Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Lęk przed straceniem kontroli

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
Henry
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 13 marca 2016, o 19:29

13 marca 2016, o 20:28

Witam, od jakiegoś czasu zmagam się z lękiem. Początkiem były tutaj przekonania religijne i spowiedź, przy okazji , której spojrzałem na siebie w bardzo negatywnym świetle za sprawą myśli, w których krzywdziłem inne osoby(nie były one chciane i wywoływały smutek). Czytałem, że każdy ma takie myśli niezależnie od nerwicy na przestrzeni swojego życia, tyle, że nie są one natrętne i nie zwracają na nie uwagi, podobnie było i ze mną, jednak rachunek sumienia zmusił mnie do gruntownego przypomnienia sobie wszystkiego z całego życia i drążenia. Po spowiedzi, dzięki, której trochę się uspokoiłem, nadal miałem bardzo złe zdanie o sobie i przez jeden dzień nawał natrętnych krzywdzących innych myśli(myśli, nie impulsów) z tego powodu, myśli znacznie ustąpiły po kilku dniach i może zdażały się później, ale sporadycznie i nie robiły na mnie już takiego wrażenia, z racji, że dowiedziałem się, że nie jest to niebezpieczne. Później miewałem jeszcze różne lęki mniejsze lub większe, z którymi radziłem sobie jakoś. Problem zaczął się kiedy uświadomiłem sobie, że miałem jakieś 3 miesiące temu myśl, która szczególnie wzbudziła moje obawy. Otóż idąc chodnikiem z osobą, którą znam i lubię, naglę dostałem impuls myślowy, żeby pchnąć tę osobę raczej w ramach głupiego żartu w kierunku nadjeżdzającego auta. Wydaje mi się, że raczej chodziło tu o samo nastraszenie, a nie o wepchnięcie pod koła, ale teraz już sam tego nie wiem, czego chciałem. Ten impuls był silny, jednak moje ciało nie zareagowało w żaden sposób(to było coś na równi z krzyknięciem komuś do ucha "BUU".W ramach żartu kilka razu krzyknąłem komuś spontanicznie dla żartu do ucha, ale wiadomo, że to akurat nie jest groźne). Sekundę po tym jak przejechało auto przeszedł mnie dreszcz kiedy zdałem sobie sprawę z tego co właśnie przeszło przez moją głowę, o dziwo zapomniałem o tym, i zacząłem te sytuacje rozkminiać dopiero ostatnio, co przy okazji spędziło wszystkie moje inne obawy na dalszy plan. Kilka lat temu, krótko po rozstaniu z drugą połówką miałem chyba podobną myśl, która wtedy dotyczyła nagłego impulsu, żeby pocałować stojącą obok mnie osobę, co byłoby bardzo kompromitujące, jednak podobnie jak wtedy moje ciało w żaden sposób nie zareagowało, ale sprawiło to, że się bardzo przeraźiłem.

Mój lęk przed tym, że zrobię komuś krzywdę doprowadził mnie do kilkudniowej derealizacji/depersonalizacji. Dopiero teraz jak oglądałem słuchowiska z forum wracam do normalności, jednak cały czas dręczy mnie myśl, a co jeżeli ta myśl to nie była myśl nerwicowa? ale moja głupia natura, z tendencją do głupich żartów, w przeszłości może w okresie dojrzewania zrobiłem kilka razy coś niebezpiecznego, ale nie było tutaj zagrożenia życia. Boję się, że za dużo się nagrałem w gry typu GTA i dlatego naszła mnie taka myśl przy tym samochodzie, jakbym w tej sekundzie nie zdążył ocenić zagrożenia jakie może nieść taki bezsensowny żart.
Boję się, że to jakaś schizofrenia hebefreniczna albo jakaś inna, chociaż przyznam, że zdarza się, że wyszukuje sobie sam choroby i się nakręcam później.

To jest jedyna rzecz, która mnie teraz bardzo męczy, filmiki z forum są bardzo pomocne i wydaje mi się, że dam sobie z tym radę sam, ale w pierwszej kolejności muszę rozgryźć o co chodziło w tej myśli? Dlaczego się pojawiła, co było jej przyczyną? czy się powtórzy? Czy jest możliwe, że stracę kontrolę kiedyś jak mnie najdzie jakaś myśl, że nie rozeznam się w tym co robię w tej sekundzie i zrobię coś czego będę żałować?

Proszę pomóżcie, rodzina mówi mi, że sobie coś ubzdurałem, ale mnie to naprawdę męczy, boję się, że jestem jakiś nieobliczalny, i że kiedyś w przyszłości kogoś skrzywdzę.
strzelec
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 51
Rejestracja: 13 marca 2016, o 15:01

13 marca 2016, o 22:17

Witam, ja miałem tak wiele razy i na pewno nie stracisz kontroli. Nerwica szuka naszych słabych punktów co znaczy, że w normalnym stanie nigdy byś tego nie zrobił i teraz też nie zrobisz. Ta myśl będzie Cię nakręcać dopóki nie stawisz jej czoła, musisz robić jej na przekór. Jeśli miałbys coś zrobić to zrobił byś to odrazu a nie dreczył się teraz wyrzutami sumienia. Twoje wątpliwości to oznaka na to, że myślisz logicznie. Przestępcy nie mają wątpliwości i nie żałują tego co zrobili
Uwierz w siebie i w swoją logikę, to tylko zaburzone emocje chcą cie nastraszyć
Henry
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 13 marca 2016, o 19:29

14 marca 2016, o 20:14

dzięki za odpowiedź, ale wciąż nie potrafię siebie przekonać.

Czasami jak miałem humor robiłem takie bezmyślne żarty wobec osób, które dobrze znam dobrze, połaskotałem kogoś nagle, kopnąłem (niemocno) dla żartu, zrobiłem jakiś kawał, wystraszyłem. Nie wiem, czy mam jakiś narwany charakter? Jestem na co dzień ostrożny i odpowiedzialny, ale czasami jak mnie głupawka złapała w towarzystwie rodzeństwa na przykład to robiłem dziwne rzeczy. Mam 22 lata i mam wrażenie, że jestem jakiś infantylny czasami, że zachowuje się w sposób jaki mi nie przystoi.

Wkręcam sobie teraz schizofrenie, że mam jakiegoś jokera w sobie. Naczytałem się i robiłem test na schizofrenie w necie wcześniej.

Ten moment z impulsem z tym samochodem tak mnie przeraził, że boję się, że w głupkowatym nastroju coś wywinę, wtedy własnie tak znikąd naszła mnie ochota na zrobienie takiego głupiego kawału w jednej sekundzie.
Boje się, że to nie nerwica, ale moja głupota :( Mam ogromne wyrzuty sumienia i nie potrafię sobie zaufać.

Jak mam się uporać z tym?
strzelec
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 51
Rejestracja: 13 marca 2016, o 15:01

14 marca 2016, o 20:59

Wielu z moich znajomych robi głupie źarty i to nic strasznego;-) musisz przekonać swoje emocje że Ty tu rządzisz. Nie unikaj takich sytuacij bo wtedy zamkniesz się w błędnym kole zamartwiania. Wyrób w sobie postawę przyjacielską, czyli powtarzaj sobie w myslach ze nie jesteś taki zły i że miałeś wiele takich sytuacjach i jakoś nic się nie stało. Poczytaj trochę na forum. Wiele osób tu ma takie myśli nawet w stosunku do swojej rodziny. To takie zaprzeczenie coś czego nigdy byśmy nie zrobili a jednak emocje nas straszą
ODPOWIEDZ