Witajcie, piszę do Was z prośbą o pomoc, ponieważ zauważyłam, że jest tu wiele mąrdrych osób z niesamowitą wiedzą.
Nerwica dopadła mnie ok. 2 lata temu i po jakimś pół roku minęła dzięki stosowaniu zasad, o których przeczytałam tutaj i o których pisał Grzegorz Szaffer. Kilka miesięcy dla utrwalenia efektów chodziłam również na terapię behawioralno-poznawczą. W tym czasie nie miałam już żadnych objawów. Moja nerwica pojawiła się na skutek licznych stresujących wydarzeń i przejęcia się stanem zdrowia. Myślałam, że wynika on z choroby, byłam wiele tygodni przerażona, rezygnowałam z wielu rzeczy, aż okazało się, że to tylko nerwica:) Świadomość zdrowia przyszła, jednak lęk pozostał. Nerwica objawiała się głównie lękiem i lękowymi myślami. Byłam spięta przed wykonaniem rzeczy, które normalnie robiłam automatycznie, np. spotkania w pracy czy ze znajomymi. Miałam też dużo rozkmin na ten temat;) Jak to w nerwicy bywa, nie odebrała mi ona niczego konkretnego - nic z lęków się nie przydarzyło: w pracy ok, ze znajomymi tez, nic nie zawaliłam, nie ośmieszyłam się, nikt mojego stresu nie widział, wszystko było jak przed nerwicą, jedynie w jej czasie, co normalne, miałam gorszy nastrój. Podczas nerwicy od samego początku zdania sobie sprawy, że to ona, nie pozwoliłam, żeby rządziła ona moim życiem. Nie zrezygnowałam już z żadnego spotkania, wyjazdu, imprezy, pracowałam itp.
Później, gdy zorientowałam się, że z tego wyszłam byłam bardzo usatysfakcjonowana i przyjęłam, że nerwica nigdy do mnie już nie wróci, ponieważ świadomie ją przepracowałam i jak sądziłam, nie mogłabym już zacząć mieć irracjonalnych lęków. Czasem nachodziła mnie jakaś irracjonalna myśl, ale stosowałam zasadę, że nie podążam za tą myślą i ona mijała. Mimo, że życie nie było różowe, nerwica nie wracała.
Ostatnio miałam jednak sporo stresów, kończyłam pracę ze względu na ciążę, co przeżyłam, mój kot przechodził operację;), poza tym miałam czas, że gorzej spałam, jakieś dwa miesiące i zaczęłam bardzo nakręcać się tym tematem spania (uwazam, że to jest moj blad - nie przepracowalam swojej tendencji do nakrecania sie). Podwyższyło to wszystko poziom stresu. Jakieś dwa i pół miesiąca temu poczulam nagle jakis stres w sobie bez powiązania z konkretną sytuacją. Pewnie był to wynik przeciążenia układu nerwowego. Ale wówczas zaczęłam bardzo zastanawiać się, czy to nie nerwica i bać się jej powrotu. No i trwa to w zasadzie do dzis. Myślę, że przyczyną jest to, że ja myślałam, że już nigdy nie będę miała "nerwicowych" uczuć, a jedynie zwykłe, powiązane z konkretnymi stresowymi sytuacjami.
Obecnie ciężko byloby mi wkrecic sobie, ze od nerwicy stanie mi sie cos w stylu omdelnie, schizofrenia, ze kogos zabije itp. Wynika to chyba z tego, ze jednak w jakim stopniu ja przepracowalam i uwewnetrznilam sobie, ze od nerwicy to wszystko jest niemozliwe. Nie mam strachu o zdrowie itd. Jednak moja nerwica jest bardoz sprytna. Zaczelam sie wiec bac wszytskiego, co jest od niej mozliwe: derealizacji (nigdy nie mialam), atakow paniki (mialam jeden dwa lata temu), agorafobii, nerwicy natrectw, obsesji itd. Na koncu została obawa orzed fobią spoleczną i ona trwa do dzis. Uderzyła w dużą wartość, bo zawsze byłam bardzo towarzyska, mam duzo znajomych i spotkannia z nimi są dla mnie bardzo ważne. Odkąd półtora miesiaca temu wkrecialm sobie ten lek, nadal nim żyję. Wychodząc na spotkania myslę, czy bede umiala sie normalnie zachowac, mam obawy, ze nie powstrzyma sie przed nakrecaniem i np. dostane ataku paniki, wybuchne placzem, uciekne itd. Z niczego nie rezygnuje, a nawet zaczelam ostra konfrontację (moze za ostra), gdy sie to pojawilo i niemal kazdy dzien poswiecalam na wyjscia i wyjazdy. Ale to nie minęło... I chyba znam powod. Po każdym sptokaniu ocenialam, czy lęk był,czy nie. Jeśli tak - bylam zalamana, jesli nie - zadowolona. I tak powstał coraz silniejszy lęk przed lękiem, ciągła analiza, kontrola, pilnowanie się na spotkaniach o czym myślę, wewnętrzne dopingowanie się (co pewnie tez jest kontrolą_, liczenie ile godzin już "wytrzymalam".
Oczywiscie pojawialy się też inne wkręty, ale jesli nie dtykały duzych wartości, to syzbko umialam sie ich pozbyc. Natomiast teraz stało się coś najgorszego. Tydzien temu pomyslalam sobie tak: "Skoro moje mysli maja taka moc, że wkreciłam sobie lęk przed ludźmi i stał się on już właściwie nawykiem to co, jeśli wkręciłabym sobie taki sam lęk przy moim partnerze?". I niestety... nie powstrzymałam się. Zaczęło się analizowania, zastanawianie co czuję. I oczywiście czuję niepokój,gdy spędzam z nim czas.... To mnie trochę załamauje, ponieważ do tej proy on był moją ostoją, często spokojny wieczor z nim traktowalam jako nagrodę po tych stresach spotkań. Obecnie czuję się, jakbym straciła bezpieczną przystań, czyli to, czego się obawialam - ze nawet dom nie bedzie dla mnie bezpieczny.
Co mam zrobić, jak się nie wkręcać? Rozmawiamy, a ja czuję niepokój, przytulam się i czuję niepokój. Boję sie utraty tej przyjemności, że czas wspólnie spędzany nie bedzie mnie cieszył. Boję się, że tak jak ze spotkaniami z innymi, to stanie się nawykiem i moj mozg automatycznie bedzie traktowal mojego partnera jako zagrożenie. Boże...
Moje pomysly na to jak poradzic sobie z tą sytuacją:
- zaakaceptować cierpienie, jakie zaburzenie przynosi i traktować je jako epizod. Nie uzalezniać swojego szczescia od tego czy lęk jest czy nie.
- przestac uciekac przed lękiem, zaprosic go, pozwolic mu byc i nadal robic swoje.
- nie analizowac tej mysli, emocji i sytuacji. Nie reagować.
- nadal żyć normalnie, skupiać uwagę na zewnątrz, nawet jesli czuję przy narezczonym ten niepokój.
Czy mogę zrobić coś jeszcze? Naprawdę lekko się podłamałam, że nerwica może mi zabrać nawet i to - poczucie bezpieczenstwa przy partnerze.
Mam też prośbę i nie chcę, żeby to zabrzmiało niemiło. Nie lubię wkręcać się objawami innych ludzi i chyba nie mam teraz siły, by czytać, że ktoś ma tak np. od 10 lat i nie przechodzi. Teraz w stanie zagrożenia, byłoby to dla mnie trudne. Może ktoś ma jeszcze jakieś pomysły jak nie pogorszyć obecnego stanu i powoli zacząć wychodzić z tych lęków. Nie bardzo wiem, jak w tej sytuacji miałaby wyglądac konfrontacja, skoro mieszamy razem i od tygodnia wychowujemy dziecko:)
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Lęk przed lękiem
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 91
- Rejestracja: 16 lipca 2018, o 23:18
Może w skrócie to ujmę, jedyny problem jaki ja dostrzegam to problem z tym, że zaczęłaś brać to pod czas. Nie każde odburzanie przecież trwa taki sam okres. Twoje podejście jest jak najbardziej adekwatne, tylko przestań to wszystko tak analizować i myśleć "to ciągle trwa"
-
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1904
- Rejestracja: 10 maja 2017, o 08:53
To minie.Ale w obecnej chwili ja pozostaje w strefie zaprzyjaźnienia się z tym co mnie dotyka.
Żyje bo chce.Z nerwą czy bez niej idę do przodu.Wiadomo że nie jest sielankowo ale całkiem do przeżycia
Żyje bo chce.Z nerwą czy bez niej idę do przodu.Wiadomo że nie jest sielankowo ale całkiem do przeżycia

Walcz ! Nie uciekaj bo wygrasz
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"
✌
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"