SCF, tak, jest to normalne, że dochodzą nowe objawy. Mam już za sobą chyba najgorszy moment w mojej nerwicy - gdzie objawów miałam przynajmniej kilkanaście i pojawiały się one naprzemiennie lub wszystkie na raz, miotałam się z nimi przez cały dzień, od momentu otwarcia oczu, do ich zamknięcia. To było prawdziwe piekło na ziemi, więc bardzo dobrze Cię rozumiem, to jest po prostu ciężkie. Jednak uwierz i daj sobie powiedzieć, że to nie będzie trwało zawsze, jeśli tylko załapiesz odpowiednią postawę te objawy zaczną powoli mijać.SCF pisze: ↑7 kwietnia 2017, o 07:14Wiesz. To byl juz 3 psycholog....
Teraz doszedl mi kolejny objaw budzenie sie nad ranem z silnym lękiem ktory uniemozliwia dalsze spanie. Ani relaksacje ani próby myslenia o czyms innym nie pomagają potrafie sie na chwile uspokoic a jak zaczynam przysypiac to nagle takie uczucie uklucia i znow czuje silny lęk i tak w kolko. Leki nic nie dadzą bo one dzialaja tyllo 4h. Wiec pośpię pierwsze 4h a potem i tak sie wybudze a branie kolejnej tabletki nie ma sensu bo potem na leku wstane i bede musial jechac do pracy co jest niebezpieczne. Czy wy tez tak macie ze wam dochodza kolejne objawy a te stare nadal sie utrzymuja ?
U mnie tak ostatnio jest. Jest coraz gorzej w perspektywie ostatnich lat. Mi techniki relaksacyjne nie pomagają. Byc moze to jest kwestia nastawienia bo zauwazylem ze byly takie momenty ze calkowicie zapomnialem o nerwicy i dzialo sie cos ciekawego to czulem sie duzo lepiej a jak sobie o nerwixy przypomnialem to z automatu zaczalem czuc sie gorzej. Tylko nie wiem jak tlumaczyc fakt ze zawsze majac te epizody nerwicowe mialem gora dwa wybrane objawy i zawsze zamorzutnie po pewnym czasie mijaly i czy o nich myslalem czy nie to bylo ok. A teraz objawy sie utrwalily i dochodza nowe i kumuluja sie takze teraz mam z 5 objawow na raz. Mówicie ze to minie. A powiedzcir mi czy powinienem brac leki ? Boje sie ze jak utopie w leki to juz na amen i potem nie bede w stanie bez nich funkxjonowac. Poza tym slyszalem o szeregu objawow ubocznych po antydepresantach wiec skoro jestem w stanie wszystko robic to czy to ma sens ?
Bylem u psychiatry oatatnio niby przepisala mi łagodny antydepresant ssri ale nie wiem nie mam do niej zaufania bo srednio mnie sluchala i widac bylo ze sie jej spieszy.
Nie wiem jakiego terapeute wziąć w jakim nurcie ? Do tej pory to byl zwykly psycholog. Czy taki terapeuta bedzie mi w stanie pomoc ? Ja slyszalem tez ze oni nic nie mowia ale rzucaja pojedynczymi haslami ktore G daja to rownie dobrze se moge do sciany gadac jesli tak to wyglada ? Nie zdecyduje sie na terapie grupowa z powodu ze nie moge na to wziac l4 od psychiatry bo mnie wyleja z roboty ale moge isc na platna terapie indywidualna.
W kwestii leków niestety nie pomogę. Nigdy nie brałam, uważam, że można sobie z tym samemu poradzić, jeśli jednak czujesz, że w tym momencie jest to ponad Twoje siły - próbuj.
Osobiście chodziłam na terapię, i wybrałam nurt psychodynamiczny, ale raczej ze względu na problemy z ułożeniem sobie życia w głowie, niż z powodu samej nerwicy. Wielu poleca terapię poznawczo-behawioralną, jednak sama doświadczeń nie mam - choć uważam, że np. na nerwicę natręctw ten nurt musi być najodpowiedniejszy (z uwagi na mechanizm samego zaburzenia). Jedyne co Ci mogę w tej kwestii doradzić, to że jeśli chcesz udać się do terapeuty, to kieruj się przede wszystkim swoją intuicją. Jeśli już podczas pierwszych spotkań coś Ci w nim nie pasuje, to nie siedź na siłę, bo to nie ma sensu. Rób tak, żeby działać zgodnie ze sobą.