Serio bardzo podobnie do pierwszego posta. Bez przesuwających się lapków.

Dodatkowo problem ten spotęgowało przeczytanie przeze mnie książki Skeret i oczywiście zapoznanie się z ostrą krytyką sekretu oraz ruchu new age przez księdza demonologa w znalezionym w internecie artykule oraz niepochlebne opinie na ten temat - ukazujące new age jako przewrotne działanie sił nieczystych.
Znalazłem taką wypowiedź Grzegorza Saffera, która idealnie oddaje sposób mojego myślenia obecnie: Podążanie za mrocznymi lub przerastającymi naszą ludzką rzeczywistość wyobrażeniami nieodzownie wprowadza w świat mrocznych i przerastających nas uczuć. Znakomicie opisują to mistycy wszystkich religii. Zbliżanie się do Absolutu i rozważanie tego stanu wprowadzają ich nieuchronnie w pustkę, porażający mrok, poczucie absolutnej samotności, paradoksalnego opuszczenia przez Boga. Ciemna noc mistyków to uniwersalne doświadczenie osób głęboko poszukujących w sensie duchowym. Stan w uczuciowym sensie zbliżony do nerwicowego. Nie chcę wchodzić w aspekt religijny takich doświadczeń (odpowiednia literatura jest łatwo dostępna, np. wydane niedawno listy Matki Teresy z Kalkuty). Ważne, że z punktu widzenia ludzkiej psychiki doświadczenia te potwierdzają fakt, iż uczucia "nadążają" za rozmyślaniami. Otchłań myśli - otchłań uczuć.
Z jednej strony zdaję sobie sprawę, że istnieje coś takiego jak demonofobia ale z drugiej szczególnie to myślenie o Bogu, absolucie tym jak zbudowany jest wszechświat jest bardzo męczące i dołujące. Szczególnie, że interesuje się sciene i naoglądałem się filmów o tym, że zgodnie z fizyką kwantową wszystko jest energią także tego.. :
