Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Próbuję ale no nie mogę

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Awatar użytkownika
zlekniona
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 217
Rejestracja: 18 września 2015, o 22:53

7 kwietnia 2017, o 08:49

SCF pisze:
7 kwietnia 2017, o 07:14
Wiesz. To byl juz 3 psycholog....
Teraz doszedl mi kolejny objaw budzenie sie nad ranem z silnym lękiem ktory uniemozliwia dalsze spanie. Ani relaksacje ani próby myslenia o czyms innym nie pomagają potrafie sie na chwile uspokoic a jak zaczynam przysypiac to nagle takie uczucie uklucia i znow czuje silny lęk i tak w kolko. Leki nic nie dadzą bo one dzialaja tyllo 4h. Wiec pośpię pierwsze 4h a potem i tak sie wybudze a branie kolejnej tabletki nie ma sensu bo potem na leku wstane i bede musial jechac do pracy co jest niebezpieczne. Czy wy tez tak macie ze wam dochodza kolejne objawy a te stare nadal sie utrzymuja ?
U mnie tak ostatnio jest. Jest coraz gorzej w perspektywie ostatnich lat. Mi techniki relaksacyjne nie pomagają. Byc moze to jest kwestia nastawienia bo zauwazylem ze byly takie momenty ze calkowicie zapomnialem o nerwicy i dzialo sie cos ciekawego to czulem sie duzo lepiej a jak sobie o nerwixy przypomnialem to z automatu zaczalem czuc sie gorzej. Tylko nie wiem jak tlumaczyc fakt ze zawsze majac te epizody nerwicowe mialem gora dwa wybrane objawy i zawsze zamorzutnie po pewnym czasie mijaly i czy o nich myslalem czy nie to bylo ok. A teraz objawy sie utrwalily i dochodza nowe i kumuluja sie takze teraz mam z 5 objawow na raz. Mówicie ze to minie. A powiedzcir mi czy powinienem brac leki ? Boje sie ze jak utopie w leki to juz na amen i potem nie bede w stanie bez nich funkxjonowac. Poza tym slyszalem o szeregu objawow ubocznych po antydepresantach wiec skoro jestem w stanie wszystko robic to czy to ma sens ?
Bylem u psychiatry oatatnio niby przepisala mi łagodny antydepresant ssri ale nie wiem nie mam do niej zaufania bo srednio mnie sluchala i widac bylo ze sie jej spieszy.
Nie wiem jakiego terapeute wziąć w jakim nurcie ? Do tej pory to byl zwykly psycholog. Czy taki terapeuta bedzie mi w stanie pomoc ? Ja slyszalem tez ze oni nic nie mowia ale rzucaja pojedynczymi haslami ktore G daja to rownie dobrze se moge do sciany gadac jesli tak to wyglada ? Nie zdecyduje sie na terapie grupowa z powodu ze nie moge na to wziac l4 od psychiatry bo mnie wyleja z roboty ale moge isc na platna terapie indywidualna.
SCF, tak, jest to normalne, że dochodzą nowe objawy. Mam już za sobą chyba najgorszy moment w mojej nerwicy - gdzie objawów miałam przynajmniej kilkanaście i pojawiały się one naprzemiennie lub wszystkie na raz, miotałam się z nimi przez cały dzień, od momentu otwarcia oczu, do ich zamknięcia. To było prawdziwe piekło na ziemi, więc bardzo dobrze Cię rozumiem, to jest po prostu ciężkie. Jednak uwierz i daj sobie powiedzieć, że to nie będzie trwało zawsze, jeśli tylko załapiesz odpowiednią postawę te objawy zaczną powoli mijać.
W kwestii leków niestety nie pomogę. Nigdy nie brałam, uważam, że można sobie z tym samemu poradzić, jeśli jednak czujesz, że w tym momencie jest to ponad Twoje siły - próbuj.
Osobiście chodziłam na terapię, i wybrałam nurt psychodynamiczny, ale raczej ze względu na problemy z ułożeniem sobie życia w głowie, niż z powodu samej nerwicy. Wielu poleca terapię poznawczo-behawioralną, jednak sama doświadczeń nie mam - choć uważam, że np. na nerwicę natręctw ten nurt musi być najodpowiedniejszy (z uwagi na mechanizm samego zaburzenia). Jedyne co Ci mogę w tej kwestii doradzić, to że jeśli chcesz udać się do terapeuty, to kieruj się przede wszystkim swoją intuicją. Jeśli już podczas pierwszych spotkań coś Ci w nim nie pasuje, to nie siedź na siłę, bo to nie ma sensu. Rób tak, żeby działać zgodnie ze sobą.
Matką wolności jest dyscyplina - Leonardo Da Vinci
Awatar użytkownika
Kondor
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 223
Rejestracja: 21 listopada 2016, o 20:54

7 kwietnia 2017, o 10:17

SCF Ty stosujesz na razie technikę wypierania, a nie ignorowania, a wypieranie niczego nie leczy, tylko na chwilę uspokaja. Jest to dobre, bo oczywiście lepiej się czymś zająć i choć przez chwilę dać umysłowi odpocząć od swoich natrętnych myśli, tylko co z tego, gdy cały problem jest dalej w Tobie i przy chwili wolnego czasu znów to do Ciebie wróci. Ignorowanie jest całkiem natomiast innym rodzajem podejścia do tego i stosowaniem tego wraz ze zmianą otoczenia myślowego daje extra rezultaty.
A żeby ignorować objawy, myśli i swój stan potrzeba pełnej akceptacji, a Ty obecnie jak widać po postach jej w ogóle nie masz.
Zobacz, że sama tylko jedna pojedyncza myśl Twoja, że to będzie trwać do końca życia, już powoduje ogromny lęk, niepokój przez co utrzymuje te stany. Tylko pytanie czemu miałoby to trwać do końca życia. Nerwica to złe podejście do życia, później do swojego stanu, gdy nad tym sie popracuje to wszystko się zmienia, umysł uspokaja i nerwica znika.
Poczytaj posty odburzeniowe ludzi którzy z tego wyszli bez leków, tylko dzięki poradom na tym forum. Czemu się zadręczasz słowami kogoś kto nigdy tego nie przeżył i nawet nie wiem czym to jest, oprócz napisanego kolokwium w szkole na ten temat.
Ludzie tu wychodzili z tak okrutnych stanów, niech to będzie dla Ciebie od dziś wzorzec do naśladowania.
Pomyliliśmy światy ! Świat naszego myślenia uznaliśmy za ten realny, a ten prawdziwy mamy tylko za tło. Za wszelką cenę trzeba to odwrócić !
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

7 kwietnia 2017, o 13:26

SCF, to zupełnie normalne, że nerwica daje najróżniejsze objawy i mogą one występować jednocześnie w całej palecie, nie zawsze jeden czy dwa. Co do leków, nie zachęcam, ani nie odradzam. Jeśli czujesz, że dajesz sobie bez nich radę, to nie ma co się pakować. Ja biorę od 5 lat, bo zwyczajnie muszę, żeby rano wstać z łóżka, ale poza nerwicą mam depresję endogenną, więc póki co farmakologia mnie wspomaga. Dużo osób radzi sobie z nerwicą samodzielnie, bez leków, więc zależy od Twojej indywidualnej postawy i samopoczucia. Nie zniechęcaj się do terapii. Ja jestem już u 4 terapeuty, metodą prób i błędów znajdziesz swojego. Uważam, że nie każda terapia była dla mnie odpowiednia, ale z każdej coś wyniosłam, z jednej mniej, z drugiej więcej. Także ku pokrzepieniu czytaj nasze artykuły, słuchaj materiałów, czytaj historię odburzonych, bo to autentyczni ludzie, którym udało się wyjść dokładnie z tego samego bagna, w którym Ty jesteś ;)
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
Nikoniarz
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 105
Rejestracja: 8 stycznia 2017, o 16:25

8 kwietnia 2017, o 11:38

Przeczytałem Twoje posty i jakbym czytał o sobie. Ech, a wydaje nam się, że nasza nerwica jest inna, że my mamy gorzej.
Mam to samo: muzyka przestała sprawiać przyjemność, a zaczęła drażnić, wstaję rano i myślę: "znowu ten horror", libido spadło drastycznie, też czuję jakby ktoś włączył przełącznik na mój zły stan i tak zostanie. Życie stało się szare, patrzę na innych i się dziwię jak mogą się cieszyć banalnymi czynnościami typu spacer, oglądanie tv. Ten lęk rano to jest klasyczny objaw, niejeden już post o tym czytałem, a też jeden napisałem. Ja miałem wręcz paraliżujący lęk rano, z DD i ogromnymi stanami depresyjnymi. Lek od psychola mi pomogły. Teraz jest jak to się mówi ch** ale stabilnie. Tylko wciąż nie ma radości z życia. Tylko tyle, że jestem w stanie funkcjonować.

Mi się całe życie spłyciło. Tak jak ktoś napisał wyżej trzeba wziąć pod uwagę, że to stan przejściowy, że nie będzie tak wiecznie. Ostatnio słuchałem podcastu gościa, który kilka lat temu był chory - miał zaburzenia lękowe, które spowodowały zaburzenia żołądkowe - tak duże - ciągłe biegunki, że przestał normalnie funkcjonować. Bo jak wyjdziesz z domu do pracy jak po 20 razy dziennie latasz do WC? Został uziemiony. Przyjaciele się odsunęli. Rodzice chorzy, sami ledwo wiążący koniec z końcem musieli mu do domu przynosić jedzenie. Chodził w najtańszych tekturowych butach z marketu... I to trwało kilka lat. A on codziennie wstawał i myślał najczęściej o tym czy przedawkować leki czy się powiesić. Jednak jednocześnie pracował, działał. Teraz ma biznes, który może prowadzić z domu i podziw ludzi (nie jest to żadna reklama oszołoma-coacha z MLM, nie będę podawał nazwisk, może ktoś zna). A też miał myśli, że to wszystko straciło sens i nie wierzył, że kiedyś będzie lepiej. Takie historie mnie motywują, choć ja też często wstaję rano i myślę, że moje życie dobiegło końca i tęsknię za tym co było kiedyś.

Co do leków to jest ich wiele rodzajów, rodzin. Lek lekowi nie równy. Na ogół polscy psychiatrzy przepisują SSRI - są to leki oddziałujące na serotoninę. I myślę, że tutaj jest pies pogrzebany - depresja - SSRI, nerwica - SSRI. Jakby wszyscy mieli problemy z serotoniną. A jest jeszcze wiele innych przekaźników w mózgu. Np. prawie w ogóle nie przepisują leków na dopaminę, chyba, że ktoś ma parkinsona. Niedobór dopaminy:
"W przypadku niedoboru dopaminy możemy odczuwać lęk i wewnętrzne napięcie. Osobom, u których występuje zaburzenie wydzielania tego neuroprzekaźnika brakuje motywacji do działania. Są bierne i apatyczne oraz mają większą skłonność do popadania w stany depresyjne. Odczuwają także nadmierne zmęczenie."
Ale temat neuroprzekaźników jest szeroki i nie do końca zbadany. Także przepisywanie leków przez psychiatrów to strzelanie od tarczy. Nigdy nie wiadomo czy trafią, a mogą zaszkodzić.
SCF
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 888
Rejestracja: 1 grudnia 2013, o 09:57

9 kwietnia 2017, o 14:58

Dziękuję wam za dobre i optymistyczne słowa.

Bardzo bym chciał wierzyć w to, że to tylko nerwica, ale mam wątpliwości co do tego.

Gdy byłem u psychiatry 3 lata temu, a zaczęło się silnymi natrętnymi myślami. To ten pytał czy zażywam narkotyki lub alkohol i dziwiło go że nie zażywam i nie rozumiał skąd u mnie takie objawy. Ponieważ miałem padaczkę przejściową i częściową w okresie dorastania to ten psychiatra uczepił się tego i stwierdził, że mam charakteropatię.
Później miałem badanie u psycholog, która dała mi testy (których nota bene nie sprawdziła), więc zrobiła ze mną 5 minutowy wywiad po którym stwierdziła u mnie zaburzenia osobowości. Stwierdziła to na podstawie, że miałem słaby kontakt z ojcem, że z bratem się nie dogaduję, że przebyłem 2 nieudane związki i że nie jestem zbyt popularną osobą. Przy czym wykluczyła podłoże organiczne. No ale jej opinia trafiła do papierów u tego psychiatry i ten stwierdził że na pewno to jego charapteropatia jest słuszna i że czeka mnie wieloletnie leczenie na intensywnej terapii grupowej, które i tak może nic nie dać :(
W necie jak o tym poczytałem to wynika z tego, że to jest nieuleczalne, nie minie i nie ma na to tabletek.
Później objawy na rok całkowicie ustąpiły a gdy pojawiły się ponownie poszedłem do tej psycholog do której chodziłem ostatnie 1,5 roku. Powiedziałem jej też o tej diagnozie i cały ten okres kobieta zapewniała mnie, że nie mam żadnych zaburzeń osobowości, że to są sztywne schematy, które utrzymują się stale a u mnie tego nie ma.
Cały czas mnie utrzymywała w przekonaniu że mam zwykłą nerwicę. Byłem też u neurolog, która była zdziwiona tą diagnozą lekarza. Powiedziała, że miałem lekką postać padaczki tylko w krótkim okresie życia i że nie ma możliwości, aby ta padaczka wpłynęła na moją psychikę. Ta psychiatra u której byłem w zeszłym tygodniu też powiedziała, że nie wydaje jej się, żebym coś takiego miał.
No ale fakt, że jednak ta psycholog się poddała mnie dobiło.
Nie umiem sobie poradzić z tym co te 3 lata temu usłyszałem. Próbuję sobie to tłumaczyć, że może źle mnie zdiagnozował, na odwał się, że nikt później jego teorii nie potwierdził, ale ciągle we mnie siedzi, że jednak takie coś ktoś postawił i to nie byle kto, bo to najlepszy (wg internetowych opinii w necie) lekarz w mieście.
Dominik.O
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 301
Rejestracja: 11 września 2016, o 10:05

9 kwietnia 2017, o 15:45

Nawet najlepszy lekarz w mieście nie jest nieomylny.Na twoim miejscu nie wierzyłbym w te niepotwierdzone przez innych lekarzy teorie,że cierpisz na coś więcej niż nerwica i że jest to w dodatku nieuleczalne,bo sam sobie w ten sposób podcinasz skrzydła.. A wątpliwości,które Ciebie męczą potraktuj,jako coś naturalnego przy zaburzeniu lękowym.
"Pamiętaj,że mamy do czynienia jedynie z myślami a myśli mogą zostać zmienione.Gdy zmieniamy nasze myślenie,zmieniamy naszą rzeczywistość"
SCF
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 888
Rejestracja: 1 grudnia 2013, o 09:57

13 kwietnia 2017, o 22:55

Zdecydowałem się, że zmierzę się z demonem przeszłości. Przez te 3 lata jak czułem się dobrze to wypierałem z głowy to co gadał ten lekarz, ale to wracało jak zaczynałem się źle czuć. Zdecydowałem, że do niego pójdę jutro ponownie i będę dokładnie wypytywał. Albo dalej będzie gadał dołujące rzeczy i hasła typu patologia mózgu, że to skomplikowane itp. w sumie nie zmieni za bardzo to mojej świadomości, a jest zawsze jakiś cień szansy że ja go wtedy źle zrozumiałem i wtedy mi to psychicznie pomoże.
SCF
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 888
Rejestracja: 1 grudnia 2013, o 09:57

16 kwietnia 2017, o 10:39

Byłem w piątek u tego lekarza.

Wypytałem o co dokładnie chodzi w tych organicznych zaburzeniach osobowości i powiedziałem mu że w internecie pisało, że takie zaburzenia są nieuleczalne i to już koniec i masakra.

Opowiedział mi, że przede wszystkim nerwica zazwyczaj współwystępuje z zaburzeniami osobowości, że mało kto ma nerwicę bez zaburzeń osobowości. No i że ZO niekoniecznie oznaczają zachowań antyspołecznych, bycia zależnym, czy narcystycznym. Że przede wszystkim to jest dużo szersza grupa zaburzeń i by zdiagnozować ZO wystarczy, że ktoś ma tendencję do samonakręcania się, do złego podejścia do życia itp. Czyli jednym słowem u niego diagnoza (zaburzenia osobowości) ma szersze znaczenie niż spotyka się w to w internecie lub u psychologów. To by wyjaśniało dlaczego są ludzie którzy pozbędą się nerwicy po 1 cyklu terapeutycznym a inny latami się leczą, to zależy jak głęboko leżą podstawy nerwicy.

Co do zaburzeń organicznych, to też mnie częściowo uspokoił, gdyż powiedział, że to jest bardzo szeroka grupa zaburzeń, a w internecie opisują tylko te najcięższe, z którymi nic nie da się już zrobić. Powiedział, że w moim przypadku to tło organiczne oznacza, że jeśli miałem padaczkę to znaczy że nie mam stabilnego układu nerwowego, bo to brak stabilności układu może powodować napady padaczkowe. I ten niestabilny układ też może rzutować na objawy zaburzeń nastroju zaburzeń lękowych itp.

Nie wiadomo jak bardzo mam niestabilny ten układ, być może główną przyczyną moich złych stanów jest tylko psychika i po przejściu przez terapię będzie już wszystko ok, a być może jakiś wkład ten układ też ma. Wtedy więc po przejściu terapii będzie na pewno lepiej, ale być może będę musiał po prostu w niektórych okresach przyjmować stabilizatory żeby było ok. W każdym razie jak to lekarz powiedział, jestem prawie zdrowy ale jednak mam te zaburzenia, w prawdzie dość łagodne ale wliczają się one w tę samą grupę, gdzie występują też te ciężkie zaburzenia. No i co ważne twierdzi, że można z tego wyjść, że to nie to samo co ten "hardcore" który jest opisany w internecie. W sumie moje przemyślenia są takie, że taki niestabilny układ nerwowy może mieć dużo więcej osób. U mnie on się objawił krótkim epizodem słabej padaczki, u innych może w ogóle nie dać objawów neurologicznych a zamanifestować się w postaci nerwicy. Pytałem też jaka terapia była by dla mnie dobra. Odradził mi tę poznawczo-behawioralną twierdząc że ona mi nic nie da i zalecił psychodynamiczną, przy czym dodał, że powinienem szukać terapeuty profesjonalnego, który ma odpowiednie szkolenia i odpowiednią wiedzę i który sam dostosuje metody terapii do mnie.
ODPOWIEDZ