Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Proszę pomóżcie :( Problem ze snem przez kompulsyjne myśli - błędne koło

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
ODPOWIEDZ
swetrowa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 24 sierpnia 2021, o 14:10

3 stycznia 2024, o 17:56

Cześć! Jest to mój pierwszy post tutaj na forum, więc mam nadzieję, że piszę go w dobrym dziale. Odkryłam to forum już 5 lat temu przy kolosalnym epizodzie nerwicowym z derealizacją i depersonalizacją i od tego czasu regularnie tu zaglądam i bardzo mi pomogło w wielu momentach, czytałam też różne odpowiedzi i widziałam ile jest tu wsparcia, więc piszę z nadzieją, że może ten post ulży mi trochę w moich bolączkach. Z nerwicą mierzę się chyba od zawsze, od kiedy jeszcze nawet nie wiedziałam, że jest to nerwica. Przeważnie nie jest źle, jestem też raczej osobą z poztywnym nastawieniem, ale obecny problem ciągnie mi się już od dłuższego czasu i zaczynam czuć się wobec niego bezsilna :( Teraz zmagam się z lękiem odnośnie spania i bezsenności, ale może szybko nakreślę temat - wszystko zaczęło się w czerwcu - pojechałam do mojego przyjaciela za granicę, gdzie zarwałam z rzędu dwie noce, i trzeciej, gdy położyłam się do łóżka o normalnej porze, nie mogłam zasnąć. Leżałam i przewracałam się z boku na bok i nagle zaczęłam strasznie panikować, że nie mogę spać. W końcu mi się udało, przespałam parę godzin, ale następnego dnia cały dzień mi towarzyszył lęk z myślą o nocy, co się stanie, jak to się powtórzy, cały dzień o tym myślałam i wieczorem, gdy o 22 poszłam do łóżka, czując, że mam całą napiętą twarz, zaciśnięte oczy, nie mogłam zasnąć, a następnego dnia musiałam wstać o 5 rano, bo miałam samolot. Czułam, że zaczynam się cała trząść, serce zaczyna mi coraz szybciej bić, zaczęłam odczuwać panikę. Zasnęłam na parę godzin i następnego dnia już czułam, że zbliża się derealizacja, całą drogę płakałam i już wiedziałam, że zbliża się kolejny epizod nerwicowy (tak to nazywam, bo miałam parę takich silnych epizodów z derealizacją i depersonalizacją, ale zawsze wchodziłam na to forum, uczyłam się odpuszczać, akceptować, hasło CIERPLIWOŚĆ I AKCEPTACJA stało się moją mantrą), zaczęłam sobie tłumaczyć, że nic się nie dzieje, że to tylko fiksacja przez lęk i nerwy. Wtedy też zaczęłam bardzo dużo tutaj czytać, zwłaszcza jeden wątek o bezsenności i jakoś powoli zaczęłam się uspokajać, sypiałam, ale ta sytuacja odpaliła od razu różne inne lęki i wszystko ruszyło jak kula śnieżna, do której przyklejały się inne natręty. Poszłam do mojej terapeutki, do której przez 3 lata chodziłam na terapię, ale rok wcześniej ją przerwałam, bo czułam się super. Wiem, że tamten moment pojawił się, bo miałam wtedy bardzo dużo na głowie, dużo stresów i wyjazdów i pewnie gdybym była w lepszej formie to może nawet nie zwróciłabym uwagi na to niespanie. Ale zwrócilam i od tamtego czasu codziennie towarzysyzła mi myśl, która wieczorami przybierała na sile "Czy dzisiaj zasnę???". Myśl paniczna była, ale sen też był, więc byłam nawet spokojna. Potem z upływem czasu pracując nad sobą lęk zmalał, obsesja też, ale kompulsywna myśl pozostała. Była słabsza, czasami jej w ogóle nie było. Wakacje upłynęły spokojnie, byłam za granicą w pracy sezonowej, która mi bardzo dobrze zrobiła i spałam czasem nawet po 10 godzin. Dodam też, że zawsze byłam wielkim śpiochem, więc jakiekolwiek zafiksowanie na temacie snu było dla mnie wielką bolączką :( Nawet we wrześniu tutaj pisałam w jakimś innym wątku z pytaniem, czy ktoś się zmagał z kompulsywnymi myślami na temat snu, nawet jeżeli nie miał już potem problemu, bo ten lęk towarzysyzł mi cały czas. Jak tylko ktoś mówił w moim otoczeniu, ż ejest strasznie zmęczony i będzie b długo spałam, to łapałam się na tym, że odczuwam panikę, czy mi się też uda. Że pomimo tego, że spałam, nie mogłam wywalić tego natręta z mojej głowy, który do każdej nocy podchodził zadaniowo. Wiedziałam gdzieś, że to tylko natręt, że wielokrotnie w życiu sobie wkręcałam różne rzeczy (w gimanzjum przez 3 lata codziennie badałam sobie kompulsywnie wzork, bo po obejrzeniu filmu o Rayu Charlsie bałam się, że oślepnę. Bałam się też bardzo opętania, był rok, że bałam się, że mam raka i gdyby nie kwestie finansowe, to pewnie w kółko bym się badała), ale w końcu te rzeczy mi się udawało przezwyciężać, tylko tego jednego dziadostwa nie potrafiłam przezwyciężyć, bo codziennie lęk o sen miał okazję żeby mnie straszyć, bo codziennie się kładziemy spać. Przez te miesiące od czerwca były takie dni, że nie analizowałam snu, ale przeważnie zawsze liczyłam ile śpię, czy się budzę, ile godzin przespałam itp. Wiem, że bezsensu, ale to było silniejsze ode mnie. Chyba tego, czego się najbardziej obawiałam to tego, że mogę popaść w taką totalną bezsenność, mimo, że pomijając parę nocy w tych miesiącach nic się takiego nie działo. Gdy dostawałam obsesji, że mój chłopak szybciej zasypiał i ja to słyszałam i wprowadzało mnie to w panikę, to po prostu zakładałam zatyczki i zasypiałam. Myślałam, że to wszystko się w końcu wytraci, zwłaszcza, że chodzę regularnie na terapię, na jogę, na spacery z psem prawie codziennie (jestem frelancerem, więc mogę regulować swój czas pracy). Ale od 26 grudnia coś się zmieniło. Byłam na święta u rodziny i 26 wcześnie rano miałam pociąg do mojego chłopaka - tej nocy nie mogłam zasnąć i byłam rozdrażniona, ale jeszcze nie spanikowana, ale już czułam, że lęk zaczyna pokazywać swój łeb. Gdy przyjechałam do mojego chłopaka następnego dnia się rochorowałam i przez dwie noce spałam beznadziejnie - to wystarczyło, żebym się nakręciła. Teraz już 3 noc z rzędu nie mogę zasnąć, kładę się zmęczona, a gdy mój chłopak mówi "To co, gasimy światło?", czuję napływającą falę paniki i oczywiście nie mogę zasnąć. Dzisiaj poszłam spać do salonu, i spałam 4 godziny (oczywiście wszystko niestety liczę) i potem jak wróciłam do łóżka, to jeszcze udało mi się zasnąć na 2 godziny. Brzuch mnie cały czas boli ze stresu, boję się, że moja głowa jest silniejsza ode mnie i to wszystko jest jak samospełniająca się przepowiednia, że tak się tego bałam, że nie mogę spać i zaraz w ogóle nie będę mogła spać już wcale! Jeszcze posłuchałam jakiegoś podcastu na spotify o bezsenności, myślałam, że mi pomoże, ale była to rozmowa z jakąś kobietą, która ma depresję i powiedziała, że ona nie spała kiedyś 16 tygodni i zaczęła zapominać rzeczy i nie pomagały jej leki i wpadłam w straszną panikę, że mi również się to stanie, zwłaszcza jak będę tak kompulsywnie o tym myśleć, a nie wiem co zrobić, żeby nie myśleć i teraz już nawet się boję tych myśli, że one na mnie to sprowadzą. Niby wszystko wiem, czytałam tyle na tym forum o aktywacji organizmu, która utrudnia spanie, ale cała ta wiedza o kant tyłka u mnie, bo i tak się tak strasznie boję. Nie chcę brać żadnych leków, a teraz jeszcze przeczytałam, że na tę kobietę nie działały, więc się zaczęłam bać, że w ogóle coś strasznie złego mi się stanie :( Nie umiem przestać o tym myśleć, nie umiem się za nic zabrać, chciałabym żeby cały czas mnie ktoś uspokajał, czuję się jak egoistka, że nie potrafię sobie poradzić z czymś takim, a ludziom na świecie przecież jest sto razy gorzej.
Przepraszam, że ta wiadomość jest taka długa i może chaotyczna :( Nie rozumiem po prostu czemu tak się stało, a może rozumiem, ale już sama nic nie wiem. Cały czas wszędzie się upewniam, w kółko pytam mojego chłopaka, czy myśli, że to się kiedyś skończy, czy będę jeszcze kiedyś spała, to pewnie tez jest męczące dla niego. Jestem też dda i wiem, że ten lęk się po prostu w różne rzcezy ubiera, ale teraz się ubrał w coś co jest dla mnie tak fundamentalnie ważne i nie są już to tylko straszaki tylko prawdziwa, strasznie ważna dla życia sfera, bo jak mam się lepiej czuć, jak nie dosypiam :( Przeciez mózg się regeneruje we śnie, a jak mój się ma zregenerewoać, jeżeli tam gdzie jest ratunek siedzi ten zafajdany lęk :( Staram się odpuszczać, ale nie umiem. Mam nadzieję, że ktoś to przeczyta i z góry bardzo dziękuję!!!
Konradinz
Nowy Użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: 10 stycznia 2024, o 21:38

10 stycznia 2024, o 21:44

To smutne co piszesz. Musi być męczące. Sen jest bardzo ważny dla naszego mózgu. Ja miałem też natrętne myśli ale inne. Mi bardzo pomaga triticco.
Czy pijesz alkochol? Myślę że u mnie to pogarszało sen i potegowalo leki w dłuższym okresie czasu chociaż doraźnie pomagało zasnąć.
ODPOWIEDZ