Dokładnie jest to okropne...Dziękuję oby tylko każdego dnia było lepiej ❤Madame.Kot pisze: ↑15 czerwca 2019, o 15:49
Hej Nati!
Może faktycznie u innych problem już znikł, poczekamy, zobaczymy. Tego Wam wszystkim i samej sobie oczywiście z całego serca życzę. Bo jest to koszmarna przypadłość...
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Problemy z połykaniem a nerwica
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 11
- Rejestracja: 25 lutego 2019, o 12:02
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 68
- Rejestracja: 4 sierpnia 2015, o 16:18
Hej, jak u Was z połykaniem? Nie wchodziłam tu daaawno, ale dzisiaj coś mnie natchnęło... Pamiętam jak kilka lat temu sama szukałam na tym forum wsparcia (w tym wątku pewnie znajdą się jeszcze moje wypowiedzi) i historii osób, którym to przeszło. Pomyślałam, że może moje wsparcie teraz komuś się przyda. Miałam problem z jedzeniem, piciem i nawet połykaniem własnej śliny. Zaczęło się nagle i trochę to trwało (kilka miesięcy na pewno). Bardzo schudłam i było niebezpiecznie, ale stopniowo minęłoNati90 pisze: ↑17 czerwca 2019, o 22:34Dokładnie jest to okropne...Dziękuję oby tylko każdego dnia było lepiej ❤Madame.Kot pisze: ↑15 czerwca 2019, o 15:49
Hej Nati!
Może faktycznie u innych problem już znikł, poczekamy, zobaczymy. Tego Wam wszystkim i samej sobie oczywiście z całego serca życzę. Bo jest to koszmarna przypadłość...




- Piotrt
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 134
- Rejestracja: 3 lipca 2019, o 13:18
Witam ja też jem powoli i też muszę wolno przelykac ale ja mam zdjagnozowana przepukline przełyku ale jak się czymś zestresuje mocno to albo nie mogę nic zjeść a jeśli już próbuję to mam odruch wymiotny i wiem że to objaw nerwicy bo jak się uspokoje to mija
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 11
- Rejestracja: 25 lutego 2019, o 12:02
Hej, jak u Was z połykaniem? Nie wchodziłam tu daaawno, ale dzisiaj coś mnie natchnęło... Pamiętam jak kilka lat temu sama szukałam na tym forum wsparcia (w tym wątku pewnie znajdą się jeszcze moje wypowiedzi) i historii osób, którym to przeszło. Pomyślałam, że może moje wsparcie teraz komuś się przyda. Miałam problem z jedzeniem, piciem i nawet połykaniem własnej śliny. Zaczęło się nagle i trochę to trwało (kilka miesięcy na pewno). Bardzo schudłam i było niebezpiecznie, ale stopniowo minęło
Jedyne co mi pozostało to lęk przed zadławieniem, dlatego jem ostrożnie i powoli (wolniej niż inni ludzie, przez co mam trochę kompleks) i czasem się zakrztuszę, ale to właśnie przez te obawy. Jest już jednak zdecydowanie lepiej, żyję praktycznie normalnie i odzyskałam wagę z lekką nawiązką
Założę się, że wielu z Was poradzi sobie z tym całkowicie, tylko ze mnie taka panikara
Dużo odpoczywajcie, rozluźniajcie się i pracujcie nad sobą. Trzymam kciuki! 
[/quote]
Hej. U mnie z przelykaniem jest srednio, czasem uda mi się zjeść śniadanie i obiad z kolacja jest gorzej wieczorem mam jakos większy lęk,ale z tym jedzeniem jest tak ze zjem tylko jak jestem sama przy kimś nie potrafię się przełamać, każde przełknięcie to męczarnia ciągle się boję że się zakrztusze, zadlawie, nie umiem tego pokonać tego strachu, z piciem jest już lepiej. Trwa to juz od stycznia i często tracę nadzieję że będę normalnie jadła
Fajnie że u Ciebie to przeszło
Pozdrawiam




[/quote]
Hej. U mnie z przelykaniem jest srednio, czasem uda mi się zjeść śniadanie i obiad z kolacja jest gorzej wieczorem mam jakos większy lęk,ale z tym jedzeniem jest tak ze zjem tylko jak jestem sama przy kimś nie potrafię się przełamać, każde przełknięcie to męczarnia ciągle się boję że się zakrztusze, zadlawie, nie umiem tego pokonać tego strachu, z piciem jest już lepiej. Trwa to juz od stycznia i często tracę nadzieję że będę normalnie jadła

Fajnie że u Ciebie to przeszło
Pozdrawiam
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 11
- Rejestracja: 25 lutego 2019, o 12:02
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 5
- Rejestracja: 17 stycznia 2019, o 21:52
Madame.Kot pisze: ↑7 czerwca 2019, o 21:10Cześć BonnyBear - a co powiedział Ci psychiatra jak mu opowiedziałeś o problemie? Mówił coś o przyczynie problemów z połykaniem?BonnyBear pisze: ↑18 stycznia 2019, o 09:00
Od pazdziernika do grudnia było znośnie. Później ubzdurałem sobie, że znów coś gorzej mi się zajada no i do teraz jest słabo. Niestety doszedłem do takiego punktu, w którym patrzę na czas, ile coś zjadam, w którym mam cały plan dnia, o której coś jem. Robię to po to by jakkolwiek zjesc potrzebne kalorie i by nie chudnąć, choc różnie się to udaje. Nie potrafię o tym nie myśleć. Praktycznie cały dzień jest ułożony pod mój problem z jedzeniem.
Jak u reszty aktywnych w tym wątku? Jest jakaś poprawa? Ja jestem teraz na etapie picia na 'chomika', jak wezmę pełne usta herbaty to tak mi się najłatwiej przełyka, ale po małym łyczku. Dziwnie to wygląda, ale co na to poradzić. Przynajmniej jak jem to nie muszę już myśleć nad każdym kęsem. Teraz wydaje mi się to niemożliwe, jak można było mieć problem z przełknięciem nawet kawałka suchej bułki! A tak ściśnięte było wszystko w przełyku... Jestem ciekawa kiedy to przejdzie...
Nie mówił za wiele oprócz tego, że to jakaś fobia. Niestety u mnie jakiś powrót, chyba nigdy w 100% to nie przejdize. Od marca do teraz praktycznie było tak samo stabilnie. Nie idiealnie, ale na tyle dobrze, że nie stresowałem się i nie myslałem już o tym. Mimo, ze ciągle biore leki to nie wiadomo skąd znów jest gorzej. Prawdopodobnie to przez to, że w gorsze dni zaczynam wmawiać sobie, że znów coś wraca, przypominam sobie o tym wszystkim no i myśli robią swoje. Grr
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 390
- Rejestracja: 28 maja 2016, o 09:33
Hej, mam aktualnie chyba ten problem. Jednak i mnie jest trochę gorzej. Tydzień temu dostałem ogromnego ataku paniki jak nigdy. Były ogromne duszności, krok od zemdlenia, totalna masakra. Trwało to bardzo długo po około 1,5h. Na drugi dzień lęk przed ponownym takim atakiem i zaczęły się ogromne bóle w klatce, zgaga, pieczenia, jakieś odbijania. Ucisk w klatce, ogromne duszności. Te bóle i uciski trochę ustąpiły, a obecnie raz są raz ich nie ma. W poniedziałek ogólnie było całkiem spoko. Natomiast wczoraj znowu koszmar i coś nowego. Objawy wszystkie znów wróciły i doszły nowe właśnie z polykaniem i nie tylko. Nie mogłem nic przełknąć, bo nie moglem, jakby totalnie zaniknęła u mnie możliwość łykania czegokolwiek. Nie mogłem przełknąć śliny, wody, jedzenia. Jednak napiłem się, zjadłem coś i nic się nie stało. Ale to co mnie niepokoi to że czuje że zniknął mi przełyk, uczucie połykania i też jakby coś zniknęło mi w gardle. Jakby przełyk gdzieś się zapadł i tam nic nie ma i to jest tak chore odczucie że brak słów. Do tego potworne problemy z oddychaniem (ktore mam od dawna, lecz nie były takie co teraz) czuje również ból pleców, między łopatkami, i straszne te plecy i łopatki są napięte. Do tego ogromna suchość w gardle, przełyku że nieraz cały czas musze pić wodę oraz straszny lęk, niepokój i ataki paniki. Wszystko trwa tak od tygodnia, tego ataku co napisałem na początku. Staram się wierzyc że to nerwica, że przez tydzień nic się jakoś nie stało, lecz są te wątpliwości. I przede wszystkim nikt nie napisal że miał takie coś jak kompletny zanik przełyku i czegoś w gardle. Serio jakby tam nic nie było, jakąś masakra przechore odczucia.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 60
- Rejestracja: 15 listopada 2017, o 17:20
Skoro cały czas pijesz wodę to gratuluję i pozdrawiam, ale nie możesz mieć 'zaniku' przełyku ; ] To po prostu dziwne uczucie, które Ci towarzyszy i wydaje Ci się, że masz jakąś dziurę, przepaść.
If you take everything personally,
you'll remain offended for the rest
of your life.
What other people do
is often because
of them,
not you.
you'll remain offended for the rest
of your life.
What other people do
is often because
of them,
not you.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 60
- Rejestracja: 15 listopada 2017, o 17:20
To dość małomówny ten lekarz... U mnie cały czas stabilnie, nie ma żadnych gwałtownych zmian ani w jedną, ani w drugą stronę. Wszystko płynie sobie swoim tempem. Tylko mnie czasem cierpliwości brakuje, bo zaczynam myśleć, że życie przelatuje mi przez palce, a ja dalej taka nieokrzesana, wiecznie jakiś problem przerabiam w głowie. Wałkuję ciągle to nowe tematy, układam sobie wszystko i racjonalizuję... Obiecuję, że jak kiedyś nadejdzie ten moment, że zacznę normalnie przełykać, to przybędę tu na to forum z FANFARAMI!BonnyBear pisze: ↑31 lipca 2019, o 19:06Nie mówił za wiele oprócz tego, że to jakaś fobia. Niestety u mnie jakiś powrót, chyba nigdy w 100% to nie przejdize. Od marca do teraz praktycznie było tak samo stabilnie. Nie idiealnie, ale na tyle dobrze, że nie stresowałem się i nie myslałem już o tym. Mimo, ze ciągle biore leki to nie wiadomo skąd znów jest gorzej. Prawdopodobnie to przez to, że w gorsze dni zaczynam wmawiać sobie, że znów coś wraca, przypominam sobie o tym wszystkim no i myśli robią swoje. Grr
If you take everything personally,
you'll remain offended for the rest
of your life.
What other people do
is often because
of them,
not you.
you'll remain offended for the rest
of your life.
What other people do
is often because
of them,
not you.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 5
- Rejestracja: 17 stycznia 2019, o 21:52
Fakt, za wiele nie mówi sam. Dziś byłem na kolejnej wizycie bo dość kiepsko jest, znów na tyle sie pogorszyło, że zjadam może 2 posiłki dziennie. Nie wiem już jak z tym walczyć. Tym razem powiedział, że same leki mogą tylko pomóc ukryć lęk i przepisał mi skierowanie na psychoterapie. Mówi, że to razem z lekami da lepszy efekt. Nie wiem. Najdziwienijsze jest to, że lęku jako takiego już nie mam. Wiem, że nic mi sie nie stanie, ale to wszystko pozostało gdzieś w przełyku i on wie swoje, ja wiem swoje. Jakaś blokada ciągle jest. Jak tu z nim wygraćMadame.Kot pisze: ↑12 września 2019, o 19:57To dość małomówny ten lekarz... U mnie cały czas stabilnie, nie ma żadnych gwałtownych zmian ani w jedną, ani w drugą stronę. Wszystko płynie sobie swoim tempem. Tylko mnie czasem cierpliwości brakuje, bo zaczynam myśleć, że życie przelatuje mi przez palce, a ja dalej taka nieokrzesana, wiecznie jakiś problem przerabiam w głowie. Wałkuję ciągle to nowe tematy, układam sobie wszystko i racjonalizuję... Obiecuję, że jak kiedyś nadejdzie ten moment, że zacznę normalnie przełykać, to przybędę tu na to forum z FANFARAMI!BonnyBear pisze: ↑31 lipca 2019, o 19:06Nie mówił za wiele oprócz tego, że to jakaś fobia. Niestety u mnie jakiś powrót, chyba nigdy w 100% to nie przejdize. Od marca do teraz praktycznie było tak samo stabilnie. Nie idiealnie, ale na tyle dobrze, że nie stresowałem się i nie myslałem już o tym. Mimo, ze ciągle biore leki to nie wiadomo skąd znów jest gorzej. Prawdopodobnie to przez to, że w gorsze dni zaczynam wmawiać sobie, że znów coś wraca, przypominam sobie o tym wszystkim no i myśli robią swoje. Grr

A i mam nowe leki. Arketis 20 mg (paroksetyna) + doraźnie xanax 0,25 gdybym potrzebował, ale chyba będzie zbędny. Za 2-4 tyg napiszę jak tam postępy by każda przyszła osoba, która będzie mierzyła się z tym problemem wiedziała co pomaga. Choć pewnie na każdego zadziała coś innego.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 60
- Rejestracja: 15 listopada 2017, o 17:20
Powodzenia na psychoterapiiBonnyBear pisze: ↑12 września 2019, o 21:20Fakt, za wiele nie mówi sam. Dziś byłem na kolejnej wizycie bo dość kiepsko jest, znów na tyle sie pogorszyło, że zjadam może 2 posiłki dziennie. Nie wiem już jak z tym walczyć. Tym razem powiedział, że same leki mogą tylko pomóc ukryć lęk i przepisał mi skierowanie na psychoterapie. Mówi, że to razem z lekami da lepszy efekt. Nie wiem. Najdziwienijsze jest to, że lęku jako takiego już nie mam. Wiem, że nic mi sie nie stanie, ale to wszystko pozostało gdzieś w przełyku i on wie swoje, ja wiem swoje. Jakaś blokada ciągle jest. Jak tu z nim wygraćMadame.Kot pisze: ↑12 września 2019, o 19:57To dość małomówny ten lekarz... U mnie cały czas stabilnie, nie ma żadnych gwałtownych zmian ani w jedną, ani w drugą stronę. Wszystko płynie sobie swoim tempem. Tylko mnie czasem cierpliwości brakuje, bo zaczynam myśleć, że życie przelatuje mi przez palce, a ja dalej taka nieokrzesana, wiecznie jakiś problem przerabiam w głowie. Wałkuję ciągle to nowe tematy, układam sobie wszystko i racjonalizuję... Obiecuję, że jak kiedyś nadejdzie ten moment, że zacznę normalnie przełykać, to przybędę tu na to forum z FANFARAMI!BonnyBear pisze: ↑31 lipca 2019, o 19:06Nie mówił za wiele oprócz tego, że to jakaś fobia. Niestety u mnie jakiś powrót, chyba nigdy w 100% to nie przejdize. Od marca do teraz praktycznie było tak samo stabilnie. Nie idiealnie, ale na tyle dobrze, że nie stresowałem się i nie myslałem już o tym. Mimo, ze ciągle biore leki to nie wiadomo skąd znów jest gorzej. Prawdopodobnie to przez to, że w gorsze dni zaczynam wmawiać sobie, że znów coś wraca, przypominam sobie o tym wszystkim no i myśli robią swoje. Grr
A i mam nowe leki. Arketis 20 mg (paroksetyna) + doraźnie xanax 0,25 gdybym potrzebował, ale chyba będzie zbędny. Za 2-4 tyg napiszę jak tam postępy by każda przyszła osoba, która będzie mierzyła się z tym problemem wiedziała co pomaga. Choć pewnie na każdego zadziała coś innego.

Mnie też wysyłali po leki, ale nie chciałam, sama nie wiem czy by pomogło czy nie, nie chciałam po prostu 'maskować' problemu, bałam się chyba, że jak zacznę brać to tak dobrze zadziałają, że wszystko się naprawi, ale tylko teoretycznie. W głębi jednak uważam, że jedynie psychoterpia jest w stanie się z tym problemem skutecznie i dożywotnio uporać. Na samym początku byłam zupełnie innego zdania, ale niestety mam sporo 'skrzywień' z dzieciństwa. O dziwo lęków jako takich nie mam już od bardzo dawna, ale przełyk nie daje za wygraną

Czekamy na Twoje wieści

If you take everything personally,
you'll remain offended for the rest
of your life.
What other people do
is often because
of them,
not you.
you'll remain offended for the rest
of your life.
What other people do
is often because
of them,
not you.
- violettavillas
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 95
- Rejestracja: 4 stycznia 2020, o 21:29
Przybijam piątkę wszystkim nerwowym połykaczom. 
Często mam napady lęku podczas jedzenia, bo albo się zestresuję, że ktoś na mnie patrzy i ocenia (np. że jem za dużo, a nie powinnam), albo boję się zakrztuszenia.
Także na Wigilii jadłam sobie w najlepsze karpia, aż mi się przypomniało, że mogę się udławić ością i... pozamiatane. Przeżuty karpik wylądował z powrotem na talerzu i już więcej ryb w te Święta nie tknęłam.

Często mam napady lęku podczas jedzenia, bo albo się zestresuję, że ktoś na mnie patrzy i ocenia (np. że jem za dużo, a nie powinnam), albo boję się zakrztuszenia.
Także na Wigilii jadłam sobie w najlepsze karpia, aż mi się przypomniało, że mogę się udławić ością i... pozamiatane. Przeżuty karpik wylądował z powrotem na talerzu i już więcej ryb w te Święta nie tknęłam.

"Ja jestem Violetta, wrażliwa kobietta."