Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Przywitanie i moja krótka historia

Tutaj możesz się przedstawić, napisać coś o sobie.
ODPOWIEDZ
jooohnyyyyy
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 11
Rejestracja: 21 lipca 2020, o 09:43

22 lipca 2020, o 21:09

Cześć! Jestem tu nowy, mam na imię Jakub i mam 28 lat, po krótce opiszę swój przypadek :) w zeszłoroczne święta Bożego Narodzenia miałem grypę żołądkową, mimo tego pojechałem na imprezę gdzie było dużo alkoholu oraz wziąłem amfetaminę.. nie ma się czym chwalić, wiem. Na imprezie było wszystko okej, byłem znieczulony maksymalnie jednak drugi dzień był tym od którego to wszystko się zaczęło. Leżałem cały dzień w łóżku, nic nie zjadłem, jedynie pepsi i herbata pomagały, pod wieczór jakoś udało się usnąć ale sen był bardzo niespokojny z częstymi wybudzeniami. Następnego dnia wstałem bo miałem wizytę u fryzjera, wracając do auta poczułem słabość w nogach, ciężki oddech, byłem blady jak przysłowiowa ściana. Do auta udało się dojść, czekała tam siostra i to ona prowadziła już do domu. Uspokoiłem się, pomyślałem w tamtej chwili, że to przez osłabienie, nic nie jadłem praktycznie dwa dni i nagle wstałem, organizm miał prawo tak zareagować. Nie brałem nigdy narkotyków nałogowo, zaledwie kilka razy i nie jestem z tego dumny. Od tamtego dnia wszystko się zmieniło. Z radosnego człowieka zawsze pozytywnie nastawionego do życia stałem się narzekającym starszym Panem. Przestałem pić, o wzięciu czegokolwiek nie ma mowy i już nigdy nie będzie. Rodzina powiedziała, że mam iść na badania bo tato chorował na serce i na to też zmarł :( jednak wtedy jako młody chłopak wiedziałem, że muszę się z tym pogodzić i dałem sobie radę. W lutym miałem echo, ekg, pełną morfologię, oczywiście wszystko bardzo dobrze jednak mimo tego wchodziłem w błędne koło, dwa tygodnie dobrze, tydzień źle. Zacząłem chodzić do psychologa, Pani rozgrzebywała głównie problemy przeszłości, fakt, do dziś tęsknię za tatą i pewnie zawsze będę ale nie od tego zaczęła się nerwica, może wpływ też ma na mnie to, że on chorował jednak on był troszkę otyły i bardzo dużo palił, ja papierosa w ustach miałem tylko raz. Ostatni weekend brat miał urodziny, postanowiłem wypić choć troszkę za jego zdrowie, trzy drinki, jedno piwko, poszedłem spać i obudziłem się koło 4 nad ranem z pulsem koło 100, mechanizm nerwicy zaczął działać :twisted: sobotę spędziłem w domu zamiast ze znajomymi, mam koleżankę, która jest pielęgniarką i mówi do mnie w niedzielę jedź sobie na SOR, powiedz, że masz duszności (miałem ale wiadomo czym spowodowane), pojechałem, ekg, rtg klatki plus badanie krwi, wszystko perfekcyjne, oddech oczywiście wrócił na właściwy tor. :D nie biorę leków w ciągu dnia, jestem zawodowym kierowcą i naprawdę lubię swoją pracę tylko pojawił się w niej wlasnie jeden minus - ciągle jesteś sam a w nerwicy to nie pomaga, ciągle myślisz, że coś się stanie i nie pożegnasz rodziny oraz, że pomoc nie zdąży nadjechać na czas, obojętnie co zaboli mnie z lewej strony od razu wiąże to z sercem. Dawniej mógłbym jechać na drugi koniec świata i zasnąć bez problemu, teraz ciężko mimo tego, że codziennie jestem w tym samym miejscu. Nie mam nadwagi, jestem wręcz za "chudy", nerwica zjadła trochę kilogramów dodatkowo. Chciałem tu wejść, opisać swoją historię ponieważ czasami jedna chwila, jedna zła decyzja może zmienić tak wiele. Na filmiki DivoVica trafiłem przypadkiem, codziennie słucham was w trasie i to naprawdę pomaga, słabsze momenty są i pewnie jeszcze będą, dużo też zrozumiałem ale żeby wyjść całkowicie z tego potrzeba jednak czasu. Chciałbym się tylko poradzić w sprawie jednej rzeczy, spróbuję jeszcze z tym psychologiem bo też troszkę pomógł ale czy jest sens uderzać do psychiatry ? Faszerowanie się czymkolwiek nie jest dobre a nie znam też reakcji swojego organizmu na takie leki, druga sprawa jestem kierowcą i refleks oraz trzeźwy umysł jest wskazany, do pracy chodzę mimo gorszych dni bo wiem, że tym właśnie walczę z nerwicą, siedzenie w domu tylko by to pogorszyło. Pozdrawiam wszystkich i liczę na poradę co do psychiatry oraz na to, że ktokolwiek przeczyta te "wypociny" :DD pozdrawiam nerwusów! Poprzedni post umieściłem nie w tym dziale, ogromne przepraszam!
Awatar użytkownika
lubieplacki13
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 495
Rejestracja: 14 listopada 2019, o 21:50

22 lipca 2020, o 21:31

Cześć Kuba :) Po pierwsze fajnie, że jesteś. Po drugie, mówiąc zupełnie szczerze i nie bagatelizując Twojego stanu - nie jest z Tobą tak źle, a tak naprawdę jest bardzo dobrze! Jesteś dopiero na początku zaburzenia i nie mówię tego, żeby Cię przestraszyć, ale zaburzenie jest jak kula śnieżna i potem przybiera znacznie gorszych i cięższych stanów. Dlatego - super, że już chcesz z tym zrobić i o tym czytasz, interesujesz się, jak z tego wyjść. Gdybym w Twoim stanie był taki mądry, to by pewnie nie było mnie tu dzisiaj (szczególnie, że mój początek, to też nerwica serca), ale niestety wolałem to bagatelizować i żyć wg. słów moich rodziców i znajomych "samo przejdzie". Pamiętam jakie to były cudowne dni. Więc póki jesteś zainteresowany naprawianiem siebie - polecam Ci to robić z pełnym zaangażowaniem m.in słuchając Divovica. To, że z serduchem Twoim nic nie jest, to chyba nie muszę Ci mówić i tego, że nerwica absolutnie nie ma żadnych mocy sprawczych, aby stało się coś strasznego, ona tylko tak straszy :D Z niczego nie rezygnuj i dalej pielęgnuj ten fajny nawyk kierowania i słuchania nagranek, to fajne jest i na pewno uspokaja na ten czas. Co do leków moim zdaniem nie ma ich sensu brać, a na pewno nie w tym stanie, bo lekami z nerwicy się nie wychodzi, już lepiej pójść na terapię CBT i się dowiedzieć jakie to mechanizmy nam tą nerwicę podtrzymują i je wyeliminować. Wdrażaj tą wiedzę i trzymaj się!
/przerwa od forum
jooohnyyyyy
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 11
Rejestracja: 21 lipca 2020, o 09:43

22 lipca 2020, o 21:54

Ja wiem jedno, jeżeli sam sobie nie pomogę to nikt mi nie pomoże, owszem, psycholog czy psychiatra to odpowiedni ludzie i znają się na swojej "robocie" ale to my musimy tego chcieć :) miałem w życiu dwa wypadki samochodowe, z obu wyszedłem bez szwanku, w pierwszym przypadku zasnąłem za kółkiem, w drugim byłem pasażerem i żaden mnie tak nie przestraszył jak nerwica :( nawet wtedy potrafiłem zachować trzeźwy umysł. Możliwe też, że psycholog ma rację, to, że tato chorował dodatkowo powoduje lęk bo przecież jestem jego synem ale z drugiej strony mój dziadek, ojciec mojej mamy ma 83 lata, obsługuje dotykowy telefon, laptop i internet to chleb powszedni :D więc należy też patrzeć w drugą stronę. Dodatkowym plusem są moi przyjaciele oraz znajomi, rozumieją to, nie zmuszają mnie do picia jeżeli tego nie chcę bo wiedzą co jest na rzeczy ale nalegają na wyjście bo w domu oszaleje. Jak mam zajęcie np w weekend kiedy to myje swoje auto, które zresztą niedawno kupiłem i sprawia mi odrobinę radości nie myślę w ogóle o nerwicy, jestem tak skupiony, że odpoczywam wtedy. Najgorzej jest z wysiłkiem fizycznym, bardzo lubię biegać ale każdy skok pulsu powoduje strach i myśli czy zaraz nie padnę na ziemię, oddech przyśpiesza i nici z tego, z jazdy rowerem nie zrezygnowałem bo ruszać się trzeba choć ostatni weekend w większości przeleżałem z wiadomych przyczyn. Zrobiłem raz test, wypiłem troszkę więcej, wyluzowałem się i poczułem jak kiedyś, lekki, bez problemów dnia codziennego. Rano było koszmarnie, serce nawalało, cały się trząsłem ale przynajmniej wiedziałem, że to moja psychika bo kiedyś tak nie było. Dziękuję za przywitanie, poddać na pewno się nie poddam bo chciałbym odzyskać swoje dawne życie pełne radości i wyluzowania!
ODPOWIEDZ