na rodzinę( boje się, że sobie coś zrobie za niedług, bo nie wytrzymam tego bólu jaki sprawia mi życie i chciałbym, żeby to były życiowe problemy, bo takie da się rozwiązać, ale skoro człowiek nie widzi życia w życiu, wszystko sztuczne, to ile dni, tygodni tak można żyć? Żebym chociaż mógł, tak podejść do kogoś i się wyżalić i przy tym nie mieć natrętów, że się wyżalam, ale czy to moja emocja, czy to prawdziwe, że się żale, kto się żali??? To tylko emocja, żal nic więcej, zostaw to... I no właśnie... Tak właśnie wygląda prawdziwa pustka... To nie jest dołek, złe samopoczucie, przygnębienie i chęć pocieszenia, to jest zasrana pustka... Życie się toczy, a ja jestem obserwatorem, oczami, pustką... Brak mi sił, po prostu brak, wolałbym mieć 10 razy silniejszy lęk, smutek itd, ale wiedzieć, że to ja czuje i że jestem człowiekiem... Ehh ciężki orzech do zgryzienia, bo ja wszystko potrafię znegować, co nie jest pustką... Nawet jak się uśmiechę, czy mam emocje w przebłyskach radości, to zaraz to gasze, bo to nie moje, tylko się pojawiło... A ja, jaki ja?
Pozdrawiam i dziękuję jeszcze raz.
Największe zło jest ukryte w świętobliwych nadmiernie i w tych powściągliwych nadmiernie.
No bo ja kochałem Życie, ale się za bardzo rozpędziłem i je zgubiłem...
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

22 kwietnia 2016, o 22:34

Aleks1723 no ale co wymyślasz typowe dd Cię męczy nie Ty jeden tu na forum wielu przez to przechodziło , wyszło z tego i szczęśliwie żyje daj sobie czasu .
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
Magda321
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 366
Rejestracja: 25 czerwca 2015, o 15:06

22 kwietnia 2016, o 22:37

Ja na temat terapii mam takie zdanie.Potrzebujesz idź, a moze akurat ci pomoze.Kwestia autorytetu moze bardzo na ciebie pozytywnie wpłynąć.I jeśli nie umiesz wszysktiego sobie w głowie poukładac, moze akurat psychoterapeuta/psycholog pomoze.Ale pamiętaj nic na siłe, jak ci specjalista nie pasuje z pewnych przyczyn zastanów się nad dalszą współpracą.Moim zdaniem pewna ulga i uczucie opieki powinno byc juz po 1 spotkaniu.I osobiście nigdy nie popierałą psychoterapii wieloletnich (wyłącznie moja opinia).Ale to musi być twoja świadoma decyzja tak jak z lekami.
Miej wyjebane, a będzie ci dane :)
Awatar użytkownika
różyczka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 126
Rejestracja: 16 stycznia 2016, o 18:17

22 kwietnia 2016, o 22:53

Aleks nie czytałam wszystkich Twoich wpisów, ale mimo to pozwolę sobie coś dodać do wypowiedzi wyżej. Dostałeś nerwicy z jakiegoś powodu, przecież nie czułeś się tak jak teraz zawsze, co ? Skoro żyłeś normalnie, nie miałeś tych wszystkich objawów, to co się zmieniło w Tobie od tego czasu? Czy to możliwe, abyś nagle utracił samego siebie i nie czuł się człowiekiem? Wydaje mi się, że mimo tych wszystkich trudności i naprawdę okropnego samopoczucia warto trzymać się jak ktoś wyżej napisał, faktów, tego co zewnętrzne.
A faktem jest, że to wszystko, co natrętne w Twojej głowie to iluzja. Tylko tego nie dostrzegasz, bo te wszystkie negatywne emocje każą Ci w nią wierzyć. Chcesz z nimi walczyć, co naturalne - przeszkadzają Ci w życiu i odbierają radość. Problem w tym ,że dopóki nie nabierzesz do tego wszystkiego dystansu, nie pozwolisz temu być, obserwując to, co dzieje się w Twojej głowie i wierząc, że to wszystko iluzja - lękowe myśli będą wracały a wraz z nimi emocje. To trudne, ale do wykonania, czego przykładem są wszystkie historie ludzi, którzy wyszli z tego piekła ;)
Naprawdę wierzę, że Ci się uda. Daj sobie czas. W głębi siebie wierzysz, że wszystko z Tobą w porządku. Gdyby było inaczej, nie pisałbyś tutaj i nie szukał pomocy. ;)
Gdybyśmy traktowali innych tak, jak traktujemy siebie samych - poszlibyśmy do więzienia.
ODPOWIEDZ