Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Lęk przed pracą

Być może miałeś jakieś nieciekawe przeżycia, traumę i chcesz to z siebie "wyrzucić"?
Albo nie znalazłeś dla siebie odpowiedniego działu i masz ochotę po prostu napisać o sobie?
Możesz to zrobić właśnie tutaj!

Rozmawiamy tu również o naszych możliwych predyspozycjach do zaburzeń, dorastaniu, dzieciństwie itp.
trzesidupka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 36
Rejestracja: 4 stycznia 2016, o 15:19

4 stycznia 2016, o 15:33

Część, jestem tu nowa :) Niestety nie przez przypadek przywędrowałam na to forum. Przywiało mnie z powodu lęku przed pracą. Jestem młoda, studiuję - na uczelni i w szkole zawsze radziłam sobie bardzo dobrze. Natomiast praca to już coś innego. Dokładnie rok temu, zaczęłam pracować w firmie z korepetycjami jako lektor, dociągnęłam do konca roku i uciekłam. To był koszmar - nawet najmniejsza uwaga w stylu "a jak poprzednia Pani przychodziła to syn miał 5, a teraz 4..." sprawiałam, ze nie spałam, nie jadłam przez tydzień. Od października zaczęłam pracować w normalnej szkole językowej i... nie jest lepiej. Każde zwrócenie mi uwagi wywołuje we mnie potworny stres, dzisiaj w nocy nie zmrużyłam oka, bo szef przysłał mi maila z poprawkami testów semestralnych. Ciągle mam wrażenie że się nie nadaję, robię wszystko źle mimo że na praktykach zawsze byłam chwalona. A moze inaczej - mi się wydaje że jest w miarę OK, ale z zewnątrz napływają do mnie sygnały że nie mam racji, na przykład kiepskie oceny rodziców w ankietach. Z dodatku wiem, że gdyby opiekunki praktyk widziały moje lekcje to chwaliłyby mnie tak, jak zwykle. W jednej grupie na przykład kazano mi realizować dużo za trudny podręcznik, zaraz bedzie test semestralny, a jak dzieciom źle pójdzie to na pewno ja oberwę... Pisze o tej jednej pracy, ale obawiam się że problem leży we mnie. Inni jakoś pracują i nie narzekają. Dla mnie praca jest źródłem potwornego stresu i coraz trudniej mi z tym funkcjonować. Podobnie jak koleżanka poniżej, mam problem z "dorosłością". Nie wyprowadziłam się z domu rodzinnego na studia, bo na samą myśl o tym prawie wpadałam w histerię. Nie oczekuję, że ktoś rozwiążę mój problem, ale chciałabym porozmawiać z osobami, które meczą się z podobnym problemem, to zawsze pomaga.
Awatar użytkownika
Serafe81
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 45
Rejestracja: 3 stycznia 2016, o 22:10

4 stycznia 2016, o 15:46

Witaj. Słodki nick :)
Jesteś perfekcjonistką, prawda?
Miałam problem z błędami w pracy, czy też wyimaginowanymi błędami. W końcu odpuściłam; przyjrzyj się innym - czy naprawdę obiektywnie ich praca jest lepsza od Twojej? Dają z siebie więcej, są mądrzejsi? Nie popełniają błędów? Zwłaszcza uczenie to okropnie złożony i subiektywny proces, wystarczy, że nie przypadniesz uczniowi do gustu i już praca leży... Miałam przypadek, że dziecko na mój widok dostało spazmów ze strachu, nie powiem, zwarzyło mi to humor, dziś się z tego śmieję.
Nie musisz być w stu procentach idealna. Nikt nie jest. Wiadomo, dawaj z siebie wszystko. Bądź przygotowana na to, że pewne decyzje, procesy, będziesz musiała uzasadnić, wytłumaczyć - miej takie uzasadnienie na podorędziu, nawet dla siebie. Nagradzaj się za drobne sukcesy. Pomyśl o tym, co Ci się udało, z czego jesteś zadowolona - na pewno takie rzeczy są i były. Za co te kiepskie oceny w ankietach? Czy jest to coś, co możesz zmienić? Możesz przeanalizować swoje podejście do uczonej grupy - może techniki, jakie stosujesz nie są odpowiednie? Poczytaj, poszukaj innych. Może nie jesteś "luzacka" jak poprzednia pani, a może to po prostu syndrom tęsknoty za tamtą i nikt by jej nie dorównał?
trzesidupka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 36
Rejestracja: 4 stycznia 2016, o 15:19

4 stycznia 2016, o 19:45

Dzięki za odpowiedź. O tak, jestem perfekcjonistką. Trudno mi ocenić czy rzeczywiście jestem gorsza niż inni czy tylko mi się tak wydaje. Robię wszystko tak jak mnie uczyli i tak jak podpatrzyłam u "lepszych", ale mam wrażenie że to nie przynosi oczekiwanych efektów. Nie jest oczywiście tak, że wszyscy jak jeden mąż stwierdzili, że jestem beznadziejna, były też ankiety w których mnie chwalono, ale niestety nie wszystkie. Nie wiem czy takie kiepskie oceny pojawiły się też u innych. W moim przypadku były bardzo różnorodne - jeden rodzic napisał że jestem mało pomocna, inny że mało zróżnicowane materiały itp. Inny otwarcie przyznał że lepszy był nauczyciel z zeszłego roku. W innej grupie rodzic poskarzył się że za dużo wymagam (sic!). Przyznaję, cisne ich mocno, a i tak będzie problem. Jest to 5 klasa podstawówki. W październiku jedyne co wiedzieli o czasach, to ze istnieje Present Simple i... to wszystko. Z zeszłego roku powinni znać 3. A teraz na teście semestralnym mają operować 6 czasami. Jestem pewna, że nie zaliczą tego testu, a na pewno nie wszyscy i boję się, że zarzuty zostaną wymierzone we mnie. Ogólnie jestem pewna, że w całej tej szkole nie ma drugiej osoby która by się przejmowała tą pracą tak jak ja, a wygląda na to że innym to jakoś lepiej idzie. Bardziej gładko. Myślę o tym, żeby się zwolnić z tej pracy, bo taka noc jak dzisiaj tobył koszmar, ale wiem że w kazdej innej będę miałą ten sam problem, bo on leży we mnie. Ta paranoja zaczęła się już dużo wcześniej, pamiętam jak w szkole potrafiłam mieć zepsuty humor jeśli ktoś dostał lepszą ocene ode mnie. Nie chodziło o to że musiałam błyszczeć. Po prostu jeśli się uczyłam, a ktoś mimo to dostał lepszy stopień to dla mnie znaczyło to że jestem głupsza od niego. Nawet jeśli chodziło tylko o plus...

A jak Tobie udało sie przezwycięzyć lęk przed pracą?
Awatar użytkownika
Serafe81
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 45
Rejestracja: 3 stycznia 2016, o 22:10

4 stycznia 2016, o 20:03

Myślę, że po prostu przyjrzałam się innym i zadałam sobie te pytania, które napisałam Ci powyżej. Zdałam sobie sprawę, że na większość z nich odpowiedź nie jest wcale negatywna. Ludzie to ludzie. Robią błędy, mimo największych starań czasem coś im nie wychodzi. Pocieszę Cię, że mnie zdarzało się popełniać błędy z potencjalnymi konsekwencjami finansowymi na miliony euro... Nie znaczy to, że trzeba olewać pracę, ale warto zrozumieć, że pewne rzeczy (jak np. ludzkie nastawienie) nie są zależne od nas, że czasami zdarzy nam się w najlepszej wierze popełnić błąd... mało jest takich rzeczy, których nie można odkręcić.
Skoro uczniowie nie znali czasów z poprzedniego roku, to problem raczej nie leży w Tobie. Warto i trzeba się starać wymyślić coś, co do zdobywania wiedzy ich przekona, ale ostatecznie nie otworzysz nikomu głowy i nie nalejesz do niej. Z mojego doświadczenia nauczycielskiego powiem, że uczniowie lubią nauczycieli, którzy traktują ich zarazem poważnie, ale i są zabawni. Bardzo dobrze na młodych gniewnych działa pewna dawka cynizmu i sarkazmu, oczywiście odpowiednio dozowana, żeby nie przesadzić, nie chcesz, żeby wyprowadzili Cię ze szkoły jako psychopatkę ;-)
A, i pewnie znasz ten stary dowcip o nauczycielach. I tak go napiszę, bo go uwielbiam.
Dwaj nauczyciele - stary i młody - zmierzają korytarzem do klas. Młody ugina się pod ciężarem materiałów, książek, kserówek, pomocy, stary niesie tylko klucz od sali.
Młody patrzy na niego z podziwem i mówi:
- Po tylu latach, to pan już pewnie ma wszystko w głowie?
- Nie, synu. W dupie.
:D
trzesidupka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 36
Rejestracja: 4 stycznia 2016, o 15:19

4 stycznia 2016, o 20:33

O tak, znam ten żart :D Mam świadomość tego, że moje lęki sa irracjonalne, bo robię co mogę, staram się, a na resztę nie mam wpływu. Przyznam, że negatywne oceny były dla mnie dużym szokiem, bo czuję się dosyć lubiana przez większość uczniów. Wiem, że zamartwianie się nic nie daje. Najgorsze co moze się stać, to że wyrzucą mnie z pracy - co wcale nie byłoby dla mnie wielką tragedią, skoro sama rozważam odejście. Tylko moje ego mogłoby tego nie wytrzymać. Trudno to tylko przetłumaczyć sobie samej, jak stres się pojawia to trudno mi go z siebie zrzucić. Powtarzam sobie wszystkie powody dla ktorych nie ma powodu do nerwów, a lęki tak są. Zdarza sie czasem tydzień, kiedy nie mam kontaku z szefostwem, z rodzicami, są tylko dzieci i ja - i wtedy jestem w miarę spokojna. Problem w tym, ze najmniejsza negatywna uwaga pod moim adresem, a ja już wariuję.
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

4 stycznia 2016, o 20:41

Witaj ! Trzesidupka , ja jestem identyczna jak Ty no i niestety nerwica mnie dopadła .
Właśnie przez złe podejście do pracy , ciągły strach że czegoś nie zrobię , albo zrobię zle .
Ja również jestem perfekcjonistką w pracy , krytyka mnie wykańczała , dzięki temu forum zaczełam pracować nad sobą nad swoim złym podejściem do pracy .
Nie jest łatwo bo to walka z samy sobą, ale trzeba to zrobić, dla siebie dla lepszego życia .
Ja również chciałabym odejsc z mojej pracy ale gdyby mnie zwolnili to o jej .... tak jak mówisz moje ego by tego nie wytrzymało .
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
Awatar użytkownika
Serafe81
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 45
Rejestracja: 3 stycznia 2016, o 22:10

4 stycznia 2016, o 20:47

Musi na pewno też minąć trochę czasu, Twój staż pracy jest stosunkowo krótki. Jak ten stary nauczyciel z kawału, z czasem po prostu nabierzesz odporności na te rzeczy. Miałam dokładnie tak samo jak Ty, kiedy miałam jakieś 10 lat, mój nauczyciel z prywatnego kursu językowego wziął na bok moją mamę i zapytał delikatnie, czy ona przypadkiem mnie nie karci jakoś za złe oceny, bo widzi, jak się stresuję, rozwiązując testy. W pierwszej pracy zamknęłam się w kantorku w ciągu pierwszego tygodnia i ryczałam, bo ktoś nie miał czasu i na mnie fuknął :D
Doraźnie łyknij sobie czasem coś ziołowego albo napij się melisy, jeśli jest Ci bardzo źle. A przyjmując negatywną uwagę, zastanów się: ile jest w niej racji? Czy to, co ktoś powiedział, jest przez Ciebie w jakiś sposób zawinione? Czy ta uwaga naprawdę jest negatywna, czy tylko tak ją odbierasz? Może jest neutralna, może to pytanie?
I tak, najgorsze, co może się stać, to że Cię zwolnią. No to co? Setki ludzi traci pracę codziennie, nie ze swojej winy. Jesteś warta, żeby mieć lepszą w razie czego, to Ty dajesz z siebie wszystko dla nich i jesteś dobra :) Generalnie skupiaj się na swoich dobrych stronach, na tym, co osiągnęłaś pozytywnego. Nie dręcz się tym, że nie dociągnęłaś do końca kreski... jeśli wiesz w ostatecznym rozrachunku, że dałaś z siebie wszystko, żeby jak najlepiej wykonać swoją pracę, to innych problem, jeśli mają z tym wydumany problem! Jeśli popełniłaś błąd - to się zdarza, zastanów się, jak go odkręcić, powtarzam, niewiele jest takich, których odkręcić się nie da. Nie możesz w swojej pracy nikogo zabić ;-) ani zrobić strat na miliony. Wszystko inne jest do odrobienia!!
"Tak samo w przypadku drugiego człowieka./Patrzę i nie mówię: jego skóra powinna być bardziej/różowa albo jego włosy powinny być krócej obcięte./Człowiek po prostu jest.”J. Zinker
trzesidupka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 36
Rejestracja: 4 stycznia 2016, o 15:19

4 stycznia 2016, o 21:42

Dziękuję za odpowiedzi. Cieszę się że się zalogowałam, bo nie wiem jak Wam, ale mnie w chwili kryzysu najbardziej pomaga rozmowa z osobami w podobnej sytuacji. Tak, chociaż tyle że nikogo nie mogę zabić :D Nie wiem jak lekarze mogą spać po nocach... Zwolnienie się z pracy byłoby ucieczką od problemu, który na pewno pojawiłby się w nowej. Zastanawiam się czy z czasem "okrzepnę" w tej pracy czy predzej zwariuję. Ciężko być tą nową osobą, która nic nie wie, nie zna obyczajów, ludzi, więc w ewentualnej nowej pracy też przeżywałabym stresy. Z drugiej strony w obecnej albo się ogarnę albo rozchoruję. Myslałam żeby dać sobie czas do końca roku, do czerwca. Jeśli dalej będę się tak męczyć to po prostu nie podpiszę umowy na przyszły rok, zakładając że oni w ogóle by tego chcieli :) Myślę, że najlepszym rozwiązaniem dla mnie byłaby praca na własny rachunek bo sama jestem swoim najsurowszym krytykiem, z drugiej strony krytyka która wypływa ode mnie tak nie boli.
Awatar użytkownika
dankan
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 935
Rejestracja: 23 maja 2014, o 10:11

4 stycznia 2016, o 23:49

Hej,
zobacz sobie ten temat
strach-przed-praca-mam-juz-dosc-t6728.html
Najlepsza instrukcja pozbycia sie nerwicy plus inne wpisy ludzi z forum
moja-historia-plus-moje-odburzanie-t5194.html#p49014

spis-tresci-autorami-t4728.html
Awatar użytkownika
Serafe81
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 45
Rejestracja: 3 stycznia 2016, o 22:10

5 stycznia 2016, o 09:27

trzesidupka pisze:Myślę, że najlepszym rozwiązaniem dla mnie byłaby praca na własny rachunek bo sama jestem swoim najsurowszym krytykiem, z drugiej strony krytyka która wypływa ode mnie tak nie boli.
Hehe, nie :D Zamknij się w domu i zobacz, jak Ci to pomoże - podpowiadam: wcale. Ja tylko zdziczałam i potem w sytuacji "etatowej" było gorzej. Oczywiście, jeśli możesz pracować na własny rachunek częściowo, rób to, to fajne, ale nie traktuj tego jak panaceum na swoje fobie społeczne, bo to tak, jak odciąć głowę, żeby nie bolała.
Kiedy CIę czytam, to naprawdę jakbym czytała siebie sprzed paru ładnych lat :) Naprawdę, będzie dobrze w końcu. Chodzisz do pracy, pracujesz, nie masz ataków paniki między ludźmi. Każdy przeżywa wątpliwości, czasem nawet bardzo silne. Idzie Ci świetnie. Wybrałaś specyficzny zawód, w którym jest dużo krytyki, feedbacku z zewnątrz nie zawsze takiego, jak byśmy chcieli. Taki klimat. Daj sobie jeszcze te parę miesięcy, jeśli stwierdzisz, że to nie to - zawsze możesz iść w inną pracę, znasz język obcy - pomyśl tylko, czy obsługa klienta albo sprzedaż to to, czego sobie życzysz i czy będzie lepsze. Jako germanistka powiem Ci, że jeśli nie - szybko myśl, jaki kierunek/zawód jeszcze zrobić, bo bez tego duże szanse utknięcia w powyższych. Filologów rynek pracy nie pieści.
Jeśli nauczanie to jest to - może inna grupa wiekowa? Może np. British Council albo coś w tym rodzaju?
"Tak samo w przypadku drugiego człowieka./Patrzę i nie mówię: jego skóra powinna być bardziej/różowa albo jego włosy powinny być krócej obcięte./Człowiek po prostu jest.”J. Zinker
trzesidupka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 36
Rejestracja: 4 stycznia 2016, o 15:19

5 stycznia 2016, o 13:48

Z tym własnym biznesem to nie chodziło mi o siedzenie w domu. Fobii społecznej jako takiej nie mam i kontakty z ludźmi mnie nie stresują, chyba że na gruncie profesjonalnym. Takie na przykład korepetycje - nie wywołują we mnie najmniejszego stresu, mimo że klient też może powiedzieć że jest niezadowolony. Chyba chodzi o to, że mogę je prowadzić tak, jak chcę, a w razie czego bez konsekwencji się rozjeść. Kiedy wiąże mnie umowa to czuję się trochę jak w pułapce - szef moze mi kazać zrobić coś, czego nie bedę chciała, może do mnie niespodziewanie przyjść na lekcję na kontolę... A ja nie będę mogła uciec bez słowa jak tylko cos pójdzie nie tak. No i boję się jego oceny, jest bardzo surowy.
Awatar użytkownika
Serafe81
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 45
Rejestracja: 3 stycznia 2016, o 22:10

5 stycznia 2016, o 16:28

No, z korepetycji tylko raczej się nie utrzymasz. Jeśli tak to widzisz, to OK - myśl i próbuj rozwijać własny biznes. Pamiętaj jednak, że zawsze możesz dostać negatywny feedback...
Wiesz, lekcję szkolną czy kursową też w dużej mierze możesz prowadzić tak, jak chcesz. Nawet o to chodzi. Masz program do zrealizowania. Ale narzędzia wybierasz TY. Tak, jak już pisałam powyżej - może po prostu nie trafiasz w grupę wiekową? Nie wszyscy nadają się do wszystkich grup, a wręcz niewiele jest takich osób :)
Przede wszystkim chyba kwestia w tym, że musisz zrozumieć, że negatywny feedback niekoniecznie jest obiektywny albo Twoją winą. Nie możesz brać go nadmiernie do siebie, to droga donikąd...
"Tak samo w przypadku drugiego człowieka./Patrzę i nie mówię: jego skóra powinna być bardziej/różowa albo jego włosy powinny być krócej obcięte./Człowiek po prostu jest.”J. Zinker
trzesidupka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 36
Rejestracja: 4 stycznia 2016, o 15:19

5 stycznia 2016, o 18:31

Wiem, po licencjacie mam kwalifikacje do nauczania tylko w podstawówce. Zaraz będziemy mieli praktyki w starszych grupach wiekowych, ciekawe jak mi sie spodoba. Bo co do dzieci to fajnie mi się uczy, lubie wymyślać zabawy, robić własne pomoce itp. Od początku dyżu nacisk stawiałam na dyscyplinę, bo w 8-latkach na początku nie sposób było przeprowadzic lekcję tacy byli głośni. Niestety, u poprzedniej Pani nie było takich ograniczeń, a u mnie tak co dzieciom musiało się nie spodobać... Tylko że moim zdaniem nauczyciel jest od uczenia, a nie od lubienia, a dyscyplina musi być. Nie znaczy to ze się drę na dzieci, po prostu upominam stanowczo w razie potrzeby. A raczej robiłam tak... Zauważyłam, że bardziej doceniani są nauczyciele u których moze nie ma dyscypliny, jest chaos, ale dzieci są zachwycone - w końcu robią co chcą. Trochę odpuściłam mojej grupie, boję sie nawet zwrócić uwagę bo zaraz któryś rodzic napisze że stwarzam nieprzyjazną atmosferę. Oczywiscie dyscyplina prysła, a ja po każdych zajeciach czuję się jakbym przerzuciła tonę węgla...
Awatar użytkownika
Serafe81
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 45
Rejestracja: 3 stycznia 2016, o 22:10

5 stycznia 2016, o 18:40

No tak, wieczny problem nauczyciela... Jak zrobić, żeby dzieci słuchały, a jednocześnie nie wychodzić na tyrana... I to prawda, że teraz ogólnie nauczyciel dyscyplinujący nie jest doceniany. Pomyśl o jakichś strategiach, żeby dzieci zainteresować do stopnia ciszy. Może nagrody za skupienie? :-)
"Tak samo w przypadku drugiego człowieka./Patrzę i nie mówię: jego skóra powinna być bardziej/różowa albo jego włosy powinny być krócej obcięte./Człowiek po prostu jest.”J. Zinker
trzesidupka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 36
Rejestracja: 4 stycznia 2016, o 15:19

5 stycznia 2016, o 18:51

Są nagrody za dobre zachowanie. Mam milion strategii. Każde ma przed sobą na lekcji plastikowy kubeczek. Jeśli któreś dziecko rozrabia wrzucam do niego koralik. Jeśli poprawia zachowanie wyciągam koralik. Te dzieci które na koniec lekcji mają puste kubki dostaję pieczątkę, a za 10 pieczętek jest drobna nagroda. Dodatkowo jest totem - rurka obklejona kolorowym papierem - kto go ma, ten mówi. Działał tylko na początku. Niestety, dzieci im bardziej są zainteresowane tym są głośniejsze. Głośno zadają pytanie (często związane z tematem), a to uruchamia lawinę odpowiedzi pozostałych uczniów. Tak samo jak ktoś popełni błąd, to wszyscy zaczynają go porawiac. Nie mają w ogóle pojęcia co wypada a co nie na lekcji, mimo że tyle razy już omawiałm zasady. Nie ma moze jakiegoś dramatu, ale spokoju też nie ma. Ogólnie to trudna grupa, bo dzieci są bardzo różnorodne - większosć pracuje szybko, ale dwoje bardzo wolno. Notorycznie się zdarza, że wszyscy skończyli zadanie, a oni są przy pierwszym przykładzie, mimo mojej pomocy. Szkoła kładzie nacisk żeby było wesoło i radośnie, co dla mnie, przyznam, nie jest priorytetem, mimo że uwielbiam jak uczniowie są zainteresowani moją lekcją i staram sie żeby tak było.
ODPOWIEDZ